Aktualizacja strony została wstrzymana

Do pracy, przedszkolacy!

Dwóch młodych ludzi rozmawia przy świątecznym stole:

– Masz pracę? – pyta starszy.
– Niestety, tylko sezonową. Mój ojciec ma firmę ogrodniczą, dorabiam u niego podczas wakacji. A ty?
– Mi się akurat udało – w tym roku jestem pomocnikiem trenera drużyny koszykówki. – odpowiada pierwszy młodzieniec.
– Ale masz fajnie – wzdycha na to drugi. Ma niecałe 12 lat.

Gdy przychodzą wakacje, amerykańskie sklepy, restauracje, stacje benzynowe i baseny zapełniają się młodymi ludźmi. Mają po kilkanaście lat i… pracują. Jako kelnerzy, sprzedawcy, instruktorzy. Przez trzy miesiące, dwa, jeden. Chrześcijańskie radio (tak – istnieją w Utah też protestanci) w swojej audycji o finansach przekonuje: „dziecko powinno zacząć zarabiać pieniądze najpóźniej w wieku 12 lat. Już siedmiolatkowi można powierzyć proste prace, za które będzie wynagradzany.” Wychodząc na przeciw oczekiwaniom społecznym miasto organizuje kursy zawodowe dla przyszłych opiekunek (wymagany minimalny wiek: 7 lat), a Bank Syjonu (nie, nie żydowski, to my mieszkamy w mormońskiej Ziemi Obiecanej, a bank nazywa się Zion) prowadzi warsztaty na temat rozsądnego gospodarowania pieniędzmi (dla młodzieży gimnazjalnej).

O rozsądnym gospodarowaniu mówi też moja ulubiona radiostacja: zachęca do tego, by zarobione pieniądze dziecko dzieliło na trzy grupy: wydatki, oszczędności i – uwaga – dobroczynność. To zalecenie nie dotyczy oczywiście wyłącznie małolatów.

Radio cieszy się z kryzysu, twierdząc, że to wspaniała okazja do postu i pokuty. „Straciłeś pracę? Być może nadszedł czas, by zastanowić się, co naprawdę chcesz w życiu robić. Być może Bóg uwolnił cię od nudnego, frustrującego zajęcia, despotycznego szefa, harówki po godzinach kosztem życia rodzinnego. Przypomnij sobie, co zawsze chciałeś robić, co było twoją pasją, załóż własny biznes”. „Zapomnieliśmy o swoich narodowych cnotach! – grzmi pastor w kazaniu. – Zamiast oszczędzać – wydajemy, zamiast produkować – zużywamy, zamiast łożyć na ubogich – trwonimy na rozrywkę”.

Nie tylko dzieci zachęcane są do podjęcia pracy zarobkowej. Również seniorzy nie powinni gnuśnieć na emeryturze, którą zresztą nie wszyscy tu mają. Podczas gdy w polskim elementarzu widnieją obrazki dziecka przeprowadzającego staruszka przez ulicę, tutaj jest często dokładnie na odwrót: to staruszek, nierzadko o lasce (ale na szczęście nie ślepy), zatrudnia się w charakterze „strażnika ulicznego”, dbającego o bezpieczeństwo na przejściach dla pieszych w okolicy szkół. Czasopismo dla rodziców rozważa za i przeciw zatrudnianiu dziadków w charakterze opiekunek dla własnych wnuków. „Oczywiście, dziadkowi czy babci należy się zapłata za ich pracę, często jednak wezmą oni mniej niż niania spoza rodziny” – pisze gazeta, zachęcając do takiego właśnie rozwiązania sprawy. Dodaje przy tym, że dziadkowie przeważnie wyznają te same wartości i dają dzieciom prawdziwą miłość, czego nie da się przeliczyć na pieniądze.

Amerykańsko-protestanckie podejście walczy w nas z polsko-katolickim. Wręczać dzieciom tygodniówkę czy dawać zarobić? Póki co zostajemy przy tygodniówce, ale nasze córki co chwila domagają się płatnej pracy. Chciałyby przynajmniej ustawić na chodniku stoisko z lemoniadą. Najstarszej właśnie udało się zarobić dolara od sąsiada, któremu przez pięć minut zabawiała dziecko w samochodzie. Nawet nie przyszło mu na myśl, by nie zapłacić za taką usługę.

Zuzanna Waszkiewicz – Simon

Zuzanna Waszkiewicz – Simon urodziła się w 1976 r. we Wrocławiu. Studiowała matematykę w Pfeiffer University w Północnej Karolinie oraz na Uniwersytecie Wrocławskim. Od trzech lat wraz z rodziną mieszka w mormońskim stanie Utah w USA, gdzie oprócz pełnoetatowego bycia mamą czterech już córek, gra w orkiestrze symfonicznej Nebo Philharmonic Orchestra.

Za: prawica.net | http://prawica.net/opinie/22019

Skip to content