Aktualizacja strony została wstrzymana

Policyjne karabiny na pikniku rodzin z dziećmi

Pluton policyjny w pełnym rynsztunku bojowym, w białych kaskach, z pałkami, gazem łzawiącym oraz długą, ostrą bronią interweniował w minioną sobotę na Trójkącie Trzech Cesarzy.

Jak niebezpieczni przestępcy musieli się tam zgromadzić, by służby zdecydowały się na takie środki?

Sobotnie popołudnie po Nowym Roku to idealny czas, aby spotkać się z rodziną i przyjaciółmi. Najlepiej na świeżym powietrzu, w lesie — w ramach dbałości o zdrowie i odporność. Jako miejsce takiego spontanicznego spotkania wybrano Trójkąt Trzech Cesarzy. Szum wody, las i położenie z dala od zabudowań wróżyły spokojne popołudnie.

Niestety, do czasu. Najwyraźniej jakiemuś spacerowiczowi bardzo uchybił widok roześmianych ludzi, piekących kiełbaski nad ogniskiem… Może też zaniepokoiły go dzieci, bawiące się balonikami? Albo też kilka biało-czerwonych flag? Wszak „polskość to wolność”, a wolność w naszej coraz bardziej totalitarnej rzeczywistości stanowi zagrożenie.

Nie sposób zrozumieć motywacji przechodnia, który, zamiast dołączyć do pikniku, postanowił wcielić się w rolę przykładnego denuncjatora, aby sprowokować sceny niczym z czasów komuny.

Przypomnijmy parę faktów. W parkach oraz lasach nie jest wymagane zasłanianie ust i nosa. Spontaniczne zgromadzenia są jak najbardziej legalne. Bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego nie jest możliwe odbieranie podstawowych wolności, gwarantowanych w Konstytucji RP. Ograniczanie liczebności spotkań do pięciu osób również nie ma solidnych podstaw prawnych. Logicznych tym bardziej — wystarczy przypomnieć sobie, w jakim ścisku robiliśmy przedświąteczne zakupy w hipermarketach bądź jak wyglądała zabawa sylwestrowa, emitowana przez TVP (tam tzw. reżim sanitarny zupełnie nie obowiązywał)…

Zatem czy piknik na wolnym powietrzu w środku lasu stanowi jakiekolwiek faktyczne zagrożenie? Czy istnieją naukowe badania, wskazujące na ryzyko wysokiej zarażalności którymś z tysięcy wirusów podczas takich właśnie spotkań?

Służby odwiedzały piknikujących kilkukrotnie. Od policji nieumundurowanej, robiącej rozeznanie „zagrożenia”, po wkraczający z impetem pluton białych kasków, którego prawdopodobnym zadaniem było wypchnięcie zebranych przemocą z miejsca spotkania.

Część przerażonych kobiet z płaczącymi dziećmi uciekała ścieżką wzdłuż rzeki, co po zmroku było ryzykowne. Ci, którzy pozostali na miejscu, prowadzili długie rozmowy z dowódcą obławy, w celu uzyskania gwarancji bezpieczeństwa uczestników. Bezpieczeństwa, które było jawnie zagrożone — z powodu gotowych do użycia, dzierżonych przez policjantów karabinów, gazu oraz pałek.

Napiętą sytuację tworzyło także kilku wyrywnych funkcjonariuszy, którzy czekali na możliwość eskalacji przemocy. Licznie prowadzone przez dziennikarzy obywatelskich transmisje na żywo zarejestrowały dywagacje z policjantami, ich luki w znajomości prawa czy obcesowe odzywki. Dość przytoczyć jeden przykład: kobieta zapłakanym głosem zapytała, dlaczego policja przyjechała na nich z bronią; dowódca odparł: „A myślała pani, że przywieziemy maskotki? Policja ma broń!”

Czynności policyjne w Trójkącie Trzech Cesarzy trwały kilka godzin i zakończyły się dopiero po spisaniu większości ze zgromadzonych. Jak tłumaczył dowódca, to właściwe działanie, nawet jeśli sądy umorzą wszystkie postępowania ze względu na bezprawność nałożonych mandatów…

Ile jednak rozmaitych szkód przyniosła niepotrzebna interwencja? Ile tysięcy złotych kosztowała — nie państwo, lecz wszystkich obywateli? Ile nas wszystkich kosztować będzie zapchanie sądów, i tak wiecznie niewydolnych, następnymi kilkudziesięcioma sprawami o nielegalne obostrzenia epidemiczne? I przede wszystkim: jaką traumę będą mieć dzieci, które służby zmusiły do oglądania scen agresji oraz karabinów wymierzonych w ich rodziców…?

Retoryczne pytania mnożą się, a odpowiedź na nie wszystkie może być tylko jedna: ta „pokazówka” na polityczne zlecenie, mająca na celu zastraszenie wolnych ludzi, nie powinna nigdy się wydarzyć, i jak to zwykle bywa — zamiast zniechęcić obywateli, tylko jeszcze mocniej ich zjednoczy i zmobilizuje do walki z opresyjnym systemem. [A gówno tam zmobilizuje… – admin]

https://portalsosnowiec.pl/

Ciekawe, kto wydał policyjnym szumowinom rozkaz tej interwencji…
Admin

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

bardzo:
W Michigan spotkania rodzin z karabinami odbywają się często. Przy ognisku z hot dogami i hamburgerami,a przy większej okazji trafiają się i stejki. Z tym, że karabiny są w posiadaniu uczestników, a impreza odbywa się po ćwiczeniach i strzelaniu na strzelnicy. Mowa o uzbrojonej obywatelskiej milicji Michigan. Wszelkie skojarzenia semantyczne niech pozostaną całkowicie przypadkowe. W takich razach policja jeśli przechodzi obok, najczęściej się przyłącza do pikniku.

W przypadku opisanym w wątku, najprawdopodobniej motywem denuncjatora była zwyczajna żółta zazdrość, że ludzie mają radochę, a on nie. A policja w przypadku donosu musi reagować, choćby po to, żeby stwierdzić że nic złego się nie dzieje.,

———–
… zastraszając ludzi? z ostrą bronią?
Admin

 

Przemysław Jakub:
Re 3:
Dokładnie takie same sytuacje mieliśmy w Poznaniu, kiedy z nowo wybudowanego, sąsiedzkiego osiedla ktoś donosił na policję, że w kaplicy FSSPX na Mszy św. gromadzi się 50 osób i w dodatku nie mają pewnego, dzisiaj nieprawnie wymaganego, elementu niewolniczej garderoby na twarzach. Policjanci sami się tłumaczyli, że musieli przyjechać, bo taki mają obowiązek, ale nie byli chętni do karania. Z xiędzem rozmowa przebiegała spokojnie. Po tym można poznać, że w policji są jeszcze Polacy.

 

Tadeusz:
Dawno temu w latach sześćdziesiatych na Legii spiewano … czapka niebieska ,orzeł żelazny ,pobiłeś dziecko jesteś odważny… Widać czasy bezprawia teraz juz policji wracają.

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2021-01-05) | https://marucha.wordpress.com/2021/01/05/policyjne-karabiny-na-pikniku-rodzin-z-dziecmi/

Skip to content