Aktualizacja strony została wstrzymana

Ludobójstwo na Kresach to nie tylko Rzeź Wołyńska!

Tegoroczne obchody 75. rocznicy Rzezi Wołyńskiej pokazują bardzo smutny stan polskiej rzeczywistości: ludobójstwo, jakiego Ukraińcy dokonali na Polakach mieszkających na Kresach i w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1947 przez zdecydowaną większość polityków, dziennikarzy, historyków i zwykłych Polaków jest ograniczane wyłącznie do „Krwawej Niedzieli”.

Ludobójstwo na Kresach to nie tylko Rzeź Wołyńska!

Kiedy w roku 2014 obchodziliśmy 70. rocznica ludobójstwa na terenach województw lwowskiego, stanisławskiego, tarnopolskiego i w południowej części województwa poleskiego, gdzie Ukraińcy napadli na ponad 2 tys. polskich miejscowości mordując około 70 tys. naszych rodaków nikt z przedstawicieli państwa polskiego nawet nie pomyślał, aby zorganizować jakiekolwiek uroczystości upamiętniające tę straszną masakrę. BA! Źaden z najważniejszych w Polsce ośrodków medialnych nawet o tym nie wspomniał. W telewizji, radiu i Internecie panowała kompletna cisza. Nikt nie podjął żadnej refleksji…

Taki sam schemat ma miejsce i dzisiaj – w roku 2018. W dalszym ciągu ludobójstwo Polaków na Kresach i w Małopolsce Wschodniej jest zawężane, spłycane, ograniczane (nie wiadomo czy umyślnie i celowo) jedynie do Wołynia! Takie nastawienie jest z jednej strony niezwykle niebezpieczne, a z drugiej nieodpowiedzialne. Dlaczego? Ponieważ Kresy to nie tylko Wołyń! Rzeź Polaków nie jest problem tylko Wołynia. Wołyń był tylko jednym z elementów tego strasznego ludobójstwa. Być może tam ta zbrodnia była najbardziej okrutna i najbardziej przerażająca, ale polowanie na Polaków trwało od 1 września 1939 roku i nie zakończyło się 11 lipca 1943 roku – tego dnia po prostu rozlało się ono na całe Kresy, o czym nie możemy zapomnieć!

Wraz z wybuchem II Wojny Światowej 1 września 1939 roku na Kresach miały miejsce pierwsze masowe gwałty, grabieże, napady na uciekinierów z Polski północnej i zachodniej. Wtedy to Ukraińcy rozpoczęli podpalanie i rabowanie polskich dworów, pałaców, gajówek i zwykłych gospodarstw. Napadano i mordowano nawet wycofujących się żołnierzy Wojska Polskiego, policjantów czy urzędników państwowych. Robiły to bandy ukraińskich nacjonalistów współpracujące z bandami ukraińskich komunistów.

Do dzisiaj nie wiadomo, ilu wtedy Polaków zginęło. Historycy próbują jakoś to podliczyć i uważają, że śmierć poniosło co najmniej 3 tys. Polaków.

Po 17 września 1939 roku, kiedy władzę na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej przejęli Sowieci na Kresach rozpoczęło się regularne polowanie na Polaków, przede wszystkim polskich oficerów i przedstawicieli inteligencji. Do dzisiaj nie wiemy ilu naszych rodaków wówczas zginęło, gdzie zostali zamordowani, w jakich okolicznościach i gdzie są ich ciała.

Od lat odkrywamy szczątki polskich żołnierzy. Warto wspomnieć chociażby rok 2002, kiedy to ekshumowano 18 polskich oficerów w Mielnikach. Z kolei w 2014 roku miała miejsce ekshumacja kilkunastu żołnierzy i oficerów Korpusu Ochrony Pogranicza w okolicach Szadka. Niestety nadal nie wiemy, gdzie spoczywają tysiące Polaków, którzy przed „Krwawą Niedzielą” wpadli w ręce ukraińskich nacjonalistów i sowieckich enkawudzistów. Trudno będzie ich odnaleźć, o ile kiedykolwiek nam się to uda.

Wiemy, że setki polskich żołnierzy, którzy błąkali się po kresowych lasach i bagnach szukając możliwości wydostania się stamtąd ginęło „na miejscu” z rąk ukraińskich nacjonalistów. Po zamordowaniu ich ciała zakopywano w bezimiennych dołach śmierci, wrzucano do kanałów, bądź pozostawiano ich ciała w lesie, aby zostały pożarte przez zwierzęta.

Znane są również przykłady Polaków, którzy zostawszy namierzeni i schwytani przez Sowietów trafili do kresowych więzień bądź obozów. Większości z nich jednak również nie było dane przeżyć. Niejednokrotnie bowiem do NKWD zgłaszali się Ukraińcy, którzy prosili radzieckich oficerów, aby ci pozwolili im zabić polskiego pana, albo polskiego oficera. Tego typu prośby najczęściej były akceptowane.

Sytuacja zmieniła się na jeszcze gorszą po rozpoczęciu operacji Barbarossa 22 czerwca 1941 roku. Wejście żołnierzy III Rzeszy na Kresy Ukraińcy przyjęli z ogromną euforią, ponieważ liczyli, że Niemcy docenią ich wkład w walkę z Armią Czerwoną i pomogą zbudować wolną Ukrainę. To właśnie dlatego młodzi Ukraińcy tak ochoczo zasilają niemiecką administrację oraz oddziały niemieckiej policji. Tylko na Wołyniu znalazło się 6 tys. ukraińskich ochotników wstępujących do tego typu struktur. Należy również podkreślić, że to właśnie „ukraińska policja” zasłynęła w bardzo krótkim czasie ze swojej brutalności względem przede wszystkim Polaków, których prześladowano za wszelkie, najczęściej urojone przewinienia.

Gdy na wiosnę 1943 roku około 5 tys. policjantów ukraińskich, którzy do tej pory pełnili oddaną służbę w niemieckich oddziałach, dostało rozkaz od swoich „narodowych przywódców” i zasiliło szeregi UPA, to posiadali oni już za sobą ogromne doświadczenie w mordowaniu. Między innymi dlatego nie mieli najmniejszych oporów w eksterminacji Polaków.

Upowcy po 22 czerwca 1941 roku początkowo stosowali prowokuje. Bardzo często w polskich wsiach dokonywali napadów na przejeżdżających Niemców bądź na folwarki przez nich zarządzane. Ci zaś w odwecie palili polskie wsie. Znane są również przypadki, gdzie na terenie kościoła rozrzucano ulotki antyniemieckie, po czym na niemiecki posterunek trafiał odpowiedni donos w tej sprawie. W efekcie Niemcy aresztowali miejscowego księdza i 10 przedstawicieli inteligencji polskiej, po czym zamykali ich w obozach koncentracyjnych, gdzie ci w zdecydowanej większości ginęli.

To jednak nie wszystko. Zaangażowano 10 tys. Ukraińców, którzy w kilkadziesiąt minut po zmasakrowaniu polskiej wioski wchodzili tam i zabierali majątek ruchomy i nieruchomy, bieliznę, ubrania, żywność, trzodę chlewną, bydło, konie, jednym słowem wszystko. Widać to wyraźnie na przykładzie każdej z napadniętych przez Ukraińców miejscowości: po napadzie, po wymordowaniu Polaków natychmiast pojawiali się zwerbowani okoliczni mieszkańcy, którzy zabierali wszelki dobytek, po czym palili zabudowania. Robiono to po to, żeby nawet ci, którzy cudem ocaleli albo uciekli nie mieli do czego wracać…

Działo się to nie tylko na Wołyniu! Tego typu „praktyki”, tego typu polowanie na Polaków, tego typu rabunki miały miejsce na niemal całych Kresach i w Małopolsce Wschodniej. Ludobójstwo Polaków dokonane przez ukraińskich nacjonalistów to nie tylko Wołyń! Nie możemy o tym zapomnieć!

Tomasz D. Kolanek

PS. Ponad 90 proc. spośród 150 tys. Polaków zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów na Kresach i w Małopolsce Wschodniej do dzisiaj leży w bezimiennych dołach śmierci bez katolickiego pochówku i bez krzyża na mogile. Pamiętajmy o nich nie tylko 11 lipca, ale każdego dnia. Zasłużyli na to!

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2018-07-11) | https://www.pch24.pl/ludobojstwo-na-kresach-to-nie-tylko-rzez-wolynska-,61548,i.html