Aktualizacja strony została wstrzymana

Godna postawa Irka Kuśmierczyka – Leszek Wyrzykowski

Powiadają niektórzy, że dialog polsko-żydowski jest niemożliwy chociażby z tego powodu, że nie tylko Żydzi, ale i Polacy uważają się za naród wybrany… Jak tam jest – tak jest, ale przypomnę tylko słowa ks. Waldemara Chrostowskiego, byłego współprzewodniczącego komisji ds. dialogu z judaizmem, otóż pewnego dnia ks. Chrostowski powiedział dość! Dlaczego? Miano przemawiać jednym głosem, ale dlaczego miał to być głos starszych braci?!

Ale do rzeczy. Natrafiłem w Internecie na interesującą stronę Mondoweiss.net, która poświęcona jest polityce Stanów Zjednoczonych w regionie Bliskiego Wschodu i na pewno nie propaguje syjonistycznych ideałów. Tyle tytułem wstępu.

Na tejże stronie Lizzy Ratner, 8 sierpnia br., zamieściła tekst pt. „In the beloved Old Country, a Jew has visions of her homeland”; był to tekst powstały po sześciodniowym pobycie autorki w Polsce. Dodam, że jej dziadkowie pochodzili z Białegostoku, Warszawy, Tykocina – i m.in. te miejsca odwiedziła (nie wspominam o Auschwitz, bo to chyba oczywiste, że tam była również). Interesujące są jej przemyślenia i uwagi związane z tysiącletnim pobytem Żydów na ziemiach polskich, autorka w pewnym momencie marzy, że byłoby wspaniale, gdyby Żydzi, Cyganie zaczęli wracać do swojej ojczyzny, dla niej bowiem nie państwo Izrael jest domem, ale właśnie… Polska!

I wszystko byłoby bardzo pięknie, gdyby nie kilka wstawek, które pokazują, jak nawet wykształceni Amerykanie postrzegają Polskę i naszą historię. Otóż autorka pisze o „pre-Nazi Poland”, a także ze smutkiem dodaje, że naziści z pomocą komunistów i Polaków zupełnie wymazali całą kulturę; po Żydach nie pozostało nic.
Dwa dni później, tj. 10 sierpnia, opublikowany został artykuł Irka Kuśmierczyka (a może raczej list, zaczynający się słowami: „My dearest Jewish friend, Ms. Lizzy Ratner”), któremu redakcja nadała tytuł: „A Polish-Canadian calls for healing between Poles and Jews”.

Jest to, co tu dużo mówić, bardzo osobisty, emocjonalny miejscami, ale zarazem bardzo mądry tekst, w którym autor zawarł krótką powtórkę z historii – przypominając L. Ratner, że Polacy walczyli z Niemcami hitlerowskimi od pierwszego dnia wojny do ostatniego, że na ziemiach okupowanej Polski za najmniejszą pomoc Żydowi groziła kara śmierci nie tylko osobie, która pomagała, ale całej rodzinie.
Pisząc o drzewach, które mają Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata w Izraelu, wspomina własną babcię, Władzię, która ratowała Żydów. Pisze o własnych poszukiwaniach śladów kultury żydowskiej, o festiwalu na Kazimierzu w Krakowie, o papieżu i jego wizycie w rzymskiej synagodze, czy też o modlitwie papieża przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie.

Ale nie boi się (chociaż czy to właściwe słowo?) też wytknąć autorce przekłamań, pyta, czy Polska była nazistowska, skoro L. Ratner napisała o „pre-Nazi Poland”. Tu ciekawostka, która mnie trapi od kilku dni. Jeżeli się nie mylę, w liście, który L. Ratner zamieściła wśród komentarzy, były jej słowa, że w momencie zajęcia Polski przez nazistów Polska stała się wg niej nazistowska… Ale kiedy ponownie zajrzałem do jej tekstu, w niedzielę, 20 września, już tego nie znalazłem. I to byłoby budujące, dlaczego? To proste, sięgnęła po źródła i zrozumiała swój błąd, dlatego pisząc do I. Kuśmierczyka, podkreśla ofiary i bohaterstwo Polaków, tłumacząc zarazem, że jeżeli stawia jakieś zarzuty, to nie całemu narodowi, bo… I tutaj stara się powrócić do nauk, które jej wpajano, a więc ponownie jest przedwojenny antysemityzm, a nawet krwawy pogrom kielecki, jak gdyby Polacy mieli z nim coś wspólnego.

Bardzo interesujące są uwagi I. Kuśmierczyka związane z jego studiami na Vanderbilt University w Nashville, gdzie był m.in. współorganizatorem 30th Annual Holocaust Lecture Series. Zdarzyło mu się rozmawiać ze staruszką na wózku inwalidzkim, która zapytana, czy wróciłaby do Polski, odpowiedziała (ściszając głos), że nigdy, ponieważ  Polacy zabiliby wszystkich… Wspomina profesora, który nazwał go „the son of a perpetrator nation”.

I może jeszcze jedno doświadczenie związane z wycieczką do Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie: przewodniczka szybciutko przeprowadziła grupę przez salę, w której pokazane było mordowanie Polaków, to nie było godne uwagi. Padły też słowa, że Polacy byli tak samo jak Niemcy mordercami Żydów, a naziści byli chrześcijanami. Po zakończeniu wycieczki grupa zebrała się w sali konferencyjnej, aby podsumować wrażenia z pobytu w muzeum. Wtedy to jakiś osiłek zaczął bredzić, że Polacy witali Niemców z otwartymi ramionami, kiedy wkroczyli do Polski…

„Nie pozwoliłem mu dokończyć – pisze I. Kuśmierczyk – grzecznie, lecz stanowczo, poprawiając go tak, jak teraz ciebie”. I dodał zaraz pytanie: jak to jest możliwe, że wykształcony człowiek po zwiedzeniu muzeum wychodzi z takim przekonaniem…? A 30 milionów zwiedzających, bo tyle osób do tej pory zwiedziło Muzeum Holokaustu?

Od siebie dodam, że podobne rewelacje „sprzedaje się” nie tylko w Waszyngtonie, ale chyba we wszystkich podobnych ośrodkach. Na łamach „Gońca” wspominałem już o wiosennej wycieczce gimnazjalistów z Windsor do Muzeum Holokaustu w Detroit. Tam było to samo: Niemcy nie byli tacy źli, Polacy kolaborowali z nazistami itd. itp.

– I co ty na to? – zapytałem dziecko, dobrze wiedząc, że trzeba nie lada odwagi, samozaparcia, aby w takich okolicznościach podjąć przynajmniej próbę obalenia kłamstwa.
– Ech, tato… – powiedziała córka i zniechęcona tylko machnęła ręką. Wiem jednak, że pewnego dnia i ona podniesie głowę i nie pozwoli opluwać narodu, który na to nie zasłużył. To dojrzewa, a ja staram się, aby pewnego dnia był z tego owoc. Na marginesie trzeba dodać, że gdyby I. Kuśmierczyk wyniósł z domu inne wychowanie, nie zwróciłby uwagi na tekst L. Ratner, tłumacząc sobie, że to dla własnego dobra, dla dobra przyszłej kariery, bo jak już ci przypną łatkę antysemity, to jesteś skończony…

Nie, tekst I. Kuśmierczyka nie ma nic wspólnego z żalami, wymówkami: jest pełnym ciepła głosem człowieka, który stara się zrozumieć drugą stronę, ale jednocześnie nie zgadza się z krzywdzącymi Polaków zarzutami. I o to chyba chodzi, aby rozmawiać, aby się poznawać.

Wspomniałem, że strona Mondoweiss.net nie ma nic wspólnego z syjonistami, którzy kierują izraelską polityką i którzy między innymi urabiają opinię publiczną w niechęci do Polski i Polaków. Lizzy Ratner pisze, że wycieczki izraelskie powinny docierać także do innych miejsc w Polsce, nie tylko do Auschwitz; tam nikt nie pozna Polski, przeszłości Żydów. Ale widocznie w tej metodzie jest ukryty cel…
Kiedy L. Ratner wróciła do domu, jeden z krewnych, syjonista, zapytał: teraz rozumiesz, dlaczego Żydzi potrzebują Izraela, prawda? A ona… ona w dalszym ciągu nie może powiedzieć, że się z nim zgadza. W pytaniu krewniaka kryło się to samo przekonanie, którym podzieliła się staruszka Żydówka z I. Kuśmierczykiem: tam nas zabiją…

Jeżeli ktoś wejdzie na stronę Mondoweiss.net, a właściwie najszybciej będzie chyba po prostu wpisać Irek Kuśmierczyk i szukać tekstu pt. „A Polish-Canadian calls for healing between Poles and Jews”, później zapoznać się z wpisami – komentarzami, na uwagę zasługują fragmenty wspomnień Żydów, w których opisany jest stosunek do Polaków. Wszystko przed wojną. Warto się z nimi zapoznać, rzucają bardzo interesujące światło na przedwojenną rzeczywistość, ale przede wszystkim na samych Żydów.

I na zakończenie ciekawostka: jak podaje L. Ratner, w roku 1998 trzech na czterech amerykańskich Żydów miało przynajmniej jednego dziadka pochodzącego z przedwojennej Polski.

Leszek Wyrzykowski

PS Irek Kuśmierczyk jest doktorantem na Vanderbilt University, jego rodzice mieszkają w Windsor.


Za: Goniec, Nr 38/2009 | http://www.goniec.net/teksty.html#teksty

Skip to content