Aktualizacja strony została wstrzymana

ABW zatrzymało Jacka Międlara. Były ksiądz miał dzisiaj zorganizować antykomunistyczną demonstrację

W piątek we wczesnych godzinach porannych Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała Jacka Międlara. Według posłów Konfederacji i doniesień medialnych, były ksiądz został zatrzymany za tzw. „mowę nienawiści”.

O sprawie donosi portal wprawo.pl, którego redaktorem naczelnym jest Międlar. „W okolicach godziny szóstej rano dziś, 13 grudnia, do mieszkania Międlara wtargnęły służby. Choć ciężko póki co o potwierdzone wiadomości, mówi się o obecności ABW uzbrojonej w broń długą. Nie wiadomo nic o miejscu pobytu Jacka ani o czasie, jaki będzie przetrzymywany przed podaniem oficjalnych informacji opinii publicznej. Aktualnie, pozostaje jedynie czekać na posunięcia służb” – czytamy.

„Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, długa broń, wyłamana furtka do domostwa – a więc pokaz siły. W tej sytuacji Konfederacja czuje się zobowiązana do kilku stwierdzeń i zadania kilku pytań” – powiedział poseł Konfederacji Grzegorz Braun, powołując się na informacje otrzymane od obrońcy Międlara.

„Pierwsze pytanie jakie się nasuwa, to czy istotnie mamy do czynienia z zagrożeniami bezpieczeństwa wewnętrznego, które uzasadniają tego typu działania?” – pytał Braun. „Jeżeli sytuacja taka rzeczywiście nastąpiła, to dlaczego władza o nich nic nie mówi, stwarzając wrażenie niejasności, która może skutkować wzburzenie”.

„Czy zapowiedziana na dzisiejszy wieczór demonstracja w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, na którą zapraszał Jacek Międlar, nie ma się stać przypadkiem areną prowokacji, jaka może wyniknąć z wzburzenia opinii publicznej we Wrocławiu?” – mówił polityk.

W piątek przez Wrocław ma bowiem przejść marsz pod hasłem „Antykomuna – w hołdzie ofiarom stanu wojennego”. Na wydarzenie zapraszają m.in. współorganizatorzy wrocławskiego Marszu Niepodległości, w tym Jacek Międlar.

„Możemy nie zgadzać się z panem Międlarem, który jest postacią kontrowersyjną. Natomiast jeżeli podstawą do zatrzymania o szóstej rano jest podejrzenie o >>szerzenie nienawiści<<, to jest lekka przesada” – powiedział z kolei Artur Dziambor.

„A jeżeli podstawa jest inna, to opinia publiczna powinna zostać poinformowana o zatrzymaniu, szczególnie że dzisiaj pan Międlar organizuje zgromadzenie upamiętniające ofiary komunizmu” – dodał.

„To nie jest pierwsza sprawa, w której osoby niekoniecznie pozytywnie wypowiadające się na temat tej i poprzedniej władzy, są wyciągane z domów o szóstej rano” – powiedział poseł Michał Urbaniak, który przywołał przykład zatrzymań i nachodzenia przez służby uczestników Marszu Niepodległości

„Proszę zwrócić uwagę na to, co się działo miesiąc temu. Potencjalni uczestnicy Marszu Niepodległości byli nachodzeni w domach, byli wyciągani z domów o szóstej rano i byli zawożeni na komisariaty, byli wypytywani o sprawy, które dla policji nie powinny być istotne – o to, jak zarabiają pieniądze, co robią w życiu i dlaczego chcą uczestniczyć w Marszu Niepodległości” – mówił.

„To jest kolejny przykład, że niezależnie od tego, czy rządzi Prawo i Sprawiedliwość, czy Platforma Obywatelska, to metody nie zmieniły się i my, jako Konfederacja, będziemy protestować przeciwko takim praktykom” – zakończył. Urbaniak nawiązywał do wydarzeń, które miały miejsce przed tegorocznym Marszem Niepodległości. Jak informowaliśmy, działacze narodowi w dniach przed 11 listopada są częściej „odwiedzani” przez funkcjonariuszy ABW i policji, w związku z organizowaniem wyjazdów na Marsz Niepodległości. „Te skandaliczne działania przypominają nam najgorsze czasy rządów PO, kiedy patrioci byli przez ówczesne władze zwyczajnie prześladowani” – mówił Kresom.pl wiceszef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Mateusz Marzoch.

Jacek Międlar. jeszcze jako ksiądz. zaangażował się aktywnie w działalność patriotczno-narodową. Podczas demonstracji antyimigranckich ostro sprzeciwiał się wpuszczaniu do Polski muzułmańskich uchodźców. Rozgłos przyniósł mu Marszu Niepodległości w Warszawie 11 listopada 2015, kiedy wygłosił cytowane przez krajowe i zagraniczne media przemówienie. Następnie popadł w konflikt z władzami kościelnymi, w wyniku którego ostatecznie zrzucił sutannę i zaczął aktywnie działać jako osoba medialna oraz lokalny aktywista.

W lipcu tego roku władze Wrocławia rozwiązały demonstrację środowiska skupionego wobec byłego księdza Jacka Międlara, zorganizowaną z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Obserwatorka z ramienia miasta uznała, że hasła wznoszone na manifestacji stanowiły nawoływanie do nienawiści.

Podobnie postąpiono z wrocławskim Marszem Niepodległości: został on rozwiązany przez delegata władz miejskich wkrótce po tym gdy się rozpoczął. Po rozwiązaniu marszu przez obserwatora magistratu wyposażeni w tarcze i ubrania ochronne policjanci utworzyli szczelny kordon uniemożliwiający ruch kolumny maszerujących naprzód, a następnie rozpędzili zgromadzonych uczestników. Zatrzymano kilkanaście osób, pięcioro odniosło obrażenia.

Liberalny prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, oficjalnie stawiający wśród swoich celów uczynienie z miasta ośrodka wielokulturowego, znany jest z wrogości do narodowców. Jeszcze przed 11 listopada zapowiadał, że marsz „Źeby Polska była Polską” zostanie rozwiązany natychmiast po tym, gdy padną na nim hasła zaliczające się do tak zwanej „mowy nienawiści”.

Kresy.pl / wprawo.pl / Facebook

Za: Kresy.pl (13 grudnia 2019)

 


 

SKANDAL! ABW aresztowało Międlara za „propagowanie faszyzmu?! „Pokaz siły” [VIDEO]

Dziś rano ABW aresztowało Międlara. Furtę wyłamano, a funkcjonariusze posiadali broń długą. Powodem jednak najprawdopodobniej jest… „mowa nienawiści”! Posłowie Konfederacji Grzegorz Braun, Artur Dziambor i Michał Urbaniak potwierdzili na konferencji zdarzenie i wyrazili oburzenie. Zadali również kilka pytań do rządzących.

Lider Konfederacji Grzegorz Braun potwierdził, że „dziś w godzinach porannych” zatrzymano w jego własnym domu Jacka Międlara. Informację potwierdził adwokat Międlara.

Funkcjonariusze ABW, długa broń, wyłamana furtka prowadząca do domostwa. A więc pokaz siły – stwierdził Braun.

Czy istotnie mamy do czynienia z zagrożeniami bezpieczeństwa publicznego, które uzasadniają tego typu działania? Kontekst sytuacyjny – zapowiedziana na dzisiejsze popołudnie demonstracja w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego […] do udziału w której zachęcał pan redaktor Międlar. Czy nie ma stać się przypadkiem areną prowokacji? – zapytał poseł Braun zaznaczając, że zatrzymanie nie zostało do tej pory wyjaśnione przez służby czy rząd ani o nim nie poinformowano – dodał poseł Konfederacji Braun.

Cenzura debaty publicznej?

Podkreślił także, że Międlar jest „osobą publiczną, członkiem debaty publicznej” i „redaktorem medium niezależnego”.

Zwracamy się z tym pytaniem zarówno do władz Rzeczpospolitej, premiera Mateusza Morawieckiego, ponieważ to on odpowiada za działania służb, których działalność koordynuje pan minister Kamiński. Czy sytuacja istotnie tego wymagała? Jeśli tak, to czy opinia publiczna nie powinna być przypadkiem informowana o tych zagrożeniach? – kontynuował lider Konfederacji.

Grzegorz Braun zwrócił także uwagę, że to Morawiecki i Kamiński „od dzisiejszego ranka osobiście ponoszą odpowiedzialność za zdrowie i życie redaktora Międlara”. Przypomniał tu także sprawę Brunona K., który „sprowokowany przez agentów i służby” trafił do więzienia i „nie wyszedł żywy”.

Jakże nieszczęśliwie targnął się rzekomo na własne życie tuż przed terminem, w którym miał odzyskać wolność – przypomniał Braun.

Wolność słowa w Rzeczypospolitej żadną miarą nie powinna być kwestionowana na podstawie mglistych oskarżeń o „mowę nienawiści”. A jak słyszymy od adwokata zatrzymanego, takie oskarżenie się zarysowało. Funkcjonariusze mieli bowiem powołać się na art. 256 Kodeksu karnego [propagowanie faszyzmu i ustrojów totalitarnych – red. nczas] – podkreślił poseł Grzegorz Braun.

Dziambora też podejrzewano o „propagowanie faszyzmu”

Artur Dziambor opowiedział, że także został kiedyś podejrzany o „propagowanie faszyzmu”. Stało się to w ten sposób, że na facebookowym profilu szkoły językowej, którą prowadził Dziambor, umieszczano… memy z tzw. gramatycznymi nazistami.

Okazało się, że na profilu mojej szkoły językowej wrzuciłem humorystyczny filmik, który był parodią „Bękartów wojny” Tarantino. To się nazywało „Grammar nazi”. Był tam człowiek, który był stylizowany na nazistę i wiecznie poprawiał wszystkie błędy językowe postaci, które były w tym filmie – tłumaczył Dziambor.

Pojawił się donos, że to jest „promowanie nazizmu”. I jako podejrzany musiałem przetłumaczyć cały ten filmik w ramach mojego zeznania i podpisać, że nie jest to promowanie nazizmu, tylko oczywiście żart – kontynuował poseł Konfederacji.

Podsumował to stwierdzeniem, że „jeżeli sprawa Międlara” i podstawą do „dzisiejszego aresztowania o szóstej rano, z bronią i wtargnięciem do domu ma podstawy dokładnie takie same” jak w jego sytuacji, to „uważamy, że jest to lekka przesada”.

A jeśli podłoże jest jakiekolwiek inne, to uważamy, że opinia publiczna powinna o tym wiedzieć. Szczególnie, że dziś Jacek Międlar miał być organizatorem ku czci ofiar komunizmu – podsumował poseł Artur Dziambor.

Za: Najwyższy Czas! (13/12/2019)

 


 

Skip to content