Aktualizacja strony została wstrzymana

Borowiec X

Jednym z wielkich nieobecnych, jeśli chodzi o świadków z 10-04, jest od trzech już lat T. Stachelski z protokołu dyplomatycznego. Miał on owego dnia w Katyniu około godz. 8.45 (wg ustaleń M. Krzymowskiego i M. Dzierżanowskiego; Smoleńsk. Zapis śmierci, s. 16) odebrać telefon z XUBS od będącego na lotnisku D. Górczyńskiego z MSZ i, wedle relacji min. J. Sasina z KP, znajdującego się wtedy również w Katyniu (http://freeyourmind.salon24.pl/404659,2-przesluchanie-sasina-cz-1), miał (ów Stachelski) poinformować Sasina o tym, że zdarzył się „wypadek w samolocie” i że „samolot zjechał z pasa” (http://freeyourmind.salon24.pl/382860,samolot-zjechal-z-pasa). Niestety do dziś nie było ani wysłuchania Stachelskiego przed ZP, ani nawet wywiadu-rzeki tegoż świadka z Katynia, ani nie pojawił się on w żadnym z głośnych filmów śledczych A. Gargas et consortes. Pozostają nam więc do analizy relacje innych czołowych świadków (por. też http://freeyourmind.salon24.pl/318082,wokol-zeznan-bahra).

Jak pamiętamy z zeznań głównego prezydenckiego akustyka, informacja o tym, że samolot zjechał z pasa wywołuje cały szereg zastanawiających (jak na takie właśnie okoliczności) reakcji, bo zgoła niewspółmiernych do wydarzenia. Sasin nie dopytuje Stachelskiego, kto go poinformował o zjechaniu z pasa ani nie telefonuje na pokład samolotu, by od kogoś z KP się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja z tym zjechaniem z pasa (tak jak to robił choćby S. Siezieniewski na antenie TVP Info, łączony telefonicznie z red. W. Cegielskim, który „był w prezydenckim samolocie”: http://freeyourmind.salon24.pl/500830,ptaki-wisniewskiego). Nie znaczy to wcale, że Sasin do nikogo w ogóle nie dzwoni – według jego słów: „wykonuje telefony” kolejno do M. Wierzchowskiego (nie odbiera), M. Łopińskiego (nie odbiera) i „dyr. Kasprzyszak z biura prasowego” (http://freeyourmind.salon24.pl/404659,2-przesluchanie-sasina-cz-1), która nie odbiera. Następnie telefonuje Sasin do żony: że coś się yyy… dzieje i żeby się nie denerwowała, jeśli usłyszy coś w mediach yyy… dotycz… dotyczącego mojej osoby. W międzyczasie prezydencki minister kontaktuje się z borowcami, którzy nic nie wiedzą i nie mają się z kim na lotnisku skontaktować (co Sasin ma dopiero teraz odkrywać, mimo że, jak twierdzi, rozmawiał z borowcami wieczorem 9 kwietnia), a którym minister każe uformować swoisty konwój na lotnisko oraz odbywa naradę ze swymi współpracownikami – zrazu w tłumie ludzi, a następnie w budynku przy wejściu do Memoriału.

Doszło więc, jak nam opowiada ów złotousty Sasin, do niegroźnego, drobnego wypadku przy lądowaniu, natomiast główny akustyk prezydencki dzwoni w przeróżne miejsca, tylko akurat nie na pokład samolotu, który takiemu niegroźnemu wypadkowi właśnie uległ (tak sobie już wyobraziłem pewien obraz, który się stał, prawda, czyli jakiegoś drobnego wypadku przy lądowaniu samolotu, pra[wda]... Miałem taki obraz, że być może się koło, koła nie otworzyły, prawda, czy coś takiego). Co więcej, Sasin chce zawiadomić pracowników KP będących w Polsce, zawiadomić „jakby coś się działo” (po pierwsze, oni powinni wiedzieć, po drugie mogą też jakieś pytania być tutaj… formułowane i dobrze, żeby, żeby taka informacja była przekazana), powiadamia też żonę, gdyby się coś w mediach miało o samym Sasinie pojawić (z jakiej racji, skoro nie był na pokładzie?) – i wraz z borowcami prezydencki minister udaje się na miejsce, gdzie samolot prawdopodobnie zjechał z pasa. To wszystko po zwykłym zawiadomieniu o zjechaniu samolotu z pasa.

Czy czegoś tu nie brakuje? Brakuje ewidentnie. Poza telefonami Sasina na pokład „prezydenckiego samolotu”, także ustalenia z kimś będącym na miejscu i mogącym podać bliższe dane: co się właściwie stało; jak poważna jest sytuacja – jakich działań wymaga. Ale, jak pamiętamy, tuż przed wyjazdem „konwoju” na XUBS (ruskiej milicji, borowców i Sasina z Kwiatkowskim na doczepkę; por. też http://freeyourmind.salon24.pl/483771,wokol-relacji-a-kwiatkowskiego) pojawi się słynny telefon Wierzchowskiego z informacją, że samolot jest w postaci „miazgi” i „wszyscy zginęli” ((http://freeyourmind.salon24.pl/401203,tajemnice-smolenska) por. też http://freeyourmind.salon24.pl/482537,syrena-lesna).

Czy jeszcze czegoś i kogoś w katyńskiej relacji Sasina nadal nie brakuje? Ależ brakuje, jak najbardziej, brakuje wtedy (tj. 10 Kwietnia w Katyniu, kilka chwil po informacji o „zjechaniu z pasa”) późniejszego szefa ZP, który już o godz. 8.47, jak wiemy z relacji samego A. Macierewicza w jednej z pierwszych „smoleńskich” Misji specjalnych, dowiaduje się od kogoś – i to ponoć od borowca będącego w Katyniu – że „spadł samolot z Prezydentem” (jak z kolei wiemy z relacji A. Górskiego: Pamiętam, że czekając na rozpoczęcie uroczystości, oglądałem miejsca, w które kiedyś wsiąkła krew polskich oficerów, zamordowanych przez NKWD. Spacerując po cmentarnych alejkach spotkałem posła Antoniego Macierewicza, który szedł w wielkiej zadumie. Przez chwilę mu towarzyszyłem. Nagle ktoś do niego zadzwonił. Pan Antoni przystanął. Myślałem, że to jakaś tajna rozmowa i nie chce, bym słyszał jej treść. Po chwili podszedł do mnie i powiedział: „Nie uwierzy pan, ale spadł samolot z prezydentem”. Nie uwierzyłem; por. http://www.artur-gorski.waw.pl/?p=1834).

Ten borowiec informujący (w jakiejś tajnej rozmowie, jak to ładnie ujął Górski) Macierewicza, to jednak chyba nie ten szef borowców, czyli C. Kąkolewski, z którym rozmawia wtenczas Sasin i który nie tylko niczego jeszcze nie wie, ale nawet nie ma do kogo zadzwonić na XUBS, by się dowiedzieć (poprosiłem oficera dowodzącego funkcjonariuszami BOR-u (…) Przywołałem go i spytałem, czy może być może, czy może ma jakieś informacje na ten temat, co się stało.Yyy… on wydał mi się w ogóle zaskoczony yyy… moim pytaniem czy moją, moją jakby zapytaniem, że jest jakiś wypadek. Znaczy, jakby odniosłem wrażenie, że on w tym momencie nie miał informacji jeszcze na ten temat. Zapytałem go, czy on może skontaktować się z kimś na lotnisku, kto by mógł tą informację potwierdził i powiedział, co się naprawdę stało.On mi powiedział, że on nie ma właściwie nikogo tam, znaczy, nie ma nikogo na lotnisku, z kim on mógłby rozmawiać i od kogo mógłby taką informację, yyy…, uzyskać) (http://freeyourmind.salon24.pl/404659,2-przesluchanie-sasina-cz-1).

Godz. 8.47 (czas tajemniczej rozmowy: borowiec X – Macierewicz) lokuje się w niewielkiej odległości czasowej od telefonu Górczyński-Stachelski (ca. 8.45, jeśli wierzyć oficjalnym danym). Ktoś powie: może min. Macierewicz jest wtedy w jakiejś bardzo odległej części Cmentarza, może, dajmy na to, w tej części „radzieckiej”; stąd też może on nie mieć możliwości odbycia bezpośredniej rozmowy z Sasinem, który się dopiero co dowiedział od Stachelskiego o „zjechaniu z pasa”. Owszem, może tak być, zwłaszcza że Górski nic o obecności Sasina przy Macierewiczu nie wspomina.

Czy jednak min. Macierewicz z tej właśnie komórki, na którą dostał tę świeżą wiadomość o „upadku samolotu z Prezydentem”, nie może zwyczajnie zadzwonić do min. Sasina, jednego z głównych organizatorów uroczystości katyńskich? Przecież taką wiadomością powinien się podzielić natychmiast (nie tylko jako były szef SKW) – „upadek samolotu z Prezydentem” to nie to samo co „zjechanie z pasa”, prawda? Sasin jednak w ogóle o jakichkolwiek swych kontaktach (w Katyniu) z Macierewiczem nie wspomina, ani w wywiadach, ani podczas posiedzenia ZP (czy to wrześniowego, czy to październikowego; 2010). Tenże Macierewicz także o tym, co zrobił z tak ważną informacją pozyskaną od „borowca X” i czemu się nią nie podzielił od razu z Sasinem, się publicznie nie wypowiada. Czyżby panowie ministrowie się nie znali rankiem 10 Kwietnia? Nie widzieli się tamtego dnia na Cmentarzu między godz. 8.45 a 9.00?

Cofnijmy się w czasie do chwil sprzed „katastrofy”. Sasin przed ZP relacjonuje, jak to czas oczekiwania w Katyniu wypełniał sobie pogawędkami z parlamentarzystami (sporo czasu spędziłem na cmentarzu. Miałem okazję spotkać też państwa parlamentarzystów (…) W trakcie, kiedy właściwie wszystko już było sprawdzone, była taka chwila właśnie na to, żeby porozmawiać, więc ja chodziłem, rozmawiałem. Wiele osób na tym, na tym cmentarzu znałem). Wydawać by się wprawdzie mogło, że owi parlamentarzyści, nim dotarli na Cmentarz, urządzili sobie interesującą i symboliczną wycieczkę do Gniezdowa (http://freeyourmind.salon24.pl/467008,2-wycieczki; posłanka M. Zuba już kolejną z rzędu po tej z 7-04-2010), ale może zdążyli już dojechać do Katynia i spotkać głównego prezydenckiego akustyka oczekującego ze spokojem na uroczystości. Czy więc wśród tych przemiłych interlokutorów Sasina w Katyniu nie było również byłego szefa SKW? Aż trudno uwierzyć, sądząc po zażyłości, jaka ujawniła się między dwoma ministrami podczas burzliwych prac ZP. Czemu więc szef „Zespołu” został pominięty we wspomnieniach ministra z KP? Ba, Bóg jeden raczy wiedzieć – no i obaj zainteresowani ministrowie.

Jest to taka sama zagadka, jak ta, że zgłoszony z wyprzedzeniem przez KP na lotnisko XUBS (wraz z Wierzchowskim i Kwiatkowskim; por. http://freeyourmind.salon24.pl/398929,tajemnice-okecia-2) do witania delegacji prezydenckiej, Sasin, jeszcze 9 kwietnia 2010, przybywszy do Smoleńska o godz. 20-tej, ma w planie udanie się na XUBS (zdecydowałem wieczorem, że yyy… udam się wraz z jeszcze jednym pracownikiem na lotnisko rano, natomiast pozostali pracownicy udadzą się na yyy… na cmentarz i tam na cmentarzu będą yyy… pilnować, aby wszystko zostało należycie przygotowane). Ale już nazajutrz, rankiem przy hotelowym śniadaniu, Sasin dochodzi do wniosku, że „lotnisko nie niesie ze sobą niebezpieczeństw” (I w trakcie tej rozmowy zmieniłem ustalenia poprzedniego dnia. Mianowicie stwierdziłem, że jednak…lotnisko jest takim miejscem, które yyy… nie niesie żadnych niebezpieczeństw. Paradoksalnie nie niesie żadnych niebezpieczeństw, yyy…problemów z yyy…ląd… czy, czy… z… yyy… jakby z początkiem tej wizyty, no, że samolot, stwierdziłem, samolot po prostu wyląduje, wszyscy z tego samolotu wysiądą, będą podstawione yyy… będą podstawione samochody…Zresztą pracownicy kancelarii byli na pokładzie samolotu, więc stwierdziłem, że jakby oni wzmocnią również yyy… tą obsługę techniczną yyy… delegacji). Jedzie więc w te pędy do Katynia, by dopilnować nagłośnienia i krzesełek, lecz po drodze jeszcze znajduje czas i okazję na blisko godzinną wycieczkę po smoleńskim śródmieściu.

Prezydencki minister zmienia zdanie oraz oficjalne ustalenia co do XUBS nagle (i zgoła niewytłumaczalnie). Tak jakby skądś się rankiem dowiedział, np. od jakiegoś, by tak rzec, „borowca X” (podobnie jak Macierewicz się dowie 10 Kwietnia o godz. 8.47 o tym, że „spadł samolot z Prezydentem”), że na XUBS nie będzie żadnego lądowania prezydenckiej delegacji. No ale kto by takie rzeczy mógł wiedzieć? Jaki borowiec? Czyj?

Za: FYM Report (19/04/13 ) | http://fymreport.polis2008.pl/?p=9827

Skip to content