Opozycjonistka miała zostać otruta w Radomiu, ale uratowało ją to, że zamiast tam nocować wróciła do Gdańska. IPN oskarża dwóch funkcjonariuszy SB o przekroczenie swoich uprawnień i działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Obu grozi do pięciu lat więzienia.
Pion śledczy IPN postawił zarzuty dwóm funcjonariuszom SB, biorącym udział w przygotowaniu próby otrucia Walentynowicz.
Walentynowicz miano próbować otruć w październiku 1981 roku, kiedy przebywała na spotkaniu z robotnikami w Radomiu. Truciznę miał jej podać tajny współpracownik SB o pseud. „Karol”, za którym kryła się prawdopodobnie jedna z działaczek radomskiej „Solidarności”.
Funkcjonariusze SB i tajni agenci i mieli tak pokierować sytuacją, by Walentynowicz przenocowała u TW „Karola”. W planach SB w trakcie pobytu w mieszkaniu, opozycjonistce miał zostać podany furosenit, środek na odwodnienie, który w dużych dawkach powoduje zawał serca.
Do próby otrucia ostatecznie nie doszło, bo Anna Walentynowicz wcześniej niż zakładano wyjechała z Radomia. Mikrofilm SB dotyczący tej operacji ujawniła w 2006 roku sama Walentynowicz. – W trakcie spotkania robili wszystko, żeby mnie ośmieszyć. Atmosfera była okropna i postanowiłam, że nie będę nocować, tylko wrócę do Gdańska. W ten sposób plan się nie udał – wspominała ujawniając mikrofilm.
Pion śledczy IPN postawił zarzuty dwóm funkcjonariuszom SB biorącym udział w kombinacji operacyjnej zmierzającej do otrucia Walentynowicz: Wiesławowi S. i Tadeuszowi G., ustalił serwis TVP info.
– W trakcie śledztwa podejrzani nie przyznali się do zarzucanych i przestępstw – mówi dla TVP info IPN Andrzej Arseniuk.
Zdaniem IPN, obaj mężczyźni złamali prawo obowiązujące w PRL, dopuszczając się tym samym zbrodni komunistycznej. Postawiono im dwa zarzuty: przekroczenia uprawnień i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.