Aktualizacja strony została wstrzymana

Wspierajmy rodzinę, nie żłobki

Nie wiadomo, jaki jest cel rządowych planów tworzenia większej liczby żłobków. Na pewno nie jest nim pomoc rodzinie, a masowe oddawanie dzieci do żłobków może jej tylko zaszkodzić.

Kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta marszałek Bronisław Komorowski zapowiedział w środę w Grodzisku Mazowieckim wprowadzenie w najbliższym czasie ustawy o formach opieki nad dzieckiem do lat trzech, której założenia ogniskują się wokół ułatwień w tworzeniu żłobków. W jego opinii, rozwiązanie to ma ułatwić funkcjonowanie rodzinom, także wielodzietnym. Czy tak jest w rzeczywistości? W założeniach do projektu wskazuje się, że pierwsze trzy lata życia dziecka są okresem, w którym kształtuje się podstawy rozwoju społecznego dzieci. Warto zapytać rodziców o to, co jest im wówczas potrzebne, i rozpocząć szeroko zakrojoną dyskusję społeczną o prawdziwych oczekiwaniach rodzin od polityki prorodzinnej.

Poruszając temat planowanych rozwiązań prawnych, pragnę zwrócić uwagę na niektóre ważne problemy. Do polityki rodzinnej zaliczamy działalność mającą na celu wsparcie rodziny, szczególnie jej podstawowej funkcji, jaką jest wychowanie i utrzymanie dzieci aż do dorosłości. Małe dziecko ma wyjątkowo chłonny umysł i powinno poznawać świat w sposób harmonijny, dostosowany do etapu rozwoju. Potrzebuje w dużym stopniu wyłączności w kontaktach z dorosłymi, szczególnie z rodzicami i najbliższą rodziną, co daje mu poczucie stabilności oraz bezpieczeństwa. Sama wychowując dzieci, starałam się poświęcać im jak najwięcej czasu. Natura pomogła mi w indywidualnych kontaktach z nimi, różnorodnie ustawiając zegar biologiczny starszych dzieci. Każde zasypiało i budziło się o innej porze, co umożliwiło mi poświęcenie uwagi każdemu z osobna, choć skracało znacznie czas mojego odpoczynku.

Współczesna kobieta żyje pod presją strachu przed brakiem pracy po urlopie wychowawczym. Opiekując się dziećmi, czuje się wypychana do pracy, a jeśli decyduje się zostać w domu, bywa traktowana jak niepełnowartościowy członek społeczeństwa. Zgodnie z badaniami noblisty Gary’ego Beckera matka wychowująca dzieci wytwarza 1,5 razy wyższy PKB (produkt krajowy brutto) niż statystyczny mężczyzna ze średnimi zarobkami. W tym przypadku wartość jej pracy jest liczona w zdrowiu i osiągnięciach edukacyjnych dzieci, wydajności pracy męża oraz działalności społecznej na rzecz środowiska, w którym mieszka. Samo wychowanie dziecka jest potężnym zadaniem w obszarze zwanym „human resources” – pozyskiwanie i kształtowanie zasobów ludzkich. Byłoby dobrze, gdyby miesiące i lata poświęcone wychowaniu dzieci liczyły się do okresu pracy i do wysokości emerytury matki bez względu na to, czy kobieta zdążyła podjąć pracę zawodową przed urodzeniem. Jest to dziś szczególnie ważne w perspektywie przedłużającego się czasu trwania nauki młodych kobiet, które nie chcą odkładać macierzyństwa do momentu zakończenia edukacji.

Polska potrzebuje szerokiej i różnorodnej gamy rozwiązań dotyczących wsparcia rodziny oraz tak skonstruowanego prawa, aby umożliwić rodzicom autentyczny wybór formy i rodzaju pomocy ze strony państwa. Jeśli na skutek nowej ustawy wszystkie środki przeznaczone na opiekę nad małym dzieckiem zostaną skierowane do instytucji opiekuńczych, dyskryminowane będą rodziny oraz matki, które pragną osobiście zajmować się swoimi dziećmi – przekazując własny system wartości, wiedzę i zainteresowania, najlepsze wzory budowania relacji w rodzinie, a także to, co w niej jest najistotniejsze, czyli miłość. Znakomita większość rodzin w Polsce to rodziny zdrowe i wystarczająco świadome, stąd mogą sprostać tym założeniom. Nie widzę także przeciwwskazań, żeby matka, która wychowuje dzieci, nie podejmując pracy zarobkowej, miała prawo korzystać z tych samych środków, które przysługiwałyby opiekunce w domu, żłobku czy przedszkolu. Na wzór bonu edukacyjnego dzieciom powinien przysługiwać bon wychowawczy, bez względu na to, czy będzie ono wychowywane w żłobku, czy w domu rodzinnym.

Ważniejszy od litery ustaw jest ich cel, a ten nie jest w projekcie ustawy o formach opieki nad dzieckiem do lat trzech dostatecznie określony. Nie wiadomo, co tak naprawdę jest celem polityki rodzinnej. Nikt nawet nie bada, jakie będą dla rodzin skutki powołania małych żłobków i innych podobnych placówek. W jaki sposób się zmieni polska rodzina, jeśli wejdzie w życie planowana ustawa?
Jednym z postulatów Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” jest obowiązek badania planowanych ustaw pod kątem konsekwencji dla rodziny, tak jak dziś bada się je pod kątem skutków dla gospodarki i ekologii.

Dobrym pomysłem postulowanym od wielu lat przez Związek jest taki system podatkowy, który uwzględniałby obciążenia rodzinne podatnika, w tym liczbę dzieci na utrzymaniu. Nie bójmy się przekazywać środków rodzinie, pozwólmy rodzicom decydować o wychowaniu dzieci i dysponowaniu pieniędzmi. Należy podkreślić, że większość polskich rodzin funkcjonuje prawidłowo, choć kondycja finansowa (zwłaszcza rodzin wychowujących liczną gromadkę) jest słaba i klasyfikuje się je jako najbiedniejszą grupę społeczną w Polsce. Priorytetem powinny być zatem działania na rzecz poprawy sytuacji ekonomicznej rodzin z dziećmi, w tym rodzin wielodzietnych.

Bronisław Komorowski wykorzystał spotkanie w Grodzisku do swojej kampanii wyborczej. Pytajmy kandydatów, co zamierzają zrobić dla rodziny, jeśli zostaną wybrani, a tych, którzy będą nas reprezentować, kontrolujmy, w jakim stopniu realizują przedwyborcze deklaracje. Warto zauważyć, że w rodzinach – szczególnie wielodzietnych – wychowywana jest znaczna część przyszłych wyborców.

Irena Bylicka

Irena Bylicka jest członkiem zarządu Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, a także matką ośmiorga dzieci.

Za: Nasz Dziennik, Sobota-Niedziela, 29-30 maja 2010, Nr 124 (3750) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100529&typ=my&id=my81.txt

Skip to content