Jak ustalił „Fakt”, 10 kwietnia w wieży kontrolnej ruchu lotniczego w Smoleńsku oprócz dwóch kontrolerów, którzy prowadzili prezydenckiego tupolewa, był jeszcze prawdopodobnie wysoki rangą oficer rosyjskich służb specjalnych. „Badamy ten wątek” – potwierdziła wojskowa prokuratura okręgowa w Warszawie.
Jak ustalił „Fakt”, 10 kwietnia w wieży kontrolnej ruchu lotniczego w Smoleńsku oprócz dwóch kontrolerów, którzy prowadzili prezydenckiego tupolewa, był jeszcze prawdopodobnie wysoki rangą oficer rosyjskich służb specjalnych. „Badamy ten wątek” – potwierdziła wojskowa prokuratura okręgowa w Warszawie.
Nasi śledczy nie wykluczają, że oficer ten był w stałym telefonicznym kontakcie ze zwierzchnikami w Moskwie i decydował o poczynaniach kontrolerów. Ale nie mogą doprosić się o zgodę na jego przesłuchanie. Rosja nie odpowiada na nasze oficjalne wnioski o pomoc prawną.
To nie koniec pytań. 8:39:35 – dokładnie o tej godzinie smoleńska elektrownia zanotowała przerwanie linii wysokiego napięcia. Według raportu urzędu energetycznego Smoleńsk Energo, kable miał wtedy zerwać polski tupolew. Problem w tym, że ze stenogramów wynika, że o tej godzinie maszyna była na… 400 metrach. Kable wiszą na mniej więcej 20 metrach. Co więc je zerwało? Problemy z ustaleniem dokładnego czasu różnych wydarzeń związanych z katastrofą w Smoleńsku śledczy mają od samego początku. Zamieszanie było nawet z kwestią podstawową – czasem katastrofy. Coś, co jak się wydawało, można było ustalić szybko i dokładnie, zajęło specjalistom ponad dwa tygodnie! Początkowo Rosjanie podali bowiem godzinę 8:56. Dopiero po kilkunastu dniach okazało się, że była to w rzeczywistości 8:41.
(wg, Fakt.pl)
Tzw. wieża kontrolna rosyjskiego lotniska wojskowego w Smoleńsku.
Photo source: Smolensk-2010