Aktualizacja strony została wstrzymana

Tusk miał Milewskiego i sztab zaufanych sędziów

Z Pawłem Miterem, dziennikarzem śledczym, autorem głośnych prowokacji dziennikarskich, rozmawia Robert Wit Wyrostkiewicz

– Rozpoczął się właśnie proces dyscyplinarny byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego. Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrzy, czy Milewski uchybił godności sędziego przez to, że rozmawiał z Panem i ustalał termin rozprawy dotyczącej afery Amber Gold. Podał się Pan wówczas za urzędnika premiera.

– Po 14 miesiącach od ujawnienia nagrania w końcu rusza proces, oskarżonym jest sędzia Milewski. Ale nie chodzi tylko o ustalanie terminu rozprawy. Milewski po prostu wymieniał z nazwiska sędziów, o których mówi na nagraniu, że są „zaufani” i mam się o to „nie martwić”, bo skład jest, powtórzę, „zaufany”. Więc jeśli dziś oceniamy negatywnie Milewskiego, to czy możemy być spokojni o pozostałą resztę tych „zaufanych” sędziów? Zaufanych? To jest przerażająca wizja sądu, który powinien być niezawisły i czysty od jakichkolwiek wątpliwości i znaków zapytania.

– Milewski chciał wysłać nawet sędziów do premiera, by zapoznali go ze sprawami dotyczącymi szefa Amber Gold. Czy według Pana to było wyjście naprzeciw premierowi w sprawie przy której pojawiało się nazwisko Michała Tuska?

– Na pewno Milewski miał pociąg do premiera. Widać zresztą to było również na ujawnionych zdjęciach z meczu piłkarskiego. Powiem tak. Posiadałem informację jednoźródłową, że na linii Kancelaria Premiera a sędzia Milewski dochodzi do kontaktów. Wiadomo, wtedy był gorący okres ujawniania afery Amber Gold w ogóle. Wyszło na jaw wiele nieprawidłowości w sądach i prokuraturach. Nie potrafiłem zdobyć materiału dowodowego w formie materiałów czy to billingów, czy innych form kontaktu, pozostała mi tylko prowokacja, jako ostateczne narzędzie dziennikarzy w ujawnianiu dużych i ważnych aspektów afer. Ta prowokacja pokazała, a przynajmniej uprawdopodobniła fakt, że kontakty sędziego z otoczeniem Donalda Tuska rzeczywiście miały miejsce w sprawie Amber Gold. Zresztą pan Milewski przyznał się nawet do tego, że zna Tomasza Arabskiego. Myślę, że Milewskiemu chodziło wówczas o obronę przed ministrem Gowinem, bo w tym samym dniu, kiedy z nim rozmawiałem, Gowin zarządził kontrolę w Sądzie Okręgowym w Gdańsku i wprowadził kuratora, rzecz precedensowa w polskim wymiarze sprawiedliwości. Co prawda, informacja ta nie była jeszcze dostępna w mediach, jednak ja również posiadałem wiedzę na ten temat, co ułatwiło mi rozmowę z Milewskim. Prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku naprawdę był przekonany, że rozmawia z urzędnikiem z Kancelarii Premiera. Szukał porady, on nawet wzdycha na nagraniu, bo czekał na ten telefon…

– Sędzia Milewski nie czuje się zagoniony w kozi róg. Jego obrońca twierdzi, że nagranie jest zmanipulowane.

– A co mu pozostaje, jak tylko negować, że niby słowa jego, ale zdania już nie, że zmanipulowano treść w nagraniu. Jak na razie biegły powołany przez rzecznika dyscypliny sędziowskiej Marka Hibnera, w maju tego roku, po zbadaniu oryginału nagrania na moim laptopie, wykluczył taką możliwość. Naprawdę dziwię się, że sędzia Milewski dalej idzie w zaparte w tej kwestii, bo to urąga jego intelektowi i pogrąża go jeszcze bardziej. Zresztą, jeśli idzie o drogę procesową w tej sprawie, to pozostaje mu już tylko ta linia obrony, negować ujawnioną taśmę.

– Milewski twierdzi, że wyczuł Pańską prowokację i dlatego sam zawiadomił organy ścigania.

Pan Milewski w każdej publicznej wypowiedzi łże jak bura suka. Wychodzi na to, że to on mnie badał w sprawie Amber Gold, a nie ja jego, czy jest faktycznie podatny na naciski z Kancelarii Premiera. Tylko, jeśli tak od razu wyczuł pismo nosem, to dlaczego Sąd Apelacyjny dziś zajmuje się tą sprawą? Dlaczego oskarżonym jest sędzia Milewski, jako ten, który dopuścił się złamania etyki sędziowskiej i naruszenia niezawisłości sędziego? Z każdą minutą rozmowy ze mną potwierdzał swoją spolegliwość, swój słaby kręgosłup moralny, swój serwilizm wobec władzy; z każdą minutą nagrania stał bardziej na baczność przed Kancelarią Premiera; z każdą sekundą potwierdzał to, że nie powinien być sędzią. Jeśli mamy mówić w Polsce o uczciwości wymiaru sprawiedliwości, to każdą taką rozmowę musimy dziś zacząć od zachowania właśnie sędziego Milewskiego. To on jest kwintesencją najwyższej naganności i upadku sądownictwa w naszym kraju.

Ale jednak Milewski połapał się chyba szybciej niż można by sądzić.

– W dniu, kiedy nagrałem tę rozmowę, względem mojej osoby były prowadzone działania operacyjne Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z racji tego, że zajmowałem się wtedy dość intensywnie aferą Amber Gold i posiadałem kontakty z Marcinem P., założycielem spółki, więc po dwóch dniach połapano się, że sędzia Milewski został złapany ze spuszczonymi spodniami, i to prawdopodobnie wtedy poszedł sygnał do Milewskiego, że to jest prowokacja. I to wtedy od razu Milewski składa zawiadomienie o tej rozmowie do ABW, a tak naprawdę ABW już tę rozmowę miało na systemie podsłuchowym. I jeszcze jedno, rozmowa odbyła się 6 września, proszę zobaczyć, a kiedy Milewski złożył zawiadomienie? 11 września, na dwa dni przed publikacją. Więc o jakim natychmiastowym połapaniu się sędziego mówimy? To kolejna gra i wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Kolejne kłamstwa.

– Nagłaśniał Pan aferę Amber Gold. Kontaktował się Pan osobiście z szefem Amber i jego żoną. Sprowokował Pan Milewskiego. Mówił Pan o działaniach ABW, której celownik został skierowany w Pana stronę. Dzisiaj, z perspektywy czasu, jak ocenia Pan tę aferę w związku z powiązaniami biznesu ze światem polityki? Afera została zasypana? A może przeciwnie: prezes siedzi, zarzuty postawione, Milewski przed sądem, sprawa w toku.

– Sprawa Amber Gold ujawniana była w wielkich trudach. Związki z politykami? Tylko cynik i głupiec mógłby sądzić, że Amber Gold to nie jest afera polityczna. Mamy tu wiele wątków wskazujących na ścisłe związki z politykami i sferą rządową. Tego nawet nie sposób tu wymienić. Przykład z politykami PO ciągnącymi samolot OLT Expressu, linii należących do Amber Gold jest tylko takim obrazkiem, za którym stoją grube sprawy na linii PO-Amber Gold. Tam są wątki polityczno-biznesowe, wątki homoseksualne (właśnie w tych relacjach polityczno-biznesowych). Naprawdę, myślę, że niebawem one ujrzą dokładnie światło dzienne. Proszę mi wierzyć, wiele wątków i kwestii wyjdzie na jaw, kiedy na wolność wyjdzie Marcin P. i kiedy zacznie się szachowanie ukrytymi hakami, tak by uniknąć odpowiedzialności przed sądem. W sprawie też bardzo mocno zaznacza się otoczenie ministra Nowaka, niedawno zdymisjonowanego. Tu są wątki Urzędu Lotnictwa Cywilnego, które podlega Ministerstwu Transportu, i sprawy przyznania koncesji dla linii lotniczych Marcina P. I owszem, ta sprawa obecnie jest zamiatana pod dywan. Pod rządami tej opcji politycznej i Donalda Tuska afera Amber Gold nigdy nie zostanie wyjaśniona, choćby ze względu na wątek jego syna. Pamiętam moją wymianę maili i SMS-ów z Marcinem P. Zapytałem go raz, czy byłby za powołaniem komisji śledczej w tej sprawie. Odpowiedział, że tak – i tego wystraszył się właśnie Donald Tusk. Wniosek o komisję przepadł w głosowaniu w Sejmie 31 sierpnia 2012 r.

– Jest Pan świadkiem w sprawie Milewskiego. Kiedy będzie Pan przesłuchany?

– Jeszcze nie znam terminu mojego przesłuchania. Z tego co przekazał mi znajomy dziennikarz będący na ostatniej rozprawie, będzie to początek grudnia, więc za kilka dni prawdopodobnie otrzymam wezwanie.

– Tak szczerze, czy sądzi Pan, że sędziemu Milewskiemu może spaść włos z głowy? Już kiedyś wyszedł z większych opresji. Mówił Pan niedawno o podejrzanych spotkaniach sędziego z „pomorskimi przestępcami” i umorzeniem całej sprawy.

– To przykre, ale myślę, że poważnych konsekwencji sędzia Milewski nie poniesie. Z jednej strony był to ogromny skandal, pierwszy tak poważny z udziałem sędziego na stanowisku prezesa Sądu Okręgowego. Z drugiej jednak strony, sędzia Milewski już raz wyszedł z opresji, kiedy wyszło na jaw, że w domu swojej matki spotykał się z przestępcami z Pomorza. Dziwnym trafem sprawy tych przestępców prowadzone były przez Sąd Okręgowy, którym kierował. Chociaż mogę się mylić, i tym razem zapewne okaże się, że nie będzie konsekwencji wobec Milewskiego, a tym bardziej jego „zaufanych” sędziów, wyselekcjonowanych do prowadzenia sprawy Amber Gold. Myślę, że po pytaniach Sądu Apelacyjnego do mnie na początku grudnia będzie można wywnioskować bardzo jednoznacznie, czy sędzia Milewski poniesie konsekwencje swego zachowania.

– Myśli Pan, że Milewski to wyjątkowy casus sędziego, czy cały wymiar sprawiedliwości jest chory? Sam często jest Pan gościem w sądzie. Zazwyczaj chyba jednak niechętnie tam się Pan udaje.

– Prywatnie kiedyś byłem oskarżony i skazany za przestępstwo dokonane jakoby przeze mnie. Pamiętam, jak prokurator obiecał mi ustalić każdy szczegół sprawy, gdzie oskarżono mnie o przywłaszczenie znacznej sumy pieniędzy. Prokurator tego nie zrobił, a ja w efekcie porażki i swego psychicznego załamania wtedy poddałem się bez walki. I wiem jedno, dzięki też mojej znajomej, która jest sędzią i która zawsze mi powtarza, że większa część sędziów jest przetrącona i orzeka z naruszeniem praw osób, które w efekcie są pokrzywdzone i złamane nierzadko na całe życie. O tym się nie mówi szeroko, ale wymiar sądownictwa w naszym kraju jest jedną wielką kloaką. Zresztą nie tylko ja spośród dziennikarzy tego doświadczyłem. Sądy jakie są, każdy widzi. „Nasza Polska” także publikowała niedawno czarną listę sędziów III RP. Wystarczy się przyjrzeć medialnym doniesieniom. Ostatnio chciałem przeprowadzić wywiad rzekę z Barbarą Piwnik, nie zgodziła się w momencie, kiedy okazało się, że będzie musiała mówić o swoich kolegach po fachu. Osobiście za niektóre wypowiedzi cenię sędzię Piwnik, ale brak ostrych i krytycznych głosów o stanie sądownictwa u nas nie służy dobrze naszemu poczuciu sprawiedliwości.

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika „Nasza Polska” Nr 48 (943) z 26 listopada 2013 r.

Za: Nasza Polska ( 27 listopad 2013 ) | http://www.naszapolska.pl/index.php/categories/polska/18215-tusk-mial-milewskiego-i-sztab-zaufanych-sedziow

Skip to content