Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma, zatrudniając Zygmunta Rygiela na stanowisku szefa swojego gabinetu politycznego, nagiął polskie prawo. Szef resortu miał załatwić swojemu koledze siedem tysięcy złotych miesięcznej pensji. Problem w tym, że nie spełnia on formalnych wymagań.
Zygmunt Rygiel pracuje w resorcie sprawiedliwości od 14 sierpnia. Nie spełnia jednak wymagań dotyczących kwalifikacji na stanowisko szefa gabinetu politycznego określonych w przepisach prawa. „Te mówią jasno, że szef gabinetu politycznego musi mieć wyższe wykształcenie. A Rygiel ma ledwie średnie i jest z zawodu tokarzem” – informuje „Suepr Express”.
W jaki więc sposób Czuma zatrudnił swojego znajomego w resorcie? Skorzystał z punktu szóstego rozporządzenia Rady Ministrów z 2000 roku w sprawie zasad wynagradzania pracowników urzędów zatrudnionych w gabinetach politycznych.
„Osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe mogą w szczególnie uzasadnionych przypadkach zwolnić pracownika z wymagań kwalifikacyjnych” – informuje Joanna Dębek z wydziału informacji ministerstwa.
„SE” zadaje pytanie: „Jakie to >szczególnie uzasadnione przypadki< zdecydowały o zatrudnieniu Rygiela w resorcie? Możemy się domyślać, że znajomość z ministrem była w tym przypadku najważniejsza…”.
PC/ „Super Express”