Amerykański departament bezpieczeństwa transportu Transport Security Administration (TSA) oznajmił, że z dniem 23 marca 2020 r. znosi restrykcję ilości przewożonych samolotem płynów.
Dotychczasowy limit 3.4 uncji (100 ml) obowiązwał od 2006 roku i obejmował wszelkiego rodzaju płyny. Dzisiejsza decyzji zezwala na wniesienie do samolotu płynu do odkażania rąk, o pojemności do 12 uncji (300 ml). Jak na ironię, zezwolenie dotyczy większej ilości płynu łatwopalnego, w przeciwieństwie do cały czas obowiązujących restrykcji dotyczących płynów niepalnych np. szamponu czy mydła w płynie.
Eksperci od bezpieczeństwa od dawna wskazują, że decyzja wprowadzona przez amerykański Departament Bezpieczeństwa Narodowego (Department of Homeland Security), któremu TSA podlega, o ograniczeniu pojemości wszelkich płynów, obowiązująca na całym świecie od 14 lat, była decyzją arbitralną i nie miała nigdy nic wspólnego z zachowaniem bezpieczeństwa lotów.
Wprowadzone przez TSA restrykcje, której standardy zostały przyjęte na wszystkich lotniskach świata i przez wszystkie linie lotnicze, są najczęściej elementem zastraszania podróżnych i przyzwyczajania społeczeństw do pozbywania się prywatności i powszechnej inwigilacji, a lotniska stały się polem testowania nowych urządzeń biometrycznych. Specjaliści dotychczasowe przepisy nazywają wprost „teatrem” bądź „cyrkiem” nie mającym wiele wspólnego z bezpieczeństwem lotów i bezpieczeństwem pasażerów. Wskazują, że loty będą tak samo bezpieczne z większą ilością dozwolonych płynów (łatwopalnych), jak i wtedy gdy obowiązywały surowsze restrykcje.
Monstrualna organizacja Homeland Security powstała w listopadzie 2002 roku po tzw. terrorystycznych atakach 9-11 i zatrudnia prawie ćwierć milona ludzi dysponując budżetem w wysokości 50 miliardów dolarów.
Warto dodać, że każdy kto podróżował samolotem korzystając z amerykańskich przestarzałych lotnisk, w czasie „pandemii” zmuszony jest do stania w kilometrowych kolejkach do prześwietalania osobistego (tzw. security), a wszystko to odbywa się w zamkniętych pomieszczeniach pełnych duchoty i ciasnoty. Pasażerowie upakowani jak sardynki w betonowych klatkach lotnisk,w których powietrzu krążą miliony patogenów i z łatwością rozprzestrzeniają się, po wejściu do samolotu mogą sobie wreszcie przetrzeć dłonie płynem odkażającym. Co za logika!