Aktualizacja strony została wstrzymana

Gubernator Florydy wprowadza do swojego biura praktyki żydowskie

Charlie Crist, gubernator stanu Floryda po powrocie z Izraela dokonuje praktycznego wcielania do publicznego życia judaizujących praktyk.

Ten republikański neokonserwatywny polityk, członek tzw. kościoła metodystycznego, rozwodnik i zarazem tworzący wokół siebie medialną oprawę „chrześcijanina z zasadami”, do tego stopnia zachłysnął się zewnętrznymi elementami tradycji judaistyczej, że postanowil na framudze drzwi do swojego biura w Tallahassee zawiesić mezuzę, czyli tradycyjny pojemnik z „błogosławieństwem bożym”.

Gubernator został skrytykowany pro-forma przez lewicową organizację ACLU, której celem jest niedopuszczanie do przenikania zasad moralnych do życia publicznego, prowadzone w ramach walki o tzw. rozdział Kościoła od Państwa. Skrytykowany za wprowadzanie elementów religijnych do życia publicznego, gubernator Crist tłumaczy się w wywiadzie dla gazety The Post, że jakkolwiek rozumie on „rozdział państwa od kościoła”, to „mamy przecież wolność religii a nie wolność od religii. […] Jedyne co robię, to próbuję wyrażać respekt i wdzięczność.”

Mezuza jest koszernym pojemnikiem zawierającym spisaną na pergaminie modlitwę, który jest przymocowywany na oddrzwiach wszystkich żydowskich domów. Jest jednym z najbardziej rozpowszechnionych symboli i praktyk judaistycznych, najczęściej traktownych jako kabalistyczny talizman. Każdy przechodzący przez drzwi Żyd dotyka ręką pojemnika, którego wywieszanie jest nakazane przez Talmud. Poszczególne grupy żydowskie od stuleci toczą spory dotyczące sposobu zawieszania mezuzy – jedni uważają, że powinna wisieć pionowo, inni, że poziomo. Metodą talmudycznego kompromisu, mezuzę zawiesza się pod kątem.

KOMENTARZ BIBUŁY: ACLU – American Civil Liberties Union, pro-komunistyczna, antykościelna organizacja, która pro-forma wyraża niekiedy jakieś ciche zażalenia w przypadkach judaizacji społeczeństwa, lecz drze się w niebogłosy poprzez życzliwe jej media, gdy ktoś przeżegna się przed meczem czy przed lekcjami, jest w gruncie rzeczy narzędziem masonerii, której celem jest nie tyle „rozdział Kościoła od Państwa”, ile narzucenie społeczeństwom nawet nie „neutralności” wyznaniowej, ile wściekle antychrześcijańskiej religii, czyli talmudycznego judaizmu.
Te lekkie oburzenie, zupełnie pominięte w mediach, rozejdzie się po kościach, a „chrześcijański” gubernator będzie dalej całował mezuzę. Praktyka ta z czasem upowszechni się, wszak „mamy przecież wolność religii a nie wolność od religii”. Potem jakiś hollywoodzki prorok wykreuje nową modę na przyklejanie sobie takich ozdób – tak jak wykreowano noszenie przez bezmyślną młodzież różnokolorowych bransoletek „do walki z czymś…”, a to z rakiem piersi, a to przeciwko aidsowi, będących jednak wprowadzeniem do kabalistycznej nici Racheli – i będzie ganz.
Z czasem malowanie K+M+B na drzwiach – tak, tak, nawet prywatnych – będzie zakazane, no bo przecież istnieje „rozdział Kościoła od Państwa”, a drzwi są przecież widoczne z zewnątrz i widoczny napis „może kogoś urazić”. A mezuzy, w ramach celebrowania „judeo-chrześciajańskich korzeni” będą oferowane w szerokim asortymencie w sklepikach parafialnych, wszak duch lustigera czy innego życińskiego będzie zawsze czuwał. I będzie ganz.

.