Aktualizacja strony została wstrzymana

Objawienia prywatne — jak je badać i rozumieć ­- ks. Michał Nowodworski

Objawienia prywatne są to bezpośrednie, osobiste objawienia,  jakie Bóg daje niektórym duszom uprzywilejowanym w celu udzielenia im jaśniejszego poznania tajemnic, będących wspólnym przedmiotem wiary wszystkich chrześcijan; w celu ukazania im przyszłości; w celu odkrycia im, w chwili bieżącej, rzeczy niedostępnych dla naturalnego poznania, jak zamiary Opatrzności, skrytości serc; bądź też w celu natchnienia ich do .. pewnych czynów, które – będąc bardzo potrzebne dla pewnej, mniejszej I czy większej ilości osób – obracają się, choćby tylko pośrednio, na pożytek religii.

Objawienia prywatne różnią się od wiel­kiego, powszechnego Objawienia, przeka­zanego Kościołowi tym, że jest ono ściśle autentyczne i ma powagę bezwzględną dla wiary wszystkich ludzi – objawienia te są wyjątkowe i nigdy nie mogą być regułą wia­ry. W porządku łaski, podobnie jak i w po­rządku natury, Bóg wszystko czyni poprzez prawa powszechne i stałe. W Bożej ekono­mii świata, tak naturalnego, jak i nadnatu­ralnego, nie ma kaprysów, zmienności ani dowolności: we wszystkim panuje mądrość, jedność i harmonia. Tak samo jest w przy­padku prawdy objawionej, która jest prze­chowywana w Kościele katolickim. Jezus Chrystus sam i przez Ducha Świętego zło­żył ją w ręce Apostołów, aby ci przekazali ją w całości pasterzom, którzy po nich mieli nastąpić. Z upływem czasu prawdę tę ludz­kość będzie sobie coraz pełniej przyswajać i coraz dokładniej poznawać. Jednak depo­zyt Boski nie ulegnie nigdy żadnej zmianie ani też nie powiększy się już.

Dogmaty pozostaną w swojej istocie jed­ne i te same w swej Boskiej niezmienności: „Prawda Pańska trwa na wieki” (Ps 116, 2). Podobnie niezmienne pozostaną na za­wsze normalne sposoby, ustanowione przez Jezusa Chrystusa, poprzez które jest przeka­zywana i szerzona Jego nauka: ludzie będą ją zawsze otrzymywać od ustanowionego przez Niego autorytetu i powagi, jakiej pełnię otrzymuje każdy następca św. Piotra. Przez niego zaś jest ona udzielana wszystkim stop­niom hierarchii Kościoła.

W ten sposób w Kościele urzeczywistnia się jedność nauki i wiary, a prawda Boża przechodzi ze stopni wyższych na niższe, dokonuje się to zawsze z pomocą środków zewnętrznych, ludzkich i społecznych. Tak więc wszystkie ogniwa społeczności chrześci­jan łączą się i wiążą ze sobą prawem wzajem­nej zależności, podobnej do tej, jaka panuje w ruchu ciał niebieskich.

 

I. Objawienia prywatne umacniały Kościół

Nie należy zapominać, że choć Bóg usta­nowił Kościół zewnętrzny i widzialny, jako pośrednika pomiędzy ludźmi a Sobą, to jednak zachował Swoją relację bezpośrednią i osobistą z duszami ludzkimi. W zasadzie widzialna społeczność ludzi jest tylko warun­kiem i sposobem inicjacji do tego bezpośred­niego, a niewyrażalnego słowami obcowania dusz z Bogiem. Właśnie na tym polega życie Kościoła, jego element nadnaturalny i Boski; reszta jest tylko łupiną i fizyczną pokrywą.

Również w tym bezpośrednim, tajemni­czym obcowaniu, Bóg zachowuje stały po­rządek, nazywany przez nas zwykłym porządkiem Opatrzności: jest zawsze Panem Swych darów, szafuje nimi według Swej mą­drości. A niekiedy udziela ich w wyjątkowej mierze i w cudowny sposób. Tak na przy­kład Bóg oświeca niektóre dusze w sposób cudowny, odkrywając im skarby Swych ta­jemnic, czy to Sam bezpośrednio, czy też po­przez aniołów, bez posługiwania się Swoim Kościołem, któremu wtedy zostawia tylko, w razie potrzeby, kontrolę i weryfikację tych Boskich objawień, aby zabezpieczyć Swych wyznawców od błędu i złudzeń.

Te cudowne wyjątki zawsze podporządko­wują się powszechnym prawom Opatrzności, czyli rządom Boga. Nie ulega żadnej wątpli­wości, że indywidualne objawienia prywatne miały miejsce w Kościele często. W czasach apostolskich te wyjątkowe objawienia były tak częste, że wydawały się wręcz czymś pra­wie zwyczajnym. Pierwsi wierni Kościoła Chrystusowego otrzymywali bardzo często dar proroctwa, dar języków i inne tym po­dobne dary łaski – był to niejako zwykły skutek chrztu i bierzmowania. Ale wówczas tworzył się i formował Kościół, i – jak się wyraża św. Augustyn – potrzeba było dla tej Boskiej rośliny, jeszcze delikatnej i nieroz­winiętej, aby Ogrodnik niebieski zraszał ją obficiej niż potem, gdy wyrosła i wzmocniła się, mogła poprzestać na „zwykłym deszczu niebieskim”.

Ale i w późniejszych czasach, choć ob­jawienia prywatne były rzadsze, to jed­nak nie ustały nigdy zupełnie. W II wieku św. Ireneusz świadczy, iż w jego czasach żyły osoby, miewające widzenia niebieskie. Święty Justyn składa takie samo świadectwo, a prawdziwość tych cudownych łask uważa za rzecz tak pewną, iż nie waha się przed­stawić jej poganom jako dowód na boskie pochodzie chrześcijaństwa. Orygenes zapew­nia w swej księdze Przeciwko Celsjuszowi, że wielu pogan zostało chrześcijanami, ponie­waż zostali nawróceni w wyniku objawień Boskich – zostali nimi umocnieni i dlatego szli z radością na męczeństwo.

 

II. W każdej epoce Bóg objawia się świętym

I wielu innych Ojców Kościoła, choć­by tylko św. Cyprian, św. Ambroży i św. Augustyn, bardzo wyraźnie, a często na podstawie własnego doświadczenia, stwier­dzają rzeczywistość objawień prywatnych. Zresztą, niezaprzeczalne świadectwa tego faktu podają nam całe dzieje Kościoła. Nie ma prawie świętego, który by w mniejszej lub większej mierze nie miewał objawień i widzeń niebieskich. Wystarczy powołać się na Akta męczenników, na żywoty pustelni­ków (np. św. Antoniego, św. Pawła) i innych, oraz na żywoty wielkich założycieli zakonów (np. św. Franciszka z Asyżu, św. Dominika).

Te nadzwyczajne dary łaski otrzyma­ło zwłaszcza wiele kobiet, co bynajmniej nie pozostaje w sprzeczności ze słowami św. Pawła, zabraniającymi kobietom na­uczać w Kościele. Zakaz ten, zatwierdzony i objawiony powszechną tradycją, rozumie się tylko w kwestii nauczania publicznego i urzędowego. Co się zaś tyczy nauczania prywatnego, Opatrzność nie tylko od niego nie wyłącza kobiet, ale daje im w nim duży udział: one bowiem wpajają w dzieci zaczątki wiary i nauki chrześcijańskiej. Niejedna też spomiędzy nich, czy to z szeregu księżniczek, czy też nawet z pokornego stanu niewolnic chrześcijańskich (np. św. Nina), była narzę­dziem nawrócenia całych narodów.

Słynne i powszechnie znane są ob­jawienia św. Hildegardy, św. Gertrudy, św. Brygidy, św. Katarzyny ze Sieny, św. Franciszki Rzymianki, św. Katarzyny z Bolonii, św. Teresy z Avila, św. Róży z Limy, św. Magdaleny Pazzi, św. Katarzyny Ricci, św. Małgorzaty Marii Alacoque i wielu in­nych. Tak więc od pierwszych wieków aż do naszych czasów mamy nieprzerwany szereg objawień prywatnych. Tysiące autentycznych faktów, stwierdzonych za pomocą naj ściślej­szych metod krytycznych w procesach be­atyfikacyjnych, dowodzą jak najzupełniej, że objawienia te ponawiają się i za naszych dni.

 

III. Objawienia fałszywe są częstsze niż prawdziwe

Źródło objawień prywatnych, tak jak i in­nych łask nadzwyczajnych, jakie Bóg obie­cał Kościołowi, nie może ulec wyczerpaniu. Byłoby więc naganną lekkomyślnością i nie­zgodne z duchem chrześcijańskim z góry od­rzucać wszystkie objawienia prywatne, jakie mogły mieć miejsce w nowszych czasach. Ale z drugiej strony, należy strzec się skrajności i uznawać za objawienie Boskie wszystko to, co ludzie za takie podają – często są to je­dynie przywidzenia wyobraźni lub złudzenia szatańskie.

Święty Alfons Maria Liguori twierdzi, że objawienia fałszywe są o wiele częstsze, niż objawienia rzeczywiste. Historia przedstawia ich liczne przykłady, poczynając od autorów apokalips i ewangelii apokryficznych, aż do oszustwa i praktyki nowożytnych spiryty­stów. W tym długim, przez wieki ciągnącym się łańcuchu przywidzeń i złudzeń, występu­ją przeróżne postacie „oświeconych”, wizjo­nerów, fałszywych mistyków i domniema­nych ekstatyków. I tu więc, jak we wszystkim co ludzkie, obok prawdy i dobra, obok rze­czywistej świętości i rzeczywistych objawień Bożych, widzimy błąd, fałsz, nadużycia wszelkiego rodzaju i we wszelkiej postaci.

Co więcej, nawet dusze praktykujące cnoty heroiczne, ulegały niekiedy fatalne­mu złudzeniu w kwestii objawień i widzeń nadnaturalnych. I właśnie dlatego św. Jan Apostoł, świadek nadużyć, jakie za jego czasów pojawiały się z przyczyny fałszywych objawień, pisał do wiernych: „Nie każdemu duchowi wierzcie, ale doświadczajcie duchy, czy pochodzą od Boga: bo wiele fałszywych proroków wyszło na świat” (1 J 4, 1). Święty

Paweł daje tę samą przestrogę tessalonicza­nom (1 Tes 5, 20-21), bo powiedziawszy: „Proroctw nie lekceważcie”, dodaje zaraz: „Wszystko badajcie, a co dobre jest przyj­mujcie”. W ten sposób bardzo jasno daje do zrozumienia, że wszystko, co się tyczy darów nadzwyczajnych, powinno być przedmiotem uważnego i ścisłego rozeznawania.

 

IV. Reguły rozeznawania objawień

Niekiedy w praktyce bardzo trudno roz­różnić objawienia prawdziwe od fałszywych. Dlatego teologowie i mistrzowie życia du­chownego stosują ściśle określone reguły ro­zeznawania objawień. Poniżej są one szcze­gółowo wyjaśnione.

1. Odrzucać objawienia przeciwne wierze i moralności

Odrzucać należy jako fałszywe wszyst­kie te objawienia, które są przeciwne wierze i obrażają moralność; lub mają cechy wyklu­czające interwencję Bożą, jak np. przypisu­jące Bogu zamysły śmieszne i niegodne Jego najwyższej mądrości. Nie ma wątpliwości, że fałszywe są te objawienia, które nasuwają lub zalecają pogwałcenie prawa naturalnego lub Bożego; gdy zawierają one coś nieprzyzwoite­go, a tym bardziej cielesnego; gdy wywołują zarozumiałość, pychę lub zniechęcenie i zobojętnienie. Wszystkie te kryteria są wiary­godne i nieomylne, i jeżeli występuje choćby jedno z nich, to możemy twierdzić z pewno­ścią, że nie ma tam działania Bożego.

2. Odrzucać objawienia osób żyjących niemoralnie

Należy uważać za mniej lub więcej podej­rzane te objawienie, które podają treści oso­bliwe, dziwne; oraz te, które mają za przed­miot sprawy tylko ciekawe i niepotrzebne; również te, które otrzymują osoby, których charakter i usposobienie nie przedstawia­ją wielkiej rękojmi moralnej. Nowym i dzi­wacznym nazywamy wszystko to, co nie ma podstawy w Piśmie św. i w Tradycji, co odda­la się od opinii powszechnie przyjętych przez Ojców Kościoła i teologów.

Jednakże należy tu uważać i nie stwier­dzać pochopnie jako objawienie bezwzględ­nie fałszywe, jeśli zawiera ono stwierdzenia takie, jak podano w poprzednim zdaniu.

Byłoby to z naszej strony dowolnym zacie­śnianiem sfery objawień Bożych. Nawet obja­wień, które pozornie wydają się niekiedy nie­pożyteczne i zaspokajają jedynie ciekawość, papież Benedykt XIV nie uważa za słuszne odrzucać bez bliższego zbadania. Dzieje się tak dlatego, ponieważ rady i drogi Boże nie zawsze dają się mierzyć miarą naszych zwy­kłych pojęć, i w planach Bożych może zna­czyć wiele to, co nam się na początku wydaje zwykłe i niepożyteczne.

Natomiast jest bardzo zasadne, jeśli za­chowujemy podejrzenie co do osób podają­cych się za obdarowane objawieniami, jeżeli są dopiero nowicjuszami w życiu duchowym, jeżeli nie doświadczają żadnego wewnętrzne­go pragnienia do umartwień; jeżeli pożądają same z ciekawością tych objawień, a zwłasz­cza gdy się nimi przechwalają. To ostatnie bywa zazwyczaj znakiem kłamstwa lub halu­cynacji. Święty Jan od Krzyża pisze: „Szatan drży z radości, gdy widzi, że jakaś dusza pożąda objawień. W tym jej usposobieniu znajduje on wyborną sposobność nasuwania jej trucizny błędu i odwodzenia jej od życia wiary. Kto pożąda objawień, łatwo wpada w ciężkie złudzenia i ulega niebezpiecznym pokusom”.

A na jeszcze fatalniejszej drodze są ci, którzy przy okazji swych objawień szukają rozgłosu, zapowiadają z góry dzień i godzi­nę swych zachwytów i uniesień, chcąc tym pobudzić ciekawość widzów. Jest to zupełnie przeciwne duchowi świętych, którzy w ta­jemnicy starali się zachowywać szczególne łaski, jakimi ich Bóg odznaczał. Święty Paweł o swych zachwytach milczał przez 14 lat i wyjawił je dopiero wówczas, gdy wymagało tego dobro drugich. Jest to najlepsza odpo­wiedź dla tych, którzy nie mają nic pilniej­szego nad rozpowiadanie o widzeniach, jaki­mi obdarzył ich Pan Bóg, a które najczęściej bywają tylko przywidzeniami ich wyobraźni.

Ogólnie rzecz biorąc, wyobraźnia odgrywała główną rolę w złudzeniach najsłynniejszych wizjonerów i iluminatów. W sposób szcze­gólny tym złudzeniom ulegają kobiety.

Święta Teresa, doskonale znająca się na życiu duchowym, przestrzega przed tymi złudzeniami, na jakie szczególnie narażone są kobiety: „Ma to szczególniej miejsce, gdy niektóre z nich, będąc już z natury słabowite, podejmują wielkie umartwienia, długie czu­wania i długie modlitwy. Jeżeli wtedy odczu­ją jakieś zadowolenie wewnętrzne, połączone z osłabieniem zewnętrznym, jakim ciało jest jakby zmorzone i przygniecione i wpada­ją wtedy w sen, który nazywają duchowym – wtedy wyobrażają sobie, że to jest jedno i to samo i upajają się tą myślą. A gdy upo­jenie to wzmaga się, a ciało słabnie coraz więcej, uważają to za zachwycenie: w rzeczy samej jest to tylko marnowanie czasu i zdro­wia. Znam pewną osobę, której zdarzało się przez osiem godzin pozostawać w tym stanie, bez utraty świadomości. Jej spowiednik, ona sama i inne osoby uważały ją za rzeczywistą ekstatyczkę, ale ktoś, znający się na tych rze­czach, dowiedziawszy się o tym, zobowiązał ją do zaprzestania nadmiernych umartwień i do obfitszego przyjmowania pokarmów. I wszystko jej przeszło”.

Wielka łatwość, z jaką kobiety ulegają złu­dzeniom, poddaje ich objawienia tym więk­szej wątpliwości, że mistrzowie życia ducho­wego podają tu następującą regułę: „eo ipso, quod revelatio sit alicujus foeminae, non est recipienda sine indiciis aliunde certis”.

3. Rozpatrywać objawienia w możliwie szerokim kontekście

Prawdziwość objawień prywatnych po­znaje się nie z jednego, jakiego bądź znaku, wziętego osobno, ale z uważnego rozpatrze­nia wszystkich okoliczności, dotyczących osoby oraz sposobu, w jaki odbywają się owe objawienia i skutków, jakie z nich wyniknęły. Znakami decydującymi są tu:

a) całkowita zgodność obdarowanego obja­wieniami z Kościołem, tak pod względem wia­ry, jak pod względem jego życia moralnego;

b) obawa obdarowanego objawieniami jego przed złudzeniami szatana i szczere pra­gnienie życia na zwykłych drogach postępu duchowego, połączone z zupełnym oderwa­niem się od rzeczy ziemskich;

c) szczere otworzenie swego serca przeło­żonym Kościoła i unikanie wszelkiej skry­tości wobec przewodników swej duszy. Bóg chce bowiem, aby prawdziwość słów jed­nego człowieka została potwierdzona świa­dectwem innego człowieka, który jest sługą prawdy;

d) obdarowany objawieniami ma zacho­wywać prawdziwe posłuszeństwo wobec swych przewodników duchownych i cier­pliwie poddawać się próbom i prześladowa­niom, jakie mogą go spotykać na tych nadzwyczajnych drogach duchowych, po jakich prowadzi go łaska Boża;

e) całkowita pokora: jak bowiem pycha jest znakiem szatana i niezawodnym dowo­dem jego działalności, tak pokora jest naj­pewniejszym znakiem obecności Bożej w du­szy i miarą działania w niej Boga. Jest ona nieodłącznie związana z objawieniami praw­dziwymi. Gerson tak bardzo ceni to znamię pokory, iż uważa, że ono samo wystarcza:

„Jeżeli wszystkie słowa wewnętrzne, wszyst­kie wielkie porywy pobożności, wszystkie objawienia, wszystkie cuda, cała miłość ekstatyczna, wszystkie zachwyty, wreszcie wszystkie czynności wewnętrzne i zewnętrz­ne życia duchowego mają pokorę jako swoją poprzedniczkę i towarzyszkę, i jeżeli nic nie zachodzi takiego, co naruszałoby ją, można być pewnym, że wszystko to pochodzi od Boga”.

Okoliczności cudowne, towarzyszące ob­jawieniom, jak ekstazy, z uniesieniem się nad ziemię, odkrycie tajnych rzeczy, spełnienie pewnych przepowiedni, zamysły i posta­nowienia heroiczne, same przez się nie do­wodzą jeszcze Boskości tych objawień, bo niektóre z nich mogą być i dziełem szatana, a niektóre mogą być nawet zjawiskami czysto naturalnymi. Dlatego też zasadą tu jest nie polegać na jednym jakimś wyłącznym znaku, ale brać je wszystkie pod uwagę.

 

V. Wizjoner sam nie stwierdza prawdziwości objawień

   Kwestia powagi objawień prywatnych rozwiązywana jest za pomocą tezy, która wynika z wielowiekowych obserwacji ży­cia duchowego: nawet przy objawieniach najpewniejszych co do swej istoty i ogólnej treści, w szczegółach mogą jeszcze mieć miejsce osobiste złudzenia. Pomimo łask najobfitszych, jakimi Bóg obdarza dusze nawiedzane Jego objawieniami, nie daje On im jednak daru nieomylności ani szcze­gólnej asystencji, jakie są przywilejem na­tchnionych autorów świętych i Kościoła nauczającego. Dusza, podniesiona nawet do najwyższych stopni stanu nadnaturalnego, z wyjątkiem pewnych momentów mniej lub bardziej długich, zachowuje do pewnego stopnia używanie swej wolności, swej wy­obraźni i swego rozumu. A zatem do tego co w objawieniu otrzymuje od Boga, może mimowolnie dodać coś, co jest wyłącznie skutkiem własnej jej działalności.

Ponadto należy brać pod uwagę nie tylko moment bezpośredniej działalności Bożej na duszę, ale i czas następujący chwilę po tym. Dusza jest wówczas jeszcze rozpło­mieniona i poruszona dotknięciem Bożym; i w tym okresie przejściowym należy naj­bardziej obawiać się złudzeń, ponieważ, jak pisze św. Ignacy Loyola, „często zdarza się wówczas, że czy to ze zwyczaju, czy z ro­zumowania, czy z dobrego pragnienia, czy złego ducha, dusza doświadcza uczuć i wy­twarza myśli, które nie płyną już wprost od Boga i przed ich aprobatą wymagają ścisłego rozpatrzenia”.

Na nowe jeszcze niebezpieczeństwo po­błądzenia i złudzeń wystawione są te osoby uprzywilejowane łaską, gdy opowiadają lub opisują swoje objawienie. Nieraz może im brakować właściwych wyrażeń, aby dokład­nie oddać treść objawienia. Nieraz może nie dopisać im pamięć. Nieraz działanie władz duszy może wpłynąć na niedokładność przedstawienia otrzymanego objawienia, zwłaszcza wtedy, kiedy jest ono opowiadane lub spisywane znacznie później.

 

VI. Kościół nie narzuca wiernym prywatnych objawień

Błędy, niedokładności, złudzenia mogą się więc w różny sposób wkraść do objawień pry­watnych. Bóg dopuszcza to dla przestrogi i na­uki dusz, które obdarza Swoimi łaskami. Uczy je przez to, aby zawsze miały się na baczności w celu uniknięcia pychy i zarozumiałości. Zaś wszyscy chrześcijanie muszą wyciągnąć z tego naukę, że jedyną autentyczną instytucją strze­żenia Słowa Bożego, jedynym nieomylnym tłumaczem prawa Bożego i zawsze pewnym kierownikiem naszych sumień jest, Kościół święty. Istotnie, rozpatrując objawienia nie­których świętych, znajdujemy w nich rzeczy nie tylko bardzo wątpliwe, ale niekiedy nawet wręcz fałszywe. Nieraz też objawienia te są ze sobą sprzeczne i zawierają różne oznaki halu­cynacji.

Bollandysta Papebrochius rozpatrując nie­które objawienia bł. Hermanna Józefa, nie wahał się stwierdzić, że niepodobna ich uznać za rzeczywiste objawienia. Ogólnie mówiąc, bollandyści odrzucają wiele innych objawień, jak np. św. Elżbiety z Schonau o męczeństwie św. Urszuli i jej towarzyszek. Wielu uczonych krytyków podnosi poważne zarzuty nawet przeciwko niektórym objawieniom, które Kościół do pewnego stopnia zaaprobował, jak objawienia św. Hildegardy, św. Brygidy, św. Katarzyny Sieneńskiej. Oczywiście, nie ujmuje to czci należnej tym świętym, jeżeli tylko krytyka taka jest poważna i prowadzi się ją bez lekceważenia przedmiotu.

W tych granicach Kościół pozostawia szerokie pole naszym ludzkim badaniom: „Mało mu zależy – pisze Melchior Canus – czy ktoś wierzy czy nie wierzy w obja­wienia św. Brygidy lub innych: w te rzeczy wszyscy inni nie muszą wierzyć”. Wprawdzie osoba, otrzymująca te objawienia, może i po­winna im wierzyć wiarą nadprzyrodzoną, byleby tylko miała nie zwyczajne prawdo­podobieństwo, lecz rzeczywistą pewność ich Boskiego początku. Ale co się dotyczy innych wiernych – nie są oni do tego zobowiązani.

Aprobując objawienia niektórych świętych, Kościół wcale nie zamierza przez to narzucać ich naszej wierze. Jedynie swoją aprobatą po­świadcza, iż nie ma w nich nic takiego, co wprost byłoby przeciwne wierze lub dobrym obyczajom, i że można je czytać z pożytkiem i bez niebezpieczeństwa. Zresztą nie poręcza wcale prawdy każdego zdania w szczególno­ści, i zostawia w tym względzie szeroką swo­bodę krytyce, byleby prowadzono ją w gra­nicach, jak wyżej wspomnieliśmy, należnych temu przedmiotowi.

 

VII. Najwyżej stawiać i cenić wiarę, a nie prywatne objawienia

Co się ostatecznie tyczy powagi tych ob­jawień, mają one tylko znaczenie świadec­twa osoby, która je powtarza. A ponieważ ta osoba nie jest nieomylna, więc rzeczy, jakie poświadcza, nie przedstawiają jeszcze bez­względnej pewności, z wyjątkiem tego, kiedy cud został dokonany wprost na potwierdze­nie tego świadectwa. Poza tym wyjątkiem, powaga objawień prywatnych jest czysto ludzka. Dlatego, ogólnie mówiąc, nie należy ich przywoływać dla poparcia spornej kwe­stii teologicznej, filozoficznej, historycznej lub dotyczącej jakiejś innej nauki.

Byłoby też nadużyciem, z wyjątkiem szczególnie ważnych objawień, dotyczących najważniejszych spraw wiary i losów całego Kościoła, przywoływać podczas kazań ob­jawienia prywatne. W przemowach do osób bogobojnych godzi się podać je niekiedy dla ich duchowego zbudowania, ale i wtedy na­leży to tak czynić, aby te osoby nie przesa­dzały w poszanowaniu tych objawień nad miarę, jaka się im należy. W tym celu moż­na im przytoczyć słowa św. Jana od Krzyża: „Jeden czyn, jeden akt woli, pochodzący z miłości, ma więcej wartości przed Bogiem, niż wszystkie wizje i objawienia, i wiele dusz, nie obdarowanych tymi łaskami, nierównie stoi wyżej niż inne, które były nimi opatrzo­ne szczodrze”.

Godność naszej religii Boskiej wyma­ga, aby jej wyznawcy nie byli łatwowierni i aby umieli na tyle cenić swą wiarę, iżby zawsze stawiali ją nieskończenie wyżej po­nad wszystko, co nią nie jest. Szczególnie

zaś ostrożni powinni być spowiednicy dusz uprzywilejowanych nadzwyczajnymi ła­skami. Ich łatwowierność może sprowadzić zgubne następstwa. Dlatego właściwa tu jest pewna nieufność, która pobudzać ma do jak najściślejszego badania (ale nie może ona po­sunąć się do zupełnego niedowiarstwa).

Czytanie książek, zawierających obja­wienia prywatne, wymaga ich klasyfikacji.

Są bowiem pomiędzy nimi dzieła: l) nie ma­jące żadnej aprobaty kościelnej, 2) zaapro­bowane przez Stolicę Apostolską, 3) zaapro­bowane przez miejscową władzę kościelną. Książki pierwszego rodzaju, jako nie tylko niepożyteczne, ale często szkodliwe (ponie­waż budzą czczą, niewłaściwą ciekawość i ła­twowierność), nie powinny być czytane.

Książki drugiego rodzaju, zalecone świę­tością swych autorów i aprobatą Stolicy Apostolskiej, mogą być przez każdego wier­nego czytane, z pożytkiem dla własnego zbudowania. Oprócz czystej nauki, czerpać stąd mogą ducha pobożności, podnoszącego ich serca, uświęcającego ich dusze. Do tego rodzaju należą pisma świętych, wspomnia­ne na początku tego artykułu. Wszakże i tu należy strzec się przesady i wyłączno­ści, która może stać się szkodliwa poprzez zbytnie rozbudzanie wyobraźni. Nie należy nigdy zapominać, że codziennym, istotnym pokarmem duszy chrześcijańskiej ma być przede wszystkim nauka czerpana z jasnych źródeł Ewangelii. Ten święty pokarm za­wsze wzmacnia, a nigdy nie sprowadza na manowce.

Podobnie należy się zachowywać wobec książek trzeciego rodzaju, pochodzących od osób niewątpliwej cnoty, a zaaprobowanych przez władzę diecezjalną, z tą tylko różnicą, że więcej tu trzeba uważności w wyborze tej lektury, i przystępować do niej nie nale­ży bez zasięgnięcia rady swego spowiednika. Ludzie z wyobraźnią chorobliwą powinni się stanowczo powstrzymywać od tego czytania, pamiętając zawsze o przestrodze Apostoła:

„Z łaski bowiem, jaka jest mi dana, mówię wszystkim, żeby nie więcej rozumieli, niź­li potrzeba rozumieć, ale żeby rozumieli z umiarkowaniem i jaką każdemu udzielił Bóg miarę wiary” (Rz 12, 3).       

ks. Michał Nowodworski

za: Encyklopedia Kościelna wydana przez ks. Michała Nowodworskiego, tom XVI

 

Źródło tekstu: „Zawsze wierni”. Nr. 6 (169) listopad 2013 , str. 66

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (03.11.2013) | http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=10861&Itemid=46

Skip to content