Aktualizacja strony została wstrzymana

Inwigilować, zastraszać, mordować – dr Filip Musiał

Departament IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych był jednostką Służby Bezpieczeństwa wyspecjalizowaną w zwalczaniu Kościoła. Zajmował się nie tylko inwigilacją duchowieństwa i wiernych. Do zadań esbeków z pionu IV należały także porwania, pobicia i mordy na kapłanach uznanych za szczególnie niebezpiecznych.

Operacja: zniszczyć Kościół
Walkę z duchowieństwem i wiernymi komuniści rozpoczęli wraz z zajęciem ziem Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną. Pierwsze represje pojawiły się w czasie okupacji ziem polskich w latach 1939-1941. Antypolską i antykościelną akcję kontynuowano, gdy Armia Czerwona ponownie zajęła – tym razem już całe – terytorium Rzeczypospolitej w latach 1944-1945. Rozpoczęte wówczas represje, głównie siłami formacji sowieckich, do 1989 r. kontynuowała rodzima bezpieka. Pierwszymi ofiarami padali duchowni występujący w obronie wiernych przed sobiepaństwem sowieckich sołdatów. Kilku księży zginęło zastrzelonych przez krasnoarmiejców, gdy bronili parafianek przed gwałtem. Inni płacili cenę życia za opiekę duchową, jaką w czasie wojny otoczyli Armię Krajową.
W tym czasie powstały w bezpiece pierwsze komórki odpowiedzialne za zwalczanie Kościoła. Jednak tzw. taktyka salami, jaką przyjęli komuniści, na kilka lat odsunęła masowe represje. Świadomi swej słabości, sprawując władzę z sowieckiego nadania i pod osłoną Armii Czerwonej, w pierwszej kolejności uderzyli w legalne struktury polskiej państwowości. Niszczyli zatem pozostałości Polskiego Państwa Podziemnego, a równolegle atakowali wywodzące się z niego niepodległościowe podziemie. Dopiero później uderzyli w jawnie działające stronnictwa opozycyjne: Stronnictwo Pracy i Polskie Stronnictwo Ludowe. W tym czasie duchowni byli więzieni i mordowani za swą aktywność patriotyczną, związki z podziemiem lub opozycją.
Jesienią 1947 r., gdy dzięki sowieckiemu wsparciu komunistom udało się zlikwidować ogólnopolskie struktury podziemia i opozycji, wydano dyrektywę rozpoczęcia zmasowanej akcji antykościelnej. Szef komunistycznej bezpieki Stanisław Radkiewicz motywował swych podwładnych słowami: „Trzeba bić takiego wroga jak kler. Mamy bowiem do czynienia z przeciwnikiem najbardziej wyrafinowanym, najlepiej umiejącym posługiwać się podstępem i tym wszystkim, co łączy się z pojęciem jezuici”.
Wnikliwej inwigilacji starano się poddać wszystkich duchownych i kościelne struktury: diecezje, dekanaty, parafie, prowincje, domy zakonne… Zbierane informacje pozwalały na kwalifikowanie kapłanów jako „wrogich”, „neutralnych” bądź uznawanych za „przychylnych” wobec komunistycznego reżimu.

Zadanie naczelne: represje
W czasie istotnych wydarzeń politycznych, aż do końca „ludowej” Polski, odnotowywano każde kazanie i każdą publiczną wypowiedź przedstawicieli Kościoła. Sporządzano statystyczne wykazy liczby kazań „zaangażowanych politycznie” i tych, które uznawano za „czysto religijne”. Duchownych, których określono jako niebezpiecznych, starano się osłabiać, a uznanym za „pozytywnych” bezpieka pomagała w karierze – także poprzez wsparcie udzielane przez konfidentów. Przede wszystkim jednak usiłowała z wyprzedzeniem zdobyć informacje o planach i zamierzeniach hierarchii duchownej po to, by część z nich blokować. Poprzez tzw. agentów wpływu, czyli konfidentów cieszących się zaufaniem osób sprawujących w Kościele rolę kierowniczą, bezpieka starała się wpływać na decyzje, opinie i działania przywódców Kościoła.
Obok tych długofalowych działań podstawowym zadaniem bezpieki w latach 1944-1956 było represjonowanie duchowieństwa, realizacja taktyki zastraszenia. Ginęli księża, którzy nie wahali się publicznie bronić Kościoła przed narzuconym Polsce reżimem. Wywlekani nocą z plebanii i zabijani w lesie – jak ks. Michał Rapacz, przed śmiercią bestialsko torturowani – jak ks. Jan Szczepański, czy mordowani na oczach wiernych – jak ks. Stanisław Ziółkowski zastrzelony w drodze z plebanii do kościoła. W więziennych murach mordowano tych, którzy wspierali podziemie. Karmelita trzewiczkowy br. Kazimierz Łuszczyński za współpracę z podziemiem narodowym został stracony w 1946 roku. Kapelan AK i Narodowych Sił Zbrojnych chrystusowiec ks. Rudolf Marszałek został zamordowany w 1948 roku. Jezuita ks. Władysław Gurgacz skazany za odprawianie Mszy Świętych dla partyzantów Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej zginął zabity strzałem w potylicę w 1949 roku.
Represje osiągnęły apogeum w 1953 roku. Komuniści przeprowadzili wówczas tzw. proces kurii krakowskiej, wprowadzili dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, skazali w pokazowym procesie ks. bp. Czesława Kaczmarka, a we wrześniu internowali Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.

Nowe czasy – stare metody
Częściowa odmiana losu Kościoła przyszła wraz z „odwilżą”. W październiku 1956 r. do Warszawy powrócił Prymas Tysiąclecia. Komuniści zmienili też swoją taktykę – zdali sobie bowiem sprawę, że Kościoła nie da się zniszczyć. Rozpoczęli więc na szerszą skalę jego inwigilację, która miała pomagać w paraliżowaniu części działalności. Próbowano przeciwdziałać skupianiu wiernych w kościołach i na uroczystościach religijnych. Różnego rodzaju metodami operacyjnymi starano się osłabiać zasięg i znaczenie pielgrzymek, peregrynacji, nocnych czuwań, rekolekcji, dni skupienia, ale również działalności formacyjnej, a więc katechez, grup oazowych, kółek ministrantów, rozmaitych duszpasterstw, wydawnictw katolickich itp. Wszelkie przejawy działalności Kościoła wśród wiernych interpretowano jako aktywność polityczną wymierzoną przeciwko „państwu ludowemu”. Nawet pomoc materialną udzielaną przez Kościół potrzebującym uznawano za metodę wiązania biednych z duchowieństwem. Blokowano budownictwo sakralne, a w przypadku stawiania punktów katechetycznych, kaplic czy kościołów bez odpowiednich – ściśle reglamentowanych – zezwoleń, funkcjonariusze SB nadzorowali i przy wsparciu milicji oraz ZOMO „ochraniali” akcje rozbiórkowe.
Szczególną aktywność przejawiała bezpieka w czasie Wielkiej Nowenny oraz obchodów Milenium Chrztu Polski. To w 1962 r. powołano cieszący się złą sławą Departament IV – wyspecjalizowaną strukturę zajmującą się zwalczaniem Kościoła. Rok później esbekom nakazano prowadzenie na każdą osobę duchowną (nie tylko księży diecezjalnych, zakonników i zakonnice, ale także alumnów seminariów duchownych) tzw. Teczek Ewidencji Operacyjnej na Księdza (TEOK), podobnie dokumentowano wydarzenia w każdej parafii w ramach tzw. TEOP, czyli Teczek Ewidencji Operacyjnej na Parafię. Jak podkreślał ówczesny minister spraw wewnętrznych (tym samym zwierzchnik SB) Władysław Wicha, prowadzono je „dla bardziej wnikliwego rozpoznania działalności każdego księdza i każdej parafii, trafnego uchwycenia zmian zachodzących wśród kleru i w środowiskach klerykalnych, skuteczniejszego przeciwdziałania ich antysocjalistycznej działalności”. Dyrektor Departamentu IV SB Stanisław Morawski precyzował, że „w teczce ewidencji operacyjnej na księdza grupuje się wszystkie materiały dotyczące jego osoby i całokształtu działalności”.
Przeciw duchownym używano całego esbeckiego arsenału: agentury, podsłuchów pokojowych i telefonicznych, podglądów, dokumentacji fotograficznej, tajnych przeszukań, kontroli korespondencji, obserwacji zewnętrznej…

Podpalenia, pobicia, mordy…
Wszystkie te działania okazywały się jednak niewystarczające. Na początku lat 70. w centrali SB w Warszawie, a z końcem dekady w niektórych województwach powołano specjalne komórki „D”. Ich rola wzrosła po powstaniu zorganizowanej opozycji w drugiej połowie lat 70. oraz po narodzinach „Solidarności”.
Działająca na początku lat 90. sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW w końcowym raporcie – nazywanym od nazwiska szefa Komisji „Raportem Rokity” – zapisała m.in.: „Wśród ustalonych metod działań dezintegracyjnych stosowano: anonimy szkalujące osoby ze środowiska kościelnego; podsycanie antagonizmów za pośrednictwem tajnych współpracowników; publikacje specjalnych pism kontrolowanych przez MSW (’Ancora’); kolportaż ulotek, plakatów itp.; fałszowanie materiałów pamiętnikarskich celem szkalowania osób w nich występujących. Natomiast metody działań specjalnych to: pobicia, uszkodzenia mienia, uprowadzenia, groźby bezprawne, odurzenia, napady na mieszkania, podpalenia. Nie można wykluczyć, że w trakcie działań specjalnych miały miejsce przypadki zabójstw”.

„Kruk” i niewyjaśnione zgony
Po sierpniu 1980 r., gdy narodziła się „Solidarność”, część kapłanów otoczyła jej działaczy opieką duchową. Kapelani niezależnego związku byli przez komunistów traktowani jako poważne zagrożenie. W 1982 r. w ramach ogólnopolskiej akcji „Kruk” Służba Bezpieczeństwa stworzyła, a później aktualizowała, listę około stu duchownych, których uznano za najbardziej kłopotliwych dla władz reżimu. Wkrótce niektórzy z nich zaczęli ginąć. W 1983 r. śmierć poniósł dominikanin o. Honoriusz Kowalczyk. 30 października 1984 r. z Wisły wyłowiono zmasakrowane, noszące ślady tortur zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki. Zginąć mieli także m.in. księża Adolf Chojnacki i Henryk Jankowski – ślady przygotowań do zabójstw zachowały się w aktach SB. „Nieznani sprawcy” pobili księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i podpalili samochód metropolity wrocławskiego ks. kard. Henryka Gulbinowicza…
W kolejnych latach ginęli następni kapelani „Solidarności” i duchowni uznani za „wrogów systemu” – w lutym 1985 r. ks. Stanisław Palimąka, w styczniu 1989 r., tuż przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, ks. Stefan Niedzielak, kilkanaście dni później ks. Stanisław Suchowolec, a już po kontraktowych wyborach, w lipcu 1989 r., ks. Sylwester Zych.
Dzisiaj niektórzy namawiają nas, byśmy nie potępiali PRL-u w czambuł. Byśmy dopatrywali się pozytywnych stron reżimu, a niektórych z jego włodarzy traktowali z szacunkiem i nazywali „ludźmi honoru”. Osobliwa to optyka, która nakazuje za normalne uważać państwo, w którym za religijną i patriotyczną działalność śmierć poniosło kilkudziesięciu duchownych, a tysiące było więzionych, represjonowanych administracyjnie lub nękanych przez „nieznanych sprawców”.

Dr Filip Musiał

Autor jest pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej, kieruje Referatem Badań Naukowych w Oddziałowym Biurze Edukacji Publicznej w Krakowie.


W 1982 r. w ramach ogólnopolskiej akcji „Kruk” Służba Bezpieczeństwa stworzyła listę około stu duchownych najbardziej kłopotliwych dla władz reżimu. W 1983 r. zginął dominikanin
o. Honoriusz Kowalczyk. 30 października 1984 r. z Wisły wyłowiono zmasakrowane, noszące ślady tortur zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki. W aktach SB zachowały się ślady przygotowań do zabójstw m.in. ks. Adolfa Chojnackiego i ks. Henryka Jankowskiego.
W kolejnych latach ginęli następni kapelani „Solidarności”:
ks. Stanisław Palimąka, 1985 r.;
ks. Stefan Niedzielak, 1989 r.;
ks. Stanisław Suchowolec, 1989 r.;
ks. Sylwester Zych, 1989 rok.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 5-6 czerwca 2010, Nr 129 (3755) |http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100605&typ=zj&id=zj81.txt

Skip to content