Aktualizacja strony została wstrzymana

Dożywocie dla Premiera? – Tomasz Sommer

Czy Donald Tusk oraz Jarosław Kaczyński et consortes powinni zacząć szyć dla siebie więzienne pasiaki? Jeśli ratyfikują eurokonstytucję, to w świetle przepisów, które sami stworzyli – z pewnością tak.

Przyjrzyjmy się bowiem polskiemu kodeksowi karnemu. Figuruje w nim specjalny rozdział zatytułowany następująco:

ROZDZIAŁ XVII Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej

Oto jego zawartość:

Art. 127. § 1. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.

§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.

Art. 129. Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

Art. 130. § 1. Kto bierze udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może chyba zaprzeczyć, że doszło do dość paradoksalnej z pozoru sytuacji:

Otóż polski premier Donald Tusk, w porozumieniu z innymi osobami, na przykład szefem opozycji Jarosławem Kaczyńskim i prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, zmierza bezpośrednio, poprzez ratyfikację Traktatu Lizbońskiego, czyli eurokonstytucji, do pozbawienia niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej. To znaczy zaprzeczyć oczywiście może, bo dlaczego niby nie połgać – od czasu do czasu albo permanentnie – w tzw. żywe oczy.

Nie ma też chyba wątpliwości, że premier, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej – jeśli przyjmiemy do wiadomości oczywisty chyba fakt, że działaniem na szkodę państwa jest pozbawianie go niepodległości. Oczywiście można argumentować odwrotnie, twierdząc, że pozbawiając państwo niepodległości, działamy na jego pożytek, ale tyle bezczelności nie mieli nawet Sowieci, gdy rozbiory dokonywały się poprzednim razem.

Tak więc – o ile cały czas w naszej szerokości geograficznej obowiązuje prawo ciążenia, zasada, że 2 + 2 = 4 oraz przynajmniej podstawy logiki – nie można nie dojść do wniosku, że przyjęcie Traktatu Lizbońskiego, spowoduje, że Donald Tusk, Jarosław i Lech Kaczyńscy oraz ich kompani ze zorganizowanej grupy przestępczej swym postępowaniem wyczerpią znamiona przestępstw opisanych w wyżej wymienionych przepisach. Ponieważ tym Panom można chyba bez specjalnej złej woli przypisać sprawstwo kierownicze w tych działaniach, no to jak nic należy się im dożywocie. I już teraz wiadomo, dlaczego w Polsce przed wejściem do UE zniesiona została kara śmierci.

Bezbłędny nos sędziów

W przypadku ratyfikacji traktatu lizbońskiego zorganizujemy akcję wysyłania do prokuratur w całym kraju powiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wyżej wymienione osoby poprzez złamanie wyżej wymienionego prawa. Bo prokuratorzy sami z siebie, mimo tak wielkiej oczywistości, iż prawo w tym przypadku zostało złamane – sami się takimi sprawami przecież nie zajmą.

Oczywiście nie mam wątpliwości, że doniesienia te zostaną w całości w trybie przyspieszonym przeniesione na śmietnik. A jeśli nawet przypadkiem nie, to nawarstwią się tak wielkie problemy proceduralne – mamy przecież sieć immunitetów, trybunałów stanu – że i tak sprawy te nigdy nie znajdą procesowego rozwiązania.

No chyba że się zmieni sytuacja polityczna i w Polsce zacznie mieć znaczenie jakieś stronnictwo niepodległościowe. Wtedy któryś z sędziów, by przypodobać się potencjalnej czy nowej władzy, może się sprawą zająć. Bo jak wiadomo, polski sędzia tchnie, kędy władza chce.

Bez odwrotu

Z takiego stanu rzeczy jasno wynika, że stronnictwo wyzbycia się niepodległości, w skład którego wchodzi cała niemal polska reprezentacja parlamentarna, posuwa się w dość niebezpiecznym kierunku i może zabrnąć do miejsca, z którego nie będzie odwrotu. Bo czas przedawnienia w przypadku przestępstw określonych w kodeksie karnym jest całkiem długi, a ponieważ mamy do czynienia z tak oczywistym naruszeniem obowiązujących w nim przepisów, w przypadku zmiany władzy ludzie ci winni trafić za kraty niejako z urzędu.

Taka sytuacja wpycha zresztą te osoby jeszcze mocniej w kierunku działań prowadzących do zlikwidowania niepodległości i pracy dla federalnej Europy. Wydaje się, że postawienie klasy politycznej w takim układzie mogło nawet być świadomym działaniem decydentów unijnych. Wszak w Polsce politycy i urzędnicy ewidentnie funkcjonują obecnie w konflikcie lojalności – nie wiadomo już, czy są urzędnikami polskimi, czy unijnymi.

– Ja jestem po prostu państwowcem – powiedział mi pewien znajomy pracownik Komisji Europejskiej, delegowany do niej przez polskie Ministerstwo Finansów i prowadzący dolce vita w Brukseli.

– Ale właściwie jakiego państwa? – zapytałem. Na to pytanie nie potrafił mi udzielić jasnej odpowiedzi. A słowo „polskiego” jakoś nie chciało przebrnąć mu przez usta.

Dura lex, sed lex

Co ciekawe, takie prawo karne jakie mamy obecnie w kraju, jest w zasadzie autorstwa, bądź przynajmniej współautorstwa, tych właśnie polityków, którzy je teraz łamią. Przecież możemy sobie wyobrazić, że takich przepisów w ogóle by nie było, albo wprowadzono by wręcz ustawę, na mocy której, ci wszyscy, którzy w zmowie i porozumieniu działali w celu zniesienia niepodległości Polski dostawali by np. order Virtuti Militari. Dlaczego nie? Nie taką hucpę widział świat. I wtedy Tusk mógłby ów order wręczyć Kaczyńskiemu i na odwrót – cóż byłoby to wtedy prawnie jak najbardziej uzasadnione.

Ale z jakichś powodów jednak takie przepisy obowiązują. I funkcjonariusz polskiego państwa powinni z nich, jeśli nawet nie teraz (trzeba rozumieć delikatną sytuację polskich niedofinansowanych sądów i prokuratur), to za jakiś czas, skorzystać.

Tomasz Sommer

Za: Najwyższy Czas!

 

Skip to content