W życiu politycznym każdego kraju zawsze zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś posunie się za daleko, ujawni lub zagrozi ujawnieniem wielu zbyt kompromitujących faktów i zagrozi, w ten sposób, funkcjonowaniu całego układu. I wtedy układ reaguje. W państwach niedemokratycznych, zdarza się, że taki człowiek znika, natomiast w tak zwanych krajach demokratycznych, taka osoba, najczęściej uprzejmie popełnia samobójstwo lub ginie w wypadku.
I do takiej sytuacji doszło w USA, owej ojczyzny demokracji i jej absolutnym wzorcem, który narzuca się całemu światu. Otóż niejaki Jeffrey Epstein, amerykański miliarder żydowskiego pochodzenia, został znaleziony martwy w celi aresztu na Brooklynie. Był on oskarżony o nakłanianie do prostytucji i wykorzystywanie nieletnich dziewcząt, czyli pedofilię, oraz o handel ludźmi.
Rzecz w tym, że wspomniany Epstein miał bardzo wielu znajomych, także z najwyższych kręgów politycznych USA, dla których organizował spotkania z nieletnimi dziewczętami na swojej prywatnej wyspie i dowoził ich tam własnym odrzutowcem Boeing 727, który był nazywany „Lolita Express”. Tę wyspę, Little Saint James, nazywaną też wyspą grzechu, wyspą orgii lub wyspą pedofilii, obecnie przeszukują agenci FBI. Do jego znajomych i gości należeli: były prezydent Bill Clinton, obecny Donald Trump, a ponadto cała masa polityków i celebrytów, wśród których byli m.in. Woody Allen, Tony Blair, Ehud Barak i Andrzej brytyjski książę Yorku. Co ciekawe, Epstein miał już za sobą wyrok więzienia, wydany w roku 2008, za nakłanianie do prostytucji nieletniej dziewczynki.
Widzimy jak głęboko posunęła się degrengolada zachodnich elit. Przypomina to ostatnie lata starożytnego Rzymu, kiedy to upadek zasad moralnych i religii spowodował ostateczny kryzys i upadek cywilizacji na tym obszarze na wiele wieków. To porównanie narzuca się samo i pozwala przypuszczać, że i tym razem zmiana nie odbędzie się wewnątrz obecnego systemu, ale będzie to kompletna i głęboka destrukcja, taka właśnie, do jakiej doszło w Rzymie 16 wieków temu.
Taką ciekawostką jest fakt, że przodkowie Epsteina pochodzą z Polski i Litwy gdzie, jak podaje żydowski magazyn „Forward”, większość rodziny zginęła w holokauście. Teraz, po śmierci Epsteina, uwaga śledczych zostanie skierowana na jego najbliższą współpracownicę, Ghislaine Maxwell, która, jak piszą, organizowała jego zajęcia. To córka magnata prasowego i aferzysty Roberta Maxwella, znanego miedzy innymi z okradzenia funduszu emerytalnego pracowników własnego koncernu. Maxwell pochodził z Zakarpacia na obecnej Ukrainie i należał do uratowanych z holokaustu. Epstein ponoć popełnił samobójstwo, choć przebywał w celi gdzie był 24 godzinny monitoring, który miał właśnie na celu zapobiec takiemu przypadkowi. Jak widać interes demokracji potrafi i taką przeszkodę pokonać.
U nas także tego rodzaju sprawy się zdarzają. Ostatnia, to śmierć w celi boksera Dawida Kosteckiego, który mógł coś wiedzieć o aferach na Podkarpaciu z udziałem tamtejszych elit polityczno-biznesowo-towarzyskich. Ponoć ma być śledztwo, bo są jakiś wątpliwości. Sądzę, że wątpliwości będą musiały ustąpić przez wymogami demokracji. Polska jednak także przybliżyła się do USA. W ZSRR żartowano sobie kiedyś, że ostatnie słowa Majakowskiego przed samobójcza śmiercią brzmiały: „towarzysze nie strzelajcie!”. W przypadku Epsteina mogło to być: Please No! Please No!
Stanisław Lewicki