Nie pomogły monity, starania kombatantów, a nawet ostry i konkretny zakaz stołecznego konserwatora zabytków. Wczoraj, pomimo obowiązującej, zdecydowanej decyzji o wstrzymaniu rozbiórki budynku dawnej Fabryki Kamlera przy uliczy Dzielnej 72 w Warszawie, dokończono wyburzenia budynku, rozpoczętego przed kilkoma dniami. W ten oto sposób, na oczach Warszawiaków deptane jest prawo, a wszystkiemu z zadowoleniem przypatruje się urząd prezydenta stolicy, z panią Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele.

W nie istniejącym już dziś historycznym budynku, w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego mieściła się Komenda Główna Armii Krajowej, a  przed wojną Fabryka Kamlera. Od dawna już różni „deweloperzy”, często instytucje o szemranych korzeniach i powiązaniach, ostrzyli sobie zęby, choć nie tyle na sam budynek, ile na plac i jego lokalizację.  Cztery lata temu kombantantom udało się odgonić jedną ze spółek chcących wyburzyć budynek, jednak tym razem poziom bezprawia sięgnął zenitu i właściciel budynku, firma Sadie Investments, dokonał swego. Wynajęta przez „dewelopera” do wyburzenia budynku firma Stal-Krusz tłumaczy się kłamliwie, że „budynek zagrażał swoim stanem technicznym”, jednak główny konserwator, pani Barbara Jezierska zaprzecza tym twierdzeniom. Jeszcze w ostatniej chwili, chcąc zapobiec dewastacji, wpisała budynek na listę zabytków, co jednak nie wystraszyło „dewelopera” i wynajęta firmę.

Bestialstwu łamania prawa przypatrywali się mieszkańcy, policja, służby miejskie, działacze społeczni. Na miejscu budynku ma powstać apartamentowiec, bo zyski w układzie obecnej kasty polityczno-mafijno-biznesowej okazują się być ważniejsze niż oczekiwania i żądania społeczeństwa.

Wczorajsza lekcja pokazała, że bierność polityczna prędzej czy później skończy się na tego rodzaju bezsilności, a apatia społeczna obróci się w końcu przeciwko każdemu kto dzisiaj „dla świętego spokoju” ucieknie w kąt swoich własnych spraw, ogródka i serialu telewizyjnego. Raz rozpoczęte bezprawie dotknie każdego.