Aktualizacja strony została wstrzymana

Od rzemyczka do… – Stanisław Michalkiewicz

Giuseppe Tomasi di Lampedusa w znakomitej powieści „Lampart” wkłada w usta księcia Saliny sentencję aktualną również dzisiaj w Polsce – że mianowicie „trzeba wiele zmienić, by wszystko pozostało po staremu”. Pod koniec 2008 roku Sejm głosami 366 posłów przeciwko 50, przy 22 wstrzymujących się, uchwalił ustawę o zmniejszeniu tak zwanych „ubeckich” emerytur. Weszła ona w życie 1 stycznia tego roku, obejmując około 24 tysięcy funkcjonariuszy bezpieki spośród 38 tysięcy zweryfikowanych. Przeciętne zmniejszenie emerytury wyniosło 561 złotych, chociaż zdarzają się też cięcia wynoszące i 4 tysiące. Czy ustawa utrzyma się w obecnym kształcie – tego jeszcze nie wiadomo, bo Trybunał Konstytucyjny na razie nie odważył się wydać w tej sprawie orzeczenia, najwyraźniej czekając na dalsze rozkazy. Oczekując tedy na wyrok niezawisłego Trybunału możemy oddać się rozmyślaniom, czy na przykład obcięcie emerytury objęło również np. generała Gromosława Czempińskiego, w swoim czasie wysokiego oficera bezpieki, co to do sławnego „wywiadu gospodarczego” zwerbował nawet samego Andrzeja Olechowskiego, który oczywiście w tamtym czasie nie wyglądał tak nobliwie i „ponadpartyjnie”, jak teraz – tego samego generała Czempińskiego, któremu podobnież jakiś Turek ukradł ze szwajcarskiego konta bankowego 2 miliony dolarów, a generał nawet tego nie zauważył. Chyba nie, bo przecież generał Czempiński, jeśli w ogóle przeszedł na emeryturę, to ze stanowiska szefa Urzędu Ochrony Państwa już w „Polsce Niepodległej”, a poza tym został wyróżniony „pour le merite” również przez Amerykanów, kiedy nasza razwiedka przygotowywała się do odwrócenia sojuszy. A gdyby nawet, to skoro nie zauważa zniknięcia nawet 2 milionów dolarów, to zauważy obcięcie emerytury o 561 złotych? Przy okazji 20 rocznicy rozwiązanie PZPR pan Marek Biernacki przypomina, że partyjniacy, a i bezpieczniacy zakładali mnóstwo firm, które potem sprawnie i masowo upadały, wyprowadzać pieniądze w tak zwaną siną dal, więc nie sądzę, by PiS z Platformą Obywatelską rzeczywiście zrobili im jakąś krzywdę. Było to raczej przedstawienie dla ludu, żeby miał satysfakcję patrząc, jak to POPiS wymierza sprawiedliwość społeczną i dziejową.

Sprawiedliwość społeczna, jak wiadomo, polega na tym, iż państwo wychodzi naprzeciw bardzo rozpowszechnionemu w wielu środowiskach pragnieniu, by każdemu było tak źle, jak mnie. I tym właśnie tłumaczę fakt, że Platforma Obywatelska spełniła również i ten postulat programowy Prawa i Sprawiedliwości, chociaż oczywiście nie do końca, na co zwrócił uwagę pan poseł Gosiewski mówiąc, że on najchętniej tym znienawidzonym ubeckim generałom nic by nie dał, ale skoro dostaną nie 9, tylko 6 tysięcy złotych emerytury, to jest to krok we właściwym kierunku. Niezależnie więc od tego, jaki w końcu rozkaz wykona niezawisły Trybunał Konstytucyjny, warto zastanowić się nad owym „właściwym kierunkiem” zwłaszcza, że pojawiły się następne drogowskazy, które również go wytyczają.

Już kilka lat temu ówczesny prezes Rady Nadzorczej ZUS, dr Robert Gwiazdowski publicznie oświadczył, że system emerytalny w Polsce zmierza w stronę bankructwa. Wyleciał za to z posady, ale nie trzeba nikogo przekonywać, że to sytuacji w systemie emerytalnym przecież nie poprawiło. Stąd też niczym króliki, zaczęły mnożyć się rozmaite inicjatywy, a to, żeby obciąć emerytury ubekom, a to – żeby wydłużyć wiek emerytalny kobiet, bo okazało się, że żyją one dłużej od mężczyzn, co rzeczywiście jest skandalem urągającym zasadom sprawiedliwości społecznej, a to – żeby i mężczyznom wydłużyć wiek emerytalny – i tak dalej i tak dalej. Przewidział to już dawno Alexis de Tocqueville, zauważając, że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, jakiej nie dopuściłby się skądinąd łagodny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy. Wprawdzie poczynił on swoje spostrzeżenie jeszcze w wieku XIX, ale zachowało ono aktualność również dzisiaj, co potwierdza m.in. prof. Lucjan Israel, francuski specjalista chorób płucnych, informując w wywiadzie udzielonym „Le Figaro Magazine”, że propaganda eutanazji nasila się w krajach, w których systemy emerytalne zmierzają do bankructwa – m.in. dlatego, że wydatki na człowieka w 6 ostatnich miesiącach jego życia są równe wydatkom, jakie ubezpieczalnia ponosi na tego człowieka przez cały wcześniejszy okres jego życia, zatem rachunek ekonomiczny domaga się skrócenia tego okresu do minimum, a najlepiej całkowitego wyeliminowania go. Oczywiście głośno nie wypada tego powiedzieć, ale od czegóż stada postępaków, które za parę groszy dyskretnie wsuniętych w ramach pomocy dla „organizacji pozarządowych”, przeprowadzą kampanię propagandową we właściwym kierunku? U nas jest to trochę trudniejsze, bo wpływowy Kościół katolicki jeszcze nie został odpowiednio wytresowany do nieubłaganego postępu, dlatego w Polsce praktykuje się eutanazję a la polonaise, która polega na tym, że NFZ tak kraje, jak mu staje i po krzyku. Kto ma żyć, ten przeżyje, no a komu pisana śmierć, to i tak nic na to poradzić przecież nie można.

Ale to oczywiście tylko półśrodki, podobnie jak cięcia w ubeckich emeryturach, które były tylko programem pilotażowym przed operacją właściwą. Dlatego już następnego dnia, kiedy to premier Tusk za namową Naszej Złotej Pani Anieli zrezygnował z kandydowania w tubylczych wyborach prezydenckich, ogłosił on zbawienny program sanacji finansów publicznych. Wśród rozmaitych pomysłów była również zapowiedź likwidacji przywilejów emerytalnych służb mundurowych. O ile tamte inne zapowiedzi pewnie nie zostaną zrealizowane, bo premier Tusk nie zadał sobie nawet fatygi skonsultowania ich z koalicyjnym PSL-em, o tyle likwidacja przywilejów, a konkretnie – możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, jest bardzo prawdopodobna, m.in. zgodnie z prawem Murphy’ego, że jeśli coś złego może się stać, to na pewno się stanie.

Czy jednak w tych warunkach, przy jednoczesnym braku pieniędzy na armię, można będzie zapewnić odpowiedni napływ ochotników zarówno do wojska, jak i policji? Przy niskich zarobkach, niższych od biurokracji cywilnej, możliwość wcześniejszej emerytury stanowiła jakąś zachętę dla kandydatów do wojska, czy policji. Jeśli ta zachęta zostanie zlikwidowana, a w jej miejsce nie pojawią się żadne inne, to operacja ujednolicania emerytur może być tylko pseudonimem kolejnego etapu rozbrajania i demontażu państwa. Czyżby dlatego właśnie Nasza Złota Pani Aniela tak namawiała premiera Tuska, żeby pozostał na swoim stanowisku nawet za cenę rezygnacji z prezydenckich ambicji? Tego wykluczyć nie można, podobnie jak i tego, że premier Tusk prawidłowo zrozumiał te zachęty, skoro tak ostentacyjnie pokazuje, że już nie zależy mu ani na poparciu ze strony tubylczych sił zbrojnych, ani nawet – ze strony tubylczej policji. Czyżby sądził, że ma lepsze gwarancje?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton   Gazeta internetowa „Super-Nowa” (www.super-nowa.pl)   10 lutego 2010

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1226

Skip to content