Aktualizacja strony została wstrzymana

Trzeba nam dokonać kontr-rewolucji. W imię Boże! – wywiad z ks. prałatem dr. Romanem Kneblewskim

Z diabłem bezkarnie się nie dyskutuje

Z ks. prałatem dr. Romanem Kneblewskim – proboszczem parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy, wychowawcą młodzieży i miłośnikiem historii Polski, rozmawiała Aldona Zaorska.

Chrześcijaństwo jest obecnie najbardziej prześladowaną religią na ziemi. Dlaczego nikt o tym nie mówi?

Z tego samego powodu, dla którego prawie nikt nie mówi o diable. Otóż ten nasz przeciwnik pozostaje księciem tego świata. Jako taki kontroluje lwią część mediów, zatem kształtuje w znacznej mierze opinię publiczną, dyktuje zasady poprawności politycznej i każe się głośno użalać nad „ubogacającymi nas kulturowo” islamskimi „uchodźcami”, a milczeć na temat przerażająco okrutnych prześladowań naszych braci w wierze.

Z oczywistych względów piekło najbardziej nienawidzi Kościoła Katolickiego. Proszę zauważyć, z jaką irracjonalną furią „lewicowe siły postępu” (czytaj: ziemskie agentury szatana) najokrutniej mordowały i prześladowały osoby konsekrowane, a zwłaszcza katolickich kapłanów. Również w świecie demoliberalnym swoiste prześladowania księży trwają. Nie są to już u nas prześladowania krwawe, lecz dokonywane niezwykle perfidnie – i niestety w znacznej mierze skutecznie – za pomocą mediów. Na przykład etykieta pedofila, która, pomimo iż jest to totalna bzdura, w bezrefleksyjnych kręgach przylgnęła już do księdza – jest niewątpliwym sukcesem „lewicowo-demoliberalnych sił postępu”, odniesionym za pomocą im usłużnych mediów. Najprościej mówiąc, chodzi o to, aby, niszcząc kapłanów, zablokować ludziom dostęp do sakramentów świętych, a co za tym idzie – do zbawienia. Iście szatański cel i piekielne metody.

W latach 1949-1956, a więc w okresie największej stalinizacji Polski działał ruch „księży patriotów”. Z patriotyzmem nie miał nic wspólnego, ale popierał ówczesną władzę. Nie ma ksiądz wrażenia, że mamy do czynienia z podobną sytuacją, tylko poparcie jest udzielane środowiskom lewackim i ateistycznym, a wszystko pod przykrywką „otwartego Kościoła”…

Owszem, również odnoszę takie wrażenie, ale, jeśli pani redaktor pozwoli, wolałbym tematu tak „otwartego” Kościoła nie rozwijać. W końcu koń jaki jest, każdy widzi.

Najnowszą „gwiazdą” lewicowych mediów jest obecnie o. Ludwik Wiśniewski. Ostatnio walcząc z mową nienawiści atakuje środowisko, które mu nie odpowiada, ale nie tylko. Należy wreszcie spisywać i publikować. W takim to a takim kościele, padły takie to a takie słowa. Wypowiedział je taki a taki ksiądz (…). Społeczeństwo ma uczyć biskupów (…). Każdy może przychodzić i upominać, ja próbuję robić coś od kilku lat na ten temat. Donoszenie na księży, bo nie mówią tego co się podoba? To już było i raczej się źle kojarzy…

Zgadza się, to już było i to nie tylko za komuny, ale od samego początku. Przecież już faryzeusze i uczeni w piśmie przychodzili słuchać Pana Jezusa po to tylko, aby Go pochwycić na słowie. Otóż absolutnie nie powinniśmy z nich brać przykładu. Do Kościoła mamy przychodzić dla kultu Bożego oraz po to, aby słuchać Bożego Słowa. Natomiast motyw inwigilacyjny i donosicielski pochodzi od diabła i jest czymś szczególnie obrzydliwym. Osobiście, ilekroć z czymś takim mam do czynienia, a szczególnie z anonimowymi donosami, to robi mi się mdło. Taki anonimowy donosiciel ze wszech miar godny jest politowania. Przecież skoro ukrywa swoją twarz, imię i nazwisko, a nawet płeć, to sam czy sama siebie redukuje do rozmiarów ludzkiego zera. I to nie jest żadna inwektywa, lecz stwierdzenie faktu. Po Bożemu jest stanąć w świetle, a nie ukrywając się w ciemnościach anonimowości, redukować swoje dziecięctwo Boże do jakiegoś nieokreślonego i nieszczęsnego zera.

Księża, którzy stają po stronie polskiej tradycji, historii, kultury, którzy mówią o zachowaniu tożsamości narodowej, są dziś szczególnie atakowani. Ksiądz wie o tym najlepiej. Powstaje więc oczywiste pytanie: dlaczego? I nie mniej ważne – dlaczego wśród atakujących są kapłani?

Dlaczego? Chodzi o to, żeby zniszczyć dobry, stary Boży świat i zamiast Bożego ładu zaprowadzić diabelskie nowe porządki. Temu mają służyć kolejne rewolucje: od humanistycznej, stanowiącej początek detronizacji Pana Boga, przez rewolucję heretycką, następnie filozoficzną, rozmaite krwawe rewolty, aż po trwającą obecnie, do niedawna chyba niewyobrażalnie obrzydliwą, rewolucję obyczajową. Na przekór temu dobry, stary świat trwa, a dzieje się tak dzięki tradycji, czyli przekazywaniu wartości z pokolenia na pokolenie. Ta zaś tradycja dokonuje się przede wszystkim w rodzinie, w Kościele i w narodzie. Toteż szatan i jego ziemskie agentury robią wszystko, by zniszczyć rodziny, Kościół Katolicki i państwa narodowe, a szczególnie katolicką Polskę i Polaków jako naród ciągle jeszcze w znacznej mierze wierny. A kapłani? Cóż, bywają różni. W końcu Judasz zdrajca, powołany przez samego Pana Jezusa, stanowił jedną dwunastą kolegium apostolskiego, czyli – rzec można – pierwotnego episkopatu. Toteż niczemu się nie dziwmy, lecz róbmy swoje. Osobiście dziękuję Panu Bogu za to, że jestem jednym z kapłanów atakowanych w lewackich mediach, a nie – nie daj Boże! – w gronie ich ulubieńców.

Może pora na rozliczenie przeszłości? Ujawnienie, kto był TW? Kto donosił? Może to wiele by wyjaśniło?

Na pewno wyjaśniłoby bardzo wiele. Natomiast realna pora na rozliczenie przeszłości – miejmy nadzieję, że nastanie, bo tylko prawda nas wyzwoli. A póki co, niech mi będzie wolno wyrazić mój głęboki szacunek dla ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który najwięcej w tym kierunku zdziałał.

Dziś najczęstszy jest następujący przekaz – Kościół ma mówić to, co się podoba konkretnym środowiskom. Jednak czy takie działanie nie będzie sprzeniewierzeniem się misji powierzonej Kościołowi przez Chrystusa?

Jako kapłani oraz słudzy naszego Pana i Boskiego Mistrza mamy mówić prawdę w porę i nie w porę, czy się to komu podoba, czy się nie podoba. Zaś oportunistyczne przemilczanie pewnych wątków po to, żeby się komuś czy pewnym środowiskom przypodobać, nazwałbym po prostu zdradą.

Mówi się, że przed polskim Kościołem dwie drogi – „nowoczesne, postępowe chrześcijaństwo, otwarte na dialog” i „ludowa religijność”, czego już nikt nie dopowiada, ale zapewne myśli – „prostaczków”. Naprawdę tak jest?

Czcigodny Sługa Boży i Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński obrał dla Kościoła w Polsce drogę tej tak zwanej ludowej religijności i bardzo dobrze na tym wyszliśmy. Źadnego postępactwa, żadnych nowych porządków, lecz trzymajmy się, jak tylko potrafimy, tradycyjnego katolicyzmu. A pamiętać należy, że z diabłem bezkarnie się nie dyskutuje. Toteż i z herezją nie może być żadnej dyskusji. Robić natomiast powinniśmy wszystko, by – w imię dobrze rozumianej miłości – innowierców nawracać na jedyną prawdziwą religię, czyli religię katolicką.

Zatem co dalej?

Musimy trwać wiernie do bólu w odwiecznej katolickiej tradycji i prawdziwie katolickim nauczaniu, walczyć na bieżąco z grzechem, kultywować codzienny różaniec, najlepiej wszystkich piętnaście tajemnic, a chociaż pięć, dokonywać tylko takich wyborów, które pozwolą nam zmazać krew nienarodzonych dzieci z oblicza naszej Matki-Polski, promować rodziny wielodzietne i wielopokoleniowe oraz prawdziwe życie rodzinne, poznawać, pielęgnować i przekazywać wiedzę na temat naszego dziedzictwa narodowego: naszych niemających sobie równych w świecie dziejów oraz bogactwa jedynej w swoim rodzaju szlacheckiej kultury, odbudować naszą sarmacką tożsamość i tchnąć w młode pokolenia ducha Rycerstwa Przedmurza.

Trzeba nam dokonać kontrrewolucji. W imię Boże!

Wywiad z prawym człowiekiem – Warszawska Gazeta 22 – 28 lutego 2019 r.

Za: – Strona prof. Mirosława Dakowskiego (22.02.2019) – [Org. tytuł: «Trzeba nam dokonać kontr-rewolucji. W imię Boże!»]

 


 

Skip to content