Aktualizacja strony została wstrzymana

Zwornik świata po raz drugi – Pepe Escobar

Wyjaśnienie od tłumacza. W tekście pojawia się pojęcie Zwornik świata, tłumaczenie angielskiego Heartland, dosłownie centrum świata. Jest to pojęcie geopolityczne ukute przez Halforda Mackindera na początku XX wieku. W skrócie opiera się na założeniu, że kto kontroluje Azję Centralną, ten kontroluje świat. Więcej:(https://en.wikipedia.org/wiki/The_Geographical_Pivot_of_History)

 

Przytłaczający zbiorowy debilizm Zachodu można porównać do rakiety, opadającej szybciej niż wymagają tego od niej prawa grawitacji. Zachód pogrąża się w czarnej dziurze zupełnego rozkładu społeczno-politycznego.

Koniec (ich) historii okazuje się być przyspieszonym procesem historycznym o oszałamiających konsekwencjach. Konsekwencje są o wiele głębsze niż te spowodowane przez samozwańcze „elity”, za pomocą swoich chłopców/dziewczynek na posyłki – dyktujących dystopię wywołaną przez zaciskanie pasa i finansjalizację. Jednym słowem, przez to, co zdecydowali nazwać Wielkim Resetem, a następnie, po poważnym niepowodzeniu, Wielką Narracją.

Finansjalizacja wszystkiego, oznacza całkowite urynkowienie samego Życia. W swojej najnowszej książce „No-Cosas: Quiebras del Mundo de Hoy” (po hiszpańsku, brak jeszcze tłumaczenia na angielski), czołowy niemiecki filozof współczesny (Byung-Chul Han, który tak się składa, że jest Koreańczykiem), analizuje, w jaki sposób kapitalizm informacyjny, w przeciwieństwie do kapitalizmu przemysłowego, przekształca w towar to, co niematerialne: „Samo życie nabiera formy towaru (…) znika różnica między kulturą a komercją. Instytucje kultury są traktowane jako dochodowe marki.

Najbardziej toksyczną konsekwencją jest to, że „całkowita komercjalizacja i merkantylizacja kultury miała wpływ na zniszczenie wspólnoty (…) Wspólnota jako towar jest końcem wspólnoty.”

Polityka zagraniczna Chin pod rządami Xi Jinpinga proponuje ideę wspólnoty opartej na wspólnej przyszłości dla ludzkości, zasadniczo jest to projekt geopolityczny i geo-ekonomiczny. Jednak Chiny wciąż nie zgromadziły wystarczającej ilości „miękkiej siły”, by przełożyć to na kulturę i przekonać do niej większość świata. Dotyczy to zwłaszcza Zachodu, dla którego chińska kultura, historia i filozofia są praktycznie niezrozumiałe.

W Azji Środkowej, gdzie teraz jestem, odrodzona chwalebna przeszłość może oferować inne przykłady „wspólnoty partycypacyjnej”. Błyskotliwym przykładem jest nekropolia Shaki Zinda w Samarkandzie.

Afrasiab – starożytna osada, poprzedzająca Samarkandę – została zniszczona przez hordy Czyngis-chana w 1221 roku. Jedynym zachowanym budynkiem była główna świątynia miasta: Shaki Zinda.

Znacznie później, w połowie XV wieku, gwiazda astronomii Ulugh Beg, sam będąc wnukiem turko-mongolskiego „zdobywcy świata” Timura, wywołał nie mniej ni więcej, a renesans kulturalny. Wezwał architektów i rzemieślników ze wszystkich zakątków imperium Timurydów i świata islamu, do pracy nad czymś, co stało się de facto kreatywnym laboratorium artystycznym.

Aleja 44 grobowców w Shaki Zinda reprezentuje prace mistrzów różnych szkół, harmonijnie tworząc unikalną syntezę stylów architektury islamskiej.

Najbardziej niezwykłą dekoracją w Shaki Zinda są stalaktyty, zawieszone w grupach w górnych częściach nisz portalowych. Podróżnik z początku XVIII wieku opisał je jako „wspaniałe stalaktyty, wiszące jak gwiazdy nad mauzoleum, uzmysławiając wieczność nieba i naszą kruchość.” Stalaktyty były  w XV wieku nazywane „muqarnas”: czyli w przenośni „gwieździste niebo”.

 

Niebo chroniące (Wspólnotę)

Kompleks Shaki Zinda jest obecnie w centrum zainteresowania  rządu Uzbekistanu, polegającym na przywróceniu Samarkandzie jej dawnej świetności. Centralnymi, ponadhistorycznymi pojęciami są tutaj „harmonia” i „wspólnota” – a te sięgają daleko poza islam.

Jako ostry kontrast wobec powyższego, nieoceniony Alastair Crooke zilustrował śmierć eurocentryzmu, nawiązując przy tym do Lewisa Carrolla i Yeatsa. Jak przez szkło powiększające możemy zobaczyć pełne kontury tandetnego spektaklu narcystycznej obsesji na własnym punkcie i usprawiedliwienia oferowanego przez „najgorszych” z ludzi, a jednak wciąż „pełnych namiętnej intensywności”, jak przedstawił to Yeats.

A jednak, w przeciwieństwie do Yeatsa, „najlepszym” też nie brakuje „przekonania”. Być może są nieliczni, ostracyzowani przez kulturę, ale widzą, że „szorstka bestia, której godzina nadeszła w końcu, chyli się ku…”. Brukseli (nie Jerozolimie) „by się narodzić”.

Ta niewybieralna gromada nieznośnych miernot – od von der Leyen i Borrella do tego kawałka norweskiego drewna Stoltenberga – może sobie marzyć, że żyje w czasach sprzed 1914 roku, kiedy Europa była politycznym centrum. Jednak teraz nie tylko to „centrum nie może się utrzymać” (Yeats), ale przesiąknięta eurokratami Europa została definitywnie pochłonięta przez zamęt, stała się nieistotnym politycznym zaściankiem, nieodwracalnie flirtującym z powrotem do statusu sprzed XII wieku.

Fizyczne aspekty Upadku – zaciskanie pasa, inflacja, brak gorącej wody, zamarzanie na śmierć tylko po to aby wspierać neonazistów w Kijowie – zostały poprzedzone, i żadne chrześcijańskie figury nie są tutaj potrzebne, przez ogień siarki i  Upadek Duchowy. Transatlantyccy panowie tych papug pozujących na „elity”, nigdy nie byli w stanie wymyślić żadnego pomysłu skupionego na harmonii, a jeszcze bardziej na „wspólnocie”, który mogliby sprzedać Globalnemu Południu.

To, co sprzedają, poprzez swoją Jednomyślną Narrację, a właściwie swoją wersję „We Are the World”, to warianty „nie będziesz posiadał niczego i będziesz szczęśliwy”. Gorzej: będziesz musiał za to zapłacić – drogo zapłacić. I nie masz prawa marzyć o żadnej transcendencji – niezależnie od tego, czy jesteś wyznawcą Rumiego, Tao, szamanizmu czy proroka Mahometa.

Najbardziej widocznymi oddziałami uderzeniowymi tego redukcjonistycznego zachodniego neo-nihilizmu – przesłoniętego mgłą „równości”, „praw człowieka” i „demokracji” – są wymazani tatuażami i pentagramami bandyci, poddawani szybkiej denazyfikacji na Ukrainie.

 

Świt nowego oświecenia

Zbiorowy pokaz zachodniego samo-usprawiedliwiania się, zainscenizowany w celu zatarcia jego rytualnego samobójstwa, nie zawiera śladów poświęcenia, jakie niesie ze sobą ceremonialne seppuku. Wszystko, co robią, to ciągłe pogrążanie się w nieugiętej odmowie przyznania, że mogli się poważnie pomylić.

Jak to możliwe, że ktokolwiek śmie drwić z zestawu „wartości” wywodzących się z Oświecenia!!! Jeśli nie złożysz pokłonu przed tym błyszczącym kulturowym ołtarzem, jesteś po prostu barbarzyńcą, którego można oczernić, sponiewierać, odwołać, prześladować, sankcjonować, a na końcu zbombardować HIMARS-em.

Wciąż nie mamy post-Tik Tok-owej wersji Tintoretta, który przedstawiałby zbiorowe zachodnie wielopłaszczyznowe pogrążanie się w dantejskich komnatach pop-kulturowego piekła. To, co mamy, i co musimy znosić, dzień po dniu, to kinetyczna bitwa pomiędzy ich „Wielką Narracją” lub narracjami, a czystą i jasną rzeczywistością. Ich obsesja na punkcie tego, że wirtualna rzeczywistość musi zawsze „wygrywać” jest patologiczna. W końcu jedynym zajęciem, w którym są doskonali, to produkcja fałszywej rzeczywistości. Szkoda, że nie ma już wśród nas Baudrillarda i Umberto Eco, którzy zdemaskowaliby ich haniebne szaleństwa.

Czy zmienia to coś na ogromnych połaciach Eurazji? Oczywiście, że nie. Wystarczy śledzić zawrotny ciąg spotkań dwustronnych, umów i postępującej interakcji BRI, SCO, EAEU, BRICS+ i innych organizacji wielostronnych, aby uzyskać wgląd w to, jak konfigurowany jest nowy system światowy.

W Samarkandzie, w otoczeniu hipnotyzujących przykładów sztuki Timurydów, w połączeniu z boomem gospodarczym, który przywodzi na myśl wschodnioazjatycki cud z początku lat 90. ubiegłego wieku, wyraźnie widać, że Zwornik świata powraca ze zdwojoną siłą – i z pewnością odeśle dotknięty pleonazmem Zachód na margines świata.

Zostawiam was w momencie psychodelicznego zachodu słońca zwróconego w stronę Registanu, na skraju nowego oświecenia, które prowadzi Zwornik świata w kierunku opartej na rzeczywistości wersji Shangri-La, uprzywilejowującej harmonię, tolerancję, a przede wszystkim poczucie wspólnoty.

Pepe Escobar

 

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Saker (August 14, 2022) – „The Second Coming of the Heartland”

.