Aktualizacja strony została wstrzymana

Klęska propagandy „pandemicznej”, tylko 39,82% Polaków chce się „zaszczepić”

Ponad pół roku PiS wbijał Polakom do głów sondaże, które mówiły o ponad 70% Polaków z utęsknieniem czkających na „szczepionkę”. Do ostatniej chwil Dworczyk powtarzał te zakupione za nasze pieniądze kłamstwa, co więcej opłacone przez KPRM radio RMF FM zamówiło sondaż z jeszcze bardziej absurdalnymi danymi, gdzie 70% Polaków chce zaszczepić dzieci. Na „ostatniej prostej”, żeby było zabawniej, Dworczyk mówił już o 48% „zaszczepionych” i chętnych do „szczepień”, co też było kłamstwo. Z propagandowej sztuczki polegającej na kumulowaniu rzeczywistych danych z wirtualną fikcją, rządowi macherzy korzystają non stop, ale fakty wyglądają zupełnie inaczej.

Do 19 maja w systemie e-pacjent wystawiono 34 900 000 skierowań dla Polek i Polaków powyżej 16 roku życia. W tym samym czasie 4,63 miliona osób przyjęło dwie dawki „szczepionek” albo jedną J&J. W systemie e-pacjent pozostało 9,26 miliona rejestracji z wyznaczonym terminem „szczepienia”. Jeśli dodamy te dwie liczby: 4,63 miliona i 9,26 miliona, to zobaczymy ilu Polaków naprawdę chcę się „zaszczepić” i jest to dokładnie 13,9 miliona, co stanowi 39,82% populacji „szczepiennej”. Pamiętać przy tym należy, że w systemie e–pacjent dzieją się cuda, ludzie rejestrowali się w kilku miejscach, najczęściej w samym systemie, a potem przychodzili bez rejestracji do tych punktów, gdzie były wolne miejsca. Najwięcej takich „szczepień” było przy słynnej „majówce J&J”, ale mamy teraz drugą falę związaną ze szczepieniami w zakładach pracy i na uczelniach. Innymi słowy, liczba zarejestrowanych w systemie z całą pewnością nie będzie odpowiadać liczbie ostatecznie zaszczepionych. Prawdopodobnie zatrzyma się to w okolicach 13,5 miliona, o ile marksiści z PiS–u nie przeprowadzą kolejnej manipulacji statystycznej albo nagonki straszącej Polaków utratą nie tylko wakacji, ale i pracy.

Bardzo łatwo da się też przeprowadzić pełną symulację zainteresowania szczepionkami, z udziałem wszystkich Polaków, nie wyłączając dzieci. Jest nas 38 265 000, od tej liczby odejmijmy 34 900 000 skierowań i wyjdzie nam 3 365 000 dzieci poniżej 16 roku życia. Dodajemy całe 3 365 000, chociaż jest to w najwyższym stopniu nierealne, do liczby chętnych na „szczepienia”, czyli 13 900 000. Uzyskujemy 17 265 000 „chętnych do szczepień”, co stanowi 45% całej populacji. Przypomnę raz jeszcze, że o zaszczepieniu 3 365 000 dzieci poniżej 16 roku życia można zapomnieć, w grupie 16-17 lat zgłosiło się 40 000 na 700 000, jak podał Dworczyk. Polacy o „szczepieniu” dzieci nie chcą słyszeć, nawet ci, którzy sami się zaszczepili. O ile PiS poważy się na taką desperację, co niestety jest prawdopodobne, to statystyki szczepień i tak nie wzrosną powyżej 50%, natomiast notowania zamordystów mają szansę spaść poniżej 30%, bo propagandowy atak na dzieci i straszenie rodziców byłoby przekroczeniem kolejnej granicy. Wszystko wskazuje, że w przyszłym tygodniu ostatecznie dojdzie do wielkiej kompromitacji „Narodowego programu szczepień”. Wyjdą na jaw wszystkie rządowe kłamstwa i na tym nie koniec kłopotów.

Coś trzeba będzie zrobić z grupą 60% Polaków, których dotąd się nieludzko poniewierało, nazywało oszołomami, „antyszczepionkowcami”, „foliarzami” i „szurami”. Mówimy nie tylko o 60% żywych i upokarzanych ludzi, ale o 60% klientów i 60% wyborców. Z tym autorskim bałaganem PiS zostanie i kompletnie nie ma pomysłu, jak z niego wyjść. W desperacji Dworczyk publicznie prosi o pomoc dziewczynę Urbana, niejaką Renatę Acostę, którą zresztą opłaca razem z jej szefem Mistewiczem. Dla wszystkich rozsądnych Polaków jest to dzień triumfu, po wielu miesiącach szczucia i poniżania, wygrywa zdrowy rozsądek, który przeciwstawił się prymitywnej propagandzie i brutalnemu marketingowi „suplementów diety”. Oczywiście te 60% Polaków, to nie są „płaskoziemcy” i prawdopodobnie 55% z nich nie kwestionuje szczepionek jako profilaktyki, tylko nie dało sobie wcisnąć maści na szczury, ze szczepionkami nie mającej nic wspólnego. Na koniec jeszcze jedna dobra informacja, na drugą dawkę z całą pewnością zgłosi się mniej niż na pierwszą, otwartym pozostaje pytanie o ile mniej. Na moje oko o 15–20%, co obniży liczbę „zaszczepionych” do 32-35%, a rząd zostanie ze “szczepionkami”, jak Himilsbach nie został za angielskim.

Matka Kurka

Za: kontrowersje.net (20 maja 2021)

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Wstawiamy powyższy tekst z takim trochę tromtadrackim tytułem, ale obawiamy się, że ten optymizm to tylko chwilowa sytuacja. Głęboko pragnąc aby było inaczej, obawiamy się, że te 40% chętnych nie tylko nie jest żadną pociechą, ale jest to bardzo duży odsetek na tej drodze do wyszczepiania. A przecież a to dopiero początek! Przed nami przepustki, paszporty szczepionkowe, naciski, zachęty, nagrody i baty.

Niestety, nauka Historii oraz obserwacja Rodaków wskazuje, że nie jesteśmy en mass mądrym narodem. Elity mamy wyjątkowe – acz nieliczne – lecz nie docierają one do mas; mas, które odrzucają te elity i wybierają zawsze najgorsze opcje, włącznie z wyborami politycznymi, co wyraźnie widać dzisiaj… Można dyskutować co jest tego przyczyną: czy historyczne nalecialości w postaci dużej liczby zdrajców, wtapiających się w społeczeństwo i płodzących swoich parszywych potomków, czy obcy element, czy dziesiątki innych przyczyn, ale nie pora tutaj na roztrząsanie tego.

Niestety, przykład uległości wobec tzw. szczepionek pokazuje, że teza o niezbyt wysokim średnim IQ narodu, jest całkiem zasadna. Nie, nie jesteśmy „wyjątkowym narodem”, jak niektórzy próbują się dowartościować, nie jesteśmy „wybrani”, a nasze osiągnięcia historyczne to skuteczne działania drobnej garstki – wbrew większości i wbrew okupacyjnym władzom. Niewiele zmienia się w tym całym smutnym obrazie.

 


 

Zasłużona klęska Narodowego Programu Szczepień – Katarzyna TS

 

Władza, która uwierzy własnej propagandzie, jest skazana na klęskę. Właśnie jesteśmy świadkami klęski władzy, która uwierzyła, że 70% Polaków z ochotą da sobie wstrzyknąć eksperymentalne preparaty nazywane szczepionkami na Covid-19. Mimo, że pierwsze sondaże pokazywały, iż takich chętnych będzie ok. 35 %, rząd przekonywał Polaków, że zainteresowanych akcją kuju-kuju jest dwa razy tyle. Celem było wmówienie ludziom, że skoro tak wielu pragnie szczepionki, to znaczy, że okoniem stają jakieś marginalne grupki oszołomów i foliarzy. A zatem lepiej być w większej grupie niż w mniejszej. Do tego zwolennicy poddania się szczepionkowemu eksperymentowi byli chwaleni, a przeciwnicy ganieni. Taką metodą nakłaniano Polaków do udziału w Narodowym Programie Szczepień. I co? I minister Michał Dworczyk właśnie płacze, że „według ostatnich sondaży osób, które chcą się zaszczepić, jest między 60 a 70 procent, ale rzeczywistość weryfikuje tego rodzaju deklaracje”.

Jak zatem wygląda rzeczywistość? Jak informuje Wirtualna Polska, z danych udostępnionych przez rządowe Centrum e-Zdrowia wynika, że z 35 milionów Polaków uprawnionych do szczepienia (czyli w wieku powyżej 16 lat), 21 milionów nie zarejestrowało się na szczepienie, choć mogli to zrobić w każdej chwili przez telefon, Internet albo w lokalnej przychodni. Według danych na 19 maja 2021 roku w Narodowym Programie Szczepień wzięło udział niecałe 14 milionów Polaków, z czego w pełni zaszczepionych było 4,6 mln. Pamiętajmy, że część z nich nie przyjęła preparatów dobrowolnie, ale została do tego przymuszona różnego rodzaju szykanami, takimi jak np. zamknięcie drogi awansu żołnierzom, którzy nie zgłoszą się na „dobrowolne” szczepienie.

Oto jak wygląda te mityczne 70% chętnych na szczepionkę wyciągnięte z propagandowego kapelusza. W rzeczywistości jest to 40%. Narodowy Program Szczepień poniósł spektakularną klęskę i jest to klęska w pełni zasłużona. A skoro minister Dworczyk nie rozumie, dlaczego tak się stało, to wyjaśniam: władza potraktowała ludzi jak bezrozumne bydło i właśnie zbiera owoce w postaci buntu społecznego przeciw takiemu traktowaniu. Premier Morawiecki przeświadczony, iż „ludzie są tacy głupi, że to działa”, musi ze zdumieniem przecierać oczy, gdy okazało się, że ludzie nie są jednak aż tak głupi. Nie pomogły połajanki, obiecanki i spoty z celebrytami. 21 milionów Polaków pokazało władzy gest Kozakiewicza. Dlaczego? Dlatego, że władza naganiająca do szczepień w efekcie skutecznie do nich zniechęciła. Jak to zrobiła? Ano zwyczajnie, czyli kłamiąc. I to kłamiąc nieudolnie, ponieważ rzeczywistość szybko owe kłamstwa zweryfikowała.

Pierwsze kłamstwo władzy na temat szczepień to zapewnienie, że są one całkowicie bezpieczne. Nie trzeba było długo czekać, żeby okazało się, iż po szczepieniu można przenieść się na tamten świat. Władza postanowiła iść w zaparte i stwierdziła, że zgony po szczepieniu nie mają nic wspólnego ze szczepieniem. I znowu nie trzeba było długo czekać, żeby okazało się, iż kłamstwo ma krótkie nogi. Europejska Agencja Leków przyznała, że zgony na skutek szczepienia są faktem, a nie teorią spiskową. Co na to władza? Władza radośnie zawołała: Szczepimy się! A do tego premier Morawiecki poprosił premier Danii, żeby odsprzedała mu szczepionki, które jej kraj wycofał z użytku. Czyli Duńczycy nie będą szczepić się śmiercionośnym syfem, ale dla Polaków ten syf będzie w sam raz. Czy po czymś takim zaufanie do władzy i szczepionek zmalało, czy wzrosło? Władza zapewne uznała, że wzrosło i zupełnie nie rozumie, dlaczego zmalało. I kto tu jest głupi?

Drugim kłamstwem władzy jest to, że tylko szczepienia pozwolą na pokonanie pandemii, więc trzeba zaszczepić wszystkich z ozdrowieńcami włącznie, bo szczepienie daje lepszą odporność niż przechorowanie. Nie trzeba było długo czekać, żeby okazało się, iż jest to bzdura. Monitorowanie odporności u ozdrowieńców wykazało, że utrzymuje się ona co najmniej rok, a nie jest wykluczone, że będzie dożywotnia. Monitorowanie odporności u zaszczepionych wykazało, że po trzech miesiącach poziom przeciwciał gwałtownie spada, a zaszczepieni chorują na Covid-19, a nawet umierają. Co w związku z tym zrobiła władza? Władza ogłosiła, że ozdrowieńcy powinni szczepić się miesiąc po chorobie. Czy po czymś takim zaufanie do władzy i szczepionek zmalało, czy wzrosło? Władza zapewne uznała, że wzrosło i zupełnie nie rozumie, dlaczego zmalało. Pytam po raz kolejny – kto tu jest głupi?

Trzecie kłamstwo władzy to obietnica, że szczepienia pozwolą na powrót do normalności. I na tym samym oddechu władza oświadczyła, że nawet po szczepieniu trzeba nosić maskę, zachowywać dystans i dezynfekować ręce. Dowiedzieliśmy się, że reżim sanitarny musi być utrzymywany, bo zaszczepieni mogą przenosić wirusa. Jednocześnie pojawiły się pomysły segregacji sanitarnej wprowadzającej kategorię niezaszczepionych podludzi, którzy mogą przenosić wirusa i zaszczepionych nadludzi, którzy również mogą przenosić wirusa. Okazało się więc, że powrót do normalności to fikcja, a segregacja jest wprowadzana, chociaż nie ma dla niej uzasadnienia medycznego. Czy po czymś takim zaufanie do władzy i szczepionek zmalało, czy wzrosło? Władza zapewne uznała, że wzrosło i zupełnie nie rozumie, dlaczego zmalało. I znowu pytam – kto tu jest głupi?

Czwarte kłamstwo to zapewnienie, że szczepionki są dobrowolne. Jak wygląda ta „dobrowolność”? Szczucie, połajanki, szykany, paszporty szczepionkowe, groźby utraty pracy, szantaż emocjonalny, zapowiedzi kolejnego lockdownu. A to wszystko okraszone bezczelnym kłamstwem, że są to „zachęty”. Czy po czymś takim zaufanie do władzy i szczepionek zmalało, czy wzrosło? Władza zapewne uznała, że wzrosło i zupełnie nie rozumie, dlaczego zmalało. Pytam po raz czwarty – kto tu jest głupi?

Władza zapewne uważa, że zrobiła, co w jej mocy, żeby przekonać Polaków do przyjęcia szczepionek na Covid-19. W rzeczywistości działania władzy okazały się jedną wielką porażką. Do Narodowego Programu Szczepień dobrowolnie zgłosili się ci, których nie trzeba było do niczego przekonywać, ponieważ z punktu deklarowali, że zaszczepią się jak tylko preparat będzie dostępny. Osoby, które przyjęły szczepionkę, chociaż nie chciały brać udziału w tym eksperymencie, zostały do tego przymuszone. Ale większość powiedziała władzy „NIE”. I co teraz?

Władza ma dwa wyjścia: mądre i głupie. Mądrym wyjściem jest wycofanie się z wszelkich pomysłów wywierania presji na niezaszczepionych i jak najszybszy powrót do normalności. Bez masek, bez dystansu i dezynfekcji. Należy natychmiast skończyć z testami, izolacją i kwarantanną. Przychodnie i szpitale mają zacząć normalnie funkcjonować. Trzeba skasować teleporady i zacząć leczyć chorych. Jeśli nadal będziemy tkwili w patologicznym systemie, który stworzył minister Niedzielski, to pobijemy ubiegłoroczny rekord nadmiarowych zgonów.

Obawiam się jednak, że władza wybierze wyjście głupie, czyli zwiększanie presji, straszenie czwartą falą i wdrożenie segregacji sanitarnej. Licząc na pokonanie oporu władza będzie naciskać coraz mocniej. Ale dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie. Warto, żeby władza o tym pamiętała. Bo za chwilę może okazać się, że zamiast siedzieć na stołkach, władza skończy na śmietniku historii. Morawiecki jeszcze załapie się na jakąś unijną synekurę, ale reszta zostanie na lodzie i będzie skrobać się po głowach i zastanawiać się, jak do tego doszło. Może wtedy zrozumieją, że wiara we własną propagandę zawsze kończy się klęską. Oby jak najszybciej.

Katarzyna Treter-Sierpińska

Za: wprawo.pl (20 maja 2021)

 


 

Skip to content