Aktualizacja strony została wstrzymana

Kabalarstwo noworoczne – Stanisław Michalkiewicz

Jak zwykle pod koniec starego roku i na początku roku nowego głos zabierają prorocy, próbujący przewidzieć, co też nas w nadchodzącym roku czeka. Toteż w żydowskiej gazecie dla tubylczych Polaków zabrał głos prorok mniejszy w osobie pana red. Jacka Źakowskiego i prorokuje, aż miło, to znaczy – aż niemiło. A wszystko z powodu metody, jaką do swoich proroctw mniejszych zastosował, to znaczy – kabały. Kabała, jak wiadomo, polega na rozmaitych kombinacjach z literami i liczbami. Kombinacje te pozwalają osiągnąć wiedzę tajemną; na przykład kiedy dodamy wszystkie biblijne samogłoski i spółgłoski, następnie z uzyskanej w ten sposób sumy wyciągniemy pierwiastek kwadratowy, od którego odejmiemy roczną światową produkcję parasoli, to uzyskany wynik może odsłonić przed nami przepastne wyżyny. W takiej sytuacji przepowiadanie proroctw mniejszych nie jest zadaniem specjalnie trudnym, więc nic dziwnego, że ścisłe kierownictwo powierzyło je panu red. Jackowi Źakowskiemu. Z faktu, że nadchodzi rok 2013 wyciągnął on wnioski pesymistyczne. Nasz nieszczęśliwy kraj zostanie mianowicie dotknięty kryzysem gospodarczym i politycznym.

Oczywiście proroctwa, zwłaszcza mniejsze, trzeba dodatkowo objaśniać, zatem to znaczy, że rządowi zabraknie pieniędzy? To znaczy, że wprawdzie sam będzie mógł się wyżywić, ale już nie będzie mógł udelektować finansowo wszystkich okupujących nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackich watah. Wprawdzie robi, co może, uruchamiając spółkę „Inwestycje Polskie” w charakterze żerowiska dla razwiedki – ale czy to wystarczy, jeśli zabraknie pieniędzy? A jeśli nie wystarczy, jeśli rząd nie potrafi finansowo udelektować okupujących nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackich watah, to one zwijają nad nim ochronny parasol. A jak one zwijają nad nim ochronny parasol, to nagle niezależne media odkrywają, że te wszystkie spiżowe postacie, ci wszyscy prezydenci, premierzy, Umiłowani Przywódcy, to żałosne popychadła, w których nie ma ani krzty majestatu czy charyzmy. A kiedy na skutek zwinięcia ochronnego parasola niezależne media to odkrywają, to wtedy nieubłagany palec powinien wskazać winowajcę („kogut winien, więc na niego; on sprawcą wszystkiego złego! On źle poradził, on grad sprowadził on czas rozziębił, on zasiew zgnębił” – pisał o takich rzeczach już w XVIII wieku pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki). Zanim jednak nieubłagany palec wskaże winowajcę, bezpieczniackie watahy musza się naradzić, żeby przygotować odpowiednią podmiankę na politycznej scenie.

No dobrze – a jaka podmianka jest odpowiednia? A taka, żeby na mikrocefalach sprawiała wrażenie nowości, ale tak naprawdę – żeby wszystko zostało po staremu, to znaczy – żeby utrzymać bez żadnych zmian ekonomiczny model kapitalizmu kompradorskiego, przy którego pomocy bezpieczniackie watahy od 1989 roku rabunkowo eksploatują nasz nieszczęśliwy kraj i zasoby jego mieszkańców. Warto zwrócić uwagę, że chociaż na przestrzeni ostatnich 22 lat zmieniło się tyle rządów reprezentujących nawet przeciwstawne orientacje polityczne, to model kapitalizmu kompradorskiego, w którym o dostępie do rynku i możliwościach działania na rynku decyduje przynależność do sitwy, której najtwardsze jądro tworzy wojskowa razwiedka z PRL-owskimi korzeniami – że ten model przez cały ten czas ani drgnął. Oczywiście tego wszystkiego w proroctwach mniejszych pana red. Źakowskiego nie ma, bo gdyby tylko spróbował w ten sposób prorokować, to „dałaby świekra ruletkę mu!” Toteż prorokuje tylko tak ogólnie, kończąc zresztą wesołym oberkiem w postaci przepowiedni, że po nocy następuje dzień a po trzynastce – czternastka. I słuszna jego racja, bo nie da się ukryć, że jeśli tylko uda nam się szczęśliwie przeżyć rok 2013, to zaraz potem wkroczymy w rok 2014, który widać według kabały ma być lepszy od swego poprzednika.

Czy jednak uda nam się nadchodzący rok szczęśliwie przeżyć? To już nie jest takie pewne, nie tylko po deklaracji prezydenta Obamy, który uznał syryjskich bezbronnych cywilów za reprezentację tamtejszego mniej wartościowego narodu tubylczego, ale również z powodu decyzji prezydenta Putina, który jeszcze przed Bożym Narodzeniem, kiedy to pogrążaliśmy się w nirwanie, wysłał okręty ze specnazem do syryjskiego portu Tartus z zadaniem ewakuacji Rosjan z kraju znajdującego się w przededniu wiecznej szczęśliwości w postaci zwycięstwa demokracji. A zwycięstwo demokracji w Syrii jest, jak wiadomo, tylko niezbędnym etapem do doprowadzenia do zwycięstwa demokracji w Iranie, czego nie może doczekać się bezcenny i miłujący pokój Izrael. Z demokracją, jak wiadomo, nie ma żartów, toteż nie ulega wątpliwości, że dla jej zwycięstwa niejedno trzeba będzie poświęcić.

Właśnie to jest najciekawsze – kto będzie musiał za zwycięstwo demokracji w Syrii i ewentualnie – również z Iranie – zapłacić. Nietrudno się domyślić, że jeśli ruscy szachiści, którzy dotychczas podtrzymywali syryjskiego tyrana w zamian za gwarancje użytkowania bazy morskiej w Tartus, teraz gotowi są go porzucić, to musieli otrzymać za to jakąś rekompensatę. Możliwość zatrzymania bazy w Tartus nawet po zwycięstwie w Syrii demokracji to chyba za mało, bo przecież mieli tę bazę i przy tyranie, więc rekompensata musiała objąć coś jeszcze innego. Nie jest zatem wykluczone, że za zwycięstwo demokracji w Syrii będzie musiał beknąć nasz nieszczęśliwy kraj, przez administrację prezydenta Obamy traktowany już tylko jako skarbonka dla bezcennego Izraela. W jaki sposób beknąć? Ano, to w odpowiednim momencie zostanie nam objawione, jak nie przez ekipę umiłowanego premiera Tuska, to przez kolejnego Umiłowanego Przywódcę, którego razwiedka naznaczy naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu na premiera rządu w ramach podmianki. Na taką możliwość wskazuje nawet kabała, więc czegóż chcieć więcej?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    9 stycznia 2013

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2714

Skip to content