Przemysł aborcyjny obnażony. W amerykańskiej Pensylwanii „kliniki” należące do firmy Planned Parenthood nie wykonują obecnie niemal żadnych badań ani usług. Są zamknięte dla kobiet chcących zadbać o dobry przebieg ciąży czy też leczących się z chorób układu moczowego. Jest jednak wyjątek: „kliniki” pracują, o ile tylko chodzi o zabicie nienarodzonego dziecka.
„Obecnie Planned Parenthood Keystone obsługuje pacjentów w Allentown, Wilkes-Barre, Warmister, Reading, York i Harrisburg tylko pod kątem usług aborcyjnych” – podała strona internetowa Planned Parenthood, którą cytuje amerykański portal Breitbart.com.
Serwis wskazuje też, że podobnie postąpiło Planned Parenthood w oddziale Southeastern Pennsylvania. „Aktualizacja COVID-19: Nasze centra aborcyjne są otwarte!” – napisano.
Breitbart.com przypomina, że 20 marca ministerstwo zdrowia Pensylwanii wydało dekret, w którym nakazało zamknięcie wszystkich placówek, których działalność nie jest związana z podtrzymywaniem życia ludzkiego. Choć „kliniki” aborcyjne to życie niszczą, zostały jednak wyłączone spod zakazów.
„Wiemy, że aborcja nie może czekać” – stwierdziła tłumacząc taki stan rzeczy Dayle Steinberg, jedna z czołowych figur pensylwańskiego Planned Parenthood, którą cytuje Breitbart.com.
W stanie Pensylwania wykonuje się rocznie ok. 30 tys. aborcji. Połowa dzieci ginie właśnie w placówkach Planned Parenthood.
Jak zauważa komentujący te informację portal LifeNews.com, część obrońców działalności Planned Parenthood i podobnych firm twierdzi, że służą one przede wszystkim ochronie zdrowia kobiet, a aborcje wykonują niejako przy okazji. Epidemia koronawirusa pokazuje jednak, jaka jest prawda: podczas gdy usługi realnego leczenia są odwoływanie, przemysł aborcyjny pracuje pełną parą.
Źródła: breitbart.com, lifenews.com
Pach