Już w marcu polska armia może pojawić się na granicy izraelsko-syryjskiej. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, „Polska zgłosiła chęć wysłania wojska na misję ONZ przy granicy izraelsko-syryjskiej”.
Obecnie deklaracja czeka na aprobatę ONZ. Jeśli zostanie ona przyjęta, już w marcu do regionu mogą przybyć polscy żołnierze. W skład polskiego kontyngentu wchodzić będzie najpewniej kompania manewrowa oraz pluton inżynieryjny.
– „Kontyngent ma liczyć ok. 150 żołnierzy, w jego skład może wchodzić m.in. 15 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak oraz dwa samobieżne moździerze Rak. Najpewniej będzie to kompania manewrowa i pluton inżynieryjny” – czytamy w DGP.
Ministerstwo Obrony Narodowej przesłało w tej sprawie dokumenty do polskiego przedstawiciela przy ONZ. Polska została też zgłoszona do systemu generacji sił Organizacji Narodów Zjednoczonych na potrzeby misji UNDOF (United Nations Disengagement Observer Force). To w jej ramach ochraniane są okupowane przez Izrael syryjskie Wzgórza Golan.
Po co Polska wysyła kolejnych żołnierzy w obronie amerykańsko-izraelskich interesów? Wygląda na to, że jak zwykle po nic.
– To prosty sposób, by pokazać naszym sojusznikom zaangażowanie w kwestie bezpieczeństwa. Tak naprawdę Amerykanie patrzą na dwie sprawy: na to, czy wydajemy wystarczająco dużo na wojsko, i na to, czy faktycznie wysyłamy żołnierzy, gdy są potrzebni – mówi anonimowy urzędnik w rozmowie z DGP. Jak zaznacza gazeta, zna on zakulisowe rozmowy na temat tej sprawy.
Celem będzie więc „pokazanie zaangażowania” poprzez wysłanie polskich żołnierzy w region zapalny. Dużą część kosztów misji pokryje przynajmniej ONZ.
Źródło: interia.pl