Aktualizacja strony została wstrzymana

Szatańskie wersety – Stanisław Michalkiewicz

Diablik to był w wódce na dnie. Istny Niemiec, sztuczka kusa…”. Tak opisuje szatana w zwyczajnej postaci Adam Mickiewicz w balladzie „Pani Twardowska”. „Istny Niemiec”. Ale czy naprawdę Niemiec, czy może Europejczyk?

Jak bowiem wiadomo, dawniej byli „naziści”, którzy nawet mówili po nazistowsku, ale dzisiaj już ich nie ma, chyba, że stowarzyszenie „Nigdy więcej”, albo „Otwarta Rzeczpospolita” za swoją potrzebą jakiegoś wykryje. Dzisiaj są Europejczycy, których złośliwcy porównują do Czechosłowaków: Czech nazywa się, dajmy na to, Hrabal, Słowak – dajmy na to – Jablonsky. A jak się nazywa Czechosłowak?

Zastanawiając się nad odpowiedzią na to pytanie pomyślmy również o szatanie, którego Mickiewicz dlaczegoś przedstawił w postaci „istnego Niemca”. No dobrze, ale skoro szatan potrafi wcielić się w Niemca, to dlaczego nie w kogoś innego? W kogoś innego także potrafi i to spostrzeżenie wiele nam wyjaśnia.

Szatan bowiem może przyjmować rozmaite postacie, a jeśli w tych warunkach możemy go rozpoznać, to chyba tylko po szatańskiej złośliwości. Na przykład takiej, że „profesor” Władysław Bartoszewski swoim poparciem Platformy Obywatelskiej spłacił dług wdzięczności za uwolnienie go z Oświęcimia przez dziadka Donalda Tuska. Czy taka złośliwość nie jest aby pochodzenia szatańskiego?

Wykluczyć tego nie można, więc w tej sytuacji lepiej rozumiemy przyczyny, dla których najpilniejszymi słuchaczami Radia Maryja są redaktorzy „Gazety Wyborczej”. Musi być jakiś ważny powód takiego nasłuchu, którego pilność nasuwa nawet podejrzenia o motywację osobistą.

Jakże bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że kiedy tylko ojciec Tadeusz Rydzyk powiedział na antenie, że „szatan uwziął się na Polskę, bo to jest najsilniejszy kraj katolicki na świecie”, „Gazeta Wyborcza” poświęciła temu specjalny materiał, zatytułowany „Szloch w Radio Maryja”.

Jeśli nawet w „Wyborczej” nie ma ani jednego szatana (co skądinąd jest założeniem bardzo zuchwałym), to nie można przecież wykluczyć, że może ona realizować różne zlecenia Piekła, które za tego rodzaju usługi zwyczajowo wynagradza swoich współpracowników sukcesem materialnym. Po wyborach kurs akcji „Agory” podobno się poprawił, więc trudno zaprzeczyć, że coś może być na rzeczy.

Ale mniejsza już o to, bo najważniejsze są sprawy ściśle szatańskie. W „Listach starego diabła do młodego”, stary diabeł, który w kręgach piekielnych musiał cieszyć się reputacją autorytetu moralnego, poucza swego korespondenta, że najważniejszą rzeczą jest wpojenie ludziom przekonania, że diabły nie istnieją. Kiedy ludzie już w to uwierzą, kuszenie idzie jak z płatka.

Tym właśnie niektórzy tłumaczą wyborczy sukces Platformy, na która głosowali podobno wyborcy młodzi, a więc bez doświadczenia życiowego, nie mówiąc już o politycznym, no i „wykształceni” – to znaczy napakowani fałszywymi informacjami, jakimi od dziesięcioleci faszerują młodzież sprzedajni bakałarze. Ale w jaki sposób szatan może udawać, że go nie ma? To proste – wcielając się w kogoś innego.

Na przykład, czy nie wcielił się aby ostatnio w JE Dawida Pelega, ambasadora Izraela? Oto 26 października izraelska gazeta „Maariv” doniosła, a polskie media powtórzyły, że Izrael oficjalnie zaprotestował przeciwko nominacji prof. Ryszarda Bendera na marszałka–seniora Senatu i że protest ten wręczyła prezydentowi Kaczyńskiemu „ambasada Izraela”.

Ale chyba nie cała „ambasada”, tylko po prostu JE Peleg? Ale na stronie internetowej Ambasady Izraela o tym cyt, podobnie na stronie pana prezydenta, chociaż jest tam kronika wydarzeń z całego października. Jak to wszystko wytłumaczyć? Nie inaczej, tylko diabeł musiał przybrać postać JE ambasadora Dawida Pelega i w tej postaci wręczył panu prezydentowi wspomniany protest, który w tej sytuacji tez musiał być fałszywy, bo powiedzmy sobie szczerze, czy Izrael dopuściłby się takiej bezczelności, by wtrącać się w tego rodzaju sprawy innych państw?

To nie mieści się w głowie; owszem, za czasów Katarzyny takie rzeczy robili ambasadorowie Repnin i Stackelberg, ale teraz jesteśmy przecież państwem suwerennym, a profesor Wojciech Sadurski twierdzi nawet, że pozostaniemy takim również po przyjęciu Traktatu Reformującego.

No, ale czyż od pana prof. Sadurskiego można wymagać, by mówił inaczej, skoro jest zatrudniony w charakterze profesora, a nawet dziekana wydziału prawa w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji? Czy nie byłby to za duży wiatr na wełnę jagnięcia? Poza tym męczenników nauki już i tak było dosyć, więc nie ma powodu, by pomnażać ich liczbę, zwłaszcza teraz, niemal w przededniu ostatecznego Anschlußu.

Na szczęście pan prezydent musiał spenetrować prawdę, że to nie jest prawdziwy JE Dawid Peleg, tylko diabeł w przebraniu. W tej sytuacji nie było potrzeby uznawać ambasadora Pelega za persona non grata, więc incydent uznano za niebyły.

Tylko jeden prof. Stefan Niesiołowski uznał nominację prof. Bendera za „prowokację” ze strony prezydenta Kaczyńskiego. Prof. Niesiołowski takie objawy diabelskiego kuszenia ma od dość dawna i najwyraźniej nic nie pomogła ani zmiana emploi z senatora na posła, ani nawet zmiana okręgu wyborczego.

Może by go tak ktoś wyegzorcyzmował, bo w przeciwnym razie diabeł zszarpie mu nerwy do końca, z wielką szkodą dla polskiego parlamentaryzmu. W przeciwnym razie w Sejmie może dojść do najgorszego, co zresztą Mickiewicz też przewidział: „bo jakie szatan wyprawia tam harce, jakie się larwy szamocą. Drżę cały kiedy bają o tym starce i strach wspominać przed nocą”.


 Stanisław Michalkiewicz
Komentarz  ·  tygodnik „Nasza Polska”  ·  2007-11-06  |  www.michalkiewicz.pl

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

 

Skip to content