Aktualizacja strony została wstrzymana

Socjalfaszyzm podnosi głowę na Ukrainie. Stefan Bandera nieformalnym świętym Cerkwi grekokatolickiej…

Potwierdzają się niestety najgorsze scenariusze dla Ukrainy. Lwowski faszyzm podnosi głowę i nie ukrywa, że chce narzucić swoją wizję dziejów całej Ukrainie. Ogólnoukraińskie Zjednoczenie „Swoboda, które w ostatnich wyborach zdobyło aż? 10 proc. głosów, rozlewa się na cały kraj.

W prasie ukraińskiej co rusz można spotkać artykuły popularyzujące postać Stefana Bandery. Od wypowiedzi niektórych ukraińskich publicystów i analityków tłumaczących fenomen twórcy lwowskiego faszyzmu włos jeży się na głowie. Oto na przykład Anatol Własiuk, redaktor naczelny gazety „Tustań” z Borysławia, twierdzi, że fenomen Bandery polega na tym, iż wszystkie jego koncepcje były głęboko osadzone w religii chrześcijańskiej i wierze w Boga. To one legły u podstaw wszystkich jego przemyśleń. Okazuje się, że można być katolikiem, co prawda obrządku greckiego, i czerpać ze swej wiary filozoficzną podbudowę do dokonywania zbrodni ludobójstwa.

Wskutek takich interpretacji, kompromitujących Cerkiew greckokatolicką na Ukrainie, jej odnowiciel arcybiskup Andrzej Szeptycki nie został po dziś dzień wyniesiony na ołtarze. Domowe wychowanie Anatol Własiuk, podkreślając chrześcijańskie korzenie wszystkich działań Stefana Bandery, twierdzi, iż gwarantem tego, że z nich czerpał inspirację, jest fakt, że jego ojciec, Andrzej, był greckokatolickim duchownym, pochodzącym ze Stryja. Także matka, Mirosława, pochodziła ze znanej rodziny greckokatolickich księży. Była córką greckokatolickiego księdza ze Starego Uhrynowa, Włodzimierza Głodzińskiego, i Katarzyny z domu Kuszlik. Według redaktora Własiuka, rodzice Bandery wpoili mu głęboką religijność. Z dalszych życiowych działań Stefana Bandery można wnioskować, że zapomnieli nauczyć go podstawowego przykazania chrześcijańskiego, jakim jest przykazanie miłości bliźniego.

Wszystkie jego poczynania były nacechowane głęboką nienawiścią „do wszystkiego, co uważał za wrogie”. Ideologia stworzona przez Banderę głosiła, że każdy, kto chce walczyć o niepodległość Ukrainy, musi z bezwzględną nienawiścią odnosić się do jej wrogów.

Gdy dzisiaj pogrobowcy Bandery w Kijowie robią w rocznicę urodzin wodza Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów demonstrację pod hasłem „Przyjdzie Bandera i zrobi porządek”, to trzeba się tego bać. Jeżeli bowiem Ukraina zostanie urządzona według wskazówek Bandery, to będzie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa i integralności Polski. Od dawna przecież Swoboda głosi tezę, że w skład Polski wchodzą etniczne ziemie ukraińskie – takie jak Podlasie, Chełmszczyzna, Zasanie i Łemkowszczyzna. Jej działaczom marzą się słupy graniczne Ukrainy wbite pod Siedlcami, Lublinem, Rzeszowem, Krakowem i Białym Dunajcem.

Wielu analityków bagatelizowało dotąd groźbę recydywy lwowskiego faszyzmu. Twierdziło, że to swoisty folklor polityczny, pozbawiony jakichkolwiek wpływów w społeczeństwie i nie mający szans na samodzielne zaistnienie na ukraińskiej scenie politycznej. Swoboda, działając z żelazną konsekwencją od października 1991 roku, kiedy to zaistniała jako Socjal- Nacjonalistyczna Partia Ukrainy, z marginesu stała się jednym z podmiotów ukraińskiej sceny politycznej. Wśród swego elektoratu Swoboda nie ma bynajmniej tylko weteranów UPA, dożywających w glorii bohaterów swych ostatnich dni. Zdecydowana większość wyborców tej partii ma wyższe wykształcenie i mieszka w miastach obwodowych. Zaledwie co czwarty zwolennik Swobody mieszka na wsi. Źyją oni nie tylko na terenie Małopolski Wschodniej, w której dominują.

W stołecznym Kijowie w trakcie ostatnich wyborów na Swobodę zagłosowało ponad 17 proc. wyborców. W 18 z 28 obwodów Ukrainy partia ta przekroczyła 5-procentowy próg wyborczy. Swoboda umocniła swoją pozycję w obwodach centralnych i na Wołyniu. Przypuszczać można, że w najbliższych miesiącach poparcie dla tej partii będzie rosło. Wszystkie faszyzujące stronnictwa dochodziły do władzy w momencie kryzysu. Swoboda działa dokładnie tak jak one, głosząc podobny program. Jest on nie tylko skrajnie nacjonalistyczny, ale także populistyczny i antyliberalny – zarówno w wymiarze gospodarczym, jak i politycznym.

Ugrupowanie to zamierza przekształcić Ukrainę w państwo narodowo-socjalistyczne, a wstępem do tego ma być renacjonalizacja jej gospodarki.

Źaden z analityków, badając fenomen Swobody, nie zwrócił uwagi, że swoje sukcesy w znacznej mierze zawdzięcza ona poparciu Cerkwi greckokatolickiej. Kościół ten już dawno rozpełzł się po całej Ukrainie, budując swoje struktury. Obecnie wydaje się, że Nuncjatura Apostolska w Kijowie powinna zainteresować się prowadzeniem przez księży i hierarchów Cerkwi greckokatolickiej nieformalnej kanonizacji Stefana Bandery. Dla większości z nich wódz Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów już jest świętym. Ostatnia pielgrzymka kapelanów armii ukraińskiej po sanktuariach maryjnych Europy zakończyła się np. w Monachium przy grobie Bandery. Jej kierownik zachęcał zebranych, by nie tylko modlili się za duszę wodza, ale by rozpowszechniali stworzone przez niego idee wśród ukraińskich żołnierzy.

Na koniec zaś wezwał wszystkich zebranych, by położyli dłonie na grobie Bandery – by jego duch przeniknął do ich szpiku kości i dodał im odwagi! „Banderyzacja” Cerkwi greckokatolickiej to dla Stolicy Apostolskiej trudny problem, ale niewątpliwie będzie musiała stawić mu czoła. Kościół katolicki w swoich wschodnich odmianach nie może być bowiem przytułkiem dla banderowskich idei. Jeżeli Watykan dalej będzie milczeć, to wkrótce trafi do niego wniosek Cerkwi greckokatolickiej o ogłoszenie Stefana Bandery świętym…

Marek Koprowski

Artykuł pochodzi z tygodnika „Najwyższy Czas”

Za: Kresy.pl (19 stycznia 2013) | http://www.kresy.pl/publicystyka,wydarzenia-tygodnia?zobacz/socjalfaszyzm-podnosi-glowe-na-ukrainie-stefan-bandera-nieformalnym-swietym-cerkwi-grekokatolickiej | Socjalfaszyzm podnosi głowę na Ukrainie. Stefan Bandera nieformalnym świętym Cerkwi grekokatolickiej!

Skip to content