Aktualizacja strony została wstrzymana

Bluźnierstwa bez kary: Połamał krzyż, sąd go uniewinnił

Sąd Rejonowy w Kwidzynie uniewinnił Wiesława K., który był oskarżony o obrazę uczuć religijnych. Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie nie zgadza się z tym wyrokiem i zapowiada wniesienie do sądu apelacji.

– Czekamy na sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku – mówi „Naszemu Dziennikowi” prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Liczy, że prokuratorzy uzyskają je w ciągu kilku tygodni. Do aktu profanacji doszło 3 maja tego roku w Kwidzynie w kruchcie konkatedry pw. św. Jana Ewangelisty. Jak informuje prokuratura, oskarżony Wiesław K. „znieważył przedmiot czci religijnej w postaci krzyża z postacią ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa, zdejmując krzyż ze ściany i łamiąc go”. W ocenie śledczych, do obrazy uczuć religijnych doszło również poprzez wlanie przez oskarżonego „do kropielnicy nieustalonej substancji”.

W akcie oskarżenia z 22 lipca Prokuratura Rejonowa w Kwidzynie oskarżyła Wiesława K. „o obrazę uczuć religijnych, kierowanie gróźb karalnych do jego rodziców i naruszenie nietykalności cielesnej jego ojca, a także o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości”. Pod koniec października sąd uniewinnił oskarżonego z zarzutu obrazy uczuć religijnych, natomiast skazał go za pozostałe zarzuty.

– Jest to dla nas jako wierzących smutna sprawa, ale wyciągnięcie z tego czynu konsekwencji nie do nas należy, ale do sądu – przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” ks. Ignacy Najmowicz, proboszcz parafii pw. św. Jana Ewangelisty w Kwidzynie. Zaznacza, że parafia czeka na zwrot krzyża.

– Wyrok uniewinniający w tym przypadku budzi zdziwienie – zwraca uwagę ks. prof. Wojciech Góralski, prawnik kanonista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. – Budzi zastrzeżenia osób wierzących to, że zapadają w takich sprawach wyroki uniewinniające – dodaje. Zaznacza, że aby pełniej ocenić decyzję sądu, musimy poznać bliżej uzasadnienie tego wyroku.

Całość: Nasz Dziennik, 12 listopada 2019 – [Org. tytuł: «Bluźnierstwa bez kary»]

 


 

KOMENTARZ BIBUŁY: I znowu to samo: „Sąd” zrobił to, „Sąd” uniewinnił, skazał… Jaki Sąd?? To są konkretni ludzie, mają nazwiska, skądś pochodzą, coś reprezentują, gdzieś mieszkają, mają twarze. Pora na jawność, klarowność. Sędziowie to nie jest jakaś bezimienna kasta, to są ludzie którzy mają często większy wpływ na życie konkretnych obywateli, grup społecznych, a nawet całego społeczeństwa, wpływ większy niż ma niejeden znany polityk i pora wreszcie na przejrzystość! Nazwiska, twarze, miejsca zamieszkania!

Kiedyś, w tej ciemnej komunie, były powszechnie dostępne książki telefoniczne i każdy znał adres zamieszkania i numer telefonu, nie tylko swojego sąsiada, ale i odległego sędziego czy prokuratora. Książki były wznawiane co roku, przysyłane przez Pocztę każdemu abonentowi linii telefonicznej, dostępne na każdej poczcie, wydawane w milionowych nakładach. Dzisiaj, w dobie internetu i rzekomej tzw. transparentności, te podstawowe dane są ukrywane.

A swoją drogą: czy to nie dziwi, że przez 30 lat od tzw. wolności, transformacji czy jak to zwą, nigdzie na świecie, w żadnej bibliotece – czy to polskiej czy zagranicznej – nie ma ani jednej polskiej książki telefonicznej z tamtych lat, z jakiegokolwiek województwa, dostępnej na internecie w formie zdigitalizowanej? Kto boi się danych sprzed 30-, 40-, czy 50 lat?? Książki telefoniczne są bez problemów dostępne, ale… z lat przedwojennych, lata powojenne objęte są jakąś swoistą cenzurą.

Nagroda za wskazanie tych książek telefonicznych chyba długo nie doczeka się zwycięzcy… :)

PRZYPIS: W internecie dostępna jest jedna-jedyna zdigitalizowana książka telefoniczna – chodzi o „Spis telefonów warszawskiego Okręgu Poczty i Telekomunikacji na rok 1950”. Jak to się stało, że „cenzura” puściła ją w sieć – nie wiemy. Wiemy natomiast, że sporo książek telefonicznych różnych województw, z lat 1950-1970, znajduje się w… waszyngtońskiej Bibliotece Kongresu. Niestety, nie w formie zdigitalizowanej…

I jeszcze jedno: chodzi o zdigitalizowane książki telefoniczne pierwotnie wydrukowane, a nie o wyszukiwarki internetowe. Współczesne tzw. wyszukiwarki mają to do siebie, że łatwo administratorom sterować danymi, łatwo uniemożliwiać dostęp do części danych, blokować, zmieniać. Natomiast coś co zostało wydrukowane jest niezmienne i pozostaje „na wieki”. Pozostaje niekiedy w ukryciu, ale cenzorzy III czy IV RP też kiedyś przeminą…

 


 

Skip to content