Aktualizacja strony została wstrzymana

Żydowscy działacze uważają kłamliwą wypowiedź szefa FBI za odpowiadającą prawdzie

Zarówno dyrektor działającej w USA „Ligi Przeciwko Zniesławieniu” jak i dyrektor Izraelskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych, działającej w ramach Światowego Kongresu Żydów uważają, że przypisywanie Polakom współodpowiedzialności za zagładę ich narodu nie jest fałszowaniem historii.

Dyrektor „Ligi Przeciw Zniesławieniu” (Anti Defamation League) Abraham Foxman uważa, że szef FBI James Comey mówiąc o współodpowiedzialności Polaków za niemieckie zbrodnie na Żydach, „nie powiedział też niczego nowego i nieprawdziwego”. Słowa prezydenta Komorowskiego o „zniewadze” jakiej dopuścił się wobec narodu polskiego Comey, Foxman uznał za „zbyt wyrazisty protest”. „„Jest głęboko dowiedzionym historycznym faktem to, że Holokaust nie był tylko opowieścią o niemieckich sprawcach, ale również o ich wspólnikach w większości europejskich krajów. Polscy wspólnicy nie byli koniecznie najbardziej niegodziwymi (inne kraje, takie jak Ukraina, Chorwacja i kraje bałtyckie, walczą o tę złą sławę), ale istnieli. Przełomowy film Calude’a Lanzmanna „Shoah” z 1985 r. zgłębił to zjawisko, podobnie jak i książka Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” z 2001 r., opisująca zamordowanie Żydów przez Polaków w mieście Jedwabne” – telewizja TVN cytuje Foxmana. Jednocześnie jednak przyznał on, że „wielu ludzi – w szczególności Polaków – często ryzykowało życie ratując Żydów i to dotyczy też pewnej Polki, katoliczki, która uratowała mi życie, gdy byłem chłopcem. Polska drażliwość w tej kwestii sięga daleko, bo ma powody. Przez lata zbyt wiele razy musiałem odpowiadać na artykuły lub oświadczenia mówiące o „polskich obozach koncentracyjnych”. Prawdą jest, że większość tych obozów znajdowała się w Polsce, ale to dlatego, że tam żyli Żydzi. Były to jednak niemieckie obozy. Polska była pierwszą ofiarą nazistowskiej agresji i jej głębokie oburzenie wynikające z przypisywania jej odpowiedzialności za obozy jest zrozumiałe”.

W takie niuanse nie wnikał natomiast Laurence Weinbaum, dyrektor Izraelskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych. Na łamach „Washington Post” opubikował on artykuł o wiele mówiącym tytule „Konfrontując mrożące krew w żyłach prawdy o historii Polski w okresie II wojny światowej” w którym twierdzi, że Polakom „nie jest łatwo zaakceptować bolesną prawdę”. W swoim tekście Weinbaum twierdzi, że gdyby nie mordy i szmalcownictwo ze strony Polaków znacznie więcej Żydów przeżyło by II wojnę światową. Powołując się na takich historyków z Polski jak Barbara Engelking z Żydowskiego Instytutu Historycznego, Jan Grabowski i Alina Skibińska z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Weinbaum twierdzi, że „więcej Polaków uczestniczyło w destrukcji i szabrowaniu swoich żydowskich sąsiadów, niż wcześniej sądzono […] wielu Polaków postrzegało usunięcie żydów z Polski jako jeden jedyny pozytywny skutek uboczny tak okrutnej okupacji. […] Dla co najmniej skrupulatnych lokalnych społeczności Holokaust stanowił istne Eldorado szans na wzbogacenie się i zysk. Dla niektórych pokusa ta była nie do odparcia i nie wahali się popełnić aktów mordu, gwałtów i przywłaszczania mienia, nie zawsze skłaniani do tego przez Niemców”. Jak podsumowuje „antysemityzm stanowił coś w rodzaju wąskiego pomostu, łączącego Niemców i znaczną część polskiego społeczeństwa”.

tvn24.pl/prawy.pl/kresy.pl

Za: Kresy.pl (22 kwietnia 2015)


Weinbaum stanął w obronie dyrektora FBI, oficjalnie nazywając Polaków mordercami, gwałcicielami i złodziejami

Laurence Weinbaum, dyrektor Izraelskiej Rady ds. Stosunków Międzynarodowych, działającej pod auspicjami Światowego Kongresu Żydów, występując jako historyk specjalizujący się w nowoczesnej historii relacji polsko-żydowskich, na łamach „The Washington Post” stwierdził, że gdyby nie Polacy, o wiele więcej żydów przeżyłoby II wojnę światową, zarzucając im mordy, gwałty i kradzież mienia. „Nie jest łatwo zaakceptować bolesną prawdę” napisał. MSZ w Warszawie dotychczas nie zareagowało.

Artykuł, który ukazał się w poczytnym amerykańskim dzienniku 21 kwietnia stanowi zbiór serwowanych Polakom dotychczas w niewielkich dawkach antypolonizmów. Obliczony zaś został na obronę Jamesa Comeya, który w skandalicznych słowach obraził Polaków, imputując im, iż wspierali Niemców w mordowaniu żydów. Weinbaum wyraźnie stwierdza w nim, że dyrektor FBI miał „przypuszczalnie dobre intencje”, powołując się jednocześnie na „autorytety”, w tym Barbarę Engelking, Jana Grabowskiego i Alinę Skibińską.

Podkreślał, iż nikt nie może zanegować, że Polska jako pierwsza stawiła opór hitlerowskiemu najeźdźcy i wiele polskiej krwi zostało przelanej, niemniej jednak „wściekła reakcja co najmniej niektórych obrońców Polski na słowa Comeya może sugerować brak wiedzy i szczegółów, lub coś o wiele bardziej niepokojącego – niechęć do skonfrontowania pewnych mrożących krew w żyłach prawd dotyczących okresu wojny, które ostatnio zostały odkryte przez polskich badaczy z postkomunistycznego pokolenia”.

„Dzięki ich wysiłkom, tych polskich [?] badaczy, wiemy teraz, że więcej Polaków uczestniczyło w destrukcji i szabrowaniu swoich żydowskich sąsiadów, niż wcześniej sądzono – pisze Weinbaum – wielu Polaków postrzegało usunięcie żydów z Polski jako jeden jedyny pozytywny skutek uboczny tak okrutnej okupacji”. „Dla co najmniej skrupulatnych lokalnych społeczności Holokaust stanowił istne Eldorado szans na wzbogacenie się i zysk. Dla niektórych pokusa ta była nie do odparcia i nie wahali się popełnić aktów mordu, gwałtów i przywłaszczania mienia, nie zawsze skłaniani do tego przez Niemców” oświadczył, nawiązując do informacji o braku odpowiedzialności Polaków za Jedwabne i usiłując wmówić czytelnikom, że Polacy to naród morderców, chociaż żadnego przykładu podać nie potrafił.

Nawiązując do dzienników Aleksandra Smolara oraz polskiego jezuity Stanisława Musiała, stwierdził, że nie było jakiegoś wyraźnego rozróżnienia między polskim patriotyzmem a uczestniczeniem w planie oczyszczenia Polski z żydów. „Comey podnosi, że „dobrzy ludzie pomagali mordować miliony”. Otóż ludzie, którzy mordują, gwałcą i kradną z pewnością nie mogą zostać nazwani „dobrymi”, nawet w przenośni.” – snuł dalej swoje wizje Weinbaum i co ciekawe, dotychczas wypowiedź ta nie spotkała się z żadnym odzewem ze strony władz Polski.

Powołał się również na zapiski Jana Karskiego, który miał stwierdzić, iż „antysemityzm stanowił coś w rodzaju wąskiego pomostu, łączącego Niemców i znaczną część polskiego społeczeństwa”. Co więcej, oświadczył, że w okresie II wojny światowej, po wkroczeniu do Polski naziści pozostawiali lokalne władze nietknięte, te natomiast używały swojej pozycji, aby szkodzić żydom.

„Nie jest łatwo zaakceptować tę bolesną prawdę” kończy swój wywód Weinbaum. Ów polakożerczy artykuł pod tytułem „Konfrontując mrożące krew w żyłach prawdy o historii Polski w okresie II wojny światowej” („Confronting chilling truths about Poland’s wartime history”) ukazał się wkrótce po tym, jak Amerykańska Polonia złożyła wniosek o sprostowanie na łamach wspomnianego „The Washington Post”, w którym wszelkie kłamstwa o udziale Polaków w zbrodniach na żydach zostałyby odwołane.

Anna Wiejak

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŹONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Za: prawy.pl (22, kwiecień 2015)

Za: |

Skip to content