Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie uświadomiony antysemityzm – prof. Tomasz Strzembosz

Poniższy artykuł jest autorstwa śp. prof. Tomasza Strzembosza,  jednego z nielicznych uczciwych historyków, jacy ostatnio żyli na naszej ziemi. Jednego z niewielu, zasługujących na miano polskiego badacza, a nie polskojęzycznego zakłamywacza historii.


Przed wielu laty Tadeusz Mazowiecki napisał w „Więzi” artykuł o antysemityzmie ludzi uczciwych. Teza tego artykułu była następująca: Są uczciwi, porządni ludzie, którzy mówią – ja absolutnie nie jestem antysemitą, ja bym nawet nie opierał się, gdyby moja córka zechciała wyjść za mąż za Żyda. To prawda. Nie opieraliby się. Ale nie przychodzi im do głowy powiedzenie, że nie opieraliby się, gdyby córka chciała wyjść za Włocha czy Węgra, za blondyna czy za rudego. Wyodrębniają Żydów i na tym właśnie polega ich nie uświadomiony, podskórny, antysemityzm. Żydzi są dla nich kimś „szczególnym”, są inni niż inni.

Przypomniał mi się ten artykuł w związku z aktem przeprosin, który miał miejsce w Jedwabnem 10 lipca i w którym wiodącą rolę odegrał prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dlaczego przepraszali? Gdyż zamordowanych w Jedwabnem, może podświadomie, a może i nie podświadomie, uznano za innych obywateli II Rzeczypospolitej. Bo potraktowano ich, jakby byli niejako poza polską społecznością, jakby byli tu OBCY.

Dlaczego w tym akcie brali udział wysocy przedstawiciele społeczności państwa Izrael (Żydzi z USA) i znakomici przedstawiciele społeczności żydowskiej w Polsce? Wszak gdyby z jakichkolwiek powodów – politycznych, ideowych, klasowych itp. tysiąc Kowalskich zamordowało tysiąc Brzezińskich, nikt by za to nie przepraszał, bo byliby to wszak POLACY. Założono milcząco, że zamordowani w Jedwabnem Żydzi, których nikt nie zapytał o ich stosunek do państwa i narodu polskiego (mogli wśród nich być także tacy, którzy – całkiem słusznie – uważali się za Polaków!), to nie Polacy, a Żydzi. Nikt przy tym nie wyjaśnił, na jakiej podstawie tak założono. Religijnej? Rasowej? Opcji państwowej czy narodowej? Stosunku do polskiej, zniszczonej przez wojnę państwowości? Nie wyjaśniono także do końca, z jakich przyczyn zostali oni zamordowani: rasowych i religijnych – właśnie jako Żydzi? Politycznych – np. za kolaborację z okupantem sowieckim, w celach rabunkowych? Ani badania historyczne, ani nie zakończone śledztwo nie wyjaśniło jeszcze, z jakich przyczyn obywatele polscy w Jedwabnem wzięli udział w mordowaniu (czy nawet tylko spędzaniu na rynek) innych obywateli polskich z Jedwabnego. Przyjęto więc, że „nasi” zamordowali „obcych”, a nie innych „naszych”. I stąd udział reprezentantów Izraela, i stąd przeprosiny wstrząśniętego prezydenta RP.

Dlaczego fakt ten zwraca moją uwagę? Ano, m.in. dlatego, że prezydent Kwaśniewski nie przepraszał równie gorąco żadnych innych obywateli państwa polskiego, nawet zamordowanych przez funkcjonariuszy tej formacji politycznej, której wysokim działaczem był przez długie lata i po której spadek – finansowy i moralny – przejęła partia polityczna, którą przez lat parę kierował. A z rąk tej formacji i jej sojuszników ze Wschodu zginęło kilkaset razy więcej obywateli II Rzeczypospolitej niż w Jedwabnem i Radziłowie.

Przypominam. W wyniku samych tylko morderstw sądowych straciło życie ponad 3000 obywateli polskich, nie tylko polskiej narodowości. Grube dziesiątki tysięcy, przeszedłszy przez więzienia i obozy, utraciły zdrowie, zostały kalekami, pozbawiły środków do życia osierocone dzieci i głodne żony. Kilkaset osób zamordowano skrytobójczo, m.in. przed wyborami z 1947, jako przeciwników politycznych PPR. Wypełniono Polakami obóz koncentracyjny na Majdanku, także filie innych obozów hitlerowskich. W strasznym więzieniu na Zamku w Lublinie w latach 1944-56 znalazło się niewiele mniej Polaków niż w latach 1939-44. Za zgodą władz polskich wywieziono do pracy przymusowej w ZSSR kilka tysięcy polskich górników i znacznie więcej innych robotników z całej Polski, wywieziono dziesiątki tysięcy żołnierzy AK. Powstały niemniej straszne niż hitlerowskie „polskie” obozy koncentracyjne, jak ten w Rembertowie pod Warszawą. Zamieniono na katownie domy na Pradze, truto wyziewami polskich chłopców w kopalniach uranu, skierowanych tam ze względów „klasowych”. Do kopalń pracujących na rzecz ZSRR. W polskich więzieniach znalazło się więcej żołnierzy AK niż w Oświęcimiu. Itd., itp.

Zatrzymajmy się na jednym tylko przykładzie: podobóz obozu oświęcimskiego w Jaworznie, województwo katowickie. Przez długie lata obóz ten pełnił – pod rządami PPR i PZPR – te same funkcje co pod rządami NSDAP i gestapo. Najpierw więziono tu w strasznych warunkach Niemców i volksdeutschów – obywateli polskich. Wielu zmarło. Potem, po akcji „Wisła”, cywilnych Ukraińców – obywateli polskich, w tym kobiety i dzieci. Następnie polskich chłopców po lat kilkanaście, skazanych za „przestępstwa polityczne” na długoletnie więzienie. Słusznie książka o tych ostatnich więźniach nosi tytuł „Młodsi od swoich wyroków”.

Czy prezydent Kwaśniewski przepraszał obywateli polskich – Ukraińców za mordercze więzienie, za śmierć setek ludzi: cywilów, także kobiet i dzieci nie skazanych, a jedynie podejrzewanych o kontakt z UPA? Wszak więzili ich tam nie jacyś „Kowalscy”, a funkcjonariusze państwowi, na polecenie najwyższych władz państwa polskiego! Czy przepraszał obywateli polskich – Niemców, których więziono tam też bez udowodnienia im winy? Czy przepraszał obywateli polskich – Polaków, po lat 15-18 zmuszanych do katorżniczej pracy za ulotkę czy dziecinną organizację? Nie, nie przepraszał. Przepraszał jedynie Żydów, za mord dokonany pod auspicjami innego, niemieckiego państwa, bez udziału państwa polskiego.

Dlaczego? Nie mam na to jasnej odpowiedzi. Może właśnie dlatego, że jest owym podświadomym antysemitą, dla którego Żyd – to Żyd i nikt się Żyda nie pyta, za kogo się uważa. A przecież mogli ci ludzie uważać się np. za obywateli państwa sowieckiego. Nie za Żydów – a Sowietów. Mogli się uważać za Polaków pochodzenia żydowskiego. Za kogokolwiek.

Ale wróćmy jeszcze na chwilę do owego aktu przeprosin, który tak bardzo się podobał większości publicystów i polityków. Pan prezydent użył tam takich sformułowań, których nigdy nie użył w swym „wybąkanym” w Sejmie przeproszeniu za winy komunizmu, za winy własnej formacji. Nie powiedział na przykład nigdy: „Za śmierć, za krzywdy i cierpienia (…) za te wszystkie bolesne wydarzenia, które rzucają ponury cień na historię Polski, odpowiedzialność ponoszą ich sprawcy i inspiratorzy. (…) Nasze sumienia będą czyste, jeżeli na wspomnienie tamtych dni zachowamy zawsze w sercach zgodę i moralne oburzenie. Jesteśmy tu, by dokonać zbiorowego rachunku sumienia. Składamy hołd ofiarom i mówimy – nigdy więcej. (…) Dzisiejsza Polska ma odwagę spojrzeć w oczy prawdzie o koszmarze, który omroczył jeden z rozdziałów jej historii. Uświadomiliśmy sobie odpowiedzialność za nasz stosunek do czarnych kart przeszłości. (…) Wyrażamy nasz ból i wstyd, dajemy wyraz naszej determinacji w dążeniu do poznania prawdy, odwagi w pokonywaniu złej przeszłości, niezłomnej woli porozumienia i zgody. Z powodu tej zbrodni winniśmy błagać o przebaczenie cienie zmarłych i ich rodziny, każdego skrzywdzonego (…)”. Na takie słowa prezydent Rzeczypospolitej nie zdobył się ni razu. Ani gdy chodziło o zbrodnie PPR i PZPR na Polakach, zbrodnie nie jednorazowe, a realizowane latami, ani za zbrodnie na Ukraińcach, Niemcach – także obywatelach polskich.

O, jakże łatwo bić się w cudze piersi, w piersi biednych i prostych ludzi z Jedwabnego, chroniąc jednocześnie swą własną pierś członka komunistycznej nomenklatury. Jakże łatwo! I dlatego ta „wielka mowa” pana prezydenta nie zrobiła na mnie tak kolosalnego wrażenia. Zwłaszcza że jego właśnie współpracownicy, winni również nagonki na Żydów, pozostali na swoich stanowiskach, spokojni i nie tknięci. Bo byli „jego”, a nie „cudzymi”, antysemitami.

I jeszcze do tego dwie uwagi, nie dotyczące już prezydenta, a naszych gości z Izraela, Stanów Zjednoczonych itp. Dlaczego to 60., okrągła rocznica spalenia w synagodze białostockiej 27 czerwca przez Niemców ok. 800 Żydów polskich, tak bliska czasowo 10 lipca, nie spotkała się z analogicznym uszanowaniem? Dlaczego tu także nie odmówiono modłów, nie położono kamyków? Czyżby Żydzi z Białegostoku byli mniej ważni lub mniej umęczeni? Nie pojmuję!!! Czy dlatego, że tutaj oprawcami byli niewątpliwie funkcjonariusze III Rzeszy?

I druga. Dlaczego w Izraelu nie płaczą równie głośno nad dziećmi semickimi rozstrzeliwanymi z broni ręcznej i maszynowej na ziemiach przyznanych Palestyńczykom? Przecież zginęły tam setki dzieci! I chyba nigdzie na świecie obecnie już nikt nie strzela z broni, ostrą amunicją do dzieci semickich tak łatwo i tak bez litości? Czyżby to też była forma swoistego antysemityzmu.

Wzywam tych, co płaczą nad dziećmi żydowskimi w Jedwabnem i Radziłowie, rozumiejąc dobrze ich ból i podzielając ich ból, by zapłakali równie krwawo nad dziećmi semickimi na własnej ziemi i ziemi swych najbliższych sąsiadów. I by spowodowali, by przestała się lać krew dziecięca. Wszak od nich to zależy. Są tutaj suwerenni, a nie w kraju okupowanym. Mogą. Wszystko mogą. Niechże więc mają sumienie.

Prof. Tomasz Strzembosz, Tygodnik Solidarność, 2001-08-03,


Prof. Tomasz Strzembosz, 11.09.1930 -16.10.2004

Zob. też  http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_193.html

Podkreślenia w tekście pochodzą od Admina [Dziennik gajowego Maruchy].

Za: Dziennik gajowego Maruchy | http://marucha.wordpress.com/2010/01/29/sprawy-warte-przypomnienia-jedwabne-ubecja-palestyna/

Skip to content