Dwóch pierwszych przywódców europejskich, którzy wprowadzili aborcję do prawodawstwa podległych im terenów to Józef Stalin i Adolf Hitler. Wszystkie przepisy zezwalające na mordowanie dzieci w łonach matek stanowią więc realizację ich duchowego testamentu. Pamiętajcie o tym, zwolennicy „wyboru”.
9 marca 1943 roku na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich ukazało się rozporządzenie zezwalające Polkom na aborcję bez jakichkolwiek sankcji i kar z tego tytułu. Tymczasem aborcja niemieckiego dziecka karana była nawet śmiercią, choć była dopuszczalna, jeżeli posiadały one (lub mogły posiadać) wady wrodzone.
Chodziło oczywiście o stworzenie idealnej „rasy panów”. Niemieckie dzieci miały rodzić się idealne. A polskie? Najlepiej, gdyby w ogóle ich nie było, w końcu w myśl rasistów spod znaki swastyki, byli to podludzie.
Martin Borman, sekretarz Hitlera, mówił wprost: „płodność Słowian jest niepożądana. Niech używają prezerwatyw albo robią skrobanki – im więcej, tym lepiej”.
Sam Hitler powiedział zaś w 1942 roku: „W obliczu dużych rodzin tubylczej ludności, jest dla nas bardzo korzystne, jeśli dziewczęta i kobiety mają możliwie najwięcej aborcji. Osobiście zastrzelę tego idiotę, który chciałby wprowadzić w życie przepisy zabraniające aborcji na wschodnich terenach okupowanych”.
Źródło: interia.pl
kra