Aktualizacja strony została wstrzymana

Nasza żydowska pogromczyni – Stanisław Michalkiewicz

Jeszcze trochę, a Amerykanom uda się w Polsce to, co nie udało się Stalinowi. Mimo zdrady ze strony prezydenta Roosevelta, którego oczarował „Wujek Joe” do tego stopnia, że podarował mu Polskę tak, jak sprzedaje się krowę rzeźnikowi, Polacy nie mieli o to pretensji do Amerykanów, chociaż nie da się ukryć, że Anglosasi to najdziksze cywilizowane narody na świecie. Dlatego najdziksze, że nie uważają innych narodów za równe sobie, ale przy tym są na tyle cywilizowani, że nigdy się do tego nie przyznają, chowając się za frazesami o „demokracji”, „partnerstwie” i innych tego rodzaju dyrdymałach. Czy ta wyrozumiałość dla Amerykanów bierze się stąd, że w roku 1918 wśród amerykańskich celów wojennych znalazł się punkt o Polsce wolnej z dostępem do morza, czy stąd, że po I wojnie światowej Herbert Hoover, przekonany przez Ignacego Paderewskiego, zorganizował pomoc żywnościową dla Polski, przede wszystkim – na dożywianie głodujących dzieci? Nawiasem mówiąc, Żydzi już wtedy starali się szkodzić Polsce i Polakom, jak tylko mogli. Mieczysław Jałowiecki, który z ramienia rządu polskiego utrzymywał łączność z ekipą amerykańską opisuje, jak to w wygłodzonym Lwowie Żydzi urządzili demonstrację, oskarżając Polaków o antysemityzm, a najbardziej wrzeszczał dobrze odżywiony i ubrany żydowski chłopczyk. Początkowo demonstracja ta zrobiła na Amerykanach wrażenie, ale kiedy Jałowiecki zwrócił im uwagę na różnicę między wyglądem żydowskiego chłopca i wynędzniałymi polskimi dziećmi, zrozumieli o co chodzi i już nie pozwolili się oduraczać.

Tedy mimo teherańskiej i jałtańskiej zdrady, Polacy darzyli USA i Amerykanów sympatią również dlatego, że Stalin na wszelką cenę chciał by Amerykanów znienawidzili za „imperializm” i w ogóle. Tedy sympatia większości Polaków dla USA i Amerykanów miała w sobie też coś z przekory wobec Sowietów, będącej rodzajem biernego oporu przed sowietyzacją. Tej sympatii nie zachwiały nawet informacje, że w razie konfliktu z Sowieciarzami, Amerykanie zamierzali na terenie Polski zdetonować około 400 ładunków jądrowych, co doprowadziłoby do zagłady naszego narodu. Nawet i to jakoś Polacy wytrzymali, a kiery prezydent Reagan zazbroił Sowiety na śmierć, doszło do ustanowienia nowego porządku politycznego w Europie, w ramach którego imperium sowieckie ewakuowało się z Europy Środkowej. Transformacja ustrojowa została wprawdzie wynegocjowana z Sowietami, a nasi bezpieczniacy dostali zadanie, by te ustalenia wykonać – ale dzięki temu dostaliśmy namiastkę wolności. Namiastkę – bo wolność otrzymana od kogoś w prezencie nigdy nie jest do końca autentyczna – ale to nie było najgorsze, tylko to, że Żydzi od początku zwęszyli okazję by Polskę i Polaków obrabować pod pretekstem tak zwanych „roszczeń”, które w gruncie rzeczy są uroszczeniami. Niestety USA, w którym lobby żydowskie, kontrolujące sektor finansowy, media przemysł rozrywkowy, zdobyło taką przewagę, że ci wszyscy prezydenci skaczą przed Żydami z gałęzi na gałąź, nie tylko stanęły po stronie Żydów, ale nawet w ustawie nr 447 przyjęły na siebie zobowiązanie dopilnowania, by Polska temu rabunkowi się poddała.

USA, w którym lobby żydowskie, kontrolujące sektor finansowy, media przemysł rozrywkowy, zdobyło taką przewagę, że ci wszyscy prezydenci skaczą przed Żydami z gałęzi na gałąź

Wprawdzie ustawę tę podpisał prezydent Trump, ale częściowo tłumaczy go to, że władze w Warszawie nie tylko nie kiwnęły nawet palcem, by temu zapobiec, ale w dodatku sabotowały desperackie próby ze strony tamtejszej Polonii. Było to następstwem postawienia wszystkiego nawet nie na Stany Zjednoczone, tylko osobiście na prezydenta Trumpa, co sprawiło, że nasi mężykowie stanu stali się zakładnikami własnej propagandy, a to zablokowało im możliwość jakiejkolwiek politycznej elastyczności. I stało się, że Donald Trump przegrał wybory na rzecz Józia Bidena, którego szczelnie otoczyli Żydzi, przejmując w ten sposób rzeczywistą władzę nad Stanami Zjednoczonymi i już się nawet nie krępując przed ostentacyjnym wykorzystywaniem amerykańskiego potencjału dla realizowania politycznych i ekonomicznych interesów żydowskiej diaspory i Izraela. Przyszło to tym łatwiej, że już w 2017 roku, za kadencji prezydenta Trumpa, podpisał on ustawę nr 672 o zwalczaniu antysemityzmu w Europie, a więc – również w Polsce. Najwyraźniej Anmerykanom nie wystarcza już to, że Waszyngton stanowi „terytorium okupowane przez Izrael” – jak zauważył Patryk Buchanan – tylko chcą to szczęście, to znaczy – tę okupację i towarzyszącą jej tresurę, narzucić innym europejskim krajom, między innymi – Polsce.

Donald Trump przegrał wybory na rzecz Józia Bidena, którego szczelnie otoczyli Żydzi, przejmując w ten sposób rzeczywistą władzę nad Stanami Zjednoczonymi i już się nawet nie krępując przed ostentacyjnym wykorzystywaniem amerykańskiego potencjału dla realizowania politycznych i ekonomicznych interesów żydowskiej diaspory i Izraela.

Toteż USA nie tylko uczestniczą w narzucaniu Polsce tak zwanej „pedagogiki wstydu”, czyli tresury, której celem jest wywołanie i ugruntowanie w Polakach poczucia winy wobec Żydów tak, żeby już w niczym nie ośmielili się im sprzeciwiać, ale właśnie rękoma prezydenta Józia Bidena, mianowały pogromczynię, która ma nas w tym wszystkim tresować. 30 lipca Żydówka amerykańska Deborah Lipstad została mianowana specjalnym pełnomocnikiem Stanów Zjednoczonych do zwalczania anrtysemityzmu w Europie i w ogóle. Pani Lipstad jest profesorem historii jakiegoś zakazanego uniwersytetu w Atlancie. Nic dziwnego, że odkąd socjolog, pan dr Jan Tomasz Gross, za spreparowanie kłamliwej książki „Sąsiedzi”, w której opisuje, jak to polscy mieszkańcy Jedwabnego mordują swoich żydowskich sąsiadów, podczas gdy dobrzy Niemcy przygladają się temu ze zgrozą i ze łzami w oczach, został awansowany przez cmokierów na „historyka” i to od razu – „światowej sławy” – nie może się go nachwalić i oświadcza, że jeśli kiedykolwiek usłyszy, że Polacy byli gorsi od Niemców, to prawdopodobnie „będzie oponować” – ale jej sprzeciw „ będzie słabszy”, a nawet „może milczeć”. Takimi to rewelacjami karmią się amerykańscy historycy żydowskiego pochodzenia.

spod sowieckiego deszczu wpadliśmy pod żydowską rynnę

Ta deklaracja pokazuje, czego możemy po pani Deborze się spodziewać. Co tam jej przyjdzie do głowy, jakie „koncepcje” się w niej wylęgną – tego jeszcze nie wiemy – ale nie da się ukryć, że nie możemy spodziewać się po niej niczego dobrego. Również dlatego, że o tym, co jest antysemityzmem, a co nie – decyduje żydowska Liga Antydefamacyjna. Według niej za „antysemickie” uważane są np. opinie, że w USA Żydzi mają duże wpływy w sektorze finansowym, w mediach i przemyśle rozrywkowym. Słowem – Liga stawia znak równości między antysemityzmem i spostrzegawczością. Nietrudno się domyślić – dlaczego. Jeśli ludzie przestaną być spostrzegawczy to można będzie ich obrabować bez obawy, że to w ogóle zauważą, a jeśli jeszcze zostaną wytresowani w ramach „pedagogiki wstydu”, to nie będą protestować nawet, gdyby to zauważyli. I pani Debora w tym właśnie będzie nas tresowała. Wygląda na to, że spod sowieckiego deszczu wpadliśmy pod żydowską rynnę, a to, czego nie udało się z nami zrobić Stalinowi, może udać się Józiowi Bidenowi.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)    7 sierpnia 2021

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5007