Aktualizacja strony została wstrzymana

Drugi lockdown, czyli oczko mu się odlepiło. Temu misiu

I stało się. Mamy lockdown, choć jeszcze nie tak dawno rząd zapewniał, że o kolejny raz to się nie wydarzy. Nadchodzi czas mroku. Tym smutniejszy, że pozostaje nam nieprzyjemna świadomość, iż wszyscy zostaliśmy nabici w butelkę.  

Co tu kryć: premier Morawiecki zrobił z nas wszystkich idiotów. Najpierw zapewnił o funkcjonowaniu trzech stref tym samym wprowadzając nowy system ograniczeń, by niedługo potem zaostrzać zasady rygoru sanitarnego w poszczególnych strefach, włącznie z zamykaniem szkół i branż. Wreszcie rząd postanowił… rozciągnąć na całą Polskę czerwoną strefę. Teoretycznie zatem o żadnym lockdownie nie może być mowy, po prostu strefa czerwona objęła obszar całego kraju. Za chwilę możemy dowiedzieć się o zmianach rygorów w strefie zielonej i nawet wówczas, gdy rząd pokoloruje kraj na ten nieco bardziej przyjazny kolor – obostrzenia zostaną. No, ale przecież to nic takiego, po prostu działamy w zgodzie z założeniami. Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi. Szczególnie, że – no wiecie państwo – oczko mu się odlepiło. Temu misiu.

To oczko, jak się domyślacie, łatwo się nie przyklei. Lockdown dla gastronomii to katastrofa. Wiadomo, że już teraz wiele knajp musiało zostać zamkniętych z powodu braku płynności finansowej, a jesienne zamykanie kraju pogłębi ten stan. Kilka dni temu rozmawiałem z młodą sprzedawczynią w jednym ze sklepów odzieżowych i przyznała mi naprawdę przestraszona, że jeśli zamkną sklep, to z pewnością nie zostanie on już kolejny raz otwarty. A – jak wyznała – bardzo nie chce stracić pracy i środków do życia. To, niestety, widmo prześladujące dzisiaj wielu Polaków. Badania pokazują jednoznacznie: nie chcemy drugiego lockdownu. Szczególnie, że jakakolwiek pomoc dla zagrożonych upadkiem firm to już całkowita iluzja. Wicepremier Jarosław Gowin wcieli się zatem w handlarza marzeń, bo środki, którymi będzie chciał obdarować przedsiębiorców będą raczej skąpe a w dodatku wyrwane wręcz z naszych portfeli i kieszeni. Bez względu na to, czy rząd „dodrukuje” pieniądze czy zastosuje jakiś rodzaj kreatywnej księgowości, efekt będzie ten sam: nowe daniny i wzrost inflacji. Koszmar cenowego szaleństwa lat 90. niebezpiecznie wraca i nie jest już tylko jakimś widem, ale realnym zagrożeniem.

Warto na koniec postawić pytanie: dlaczego? Dlaczego stało się tak, że kolejny lockdown jest koniecznością? Jak to możliwe, że jeszcze trzy miesiące temu premier Morawiecki przekonywał, że wirusa nie trzeba się bać, a dzisiaj w panice wprowadza kolejne – znów niestety miejscami absurdalne – obostrzenia? Odpowiedź jest prosta: wbrew zapewnieniom rząd nie zrobił niczego, by przygotować nas na tę tzw. drugą falę pandemii. Przespał ostatnie miesiące i teraz płacimy za to wszyscy. Przede wszystkim płacimy własnymi pieniędzmi, ale także ponosimy koszty psychiczne.

Czy jest zatem możliwa zmiana strategii? Wydaje się, że do mainstreamu medialnego przebijają się już głosy lekarzy, matematyków i prawników postulujących zmianę reguł tej opętańczej gry z wirusem. Ale rząd nadal stosujemy raz obraną metodę. Mam wrażenie, że wynika to trochę z charakteru ludzi władzy – na czele rządu stoi przecież technokrata, otoczony wianuszkiem epidemicznych specjalistów, a ci siłą rzeczy biorą pod uwagę jedynie takie wskaźniki jak kolejne „rekordy” zachorowań. Niektórzy – jak jeden z antybohaterów walki z COVID, który jako „dyżurny specjalista” rządowy okazał się niewypałem – wierzą zapewne i w to, że mają być może jedyną szansę w życiu, by odegrać jakąkolwiek rolę w życiu publicznym, odwiedzić kilka stacji telewizyjnych czy radiowych i obserwować headline’y na portalach, ze swoim nazwiskiem w tytułach.

I żeby była jasność: wierzę, że ograniczenia są konieczne. Jednak oczekiwałbym, że po kilku miesiącach od ostatniego zderzenia z COVID rząd wzbogaci się o pewne analizy, zdobędzie nowe narzędzia kontrolowania epidemii. Zapewniał o tym zresztą sam minister Łukasz Szumowski, twierdząc, że jesień będzie zupełnie innym czasem w walce z COVID. Jest? Nie. Zmieniły się tylko nazwy miesięcy – październik zastąpił marzec. Poza tym: wszystko pozostaje tak samo.

Zachęcam do tego, by nie tylko dbać o swoje zdrowie, ale też twardo rozliczać rząd z tej prowizorki. Nie, jak chciałaby Jadwiga Emilewicz, latem 2021 roku – dlaczego akurat wtedy? – ale już teraz. Bezmyślność i dezynwoltura będą nas słono kosztować. Nie zapominajmy, kto jest winien temu wszystkiemu.

Tomasz Figura

[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]

nawet komunie nie udało się zamienić Polski w czerwoną strefę, a tu proszę, pisizm, na dobrej drodze, żeby wyprzedzić swoich nauczycieli i tego dokonać
qwerty

Autor Tomasz Figura powinien się zastanowić samodzielnie w cym bierze udział i do czego to wszystko zmierza. Tak jak komentujący tu Pejot i Murem powinien widzieć co jest wprowadzane za parawanem rzekomej pandemii. Ogromne kłamstwa sączone od początku tej hucpy, oszustwa i manipulacje statystykami, jednostronne ogłupiające wypowiedzi rzekomych ekspertów i żądzą niszczenia tego co ludzkie jest tak widoczne że ten kto tego nie dostrzega a stara się to tłumaczyć jest po prostu głupcem. Cel jest jeden i niezmienny od wielu już lat to NWO. Wprowadzane przez strach człowieka do śmierci wyolbrzymionym zagrożeniem jakim są wirusy paragrypy. Plan jest diabelsko prosty ale też diabelsko skuteczny doprowadzić do upadku gospodarkę zadłużyć ludzi a potem zaproponować rozwiązanie powrotu do „normalności” poprzez zastrzyk a ostatecznie czip. Drogi autorze zastanów się dla dobra swego i swojej rodziny nad tym bo czasu zostało już coraz mniej…
Paweł

Odcina nas się stopniowo od Boga, od Rodziny, od Zmarłych, od Przyjaciół, od Świąt, od Przyrody, od Powietrza…Co będzie dalej?
/ m/.

Czytelnicy i Autorzy tego portalu z wyprzedzeniem minimum rok wiedzieli np o wzroście cen prądu – nikt nic nie zrobił, o zakazie palenia w piecu węglem i drzewem – nikt nic nie zrobil, o kłopotach producentów mięsa – nikt nic nie zrobił, o podwyżce cen benzyny , bo też zostanie objęta opłatami za emisję Co2 – nikt nic nie robi. Nikt nie robi nic z amunicją klasy bomba jądrowa, a później wszyscy się dziwią że zostali nabici w butelkę. Ja nie zostałem nabity bo nie wierzę temu rządowi i wiem co będzie dalej > lockdown aż wszyscy splajtują > wycofanie gotówki > wprowadzenie dochodu podstawowego w zamian za przyjęcie chipa/szczepionki. Zamiast udowodnić panu premierowi, że jest totalnym kłamczuchem rok , czy dwa lata temu na przykładzie ceny prądu wszyscy mu uwierzyli i dali się podprowadzić na skraj przepaści. Zobaczymy ilu wykona krok naprzód. Czuwaj
Pejot

Skoro Autor artykułu, jak napisał, wierzy w konieczność ograniczeń, Pan Premier zapewnia Autorowi możliwość praktykowania kultu „pandemii” obleczonej w szkarłat alarmizmu najwyższego stopnia. Czy Autor nie rozumie, że jednym z celów trwania „pandemii” jest podporządkowanie niszczycielskiemu kultowi śmierci wszystkich, „wierzących” i „niewierzących”, że „pandemia” będzie trwać dotąd aż ogłupieni publicyści zaczną zastanawiać się na poważnie jakiego rodzaju „przestępstwem” jest uchylenie maski miłosierdzia aby spożyć posiłek? Autor tego jeszcze nie pojął, że „pandemia” nie skończy się aż zamaskowani niewolnicy będą błagać o naturalny oddech, rząd zaś łaskawie udzieli im tego przywileju np. pod warunkiem wejścia w zasadzkę, tj. przyjęcia „zbawiennego” zastrzyku? Nie zorientował się autor, że tyrania Kaczyńskiego-Morawieckiego fanatycznymi nieludzkimi restrykcjami chce umożliwić zamordowanie jak największej liczby ludzi, zgodnie z „prawem miłosiernego Samarytanina”?
Murem

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2020-10-23)

 


 

Skip to content