Wyciągając logiczne wnioski z wielu spostrzeżeń zawartych w poszczególnych wywiadach, autor opracowania bez ogródek nazywa „fałszywą pandemią” zjawisko, które zdominowało całkowicie całe nasze życie publiczne.
– Nie ma się już czego bać. Latem wirusy grypy i ten koronawirus też, są słabsze, dużo słabsze. Widać to już dziś po sytuacji w Polsce. Spokojnie można iść na wybory. Apeluję zwłaszcza do osób, które nie poszły, bo się nie obawiały czegoś. Mimo olbrzymiego informacyjnego chaosu i niejednokrotnie sprzecznych sygnałów wysyłanych przez władze w sprawie koronawirusa, niektórzy z nas pamiętają jeszcze te słowa. Wypowiedziane zostały przez premiera w lipcu a już na początku sierpnia czytamy i słyszymy, że czekają nas nowe obostrzenia i horrendalne kary za ich nieprzestrzeganie.
A przecież wcześniej zdążyliśmy już zaliczyć wielki narodowy areszt domowy, zamykanie kościołów, firm i instytucji, zaś potem – właśnie akurat w bliskiej perspektywie wyborów – znaczne rozluźnienie sanitarnego rygoru, który właśnie teraz wraca.
Równocześnie jednak czytamy, że umiera nas, Polaków, mniej niż przed rokiem i w latach poprzednich. Po czterech miesiącach ograniczeń tłumaczonych straszną pandemią, która miała spustoszyć świat i wytrzebić kawał jego ludności, rozglądamy się wokół i… coś tu nie gra. Czy szlaki turystyczne i plaże wypełniły się właśnie potencjalnymi samobójcami? Czy gdyby nasi rodacy widzieli wokół siebie realne i powszechne zagrożenie epidemią, nie schroniliby się we własnych domach nawet bez dodatkowych zachęt i nakazów?
Z drugiej strony, sięgając do mediów słyszymy w sprawie koronawirusa zgodne unisono. Zupełnie jak kiedyś przy okazji plenów Komitetu Centralnego PZPR, a w czasach nam nieco bliższych – kampanii przed referendum unijnym. Dyskusji i zdań odrębnych prawie nie ma. Czyżby dlatego, że pomiędzy wirusologami i ekspertami pokrewnych specjalności panowała stuprocentowa zgoda? Otóż nie, w rzeczywistości bowiem środki przekazu, w tym wielkie portale społecznościowe cenzurują renomowanych medyków głoszących zupełnie inny punkt widzenia. Uznani lekarze doświadczają gróźb dotyczących pozbawienia możliwości wykonywania zawodu – pomimo wieloletniego doświadczenia i niekwestionowanego wcześniej dorobku. Inni obawiają się zabrać głos, gdyż staje im przed oczyma perspektywa szybkiego kresu kariery, o ile wyłamią się z jednobrzmiącego chóru. Dla wielu lepiej zatem milczeć.
Doktor fizyki Mariusz Błochowiak, mający na swym koncie pracę w renomowanych zachodnich instytutach, wraz z gronem współpracowników zadał sobie trud wyłowienia tych właśnie „głosów odrębnych” względem oficjalnej narracji. Zbiór wywiadów z naukowcami z Niemiec i Stanów Zjednoczonych ukazuje zupełnie inny obraz pandemii koronawirusa niż ten, z którym jesteśmy codziennie oswajani. Wydana przez Fundację Osuchowa książka zatytułowana: „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy” w wielu punktach podważa wiarygodność założeń, na jakich oparta została ogólnoświatowa blokada, doświadczana przez nas ze zmiennym nasileniem w ostatnich miesiącach.
„Skandaliczne jest to, że nie znamy nazwisk osób, które doradzają rządowi, ponieważ ich działania dotykają głęboko i dalekosiężnie całego społeczeństwa. W jakich dziedzinach się specjalizują? Jaki jest ich dorobek naukowy? Na jakich modelach epidemiologicznych pracują, jeśli w ogóle to robią? Jak ich obliczenia i opinie mają się do światowych badań naukowych? Nic nam na ten temat nie wiadomo. Również w Niemczech i USA renomowani naukowcy również zastanawiają się nad tym, jacy to eksperci doradzają politykom” – zauważa autor we wstępie. Wyciągając logiczne wnioski z wielu spostrzeżeń zawartych w poszczególnych wywiadach, bez ogródek nazywa „fałszywą pandemią” zjawisko, które zdominowało całkowicie całe nasze życie publiczne i wywarło ogromny wpływ także na to prywatne.
Przykład? Profesor Sucharit Bhagdi, były dyrektor Instytutu Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie w Moguncji, wyjaśnia najprostszy mechanizm działania SARS-CoV-2. Zastrzega od razu: – Wirus nie zabija sam, lecz w powiązaniu z innymi chorobami. Nie można za to obarczać winą samego wirusa. Myślenie, że komuś przytrafił się Covid-19, jest nie tylko niepoprawne, ale też niebezpieczne i wprowadzające w błąd, ponieważ przez to zapomina się, że wiele innych lokalnych czynników może odgrywać rolę współdecydującą. Na przykład co łączy Północne Włochy z Chinami? Co mają wspólnego? Odpowiedź: horrendalne zanieczyszczenie powietrza, będące najwyższe w świecie. Włochy są Chinami Europy. Płuca ludzi w tych obszarach są zupełnie inaczej obciążone i chore niż gdzie indziej.
Mariusz Błochowiak przypomina, w ślad za doktorem Wolfgangiem Wodargiem, że mieliśmy już przed dekadą globalny alarm – w sprawie tzw. świńskiej grypy – ogłoszony przez Światową Organizację Zdrowia. Niemiecki uczony przewodził wówczas komisji śledzącej przy Radzie Europy, badającej kulisy epidemii, która okazała się być w rzeczywistości wybitnie łagodną falą grypową. Niektóre rządy zawarły wówczas porozumienia z koncernami farmaceutycznymi, że o ile WHO ogłosi stan pandemii szóstego stopnia, zakupią dla obywateli miliony szczepionek.
Mowa jest również o niewiarygodnych testach, prawdziwych przyczynach zgonów, które oficjalnie przypisywane są koronawirusowi, o organizacji opieki medycznej, kwarantannach, maskach, respiratorach… Utytułowani lekarze twierdzą, że totalne zamknięcie krajów przynosi więcej szkód niż pożytków. Postępowanie władz poszczególnych państw w świetle tych wypowiedzi jawi się jako przejaw absurdalnej paniki i chaosu, z których jednak w końcu wyłania się logika niekwestionowanych korzyści finansowych oraz polityczno-społecznych, wyciąganych ze światowego lockdownu przez różne grupy interesów.
Podtrzymywaniu paniki sprzyjają zaś masowe testy (podbijające statystyki infekcji – co z tego, że w lwiej części bezobjawowych), przypisywanie nowemu wirusowi zgonów wynikających z poważnych chorób i schorzeń, problemy z zapewnieniem opieki medycznej w regionach, gdzie warunki sprzyjają mnożeniu się zakażeń. Ponieważ zaś sprawa dotyczy dziedziny, na której przeciętny zjadacz chleba nie ma prawa się znać, mechanizm strachu sam się nakręca, na podobieństwo śniegowej kuli. Przestraszeni ludzie dają zaś sobie wmówić nawet absurdalne rygory, wsparte przecież urzędowymi autorytetami i presją mediów.
Marcin Wisławski
Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy, Fundacja Osuchowa, Częstochowa 2020. Opracowanie i korekta tłumaczeń – Mariusz Błochowiak.