Aktualizacja strony została wstrzymana

10-lecie Zbrodni Smoleńskiej i dziesięć lat Kłamstwa Smoleńskiego. Podsumowanie – prof. Mirosław Dakowski

W badaniach Zbrodni Smoleńskiej aktywnie zajmowałem się jedynie poszukiwaniem i analizą faktów z dziedziny matematyki, fizyki, szczególnie mechaniki, dynamiki lotu i zderzeń, zależności czasowych i przestrzennych zdarzenia.

Okazuje się jednak po 10 latach, że nawet z tak wąsko określonych specjalności można wyciągnąć ogólne wnioski polityczne. O tym na końcu artykułu.

Charakterystyczne jest, iż ogrom takich danych „o katastrofie 10 kwietnia” i związków między nimi był komentowany przez t.zw. niezależnych analityków, nie zaś przez oficjalne organy śledcze, jak rosyjskie czy polskie prokuratury, komitety itp. Te wszystkie ciała oficjalne z uporem pomijały napływające zewsząd analizy i dokumenty nie pasujące do tez oficjalnych. Ogromny zbiór danych zebrał, przeanalizował i opublikował Free Your Mind, czyli dr Paweł Przywara w internecie, a potem zebrał w książce Czerwona Strona Księżyca. Niestety, dotąd jest dostępna jedynie w internecie, a nie wydana na papierze. Ale jest !

Świetne były i są analizy inż. Krzysztofa Cierpisza, zachęcam do czytania w internecie.

Po roku, dwóch naturalne źródło danych do analiz [zdjęcia, relacje] zaczęło szybko wysychać. Sądzę, że po około 5 latach wyschło zupełnie. Wprowadzono totalną blokadę. Zaś ilość fałszywych filmików, „odkryć” prowadzących na manowce, rosła.

Pozostały jednak dostępne jednoznaczne dowody, że oba skrzydła analiz oficjalnych uciekają panicznie od faktów oraz ich zestawiania w logiczną całość, dosłownie, jak diabeł od święconej wody.

Dla porządku przypomnę parę, spośród setek, faktów sprzecznych z oficjalnymi wersjami.

– Nieustalony czas katastrofy, 8:51 , 8:41, a jeszcze wcześniejsze przecięcie linii wysokiego napięcia, którą miał ściąć lecący nisko na lotnisko Siewiernyj nasz Tu154.

– Zabawna, ogromna wytrzymałość sławnej kevlarowej brzozy, która na szkicu może być przedstawiona jako kropka wobec duralowego skrzydła. Zeznawałem w Prokuraturze Wojskowej w tej sprawie w 2010 roku.

– Lansowanie przez MAK i generał Anodinę, oraz jej czy też ich podwładnych w Polsce, jak komisja Millera, potem Laska [ dr. Maciej Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych], wersji pół beczki, czyli obrotu wokół osi podłużnej samolotu. Ze względów geometrycznych musiałaby ona jednak przebiegać głęboko pod ziemią. To wcale tym kłamczuchom nie przeszkadza.

– Są zachowane zdjęcia tej brzozy z 10 kwietnia, wokół niej widać nietknięte przez ogień silników odrzutowych śmieci, torebki plastikowe, wychodeczek z dykty. Po paru dniach jakiś dowcipniś ze strony rosyjskich śledczych [bo przecież nikt inny nie mógł tam być, nie miał wstępu], powbijał w pień liczne kawałki metalowe, jako „dowody”.

– Gdy profesor Cieszewski, dendrolog, członek Komisji Macierewicza, parę lat po 2010 wykazał, że ta brzoza musiała być złamana co najmniej tygodnie wcześniej, bo udowadnia to brak wiosennych soków na złamaniu, to usunięto go z grona Komisji… Fakt ten przeczył bowiem lansowanej przez tę grupę wersji, że Tu-101 naprawdę leciał tam 10 kwietnia i jakoś tę brzozę obciął.

– Udokumentowane przez badaczy oficjalnych znalezienie ponad 60 tysięcy ułomków przeczy hipotezie o awaryjnym lądowaniu. Samoloty o podobnej konstrukcji przy awaryjnym lądowaniu w lesie tną drzewa, wreszcie rozpadają się na dwie, trzy części, a dodatkowo – prawie nikt w takiej katastrofie nie ginie. A tu – przed poszukiwaniami – nastąpiła konstatacja rosyjskich „służb”, że „same trupy”, nawet przed ich znalezieniem i zbadaniem.

– Hipotezie o wybuchu w powietrzu, czy o wielu takich wybuchach [to grupa Antoniego Macierewicza] przeczą fakty, na przykład ustawienia części skrzydeł za drzewem, po drugiej jego stronie od hipotetycznej trajektorii lotu. Źonglowanie parametrami tych wybuchów [ich ilość, wysokość itp.] spowodowało nawet powstanie wielu anegdotek, np. o „tańczącym słoniu”. [por. Rękopisy nie płoną – pytania nie giną. Ludzie – tak. czyli: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=17808&Itemid=100 ]

– Jeśliby sfotografowane rankiem 10 kwietnia silniki pracowały do końca w czasie lotu, to ich temperatura wewnętrzna około 800 stopni Celsjusza, przez przewodność i pojemność cieplną metali przyniosłaby się na obudowę. Tymczasem na zdjęciach jeden z silników leży na błocie i nie wysuszył tego błota, a inny – na suchych trawach i liściach, a ich nie zapalił.

– Analitycy 3Z, potem Yurko i inni udokumentowali jednoznacznie podwójną obecność różnych części samolotu. Podobnych analiz było ze 100, a obie strony oficjalne w ogóle na te jednoznaczne dowody inscenizacji nie reagowały. I nie reagują.

Dlatego już po pięciu latach nazwaliśmy te grupy lewym i prawym skrzydłem Ptaszyska Kłamstwa Smoleńskiego. Jedyne co potrafili, to zablokować analitykom dostęp do istniejących danych oraz do mediów. Szerzej to zjawisko analizuję w książkach „O to, co najważniejsze” oraz w „Maskirowce smoleńskiej”.

Z drugiej strony, wielu blogerów, analityków zastraszano, niektórych potraktowano środkami psychotropowymi. A coraz większe trudności w znajdowaniu nowych danych po katastrofie powodowały naturalny odpływ badaczy. Na próby połączenia wysiłków, na przykład poprzez proponowane dwutygodniowe Warsztaty Smoleńskie „ktoś” odpowiedział wystraszeniem ewentualnych sponsorów.

Udało się jednak uzyskać pewność, że istnieją dane o lotach, w tym HEAD, czyli rządowych 10 kwietnia, są one znane i przeanalizowane w wielu miejscach, na przykład NATO, BND, służby wywiadu Izraela, CIA, a także w polskich Służbach Kontrwywiadu Wojskowego. Są to zapisy elektroniczne, filmy satelitarne i inne dane, np. radarowe. Samoloty rządowe Tu 101 i 102 z całą pewnością miały zainstalowany i działający system ACARS, który przekazywał parametry lotu, w tym między innymi aktualne położenie, wysokość, prędkość, kierunek, stan silników, moc, zużycie paliwa itp. Dane z tej wirtualnej czarnej skrzynki zostały w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego zapisane online. Zapewne jeszcze w innych ośrodkach nasłuchu również. Ujawnił to Leszek Misiak.

Ale zadziwiać powinno, że w czasie rządów PiS i satelitów, przez tyle lat nie zostały one uwzględnione w pracach różnych Komisji i Podkomisji ministra Macierewicza. I NIC. Cisza!!

Mimo aktywnego rozbijania prac analityków, udało się zredagować, wydać i wydrukować na papierze trzy tomy Zeszytów Smoleńskich.

Ważne dzieło Pawła Przywary [Free Your Mind] Czerwona Strona Księżyca, jest ciągle dostępne, jak wspomniałem na początku, w wersji elektronicznej. Książka Maskirowka Smoleńska [ Wydawnictwo Bolinari] ma już drugie wydanie, tym razem w miękkiej okładce.

Po prawie 10 latach analiz, walki o prawdę mogę podsumować tak:

Obie wersje oficjalne są fałszywe. Ptaszysko Kłamstwa Smoleńskiego ma lewe skrzydło: Rosyjski MAK, generalsza Anodina, KAT [tak nazwany przez Łażącego Łazarza zespół KAT: Komorowski, Arabski, Tusk] oraz Maciej Lasek [„Smoleński”]

– oraz tak zwane „prawe skrzydło”, czyli różne Komisje i Zespoły pod wodzą ministra Antoniego Macierewicza. Pracującym w nich specjalistom, profesorom nakazano ciągle badać kopie zapisów przekazywanych przez stronę rosyjską, o których wiadomo [i stwierdzał to autorytatywnie minister Macierewicz], że są piętrowo sfałszowane. Analitykom tym jednak przykazano zajmować się jedynie ostatnimi minutami czy nawet dziesiątkami sekund hipotetycznego lotu Tu101.

– Zabronione zostały jakiekolwiek poszukiwania i analizy statystyczne relacji rodzin czy bliskich osób jadących 10.04. na Okęcie wojskowe. P. Macierewicz ostrzegał członków Rodzin, by z takimi badaczami się nie kontaktowali.

– Nie podjęto badań, czemu i przez kogo zostały zablokowane lub/i zniszczone wszystkie nagrania z wielu monitoringów na Okęciu wojskowym i równocześnie, wszystkie zapisy w tym monitoringu na lotnisku wojskowym Siewiernyj. Prosta analiza statystyczna pozwoliła ocenić, że prawdopodobieństwo, iż te wszystkie monitoringi zepsuły się przypadkowo, jest mniejsze od 10- 46 czyli żadne. Znaczy to jednoznacznie, że planista oraz wykonawca zbrodni działał równocześnie w Polsce i w Rosji.

A fakt, iż wszystkie służby NATO, USA, Unii Europejskiej, Niemiec [BND- Bundes Nachrichten Dienst], Francji czy Wielkiej Brytanii [to przecież niepełna lista] milczą, wskazuje, że musiały być uprzednio konsultowane o przyszłym „wypadku”, i wyraziły aprobatę. O roli SKW wspomniałem wyżej.

Wiadomo więc, gdzie informacje o Zbrodni Smoleńskiej są zachowane.

Ponieważ za Bułhakowem jesteśmy przekonani, że rękopisy nie płoną, jesteśmy pewni, że prawda, może przy najbliższym dużym kryzysie światowym, ujrzy światło dzienne.

Co daj Panie Boże, amen.

Mirosław Dakowski
marzec 2020 roku.

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (28.03.2020) | http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=27549&Itemid=100

Skip to content