Aktualizacja strony została wstrzymana

„Białoruś na krawędzi” – Israel Shamir [z komentarzem tłumacza]

Tłumaczenie tekstu Israela Shamira na temat „kolorowej rewolucji” na Białorusi; oryginał, po angielsku tu: www.israelshamir.com/article/belarus-on-the-brink/; komentarz od tłumacza (Światowid) pod tekstem.


To jeszcze nie koniec, ale czy Łukaszenko zdoła przetrwać burzę? Od wyborów prezydenckich z 8.09.2020 na Białorusi dochodzi do gwałtownych protestów. Protestujący twierdzą, że wybory zostały sfałszowane, tak jak w 2016 roku panie w różowych kapeluszach oskarżyły Trumpa. Protesty są przedstawiane światu przez szkło powiększające globalnej maszyny fake news. Funkcjonują dziesiątki kanałów medialnych, z których wszystkie omawiają temat fałszowania wyborów i tłumienia protestów.

Ale białoruskie represje nie są czymś godnym uwagi. Tłumy nie są duże, bo Białorusini to ludzie dość uprzejmi i posłuszni, czekają nawet na zielone światło (rzadka cnota na Wschodzie). Pomimo działań prowokatorów i rewolucjonistów wyszkolonych przez Sorosa nie ma wielu rannych, w porównaniu z przeciętną konfrontacją między agresywnymi demonstrantami a lokalną policją, niezależnie od tego, czy nazywają się Gilets Jaunes, czy Black Lives Matter.

Jeden z protestujących próbował wrzucić granat ręczny w szeregi policji; wskutek niekompetencji granat eksplodował mu w dłoni, demonstrant zmarł wskutek odniesionych ran. Ten incydent jest już przedstawiany w mediach jako „masowe morderstwo”, a nawet „ludobójstwo”. Ambasadorowie UE przybyli, aby złożyć kwiaty w miejscu jego „męczeństwa”. Ten najnowszy bohater mediów zmienia się w nowego George’a Floyda, co jest trafnym porównaniem, ponieważ nieszczęsny białoruski „grenadier” również miał bogatą przeszłość kryminalną. Obecnie produkowana jest naklejka BLM, gdzie B oznacza Białoruś. Czy powinno się to nazywać „zapożyczeniem kulturowym”, czy jest to „naruszenie warunków użytkowania”? YouTube dałby tu automatyczne ostrzeżenie o naruszeniu praw autorskich.

Prezydenci Polski i Litwy zaproponowali mediację, sugerując ustąpienie Łukaszenki. Nie jest to kusząca oferta. W 2014 roku ówczesny prezydent Ukrainy przyjął europejską ofertę mediacji i za kilka dni został zmuszony do ucieczki do Rosji.

Łukaszenka jest z innej gliny; jego policjantom udało się stłumić protesty, ale i tak nie były one zbyt silne. Jest jeszcze za wcześnie, aby obstawiać, czy kolorowa rewolucja ostatecznie się powiedzie, czy nie. Jaka jest przyczyna protestów, poza narzekaniem, że życie jest niesprawiedliwe? Kto finansuje i organizuje te demonstracje?

Na zasobną Białoruś ostrzy sobie zęby wielu konkurentów. Wrogowie Rosji z NATO chcą przesunąć swoje czołgi w pobliże Smoleńska; Polska chce odzyskać dawną prowincję (Białoruś przez setki lat była podporządkowana Polakom). Rosja chce połknąć Białoruś, a Papa Łukaszenko jest dla nich wszystkich za twardym orzechem do zgryzienia.

Dodatkowym zagrożeniem dla suwerenności Białorusi jest mroczny i potężny ośrodek, który zorganizował ogólnoświatową histerię wokół koronawirusa i zmusił miliardy ludzi do podporządkowania się najróżniejszym ograniczeniom. Łukaszenko jest bohaterem, który odrzuca wszelkie żądania „lockdown-u”; Białoruś zachowała spokój i wolność w środku globalnej paniki. Białorusini bawili się na meczach piłki nożnej, podczas gdy reszta świata kuliła się i chowła. W okresie Wielkanocy białoruskie kościoły pozostawały otwarte i odprawiano msze. 9 maja z okazji Dnia Zwycięstwa Białorusini mieli swoją paradę zwycięstwa, a nawet stalowooki Putin został zmuszony do odwołania własnej. Takie nieposłuszeństwo wobec „globalnego reżimu” musiało zostać ukarane.

Podobnie jak Fidel Castro, Papa Łukaszenko rządzi swoim krajem od pokoleń. Jest wybierany ponownie co pięć lat od 1994 roku, kiedy to on, najmłodszy polityk w Europie, pokonał ówczesnego premiera (Szuszkiewycza) w wolnych wyborach. Nawet teraz, w wieku 65 lat, jego przywództwo pozostaje niekwestionowane. Jego poparcie w Mińsku wyniosło ponad 60%; jego główna konkurentka uzyskała 15%, w skali całego kraju Łukaszenko zdobył około 80% głosów, co jest imponującym wynikiem. Zbyt imponującym, mówią jego wrogowie. W każdym razie nie ma wątpliwości, że poparła go większość wyborców.

Białoruś to państwo monoetniczne o bardzo małym zróżnicowaniu ludności; nie ma silnych partii politycznych, potężnych i niezależnych mediów, oligarchów, superbogaczy. Nadal jest bardzo podobna do ZSRR, ale to bardzo schludna, czysta, nowoczesna, dobrze poprawiona wersja (ZSRR był dość nędzny). Kolejna różnica: brak polityki partyjnej. Podczas gdy Sowiety zawsze były rządzone przez oficjalną partię komunistyczną, Łukaszenko nie ma żadnej partii. Nie lubi imprez, ponieważ dzielą ludzi. Chce, aby ludzie byli zjednoczeni – i to działa. Nie ma znaczącej partii opozycyjnej. Opozycja mówi: „AGL [Aleksander Grigoriewicz Łukaszenko] odejdź, rządziłeś zbyt długo, jesteśmy tobą zmęczeni ”. Zdrowy na umyśle obywatel nie będzie głosował na ludzi, którzy nie mają programu poza żądzą władzy. Zmęczenie prezydentem nie jest dobrym argumentem.

Po pierwszym sondażu powyborczym (exit poll) „sfałszowane wybory” stały się okrzykiem bojowym opozycji. Podobnie jak Clintonowcy, którzy nie mogli uwierzyć, że ktokolwiek zagłosuje na Trumpa, białoruska opozycja nie mogła sobie wyobrazić, dlaczego ludzie mieliby głosować na tę starożytną (65-letnią) skamieniałość. Rzeczywiście, takie twierdzenia są podstawowym pożywieniem współczesnej polityki; Prawie nie ma kraju na świecie, w którym wyniki wyborów nie są kwestionowane. Zawsze twierdzi się, że wyniki zostały sfałszowane, ludzie zostali wprowadzeni w błąd, albo że wybrany prezydent nie zasługiwał na to, by go wybrano; albo został wybrany przez rasistowskich prostaków; albo Rosja zmieniła sondaże. Powody, dla których nie należy uznawać wyników wyborów, ogranicza jedynie ludzka wyobraźnia.

Ostatnie zwycięstwo wyborcze AGL zostało oficjalnie uznane przez kraje na całym świecie. Gratulacje złożyli mu prezydenci Chin, Rosji, Turcji oraz patriarcha moskiewski Cyryl (cerkiew białoruska jest integralną częścią Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej). Opozycja stara się wzbudzić zainteresowanie zmianą reżimu, podążając za podręcznikami Gene’a Sharpa: podgrzej atmosferę atakami na policję, a następnie ochłodź, wykorzystując dziewczęta ubrane na biało do wręczania policji kwiatów i pozowania do zdjęć z tymi samymi (wcześniej atakowanymi) policjantami. To marchewka i kij. Punkt i kontrapunkt. Bojownik o wolność i męczennik. Technika ta sprawdziła się w wielu krajach i prawdopodobnie zostanie wypróbowana w listopadzie w USA.

Białoruś pokazuje nam, jak naprawdę wygląda „zagraniczne wtrącanie się w wybory”. Nie jest to umieszczanie kilku reklam na Facebooku. Szkoli się setki młodych mężczyzn w sztukach walki w mieście: jak mieszać koktajle Mołotowa; taranowanie samochodów 1 na 1; infiltracja granic; jak przemycać gotówkę; rekrutacja i opłacanie najemników; jak prowadzić całodobowe centrum kryzysowe z zagranicy; gdzie i jak zaatakować policję; jak przygotować i przeprowadzić reżyserowaną kolorową rewolucję – tak wygląda obca ingerencja w wybory na Białorusi.

Czego chcą protestujący poza usunięciem AGL? Okazuje się, że mają program: chcą ułatwić zatrudnianie i zwalnianie pracowników, zlikwidować ochronę związków zawodowych i obowiązujące prawo pracy; zakazać regulacji cen. To typowe idee neoliberalne, ale najważniejsze: planują sprywatyzować i wyprzedać aktywa kraju. Tutaj załamuje się ich zjednoczony front: prozachodnia opozycja chce sprzedać Białoruś zachodnim inwestorom, a prorosyjska opozycja chce sprzedać ją rosyjskim oligarchom. Aktywa w rękach państwa są bogate i liczne. 80 procent całego przemysłu i rolnictwa pozostaje własnością publiczną, więcej niż w jakimkolwiek innym państwie europejskim.

Białoruś jest ostatnią zachowaną pozostałością Związku Radzieckiego, ostatnieą radzieckią republiką socjalistyczną. ZSRR opierał się na państwowej własności środków produkcji; to znaczy fabryk, óśrodków badawczo-rozwojowych, przemysłu i rolnictwa. W Federacji Rosyjskiej to narodowe dziedzictwo zostało sprywatyzowane przez Borysa Jelcyna i przekazane kilku oligarchom. Nie na Białorusi. Ich przemysł jest nadal własnością publiczną; ich gospodarstwa nadal należą do lokalnych spółdzielni rolniczych, a nie do globalistycznych holdingów rolnych.

Białoruś jest nadal dość zamożna; jego przemysł został zmodernizowany, podobnie jak rolnictwo. Produkuje i eksportuje wiele towarów, głównie do sąsiedniej Rosji. Europa nie interesuje się ani białoruskimi ciężarówkami ani kiełbasami, ponieważ mają do sprzedania własne ciężarówki i kiełbasy, ale Rosja je kupuje, bo wolą je i wiedzą, że mają dobry stosunek jakości do ceny. Białoruskie produkty mleczarskie, meble i moda cieszą się w Rosji dobrą renomą.

Białoruś odziedziczyła dwie ogromne rafinerie, jedną w Mozyrzu, a drugą w Nowopołocku, zdolne do przerobu surowej ropy i gazu na gotowe produkty. Rosja produkuje surową ropę i gaz, Białoruś ją rafinuje; kooperując obie strony powinny osiągać spore zyski. Ale rosyjscy oligarchowie stojący za Gazpromem nie byli usatysfakcjonowani dotychczasowym podziałem zysków, więc stworzyli firmę pośredniczącą z siedzibą na Litwie; firma ta „kupowałą” rosyjski gaz, a następnie „sprzedawała” go Białorusi. Białoruskie płatności były kierowane za granicę na rachunki bankowe oligarchów. Pewna suma pieniędzy ostatecznie trafiała do rosyjskiego budżetu, ale duża część płatności zniknęła.

Gazprom podnosił ceny ropy dostarczanej do rafinerii na Białorusi, dopóki ten oficjalny sojusznik nie został obciążony wyższymi opłatami niż wrogie Rosji Ukraina i Niemcy. W odpowiedzi Białoruś przeszła na rafinację ropy norweskiej i saudyjskiej: była tańsza od rosyjskiej. Teraz rafinują amerykańską ropę (dostarczaną przez Litwę). W międzyczasie Białoruś zdecydowała się wyeliminować z systemu płatności spółkę pośredniczącą Gazpromu (tą zlokalizowaną na Litwie), a białoruska policja prowadzi obecnie śledztwo w sprawie wyprowadzania rosyjskich środków państwowych na rachunki zagraniczne. Rosyjscy oligarchowie są z tego wszystkiego bardzo niezadowoleni; aktualnie finansują białoruskie protesty i ostrą kampanię przeciwko AGL w rosyjskich mediach i sieciach społecznościowych.

Prezydent Putin ma w głowie inną grę. Chciałby, aby Białoruś dołączyła do Rosji jako republika składowa Federacji. Nie ma na względzie AGL (który stawił czoła histerii koronawirusowej lepiej niż on sam), ale nie chce też, by jego oligarchowie go wodzili za nos. Dlatego wyraził swoje poparcie w wyborach i pogratulował AGL zwycięstwa. Ale rosyjskie media nadal grają przeciwko Łukaszence, czy to z powodu żądań właścicieli mediów, czy z powodu ich chęci mówienia jednym głosem z ich zachodnimi braćmi (dwuznaczność w oryginale została tu zachowana w tłumaczeniu).

Wszyscy oligarchowie, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, chcieliby zniszczyć ostatnią pozostałość ZSRR i wymazać wszelką możliwość uczenia się na jej przykładzie. O to właśnie chodzi w tych wyborach i w obecnej próbie obalenia władz. Irytują ich sukcesy Białorusi AGL. Jeśli uważasz, że socjalizm nie jest skuteczną strategią rozwoju w ekonomii, weź pod uwagę przypadek Białorusi i zastanów się jeszcze raz.

Przez pewien czas, przynajmniej do 2015 roku, białoruska gospodarka była najszybciej rozwijającą się gospodarką w Europie; jej PKB rósł o 10% rocznie. Po straszliwej zapaści w 1991 r. (kryzys wywołany rozwiązaniem ZSRR) Białoruś jako pierwsza odrobiła straty (do 2002 r.), Podczas gdy Rosja pozostawała w tyle do 2006 r. Wystarczy spojrzeć na dowody: (1) po całkowicie niepotrzebnym zniszczeniu ZSRR częściowo sprywatyzowana Rosja uzyskała osiągnięty w ZSRR poziom PKB po 16 latach; (2) Białoruś, utrzymując państwową własność majątku produkcyjnego była w stanie odrobić straty ciągu 12 lat; (3) całkowicie sprywatyzowanej Ukrainie nigdy nie udało się osiągnąć poziomu PKB z czasów ZSRR. Nawet teraz PKB Ukrainy wynosi 65% tego, co uzyskałą w ostatnim sowieckim roku 1990.

Na poniższym wykresie poziomu PKB Rosji (jasnoszary) i Białorusi (linia ciągła) w latach 1990-2018 widać, że stara dobra Białoruś radziła sobie całkiem dobrze pod rządami AGL. Wynagrodzenia rosły tam szybciej niż produktywność pracy (w przeciwieństwie do, powiedzmy, Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, gdzie produktywność pracy rosła, podczas gdy pensje pozostawały w stagnacji); bezrobocia na Białorusi praktycznie nie było.

www.israelshamir.com/wp-content/uploads/2020/08/BelarusGNP.jpg

Po 2015 roku na Białorusi doszło do stagnacji, co było ściśle związane ze stagnacją rosyjskiej gospodarki, ale mimo to radziła ona sobie dość dobrze.

Jedną z tajemnic sukcesu Białorusi jest to, że na Białorusi praktycznie nie ma korupcji. Znajomy rosyjski biznesmen powiedział mi, że przekupienie białoruskiego urzędnika jest prawie niemożliwe (w przeciwieństwie do Rosji, gdzie skorumpowanie urzędników jest legendarne). Białoruskie KGB (zachowali markę) zawsze jest czujne, zawsze walczy z korupcją. Mają przejrzysty system bankowy, a poparcie dla etosu antykorupcyjnego przez przeciętnych obywateli Białorusi sprawia, że białoruski urzędnik bardzo, bardzo niechętnie przyjmuje łapówkę. (Trzebaby ją wpłacić do europejskiego banku w innym kraju, a w obecnym klimacie nie jest to łatwe).

Jako państwo poradzieckie Białoruś jest dość surowa. Kraj jest taki czysty, ponieważ AGL jest znany z osobiśtego wizytowania ulic. Jeśli odkryje leżące wokół śmieci, woła miejscowego burmistrza i zmusza go do natychmiastowego posprzątania. Ma w sobie więcej niż odrobinę Lee Kuan Yew (LKY), legendarnego premiera Singapuru od 1959 do 1990 roku. Być może AGL będzie również służył tak długo, jak LKY (31 lat!), Tymczasem ma za sobą 26 lat sprawowania urzędu.

Kolejną oznaką surowości jest specjalny podatek, który osoby niepracujące są zobowiązane zapłacić. Jest to spadek po sowieckim podatku od pasożytów . Osoba niepracująca może nawet zostać osądzona i skazana. Białoruski socjalizm nie jest rajem dla osób naciągających system opieki społecznej.

Średni podatek na Białorusi to 30%, chyba że ktoś pracuje zdalnie w branży IT. Zinformatyzowana Białoruś ma 75 000 konsultantów IT, inżynierów i techników, którzy pracują dla firm zlokalizowanych w UE, Rosji i USA. Jeśli średnia pensja na Białorusi wynosi około 500 dolarów miesięcznie, informatycy zarabiają ponad 2500 dolarów i płacą tylko 7% podatku. Podejrzewam, że AGL chce, aby płacenie podatku było tańsze niż unikanie go. Można by pomyśleć, że ci ludzie (z branży informatycznej) są szczęśliwi, ale tak nie jest. Wielu z nich przyłączyło się do protestów. Chcą bardziej liberalnego społeczeństwa i jest to naturalne.

USA chce przeciągnąć Łukaszenkę na swoją stronę; a przebiegły AGL jest gotowy wejść z nimi w grę. Teraz przetwarza amerykańską ropę w swoich rafineriach. AGL chce zachować przyjazne stosunki ze wszystkimi, a jego nowym bliskim przyjacielem są Chiny. Na Białorusi rządzący mówią, że ich kraj stanie się chińskim hubem w Europie. Białoruś jest bardzo, bardzo blisko Rosji, ale boi się też wchłonięcia lub pożarcia przez tego przyjaznego giganta. Jeśli (zachodnia) presja na AGL będzie rosła, być może będzie musiał zdecydować się zejść z płotu, na którym siedzi okrakiem i dołączyć do Rosji. Stany Zjednoczone o tym wiedzą i starają się nie przesadzać z naciskami, ale Rosjanie są na tyle sprytni, aby podżegać do protestów (przeciw AGL) mając dokładnie ten cel (zapędzenie Białorusi w „ramiona” Rosji) na uwadze.

Czy Łukaszenko zliberalizuje swoje państwo? Czy jest to w ogóle możliwe, nie rezygnując z wszystkich z trudem zdobytych osiągnięć społecznych? Nie jestem taki pewien. Być może dopóki imperialistyczne potęgi toczą rozgrywkę (o Białoruś), może nie być sposobu na stworzenie liberalnego państwa socjalistycznego. Taka była konkluzja Władimira Lenina: pisał, że etap liberalny zostanie osiągnięty, gdy nie będzie czyhających żadnych drapieżników. Szybko stłumił bunt w Kronsztadzie.

Białoruscy robotnicy muszą zrozumieć, co się z nimi stanie, jeśli rebelianci odniosą zwycięstwo. Ich zakłady pracy zostaną sprzedane i zdemontowane, aby nie mogły konkurować z preferowanymi przez globalistów dostawcami, jak to już miało miejsce w Rosji, Polsce i na Łotwie. Straszny przykład Ukrainy powinien powstrzymać ich od buntu. Ale czy tak będzie?

Być może takie konflikty trzeba będzie rozwiązać siłą, jeśli protestujący nie zaakceptują demokratycznego głosowania. Jeśli neoliberałowie nie przyjmą innych rozwiązań jak siłowe, siła zostanie użyta. Być może przesądzi ona, czy białoruski socjalizm przetrwa, czy nie. W końcu kolorowe rewolucje nie są skazane na sukces – poniosły klęski w wielu krajach. W przypadku prozachodniego puczu Rosja prawdopodobnie zainterweniuje, na co pozwala jej traktat OUBZ. Ale Rosja nie jest zwolennikiem socjalizmu, ani w Mińsku, ani gdzie indziej.

Radzę administracji USA wykorzystać ich sukces w Wenezueli. Kiedy Stany Zjednoczone nie były zadowolone z prezydenta Wenezueli, pana Maduro, nie zawracały sobie głowy wyborami, a zamiast tego nominowały („uznały”) niejakiego Juana Guaido, podrzędnego członka opozycji. Przydzielili mu majątek Wenezueli, w tym całe złoto, które kraj beztrosko trzymał w Banku Anglii; przejęli ambasady Wenezueli i przekazali je panu Guaido, a on z wdzięcznością podpisał kontrakt obiecujący miliony najemnikom z USA za porwanie rzeczywistego prezydenta (Maduro) i intronizację Guaido.

Teraz Zachód jest niezadowolony z wyborów prezydenckich na Białorusi. Białorusini uparcie utrzymali swojego prezydenta Aleksandra G. Łukaszenkę (AGL) na stanowisku, a on sam jest upartym człowiekiem, który odmawia wyprzedaży aktywów swojego kraju i zapraszania do siebie natowskich czołgów. Moja rada dla przywódców USA to ponowne wykorzystanie pana Guaido; uznajcie go za nowego prezydenta Białorusi i tak zakończcie całe zamieszanie. Po co udawać, że zdrady narodowe są różne, ponieważ sprzedawane są różne kraje? Guaido udowodnił swoje oddanie wujowi Samowi; ma już doświadczenie w byciu „uznawanym” niewybranym prezydentem. Niech żyje prezydent Białorusi Guaido!

[Israel Szamir]

 


 

Makiawelizm Putina wobec Białorusi może się skończyć katastrofą wizerunkową dla Rosji kreującej się na liderkę i przyjaciółkę narodów słowiańskich. Nie można być naraz ojcem chrzestnym mafii rosyjskojęzycznych oligarchów i przywódcą Słowiańszczyzny.

Komentarz do tekstu

Tekst zawiera wiele bardzo ciekawych spostrzeżeń i informacje, które nie pojawiają się w polskiej debacie publicznej – ani tej toczącej się w reżimowych mediach III RP, które w sprawach Rosji i Białorusi mówią jednym głosem, ponad PO-PiSowymi fikcyjnymi podziałami dla naiwnych Polaków ani tej „antysystemowej”. Polskojęzyczni „antyreżymowi” aktywiści internetowi omijają szerokim łukiem pewne kwestie zasygnalizowane w powyższym tekście. Jakie refleksje po lekturze warto zapamiętać?

1. Zamieszki na Białorusi są podsycane zarówno przez Zachód jak i przez Rosję.

2. Zachodowi (a de facto jego mafijnej oligarchii, której marionetkami są zarówno zachodni politycy jak i białoruscy, na poczekaniu „wystrugani z dolara” „opozycjoniści”) chodzi o grabież przedsiębiorstw białoruskich w ramach znanego schematu „transformacji ustrojowej” (i zwiększanie politycznej presji na Rosję, której ostatecznym losem ma być wedle planów „międzynarodowej” oligarchii rozbicie dzielnicowe „po szwach etnicznych”).

3. Rosja rozgrywa bardziej skomplikowaną grę.

3.1 Mafijne koła rosyjskojęzycznych oligarchów stojące za Putinem chcą uwłaszczyć się na majątku narodowym Białorusi tak, jak w czasach Jelcyna zrobiły to z majątkiem narodowym Rosji i pozostałych państw FR. Łukaszenka im to konsekwentnie od 1994 r. uniemożliwia, więc idą ręka w rękę z zachodnimi oligarchami-„ziomkami”, wspierając białoruską „opozycję” (do której nawkładali zachodnim sojusznikom własnych marionetek), licząc na wyrwanie dla siebie łupów podczas rozgrabiania Białorusi w razie powodzenia „kolorowej rewolucji”. Ich celem jest przekształcenie Białorusi w takie samo państwo upadłe jak Ukraina, tyle że pod parasolem Putina. Łukaszenko jest solą w oku rosyjskojęzycznej mafii oligarchów także dlatego, że jego służby specjalne w osamotnieniu zwalczają, ignorowane przez Kreml złodziejstwo na gospodarczym styku między Rosją a Białorusią (jak np. w przypadku „litewskich” „transferowych” cen ropy opisanych w tekście powyżej).

3.2 Putin chce likwidacji suwerenności Białorusi i włączenia jej w skład FR na zasadach unifikacji systemowej. Chodzi mu o sprowadzenie władzy Łukaszenki do szczebla gubernatora i likwidację białoruskiego systemu ekonomicznego, jako „złego wzorca” dla rosyjskich mas pracujących (na oligarchów a nie na Rosję, co nie każdemu neoniewolnikowi się podoba). Nie ma on żadnego pomysłu ani na rosyjską ani na tym bardziej na białoruską gospodarkę (czego dowiódł zadowalając się od dekad pozycją jedynego ojca chrzestnego rosyjskojęzycznej mafii oligarchów i nie realizując żadnych systemowych przemian mafijnego kapitalizmu odziedziczonego po Jelcynie i „familii” [w której stawiał pierwsze polityczne kroki jako marionetka …]).

3.3 Rozruchy na Białorusi są więc dla Putina sposobnością do wykorzystania gry rozpoczętej przez „zachód” i rosyjskojęzyczną mafię oligarchów dla realizacji jego własnych planów wobec Białorusi. Celów wrogich zarówno Łukaszence jak i narodowi białoruskiemu (politycznie i ekonomicznie). Jednocześnie Putin doprowadza (dając wolną rękę swojej mafii oligarchów lub przymykając na jej działania oko) do silniejszych wystąpień antyłukaszenkowskich i wymusza na Łukaszence prośbę o pomoc, bez której sytuacja na Białorusi mogłaby się wymknąć Łukaszence spod kontroli. Za tą pomoc przy gaszeniu pożaru, który sam podsycił do niebezpiecznych rozmiarów żąda Putin od Łukaszenki ustępstw, których w normalnych okolicznościach (uczciwego dialogu między sojusznikami / narodami oficjalnie zaprzyjaźnionymi) by nie uzyskał. Jeśli tak postępuje ten propagandowy „lider Słowiańszczyzny” wobec najbardziej zaprzyjaźnionego słowiańskiego narodu, to marne są widoki, by jakiekolwiek inne kraje słowiańskie ustawiły się w kolejce do putinowskiego „słowiańskiego sojuszu”.

Gdyby Polska była po 1989 państwem suwerennym (a Polacy mieli choć krztynę rozumu i polskie nacjonalistyczne (nie mylić z „narodowymi” jak w Ruchu „Narodowym„) elity u władzy) mogłaby z Białorusią, Czechami, Słowacją i Ukrainą stworzyć silny blok słowiańskich państw, zdolny do obrony swoich interesów politycznych zarówno przed Rosją jak i przed UE oraz IzraeloUSA. Być może udałoby się nawet pomóc Rosjanom uwolnić się od rosyjskojęzycznych oligarchów i ich kapitalistycznego mafijnego „raju”, któremu Putin pozwolił trwać do dziś.

Przedruk dozwolony wyłącznie bez ingerencji w tekst i za podaniem pełnego adresu publikacji oryginalnej.

[Światowid]


Więcej informacji z pierwszej ręki o roli, jaką odegrała mafia rosyjskojęzycznych oligarchów w organizowaniu strajków i niepokojów społecznych na Białorusi: Mateusza Piskorskiego wywiad z S. Musienko, szefem ECOOM – !!! lektura absolutnie obowiązkowa !!!

Za: neon24.pl – Światowid (27.08.2020)  – [Org. tytuł: «”Białoruś na krawędzi” – z komentarzem tłumacza»]

 


 

Skip to content