– Władze więzienia traktują Biblię jak niebezpieczną kontrabandę – alarmują działacze na rzecz wolności religijnej. Nie w Korei Północnej czy Arabii Saudyjskiej, ale… w Rappahannock w USA. Strażnicy ocenzurowali listy matki do przetrzymywanego tam syna, gdyż były „zbyt religijne”.
– Listy wyglądały jak ser szwajcarski – piszą działacze Fundacji Becketa na rzecz Wolności Religijnej w swoim oświadczeniu. Jeden z nich, pierwotnie napisany na trzech stronach, po ingerencji władz nie zawierał nic ponad słowami powitania, pierwszym akapitem i słowami „Kochająca Mama”. Fundacja wsparła swoim oświadczeniem skargę, jaką do władz więzienia wysłała Anna Williams, autorka przesyłki.
Fragmenty, które napisała swojemu synowi, pochodziły z Księgi Przysłów, Listu św. Jakuba i Ewangelii według św. Mateusza. Cytaty wycięto nożyczkami i nożem do papieru i umieszczono w teczce podpisanej „materiały religijne z domu” w schowku z własnością więźnia.
– Mieszkańcy hrabstwa Rappanhannock powinni wiedzieć, że rząd zdecydował się dołączyć do państw takich jak Korea Północna, Arabia Saudyjska i Iran, które traktują Biblię jak niebezpieczną kontrabandę – piszą przedstawiciele Fundacji. Przypominają także, że, choć władze więzienia mają prawo cenzurować listy do przetrzymywanych, jednak ci mają prawo do dostępu do treści religijnych.
sks/CNA/BecketFund.org