Aktualizacja strony została wstrzymana

Viva Cristo Rey! – Jacek Bartyzel

Geneza, historia i skutki meksykańskiej cristiady (1)

Powstanie katolików meksykańskich przeciwko jakobińsko-masońskiej tyranii w latach 1926-1929, zwane cristiadą albo guerra cristera, było skutkiem prześladowań zmierzających nie tylko do pełnej laicyzacji Meksyku, ale ostatecznie wręcz do fizycznej eliminacji Kościoła katolickiego w tym kraju.

Viva Cristo Rey!

Kadr z filmu „Cristiada”. Fot. FT Films

Usiłowania te sięgają jeszcze XIX wieku, kiedy to meksykańscy liberałowie, w szeregu wojen domowych z konserwatystami, ostatecznie zwycięskich dla tych pierwszych, rozpoczęli proces odgórnej dekatolicyzacji Meksyku, którego kulminacją było ustawodawstwo (Konstytucja z 1857 roku oraz tzw. Prawa Reformy) za prezydentury Benita Juareza Garcíi (1806-1872) i jego następcy – Sebastiana Lerdo de Tejady (1823-1889). Po dłuższym okresie względnego uspokojenia i milczącej tolerancji dla katolików podczas faktycznej dyktatury „wiecznego prezydenta” gen. Porfiria Diaza Mori (1830-1915) w latach 1877-1910, prześladowania zostały wznowione po wybuchu w 1910 roku tzw. Rewolucji Meksykańskiej, której instytucjonalizacją była konstytucja uchwalona przez rewolucyjny Kongres w Querétaro 5 lutego 1917 roku.

Konstytucja nakazywała (w art. 3) nauczanie laickie w szkołach wszelkiego typu oraz zakazywała zakładania i kierowania szkołami podstawowymi jakimkolwiek zakonom religijnym lub kapłanom jakiejkolwiek religii. W art. 5 zakazywano składania ślubów zakonnych (jako uwłaczających wolności jednostki!), a w konsekwencji wprowadzono zapis, iż prawo nie pozwala na tworzenie zakonów monastycznych. Art. 24 deklarował wprawdzie wolność wyznawania (profesar) wierzeń i uprawiania praktyk religijnych, ale zakazywał wszelkich aktów kultu poza świątyniami, a i te poddawał czujności (vigilancia) władz. Art. 27 pozbawiał Kościół wszelkiej własności nieruchomej, łącznie ze świątyniami, seminariami, pałacami biskupów, kolegiami, klasztorami i jakimikolwiek innymi budynkami oprócz pomieszczeń instytucji dobroczynnych: stawały się one własnością państwa i mogły być jedynie udostępniane – pod nadzorem urzędników – na potrzeby „ministrów kultu” i wiernych.

Najbardziej i najszerzej restrykcyjny był art. 130, proklamujący zasadę bezwzględnej wyższości państwa nad Kościołem. W konsekwencji, pozbawiono osobowości prawnej wszelkie „ugrupowania religijne nazywane kościołami [podkr. moje – J.B.]” (La ley no reconoce personalidad alguna a las agrupaciones religiosas denominadas iglesias), traktując „ministrów kultu” jako indywidualne osoby wykonujące swój zawód, i w tym zakresie poddane bezpośrednio prawom, które ich dotyczą. Legislaturom stanowym przyznano kompetencję reglamentacji liczby duchownych, uprawnionych do wykonywania zawodu według „potrzeb lokalnych”. Zabroniono sprawowania kultu na obszarze państwa meksykańskiego osobom niebędącym Meksykanami z urodzenia. Wszystkim kapłanom zabroniono zbiorowego uczestnictwa w jakichkolwiek zgromadzeniach, tak publicznych jak prywatnych, uprawiania propagandy religijnej, a nawet krytykowania „praw fundamentalnych kraju”, jego władz, a w szczególności rządu. Pozbawiono ich również biernego i czynnego prawa wyborczego, a także prawa testamentowego spadkobrania. Ten sam artykuł nakazywał, aby w każdej świątyni była osoba świecka odpowiedzialna przed władzami cywilnymi za wykonywanie praw dotyczących dyscypliny religijnej i przedmiotów kultu.

Wydawnictwom periodycznym o charakterze konfesyjnym zakazano komentowania krajowych wydarzeń politycznych oraz informowania o aktach władz państwowych, w szczególności tych, które dotyczą bezpośrednio funkcjonowania instytucji publicznych. Zakazano też tworzenia ugrupowań politycznych oraz stowarzyszeń, których sama nazwa lub jakakolwiek pośrednia wskazówka (título… o indicación cualquiera) mogłaby odnosić się do jakiegokolwiek wyznania religijnego. Z formalno-prawnego punktu widzenia Kościół katolicki przestawał zatem, w świetle konstytucji, istnieć, a księża nie mogli być odtąd traktowani jako członkowie kleru czy Kościoła jako korporacji duchowo-materialnej, lecz jedynie jako osoby prywatne,  świadczące określone „usługi” wyznawcom danej religii.

Represji legislacyjnej towarzyszyła aktywność terrorystyczna inspirowanych przez władze bojówek masońskich, Antyklerykalnej Federacji Meksykańskiej (FAM) oraz Regionalnej Konfederacji Robotników Meksykańskich (CROM), na której czele stał fanatyczny Luis N. Morones Negrete (1890-1964). Szczyt tej aktywności przypadł na rok 1921, kiedy to nastąpiła seria zamachów bombowych, kolejno na: pałac arcybiskupa Meksyku (6 lutego), katedrę w Morelii (13 maja), rezydencję arcybiskupa Guadalajary (4 czerwca) i wreszcie na największą świętość katolików meksykańskich – sanktuarium w Bazylice Virgen de Guadalupe (14 listopada). 1 V 1922 roku socjalistyczni związkowcy zaatakowali siedzibę ACJM, bronioną przez katolików z okrzykiem ¡Viva Cristo Rey!, zabijając sześciu obrońców.

Specyfiką okresu w historii Meksyku następującego po uchwaleniu konstytucji z 1917 roku było jednak to, że każdy z kolejnych przywódców dochodził wprawdzie do władzy pod radykalnie antykatolickimi hasłami, ale już w trakcie sprawowania urzędu wycofywał się z różnych powodów z „dociskania śruby” do ostateczności, co jednak powodowało, że był obalany – a w wypadku gen. Venustiana Carranza Garzy (1859-1920) nawet mordowany – przez ekstremistów. Dwaj z trzech przywódców spisku przeciwko Carranzy i zarazem dwaj kolejni prezydenci w latach 1920-1924 – gen. Adolfo de la Huerta Marcor (1881-1955) oraz gen. Álvaro Obregón Salido (1880-1928) – nie zdecydowali się przeto na „ostateczne rozwiązanie” kwestii katolickiej, pomimo iż to zapowiadali; sytuacja jednak zmieniła się, gdy kolejnym prezydentem Meksyku został 1 XII 1924 roku trzeci ze spiskowców – gen. Plutarco Elías Calles (1877-1945). Nazywał się on właściwie: Plutarco Elías Campuzano, lecz używał tylko drugiego nazwiska Calles, które przyjął po wuju, który go wychowywał; rodzina Eliasów wywodziła się zaś z Żydów sefardyjskich, przybyłych do Meksyku z Hiszpanii pod koniec XVIII wieku. Calles był założycielem i przywódcą socjalistycznej Meksykańskiej Partii Pracujących (PLM), jakobinem i gorliwym masonem 33 stopnia wtajemniczenia, który sam określał się jako „osobisty wróg Boga” i el anticristo. Jak wspominał rozmawiający z nim francuski dyplomata Ernest Legarde, „Calles zdecydował, żeby zniszczyć Kościół i pozbyć się go z kraju raz na zawsze. W pewnym momencie, w trakcie rozmowy, prezydent porzucił swój zwykły realizm i opanowanie, i przedstawił swoją wizję walki z Kościołem jako misję apokaliptyczną i mistyczną”.

Calles rozpoczął ścisłe egzekwowanie antykatolickich zapisów konstytucji z 1917 roku, poczynając od zamykania szkół katolickich i ekspulsji wszystkich księży zagranicznych. Kościół i katolicy świeccy próbowali zrazu unikać konfrontacji, stosując metodę pokojowego dochodzenia swoich praw, poprzez petycje. W odpowiedzi na prześladowania, 9 III 1925 roku, z błogosławieństwem Episkopatu, na bazie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Meksykańskiej (ACJM), Kół Modlitwy i Studiów, Kobiecej Krucjaty Wolności, Związku Pań Katolickich, Krajowego Związku Ojców Rodzin, Zakonu Kawalerów Kolumba oraz lokalnej partii Zjednoczenie Ludowe (Unión Popular; UP) w stanie Jalisco, utworzona została Krajowa Liga Obrony Wolności Religijnej (LNDLR). W jej deklaracji programowej z 14 III 1925 roku oznajmiono:

Nadszedł już dla nas czas, aby zjednoczyć meksykańskich katolików w celu obrony Religii i Ojczyzny.

Konstytucja z Querétaro, którą nam narzuciła grupa uzbrojonych ludzi, ustanawia prześladowanie religijne w postaci permanentnej, jako instytucję państwową.

Katolikom nie przyznaje się praw, które przysługują obywatelom.

Nie mamy prawdziwej wolności nauczania.

Nie możemy wydawać periodyków komentujących krajowe wydarzenia polityczne, ani zrzeszać się w partie polityczne pod własną nazwą i cechami; nie możemy wypełniać naszych obowiązków religijnych z szeroką i pełną wolnością.

Konstytucja umieszcza naszych kapłanów w sytuacji tak restrykcyjnej i upokarzającej, że czyni ich niezdolnymi do swobodnego wypełniania ich posługi.

Ligę określono jako „legalne stowarzyszenie o charakterze obywatelskim”, które ma za cel odzyskanie wolności religijnej i innych wynikających z niej wolności społecznych i ekonomicznych, ujętych w cztery punkty: 1) pełna wolność nauczania; 2) prawo powszechne dla katolików; 3) prawo powszechne dla Kościoła; 4) prawo powszechne dla robotników katolickich. Na czele pierwszego komitetu LNDLR stanęli: jako jej przewodniczący – pisarz i polityk (były gubernator stanu Zacatecas) Rafael Ceniceros y Villarreal (1855-1933), intelektualista Miguel Palomar y Vizcarra (1880-1968) i przewodniczący Związku Rycerzy Kolumba Luis G. Bustos Muñoz jako wiceprzewodniczący oraz pisarz Andrés Barquín y Ruiz, René Capistrán Garza i José González Pacheco. Po aresztowaniu Cenicerosa, Capistrana i Bustosa w lipcu 1926 roku, drugi komitet kierowniczy stanowili: Palomar, Carlos F. de Landero i Luis B. Beltrán y Mendoza; trzeci (już w podziemiu) ponownie Ceniceros, Palomar i Bustos. Pomimo pokojowych zamiarów i taktyki, LNDLR została przez rząd uznana za nielegalną i rychło doczekała się też pierwszego męczennika (el primer mártir) w osobie 66-letniego kupca, José Garcíi Farfana, zastrzelonego 26 VI 1925 roku w Puebli.

 

Viva Cristo Rey! (2)

Powstanie katolików meksykańskich  przeciwko jakobińsko-masońskiej tyranii w latach 1926-1929, zwane cristiadą albo guerra cristera, było skutkiem prześladowań zmierzających nie tylko do pełnej laicyzacji Meksyku, ale ostatecznie wręcz do  fizycznej eliminacji Kościoła katolickiego w tym kraju. Dziś dalszy ciąg dziejów Cristiady.

Viva Cristo Rey! (2)

Kadr z filmu „Cristiada”. Fot. FT Films

Papież Pius XI w liście apostolskim Paterna sane do biskupów meksykańskich z 2 II 1926 roku zalecał katolikom modlitwę, rozważne postępowanie i zaniechanie działalności politycznej (na tajnym konsystorzu w grudniu 1925 roku papież miał oświadczyć, że już tylko boska interwencja może przynieść ratunek meksykańskim katolikom). Arcybiskup – prymas Meksyku José Mora y del Río (1854-1928) był odważniejszy, oświadczając w imieniu Episkopatu, że Kościół i katolicy nie uznają i będą zwalczać artykuły 3, 5, 27 i 130 Konstytucji, ponieważ ich przyjęcie byłoby „zdradą naszej wiary i naszej religii. 21 kwietnia 1926 roku biskupi wydali wspólny list pasterski (za aprobatą papieża), w którym wyrazili swoje non possumus, co do ewentualności zdrady „sprawy Boga i Ojczyzny”: „Duch i litera nowej konstytucji, zachowanie się rządu, solidarność z nim wykazywana przez loże masońskie, oficjalne poparcie udzielane mu przez protestantów i schizmatyków, wszystko to pokazuje, że ostatecznym celem przyjętym przez rząd jest całkowite unicestwienie katolicyzmu (…). Kościół może istnieć bez datków wiernych, bez własności, bez zakonników, nawet świątyń, ale w żadnym wypadku nie może przetrwać bez wolności, bez niezawisłości (…) Moment, aby powiedzieć non possumus, właśnie nadszedł. Byłoby z naszej strony zbrodnią dalsze tolerowanie takiej sytuacji”.

Odpowiedzią Callesa było wezwanie stanów do natychmiastowego wdrożenia przepisów wykonawczych do art. 130, rozpoczęcie wykonywania art. 3 w postaci Tymczasowych Przepisów dla Szkół Prywatnych Dystryktu i Terytoriów Federalnych, oznaczających zamknięcie w ciągu 60 dni prywatnych szkół podstawowych, jeśli nie poddadzą się przepisom prawa (laickiego). Nie kto inny, jak sam Calles, podał (w przemówieniu przed Kongresem 1 września 1926) statystyki represji związane z wdrażaniem tych dekretów: zamknięcie 42 świątyń i 7 klasztorów, wydalenie 185 księży obcokrajowców, zamknięcie 7 ośrodków „propagujących religię”, które posiadały kaplice, gdzie sprawowano kult bez zezwolenia. Dwaj biskupi – ordynariusz Tacámbaro, Leopoldo Lara y Torres (1874-1939) oraz Huejutli – José de Jesús Manríquez y Zárate (1884-1951), zostali oskarżeni o podżeganie do buntu i postawieni przed sądem; tego drugiego już w maju wygnano z kraju. Wydalony został także delegat apostolski.

21 czerwca 1926 roku ogłoszony został drakoński dekret, zatytułowany Prawo Reformujące Kodeks Karny (Ley Reformando el Código Penal). Dekret zawierał 33 artykuły, w tym następujące: „We wszystkich szkołach publicznych i prywatnych nauczanie religijne jest zakazane” (art. 3); „Wszelkie zakłady zakonów religijnych są zniesione” (art. 6); „Wszelka krytyka praw i władz przez duchownych, nawet na zebraniach prywatnych jest zakazana pod surowymi karami” (art. 10) Karą grzywny zagrożone zostało też publiczne używanie jakichkolwiek oznak religijnych (krucyfiksów, obrazów, rzeźb, a nawet medalików) oraz językowych odniesień do Boga, łącznie z najbardziej powszechnym w języku hiszpańskim pożegnaniem: Adios; „Nauki ukończone w seminariach nie mają żadnego znaczenia wobec Państwa” (art. 12); „Wszystkie czynności religijne odbywać się mogą tylko we wnętrzu kościołów, które będą pod nadzorem Państwa” (art. 17); „Na zewnątrz kościołów zabrania się nosić stroju duchownego” (art. 18); „Wszystkie kościoły, budynki zakonne, tak przytułki, jak klasztory, ogłasza się za własność Państwa” (art. 21). Na księży nałożono obowiązek zarejestrowania się przed władzami cywilnymi, aby mogli wykonywać swój „zawód” (art. 19); ci, którzy tego by nie uczynili, byli zagrożeni aresztem (faktycznie zarejestrowało się jedynie piętnastu księży; stanowczy zakaz rejestracji przekazał biskupom meksykańskim watykański sekretarz stanu, Pietro kard. Gasparri, w telegramie wysłanym 24 lipca 1926 roku). Przepisy te miały wejść w życie od 31 lipca 1926 roku. Jak się wyraził sekretarz rządu, gen. Sixto Adalberto Tejeda Olivares (1883-1960): „Chwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, aby go udusić”.

Reakcja Episkopatu nastąpiła już 11 lipca. Biskupi postanowili (za zgodą papieża) zawiesić kult publiczny w całym kraju od 1 sierpnia do odwołania. Kościoły miały być otwarte dla wiernych na prywatne modlitwy i powierzone opiece świeckich. Kapłani mieli odprawiać jedynie msze prywatne, a sakramentów udzielać tylko w razie wyraźnej konieczności. 14 lipca Episkopat zaakceptował również plan bojkotu ekonomicznego rządu, który opracował działacz LNDLR oraz założyciel Unión Popular i redaktor wychodzącego w nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy tygodnika Gladium [„Miecz”] – Anacleto González Flores (1888-1927). Bojkot miał objąć cztery sektory: rozrywkę, szkolnictwo, handel i transport. Oznaczało to rezygnację katolików z uczęszczania do kin, teatrów, kawiarń i restauracji, wypowiedzenie przez nauczycieli pracy w szkołach publicznych, zaniechanie kupowania gazet oraz papierosów z państwowych fabryk, wycofywanie oszczędności z upaństwowionych banków, zaniechanie korzystania ze środków transportu publicznego, ograniczenie do minimum używania energii elektrycznej. W reakcji na to, 25 lipca 1926 roku przywódcy Ligi zostali aresztowani; mimo to bojkot rozpoczął się zgodnie z planem 31 lipca. Początkowo akcja przybrała masowe rozmiary, grożące nawet bankructwem sektora publicznego (przykładowo przewozy kolei spadły o 75 procent, a z banków państwowych wycofano około 7 mln pesos), jednak w październiku załamała się, głównie z winy zamożniejszych katolików.

Episkopat meksykański podjął jeszcze jedną próbę porozumienia się z rządem, wystosowując 16 sierpnia 1926 roku list do prezydenta z propozycją zawarcia ugody. W jego następstwie, 21 sierpnia, z Callesem spotkali się dwaj hierarchowie: metropolita Morelii, abp Leopoldo Ruiz y Flores (1865-1941) i ordynariusz Tabasco, bp Pascual Díaz y Barreto (1875-1936). Spotkanie jednak nie tylko, że nie przyniosło pozytywnego skutku, lecz Calles bez osłonek dał biskupom do zrozumienia, że jego celem jest sprowokowanie katolików do buntu zbrojnego po to, aby móc go zgnieść. W odpowiedzi na prośbę o przynajmniej odłożenie wykonania dekretu reformującego kodeks karny, powiedział: „Pokażę panom, iż kwestia nie istnieje, gdyż jedyny [problem], który moglibyście stworzyć, to rozpocząć bunt przeciwko rządowi, a wówczas rząd będzie doskonale przygotowany, żeby was zwyciężyć. Powiedziałem już, iż macie panowie tylko dwie drogi: podporządkować się prawu, a jeśli nie jest ono zgodne z waszymi zasadami, to rozpocząć walkę zbrojną i próbować obalić rząd, aby ustanowić nowy, który podyktuje prawa zgodne z panów sposobem myślenia; w drugim jednak przypadku, powtarzam, jesteśmy doskonale przygotowani, aby zwyciężyć”.

Abp Mora y del Río i bp Díaz złożyli wprawdzie w imieniu Episkopatu projekt reformy art. 3, 5, 24, 27 i 130 Konstytucji do Kongresu, ale było oczywiste, że w Izbie, w której zasiadali wyłącznie rewolucjoniści i wrogowie religii, w większości należący do pro-Callesowskiego Sojuszu Partii Socjalistycznych, miało to jedynie sens demonstracji. Zresztą, petycja została odrzucona z powodów formalnych, albowiem Komisja ds. Petycji ogłosiła, że biskupi, którzy ogłosili, że nie podporządkują się prawu, w myśl art. 37 Konstytucji utracili status obywateli, tym samym zaś zdolność prawną do zgłaszania petycji. Źadnego skutku nie odniosło również uzyskanie przez LNDLR dwóch milionów podpisów meksykańskich obywateli pod petycją o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy Konstytucji. Środki pokojowe zostały więc wyczerpane i pozostał tylko opór czynny przeciwko tyranii – co zaakceptowała również hierarchia, a także (pośrednio) sam papież Pius XI w encyklice o prześladowaniu katolików w Meksyku Iniquis afflictisque z 18 listopada 1926 roku, gdzie napisał m.in.: „Cóż więc pozostało świętym Duszpasterzom, jeśli – jak to postanowili – zarówno w swoim, jak w imieniu ludu działać w kierunku obalenia niegodziwych praw?”. Powstanie wsparli zwłaszcza: metropolita Guadalajary, abp Francisco Orozco y Jiménez (1864-1936) oraz biskupi: Lara y Torres, Manríquez y Zárate i abp José María González y Valencia (z Durango), acz generalnie akceptacja walki zbrojnej nie była pośród hierarchów ani jednomyślna, ani stała. Posługę duszpasterską świadczyło powstańcom około 100 kapłanów, 28 księży było współorganizatorami powstania, a pięciu walczyło z bronią w ręku.

Począwszy od 3 sierpnia 1926 roku zaczęło dochodzić do pierwszych incydentów zbrojnych, na ogół w obronie świątyń atakowanych przez żołnierzy i policjantów. Łącznie, w całym kraju wybuchło 14 lokalnych powstań, a do końca roku – 50, obejmując 17 stanów, a przede wszystkim cały środkowy zachód (Bajío) Meksyku; najpierw stany: Jalisco, Michoacán, Guerrero, Guanajuato, Durango, Zacatecas, Nayarit i Aguascalientes, a od 1927 roku również Meksyk, Morelos, San Luis Potosí, Puebla, Oaxaca i Colima. W sumie wyróżnić można sześć faz powstania:

  1. inkubacji – od lipca do grudnia 1926;
  2. wybuchu – od stycznia 1927;
  3. umocnienia pozycji – od lipca 1927 (wraz z objęciem dowodzenia przez gen. Gorostietę) do lipca 1928;
  4. przedłużenia konfliktu – od sierpnia 1928 do lutego 1929;
  5. apogeum – od marca do czerwca 1929;
  6. wygaszenia – w lipcu 1929, z powodu zawarcia ugody hierarchii kościelnej z rządem.

14 sierpnia 1926, w miejscowości Chalchihuites w stanie Zacatecas, żołnierze armii rządowej (federales) dokonali egzekucji działaczy (ACJM). Pośród rozstrzelanych był ich kapelan – ks. Luis Bátiz Sáinz (1870-1926). Przed śmiercią ks. Bátiz wzniósł okrzyk, który wkrótce stanie się zawołaniem bojowym powstańców, z którym także umierali na ustach rozstrzeliwani: ¡Viva Cristo Rey! Został on beatyfikowany (wraz z innymi męczennikami) przez Jana Pawła II 22 listopada 1992 i kanonizowany 21 maja 2000 roku. Jednym z kolejnych księży – męczenników był o. Miguel Agustín Pro Juárez SJ (1891-1927), oskarżony fałszywie o współudział w (nieudanym) zamachu na gen. Obregona i rozstrzelany w pokazowej egzekucji na osobisty rozkaz Callesa. O. Pro z kolei został beatyfikowany przez Jana Pawła II 25 IX 1988 roku, a proces kanonizacyjny jest w toku. Ogółem w okresie cristiady zostało zamordowanych przez federales 90 księży i zakonników – najwięcej, bo aż 59, w archidiecezji Guadalajara.

Miano el primer cristero zyskał sobie natomiast burmistrz miasteczka Pénjamo (w stanie Guanajuato) – Luis Navarro Origel (1897-1928), który opanował je zbrojnie 29 września 1926 roku. Walcząc następnie już pod pseudonimem Fermín Guitiérrez, poległ on 9 sierpnia 1928 roku w okolicach Tuxpan.

 

Viva Cristo Rey! (3)

Powstanie katolików  meksykańskich  przeciwko jakobińsko-masońskiej tyranii w latach 1926-1929,  zwane cristiadą albo guerra cristera, było skutkiem  prześladowań zmierzających nie tylko do pełnej laicyzacji Meksyku, ale  ostatecznie wręcz do  fizycznej eliminacji Kościoła katolickiego w tym  kraju. Dziś dokończenie dziejów Cristiady.

Viva Cristo Rey! (3)

Kadr z filmu „Cristiada”. Fot. FT Films

Mimo braku wykształcenia wojskowego, cristeros zaczęli odnosić sukcesy w walce z federales. Pierwsze większe zwycięstwo odnieśli 23 II 1927 roku w bitwie pod San Francisco del Rincón w stanie Guanajuato, drugie – 15 III 1927 pod San Julián w stanie Jalisco. Spośród wielu samorodnych talentów guerilli wyróżnili się zwłaszcza: pochodzący z Cotija de la Paz w Michoacán aptekarz, działacz ACJM Jesús Degollado Guízar (?-1959), mianowany w 1927 roku przez LNDLR generałem dywizji i Szefem Operacji w Regionie Zachodnim; chłop – analfabeta Victoriano Ramírez López (?-1929), zwany El Catorce, czyli „Czternastka”: przydomek ów zawdzięczał temu, że po brawurowej ucieczce z więzienia w San Miguel de Alto udało mu się zlikwidować samodzielnie 14-osobowy oddział pościgowy, a także dwaj księża, którzy też zostali generałami cristero – Aristeo Pedroza (?-1929) i José Reyes Vega (?-1929), zwany „Pancho Villą w sutannie”. Dowódca federales, gen. Joaquín Amaro Domínguez (1889-1952), zaczął w odpowiedzi na sukcesy partyzantów stosować wobec ludności cywilnej brutalną taktykę, nazwaną „rekoncentracją”: mieszkańcom otaczanej miejscowości dawano krótki termin na wyprowadzenie się w inny rejon, a jeśli to nie nastąpiło, rozstrzeliwano bez sądu wszystkich napotkanych ludzi, palono gospodarstwa i profanowano kościoły. Po ustąpieniu Capistrana, który wyjechał do USA szukać wsparcia finansowego u katolików północnoamerykańskich, LNDLR mianowała szefem Gonzaleza Floresa, jednak ten został schwytany 1 IV 1927 roku i po okrutnym śledztwie (był m.in. biczowany, mimo to przed śmiercią przebaczył swoim oprawcom) zamordowany pchnięciem bagnetu; jako męczennik za wiarę, 20 XI 2005 roku został beatyfikowany wraz z 12 innymi przez papieża Benedykta XVI. Wówczas LNDLR… wynajęła wodza naczelnego (generalísimo) w osobie wyjątkowo uzdolnionego byłego generała artylerii armii federalnej, Enrique’a Gorostiety y Velarde (1890-1929), zresztą masona i ateistę, oferując mu żołd dwukrotnie wyższy od tego, który otrzymywał od rządu. Gorostieta, który po pewnym czasie podobno nawrócił się, zbudowany pobożnością swoich podwładnych (w liście do swojego przyjaciela pisał: „Czy z takimi ludźmi możliwa jest porażka? Nie, ta sprawa jest święta, i jest niemożliwe, żeby z takimi obrońcami przegrała”), przekształcił luźne oddziały gerylasów w zdyscyplinowaną armię.

Na wyzwolonych terenach cristeros zaprowadzili własną administrację oraz otworzyli ponad 200 szkół katolickich. 1 I 1928 roku ogłoszona została konstytucja dla planowanego państwa katolickiego (La Constitución de los Cristeros). W jej pierwszym artykule naród meksykański „uznaje i składa hołd Bogu Wszechmogącemu i Najwyższemu Stwórcy Wszechświata”. Konstytucja zapowiadała, że najwyższą władzę w Meksyku sprawować będzie Chrystus Król. Miało to konsekwencje dla prawa cywilnego, takie m.in. jak niemożność rozwiązania małżeństwa (a jedynie ogłoszenia czasowej separacji). Konstytucja cristeros określała też, że przyszły Meksyk będzie państwem zdecentralizowanym i odbiurokratyzowanym, z szerokimi uprawnieniami samorządu terytorialnego, także w kwestiach podatkowych (władzę municypalną konstytucja traktowała jako „czwartą”). Zredagowany przez Miguela Palomara, a podpisany i ogłoszony w październiku 1928 roku przez gen. Gorostietę Plan z los Altos, ustanawiał najwyższą władzą cywilną LNDLR, natomiast dla armii „Wyzwolicieli” (Libertadores) przyjmował nazwę Gwardii Narodowej. Deklarując walkę przeciwko „barbarzyńskiemu rozkładowi bolszewickiemu”, powstańcy zapowiadali przeprowadzenie reformy rolnej za rzeczywistym odszkodowaniem dla właścicieli i z poszanowanie praw ziemian (hacendados) z jednej strony, a prawdziwym tytułem do ziemi dla chłopów, z drugiej strony. Zapowiadano również przyznanie prawa wyborczego kobietom.

Do 1929 roku cristeros, których liczebność wzrosła do 50 000 (nadto około 25 000 kobiet – kurierek, łączniczek i sanitariuszek – tworzących Brigadas de Santa Juana de Arco, których komendantką była Celia Gómez), opanowali znaczną część kraju – od stanu Durango na północy do Chiapas na południu i od Atlantyku do Pacyfiku – lecz ani jednego większego miasta, ponieważ brakowało im broni ciężkiej, której nie mieli od kogo kupić. Co gorsza, w następstwie akcji rządowego prowokatora Mario Valdesa, który przeniknął do sił powstańczych, został niesłusznie oskarżony o zdradę i rozstrzelany Ramírez El Catorce. Inicjatywa wojskowa wciąż jednak należała do cristeros, którzy 21 IV 1929 roku odnieśli świetne zwycięstwo pod Tepatitlán w regionie Los Altos (stan Jalisco), choć w bitwie tej zginął ich dowódca, ks. Reyes Vega. Z kolei w czerwcu (prawdopodobnie 2 VI) 1929 roku zginął w zasadzce wódz naczelny cristeros, gen. Gorostieta. Ogółem wojna pochłonęła, według różnych szacunków, od 90 000 do 250 000 ofiar, przy czym straty rządowe przewyższały nieco straty powstańców. O ostatecznej klęsce cristeros zadecydowało kilka czynników.

Po pierwsze, otwarte wystąpienie po stronie rządowej, dyplomatycznie i militarnie, Stanów Zjednoczonych, zabiegających (skutecznie) o uchylenie niekorzystnego dla kompanii amerykańskich artykułu 27. konstytucji, nacjonalizującego pola naftowe, a przy tym niechętnego katolickim powstańcom ze względów światopoglądowych. Od marca 1928 roku rząd USA dostarczał rządowi meksykańskiemu bomby i samoloty do zwalczania cristeros.

Po drugie – paradoksalnie – wysokie szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w listopadzie 1929 roku, kandydata Narodowego Frontu Odnowicielskiego (FNR) oraz Partii Antyreelekcjonistycznej i Demokratyczno-Narodowej (PADN), konserwatywnego polityka i intelektualisty, José Vasconcelosa Calderona (1882-1959), który zawarł pakt z cristeros, zawarowując jednak jego wejście w życie dopiero po elekcji. Już wówczas powszechne było przekonanie – podzielane przez większość historyków – że Vasconcelos mimo przeszkód stawianych mu w kampanii (nawet skrytobójczych mordów na jego zwolennikach) faktycznie wygrał te wybory, lecz zostały one sfałszowane na korzyść kandydata Partii Rewolucji Meksykańskiej; w każdym razie oficjalne wyniki skandalicznie zaniżały jego rezultat (Ortiz Rubio – 93,55%, Vasconcelos – 5,32%). Dowodem naiwności (lub oportunizmu) biskupów jest to, że w wyborach poparli oni oficjalnie nie Vasconcelosa, lecz kandydata reżimowego, Pascuala Ortiza Rubio. Poparcie to narzucił Episkopatowi abp Díaz, nie kryjąc, że należy uznać wyniki wyborów, nawet jeśli dojdzie w nich do oszustwa.

Prawdopodobieństwo sukcesu Vasconcelosa zmusiło Callesa do podjęcia ubiegającej rywala decyzji o zawieszeniu broni i podjęciu negocjacji z Episkopatem, ale z pominięciem powstańców. Trzeba tu zaznaczyć, że Calles, któremu konstytucja zabraniała reelekcji bezpośrednio po upływie pierwszej kadencji (w 1928 roku), pozostawał nadal faktycznym dyktatorem Meksyku jako Najwyższy Przywódca (Jefe Máximo) Rewolucji oraz lider – założonej oficjalnie 4 III 1928 roku na konwencji w Querétaro – Partii Narodowo-Rewolucyjnej (PNR), sprawującej aż do 2000 roku rządy faktycznie monopartyjne, z tym, że od 1938 roku pod nazwą Partii Rewolucji Meksykańskiej (PRM), a od 1946 – Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI). Ten system „nadprezydentury” Callesa, w którym kolejni prezydenci aż do 1936 roku byli marionetkami w ręku Jefe Máximo, nazwano Maximato.

Trzecim powodem była ugodowa postawa papieża Piusa XI, który wprawdzie po raz kolejny potępił antyreligijne prześladowania w alokucji konsystorialnej Misericordia Domini (20 XII 1926), lecz polecił biskupom meksykańskim przyjąć ogólnikowe propozycje Callesa. 21 VI 1929 roku, w wyniku negocjacji pomiędzy p.o. prezydenta, Emiliem Portesem Gilem (1890-1978) a biskupami: Leopoldem Ruizem (przebywającym na wygnaniu w Waszyngtonie, jako delegat apostolski) i Pascualem Diazem, oraz papieskim agentem, amerykańskim księdzem Johnem J. Burke’m, przy mediacji ambasadora USA Dwighta W. Morrowa, zawarto porozumienie, zwane arreglos, czyli układami. Biskupi zobowiązali się odwołać „strajk” religijny i uznać konstytucję z 1917 roku, natomiast rząd zadeklarował, iż nie jest intencją ani Konstytucji, ani innych praw, ani rządu Republiki „zniszczyć tożsamość Kościoła katolickiego, ani żadnego innego, ani też wtrącać się w jakikolwiek sposób do ich funkcji duchowych” (destruir la identidad de la Iglesia católica, ni de ninguna otra, ni intervenir en manera alguna en sus funciones espirituales) oraz obiecał, że ustanowione prawa będzie stosował „bez tendencji sekciarskiej” (sin tendencia sectarista) i uprzedzenia (prejuicio). „Odnośnie do pewnych artykułów prawa, które zostały źle zrozumiane” (En referencia con ciertos artículos de la ley, que han sido mal compren­didos), zawieszono obowiązek rejestracji księży, dopuszczono nauczanie religii w kościołach, obywatele uzyskali prawo petycji w sprawie reformy konstytucji, Kościołowi obiecano zwrócić część kościołów. Jak informował prezydent E. Portes Gil w przemówieniu przed Kongresem 1 IX 1929 roku, przekazano kapłanom 858 kościołów i kaplic; w tym samym czasie jednak Calles dał specjalne przywileje protestantom, wydając im zezwolenia na otwarcie zborów oraz na kształcenie „misjonarzy” przez protestanckich pastorów z USA na okres sześciu lat. Powstańcy – którym prezydent udzielił „ustnej gwarancji” amnestii – mieli natomiast złożyć broń, i to pod groźbą ekskomuniki.

Cristeros czuli się zdradzeni z powodu ugody zawartej za ich plecami (przeciwko rozpoczętym negocjacjom zdążył jeszcze zaprotestować gen. Gorostieta, a ks. Pedroza prosił w liście do arcybiskupa Ruiza, by pasterze nie wydawali swych owiec katowi), jednak posłuszni biskupom, z nielicznymi wyjątkami, jak Trinidad Mora z Durango, który walczył aż do grudnia 1929 roku, zaniechali walki i wrócili do domów. Ich obawy nie były bezpodstawne: niemal natychmiast po ogłoszeniu amnestii rozpoczęły się represje; jedną z pierwszych ofiar był ks. Aristeo Pedroza, rozstrzelany dwa tygodnie po zawieszeniu broni. Ogółem zamordowano około 500 dowódców i ponad 5000 szeregowych cristeros. Jak się wyraził przeciwny porozumieniu bp Leopoldo Lara y Torres, katolicy znaleźli się pod „płytą grobową narzuconą przez jankeski imperializm”, a ustalony modus vivendi okazał się być dla powstańców modus moriendi. Podobnie niezłomny bp José Manríquez y Zárate oświadczył, że „życie chrześcijańskie jest z natury rzeczy bojowaniem”, toteż  wszyscy chrześcijanie muszą „bronić skarbu wiary” (defender el tesoro de la fe), wszyscy są żołnierzami (soldados) i muszą walczyć z wrogiem będącym diabłem (el demonio), do oporu zobowiązują bowiem słowa Chrystusa o przyniesieniu przezeń nie pokoju, lecz miecza oraz, aby obawiać się nie utraty życia, ale tego, który może porwać duszę i ciało do piekła.

Arreglos zostały zawarte również poza plecami polityków i intelektualistów katolickich, tworzących LDNLR i stanowiących polityczne kierownictwo powstania. Przewodniczący LDNLR – Rafael Ceniceros ubolewał nad zaprzepaszczeniem tej zdobyczy cristiady, iż katolicyzm „cierpliwy, uległy, anemiczny i tchórzliwy [wcześniejszych generacji]” (paciente, resignado, anémico y cobarde [de generaciones anteriores]) „został zastąpiony przez katolicyzm skuteczny, żywotny, płomienny, wojowniczy i zaczepny” (se ha trocado en un catolicismo operante, vivo, ardente, batallador y agresivo), który budził strach jego wrogów, pozostając zawsze wiernym papieżowi i Chrystusowi Królowi. Miguel Palomar przywoływał sławne zdanie bpa Wilhelma Emmanuela Kettelera: „najkrwawsze prześladowania przyniosły Kościołowi mniej szkody niż dworski serwilizm biskupów”. Ta opozycja LNDLR doprowadziła do cofnięcia jej uznania przez hierarchię: najpierw (6 XI 1929) Liga została zmuszona do usunięcia ze swojej nazwy przymiotnika Religiosa, stając się odtąd Krajową Ligą Obrony Wolności (LNDL), co sprawiło, że w krótkim czasie utraciła większość swoich członków, a w konsekwencji uległa rozkładowi po upadku „drugiej cristiady” z lat 30., ostatecznie znikając z życia w 1941 roku.

Kto zaś był prawdziwym beneficjentem owych arreglos, zostało powiedziane wyraźnie przez prezydenta Portesa Gila na bankiecie masońskim 27 VII 1929 roku:„Drodzy Bracia, kler uznał teraz całkowicie państwo i otwarcie zadeklarował podporządkowanie się prawom. (…) Walka się nie zaczyna, walka jest wieczna. Walka rozpoczęła się przed XX wiekami. (…) Oświadczam przed masonerią, iż dopóki pozostanę w rządzie, stać będę bezwzględnie na straży prawa. W Meksyku państwo i masoneria stały się w ostatnich latach tą samą sprawą (el Estado y la Masonería en los últimos años han sido una misma cosa); dwoma podmiotami, które maszerują wspólnie (dos entidades que marchan aparejadas), ponieważ ludzie, którzy w ostatnich latach stanęli u władzy, zawsze potrafili solidaryzować się z rewolucyjnymi zasadami masonerii”.

Jakkolwiek oceniać polityczno-społeczne, zwłaszcza krótkoterminowe, skutki owych kontrowersyjnych arreglos, istnieje jeszcze ponadczasowy, duchowy rezultat cristiady, jakim jest wzbogacenie martyrologium Kościoła meksykańskiego, tym samym zaś Powszechnego Ecclesia Militans. Za ostatnich dwóch pontyfikatów Kościół szczodrze docenił ofiarę męczenników, oddając im najwyższy możliwy wyraz hołdu, jakim jest wyniesienie na ołtarze. Papież Jan Paweł II kanonizował i beatyfikował łącznie (kolejno w latach 1988, 1992, 1995, 1997, 2000 i 2002) 53 męczenników meksykańskich z tego okresu. Kolejnych męczenników (3 księży i 10 świeckich) kanonizował 20 XI 2005 roku papież Benedykt XVI. Najmłodszym z nich był 14-letni José Sánchez del Río, który, mimo bestialskich tortur (obdarto mu skórę ze stóp i kazano chodzić po rozsypanej soli, a następnie przejść przez całe miasto), nie wyparł się wiary. Właściwą pointą wydają się tu więc słowa Jeana Meyera: „Stare, znane powiedzenie Tertuliana z pierwszych wieków Kościoła, mówiące, że krew męczenników jest zasiewem chrześcijan, nie jest stwierdzeniem mistycznym, tylko socjologicznym. W przypadku Meksyku rzeczywiście możemy tego doświadczyć”.

Jacek Bartyzel

Źródła:

Skip to content