To dowód na to, że polskie prawo bywa martwe. Niektóre sieci handlowe w ogóle się nie przejmują zakazem handlu w takie święta jak to czwartkowe. Źabka zapowiada, że otworzy aż 90 procent placówek. W niezrzeszonych sklepach może być podobnie. A wszystko dzięki… „wolontariuszom”.
Problem w tym, że np. siostra właściciela sklepu, która sama siebie nazywa wolontariuszem, tak naprawdę nim nie jest. „Rzeczpospolita” przypomina, że prawo wyraźnie stanowi, iż wolontariusz świadczy usługi na rzecz organizacji pozarządowych, czy organów administracji publicznej. Ani placówki sieci Źabka, ani inne niezrzeszone sklepy, takimi instytucjami nie są.
Państwowa Inspekcja Pracy ma więc powód, by ukarać właściciela sklepu za taki wolontariat. Urzędnicy nie mogą za to przyczepić się do innych sposobów na obejście prawa. „Rzeczpospolita” pisze, że właściciel może np. zakładać z pracownikami np. spółki komandytowe. Dzięki nim pracownik stawałby się komandytariuszem, a takiemu wspólnikowi nie liczy się czas pracy – czytamy w gazecie.
„Rzeczpospolita”