Aktualizacja strony została wstrzymana

Kard. Ambongo: szkoły katolickie dla wierzących nauczycieli

W katolickich szkołach w Republice Demokratycznej Konga mogą odtąd nauczać jedynie praktykujący katolicy. Decyzję tę ogłosił 4 października stołeczny arcybiskup kard. Fridolin Ambongo. Kapłanom i dyrektorom, którzy nie podporządkują się do tego zalecenia zagroził sankcjami kanonicznymi. Podkreślił zarazem, że w ten sposób chce się przyczynić do zachowania katolickiej tożsamości kościelnych szkół.

Decyzja ta spotkała się z ostrą krytyką ze strony rządu i związków zawodowych. Kard. Ambongo ustosunkował się do tego na trwającym jeszcze posiedzeniu episkopatu. „Dla mnie sprawa ta jest całkiem jasna – powiedział. – Jeśli nasze szkoły mają się nazywać katolickimi, to oznacza, że muszą mieć także katolicką tożsamość. Jeśli tej katolickiej tożsamości nie będzie, to nie wiem, co my jeszcze robimy w tych szkołach” – powiedział arcybiskup Kinszasy. Krytykom przypomniał, że prawa Kościoła w tym względzie są gwarantowane na szczeblu międzynarodowym przez umowę ze Stolica Apostolską.

Krzysztof Bronk – Watykan

Za: VaticanNews (15 października 2020) – – [Org. tytuł: «Kard. Ambongo: szkoły katolickie dla wierzących nauczycieli»] 

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Można? Można jak się chce i ma się wiarę. Jak widać, biskupi afrykańscy mogą wprowadzić jasne rozwiązanie, natomiast cała reszta w tzw. postępowym świecie jest już niestety na tyle zepsuta, że jedyne o czym hierarchia myśli to jak utrzymać tę walącą się strukturę, w której tzw. szkoły katolickie są jeszcze jakimś strumieniem dla coraz bardziej pustej kasy, więc nie należy robić żadnych gwałtownych ruchów.

Przypomnijmy jednak przy okazji źródło tego stanu rzeczy. A wszystko zaczęło się od pięknych posoborowych lat wprowadzania w Kościele „Nowej Ewangelizacji” i nowych dróg pastoralnych. Rewolucja Soboru Watykańskiego II doprowadziła do lawinowego opuszczania stanu kapłańskiego i masowego rezygnowania z zakonów. Zaczęło nagle brakować zakonnic w licznych szkołach katolickich, a trzeba pamiętać, że zakonnice pracowały tam za darmo. Ta darmowa praca, pełna trudu i poświęcenia przekładała się na niskie opłaty i niezwykle niskie czesne w szkołach katolickich. Dla ciekawości, w Stanach Zjednoczonych jeszcze w drugiej połowie XX wieku, lecz przed pięknym Soborem, czesne za podstawową szkołę katolicką wynosiło… nie, nie uwierzycie Państwo, ale są na to dokumenty z tamtych czasów, a konkretnie z Baltimore w stanie Maryland… 5 dolarów na rok! Słownie: pięć dolarów amerykańskich za rok nauczania w szkole katolickiej! Owszem, były szkoły katolickie pobierające dużo więcej i pobierały np. $25 na miesiąc, ale i tak stawki te były śmiesznie niskie w porównaniu ze szkołami prywatnymi, a na dodatek można było ubiegać się o subwencje, w tym zniżki przy zapisaniu kilkorga dzieci do tej samej szkoły – co było normą, bo rodziny były wielodzietne.

Po pięknym Soborze Watykańskim II wprowadzającym zamieszanie i poluźniającym obyczaje w Kościele, rewolucja doprowadziła do opuszczenia zakonów przez dziesiątki tysięcy zakonnic. Tak więc szkoły musiały zatrudnić płatnych nauczycieli. Początkowo było w czym wybierać, bo świeccy katolicy byli kształceniu w normalnych katolickich szkołach, lecz z czasem… z czasem doszło do tego co mamy i w wielu szkołach zatrudnia się protestantów, ateistów czy żydów, którzy mają – tutaj gromki śmiech – nauczać dzieci w duchu katolickiej wiary. Mamy wręcz w tzw. katolickich szkołach idącą pełną parą antykatolicką indoktrynację. Najgorsze, że te biedne dzieci i ci zalatani rodzice nie wiedzą nawet, że ich pociechy są kształcone na antykatolickich bigotów. Może Afryka przyniesie zepsutemu Zachodowi nieco opamiętania?

 


 

.