Aktualizacja strony została wstrzymana

Adwokat obcych interesów

„Nigdy nie byłem antysemitą. Nigdy nie dawałem przyzwolenia na wypowiedzi obrażające społeczność żydowską. Nigdy nie wypowiedziałem się w sposób obraźliwy przeciwko jakimkolwiek mniejszościom etnicznym, kulturalnym czy religijnym.  Antysemityzmu u mnie doszukują się tylko sfrustrowani postkomuniści” – to pierwsze zdania wywiadu, jakiego mecenas Roman Giertych udzielił ostatnio „Rzeczpospolitej”. Wywiadu, w którym były wicepremier tłumaczy, dlaczego został przedstawicielem jednej z międzynarodowych organizacji żydowskich, która zamierza zaskarżyć zakaz uboju rytualnego.

Pomińmy już kwestię uboju – tutaj poglądy biegną w poprzek podziałów politycznych, więc na prawicy można znaleźć zarówno zwolenników, jak i przeciwników tego zakazu. Tyle że dla ludzi w rodzaju Giertycha sprawa uboju jest tylko pretekstem, by zamanifestować swój filosemityzm. Dobrze to ilustruje główny argument byłego wicepremiera: „Jeżeli dzisiaj zabronimy uboju rytualnego, to za chwilę ktoś może zakazać obrzezania”. Tak oto dawny wiceprezes Stronnictwa Narodowego, lider Młodzieży Wszechpolskiej, syn i wnuk znanych endeków, stał się adwokatem żydowskich interesów. Trudno o większy chichot historii!

Roman Giertych tym gorliwiej podjął temat uboju, że polskie i międzynarodowe organizacje żydowskie zajmują w tej sprawie stanowisko dokładnie odwrotne niż Prawo i Sprawiedliwość. A od momentu usunięcia go z rządu Giertych robi wszystko, by zemścić się na Jarosławie Kaczyńskim za przerwanie tak błyskotliwej kariery politycznej. Dla tego celu gotów jest zrobić wszystko: podlizywać się „Gazecie Wyborczej”, robić za „gwiazdę” TVN, wspierać Platformę, Tuska i Komorowskiego, wchodzić w konszachty z Sikorskim, Kaliszem, Marcinkiewiczem, Niesiołowskim – krótko mówiąc, sprzymierzyć się z każdym, kto tak samo jak on nienawidzi Kaczyńskiego. No i ojca Rydzyka, który jest drugim obiektem zemsty mecenasa. Kto wie, czy nie ważniejszym, bo to przecież konflikt z Radiem Maryja stał się początkiem upadku LPR.

Mamy więc do czynienia z kuriozalnym zjawiskiem: „polityczny emeryt” liczący sobie 42 lata, który ma pieniądze i dostęp do największych mediów, ale – ze względu na swój antypatyczny charakter i „czarną legendę”, jaka się za nim ciągnie – nie ma szans na powrót do czynnej polityki. Poglądy są dla niego niczym, zemsta – wszystkim. Wiadomo, komu są potrzebne jego antypisowskie i antyrydzykowe tyrady. Ale nie wiadomo, jaka będzie jego polityczna przyszłość.

Szczerze przyznam: mam nadzieję, że żadna. Powrót Giertycha na scenę polityczną byłby bowiem nobilitacją skrajnego cynizmu i podeptania wszelkich zasad moralnych w polskiej polityce. Oczywiście, w naszej polityce nigdy nie brakowało cyników i łajdaków, karierowiczów i zdrajców. Ale Giertych to wyjątkowy przykład cynizmu: wszystko, co osiągnął, wynikało z narodowo-katolickich tradycji jego rodziny i środowiska, któremu przewodził. Wszystko zawdzięczał swemu nazwisku i familijnym związkom z Kościołem. I oto doszedł do momentu, gdy stał się sojusznikiem władzy otwarcie zwalczającej katolicką etykę i zażartym wrogiem największego katolickiego ośrodka medialnego w Polsce. A to wszystko dlatego, że ktoś ośmielił się podważyć jego wodzowskie ambicje i odstawił go na boczny tor!

To smutne, że w Polsce istnieje zjawisko polityczne o nazwie Roman Giertych. Smutne także dlatego, że jest to przedstawiciel młodego pokolenia, a jego otoczenie stanowią ludzie jeszcze młodsi – dwudziestolatkowie, których niegdyś uczynił posłami i ministrami, a dziś, jako trzydziestolatkowie, są już tylko zdemoralizowanymi karierowiczami…

Paweł Siergiejczyk

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika „Nasza Polska” Nr 33 (928) z 13 sierpnia 2013 r

Za: Nasza Polska | http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/42-gowne/3897-adwokat-obcych-interesow

Skip to content