Eutanazja jest w Holandii legalna od 2002 roku. Zdaniem koryfeuszy cywilizacji śmierci dostęp do „śmierci na życzenie” jest jednak wciąż zbyt ograniczony. Nowe zmiany mają ułatwić zabijanie najciężej chorych.
Zabicie świadomego chorego jest w Holandii możliwe po uprzednim uzyskaniu jego „dobrowolnej” zgody. Trudność zachodziła jednak w przypadku, gdy mający zostać uśmierconym pacjent nie mógł jasno wyrazić swojej woli. Prokuratura w Arnheim na wschodzie kraju zdecydowała teraz, że lekarzowi wystarczy zaobserwowanie kiwnięcia głową lub uszczypnięcia w rękę, by uzyskać zgodę pacjenta na zabicie go. Taki werdykt zapadł w sprawie 72-latki chorej na raka.
Kobieta na dwa dni przed śmiercią przeszła wylew krwi do mózgu i zapadła w śpiączkę. Pytana, czy chce zostać uśmiercona, odpowiedziała potakującym kiwaniem głową oraz uszczypnięciem w rękę. Jeszcze przed wylewem kilkukrotnie wskazywała zajmującemu się nią lekarzowi, że ma odebrać jej życie; jej sytuację zdrowotną oceniano jako beznadziejną. Miała cierpieć w sposób „nie do zniesienia” a leczenie było niemożliwe.
W 2017 roku odnotowano w Holandii 6600 przypadków eutanazji. To wzrost o ponad 8 proc. względem roku poprzedniego. W styczniu roku 2018 pogłębioną debatę o zabijaniu chorych osób wywołała sprawa 29-letniej Aurelii Brouwers, której lekarze zapisali śmiercionośny środek. Kobieta nie była nieuleczalnie chora; miała problemy psychiczne.
Pach
Źródło: Katholisch.de