Skarb tradycyjnej pobożności otaczającej święta jest niezmierzony. Trochę w nim pogrzebałem i znalazłem kilka myśli św. Ignacego Loyoli, które przystosowałem do naszych czasów.
Św. Ignacy ukazał, że przyjście Bożego Słowa w stajence betlejemskiej oznacza zwycięstwo nad ludzkim egoizmem. Twierdzi, że miłość własna człowieka może zostać podzielona na trzy główne rodzaje: uwielbienie bogactwa ponad wszystko; umiłowanie przyjemności ponad wszystko; wreszcie – ukochanie zaszczytu ponad wszystko.
Kto winien zostać zaliczony do każdego z tych typów?
Po pierwsze – ci, którzy ponad wszystko umiłowali bogactwo. Poprzez bogactwo św. Ignacy rozumie pieniądze. To chciwość ludzi, którzy nie poszukują pieniędzy dla przyjemności, którą mogą one przynieść – wówczas były by raczej środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Osoby te mają manię ich posiadania, bycia bogatymi dla samego poczucia bogactwa i życia w świadomości, że mają fortunę. Czasem mogą żyć w warunkach skromnych i mrocznych, ale ich radością jest trwałe poczcie bycia właścicielami wielkiej ilości pieniędzy.
Po drugie: ci, którzy ponad wszystko stawiają przyjemność. Ta grupa obejmuje ludzi szukających wszelkiej przyjemności, jakiej tylko może dostarczyć im pięć zmysłów. Najbardziej tej zmysłowej, dalej przyjemności podniebienia, oczu, nosa i uszu, wliczając wszelkie miłe i zachwycające rzeczy, jakie daje życie w luksusie.
Wreszcie po trzecie: ci, którzy najbardziej cenią zaszczyty. To ci, których najpierwszym zmartwieniem nie są pieniądze lub dobre życie, lecz szacunek i poważanie innych. Chcą być rozpoznawani jako pierwsi na tym lub innym polu, a następnie odbierać wyrazy czci. Pragną być obiektami hołdów, uwagi i szacunku. Szukają prestiżu.
Nasz Pan przyszedł na świat by pokazać, że wszystkie te idole są bez wartości i urodził się w stajence w Betlejem po to, by je obalić.
Jeśli zważymy na bogactwo – Pan Nasz jest drugą osobą Trójcy Świętej, Jedynego Boga, który stworzył niebo i ziemię, cały wszechświat, a także wszelkie bogactwa, które zawiera. Wszystko to, co wspaniałe, piękne i dobre, co stanowi podstawę bogactw człowieka, zostało stworzone przez Boga. Nikt nie jest w stanie dorównać skarbom, które są Jego. Idąc dalej – ze względu na swoją wszechmoc jest On w stanie kiedy tylko zechce i bez żadnego wysiłku stworzyć taką ilość skarbów, jaką zapragnie. Gdyby ktoś spojrzał na gwiazdy, mógłby wyobrazić sobie bogactwo reprezentowane przez każdą z nich mając na uwadze łatwość, z jaką Bóg je stworzył. Dla Niego stworzenie gwiazdy jest równie proste jak stworzenie ziarna piasku. Można więc skonkludować, że Bóg jest nieskończenie bogaty.
Ten nieskończenie bogaty Bóg zechciał przyjść na ziemię jako syn ubogiego cieśli i matki własnymi siłami utrzymującej w porządku cały dom. Zdecydował się urodzić w stajence, a więc w najuboższym miejscu jakie można sobie wyobrazić, być ogrzewanym oddechem zwierząt i ubranym skromnie w to, co przygotowała Mu Jego Matka. Znalazł schronienie nie wśród ludzi, lecz w grocie, w której jadły i spały zwierzęta. Czyniąc to chciał pokazać, że człowiek winien pozostać obojętnym na bogactwa w porównaniu do służby Bogu. Tak więc człowiek nie narodził się po to, żeby być bogatym, ale by kochać Boga i służyć mu na tej ziemi po to, by potem móc chwalić go i służyć mu przez całą wieczność.
Tak więc wszyscy ci ludzie, którzy bez ustanku biegną w pogoni za pieniędzmi, a z ich posiadania czynią swoje główne zmartwienie, którzy znajdują przyjemność w mówieniu i myśleniu o pieniądzach, ponad wszystko kochają poczucie bezpieczeństwa i pewność, że nigdy nie będą biedni, są w rzeczywistości ludźmi niemądrymi. Przed Bogiem całe bogactwo, jakie zdołają zgromadzić, jest tylko ziarnem pyłu.
Co do przyjemności – gdyby tylko zapragnął, Nasz Pan mógł nakazać Aniołom znieść tam, gdzie przebywał, piękne i miękkie materiały: jedwabie, welur, brokaty, czy najlepsze perfumy. Dzieciątko mogło mieć najcieplejsze ubrania i najsmaczniejsze jedzenie jakie można sobie wyobrazić. Krótko mówiąc – mogło przyjść na świat w najwspanialszym pałacu, otoczone luksusem i najbardziej wyrafinowaną atmosferą.
Jednak Nasz Pan nie wybrał otoczenia przez przyjemności. Wolał spać na posłaniu ze słomy, szorstkiego i nie dającego ciału żadnej wygody. Urodził się w stajence, która zwykle nie pachnie najlepiej. Gdy się pojawił na świecie, panowało przenikliwe zimno. Chciał pokazać ludziom szaleństwo tkwiące w czynieniu z przyjemności pierwszą z trosk ich życia. Dal nam wprost przeciwną lekcję. Dla chwały Bożej i dobra duszy człowiek powinien odłożyć na bok przyjemności, jakich może dostarczyć życie.
Wreszcie zaszczyty. Nasz Pan jest Bogiem, zaś cała cześć i chwała, jaką może mu oddać człowiek, jest niewystarczająca. Mimo wszystko zechciał narodzić się nieznany i zapomniany przez wszystkich. Jego rodzice zostali wzgardzeni i zawróceni przez mieszkańców Betlejem, nikt nie chciał gościć świętej rodziny i dać im pokój na noc. Przez to Nasz Pan chciał ukazać głupotę tych, których pierwszym celem w życiu jest pozyskanie publicznej rozpoznawalności i prestiżu.
Każdy z nas, podążając za radą św. Ignacego, powinien zastosować te rozważania w odniesieniu do siebie i innych. Warto użyć ich jako kryteriów dokonania oceny naszych bliskich, krewnych i znajomych.
Przede wszystkim jednak poprzez pryzmat tych medytacji powinniśmy spojrzeć na samych siebie. Do której z form samolubstwa pasujemy najlepiej? Jaką formie egoizmu musimy się sprzeciwić by nie uczynić w naszym życiu fałszywych idoli?
Musimy mieć te wnioski przed oczyma dzień i noc by wyrwać z naszych dusz dumę i myśli zakorzenione w świecie, a także ścieżki, które doprowadzą nas do adoracji pieniądza, przyjemności i prestiżu.
Powinniśmy skierować przeciwko temu nasze modlitwy, prosząc o nadprzyrodzoną wnikliwość i siłę by poznać nasze słabości i walczyć z nimi.
Przedstawiona tu medytacja wywodzi się z wielkiej szkoły św. Ignacego. Jestem jej entuzjastą ze względu na jej prostotę, logikę, konsekwencję, a także to, że prowadzi dusze do bycia bliżej Boga oraz wychwalania go ponad wszystko inne.
Ustanawia moim zdaniem sakwę złota, miskę kadzidła i kielich mirry, jakie możemy ofiarować wraz z Trzema Mędrcami nowonarodzonemu Dzieciątku.
Wam, drodzy Czytelnicy, a także waszym rodzinom, życzę świętego Bożego Narodzenia.
Atila Sinke Guimarăes
Tłum.: Mariusz Matuszewski