Aktualizacja strony została wstrzymana

Wyjaśnienie w związku z wypowiedziami prokuratorów Biura Lustracyjnego IPN – Sławomir Cenckiewicz

Wyjaśnienie w związku z wypowiedziami dyrektora Biura Lustracyjnego IPN prokuratora Jacka Wygody

W ostatnim czasie „Gazeta Wyborcza” (IPN chciał znów zlustrować Wałęsę, 21 grudnia 2012 r.) ogłosiła, że „po ukazaniu się książki Cenckiewicza i Gontarczyka, a także po zeznaniach Janusza Stachowiaka [b. funkcjonariusz SB] przed gdańskim sądem”, naczelnik krakowskiego Oddziału Biura Lustracyjnego IPN prok. Piotr Stawowy badał akta sprawy lustracyjnej Lecha Wałęsy, a w lipcu 2010 r. wydał opinię, że „nie ma nowych faktów, które mogłyby być podstawą do rozpoczęcia na nowo procesu lustracyjnego Lecha Wałęsy. Ta opinia trafiła do centrali IPN i Instytut nie skierował do sądu wniosku o ponowną lustrację Wałęsy”.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem opinię prok. Stawowego na temat książki SB a Lech Wałęsa potwierdził także dyrektor Biura Lustracyjnego IPN prok. Jacek Wygoda w rozmowie z Dorotą Kanią na łamach Niezależnej.pl (a dzień później dodatkowo w „Gazecie Polskiej Codziennie”, 22 grudnia 2012 r.) mówiąc jeszcze dobitniej, że: „książka [SB a Lech Wałęsa] ujawniła publicznie dowody i dokumenty, które nie były znane opinii publicznej. Były one jednak znane sądowi lustracyjnemu, który orzekał w sprawie Lecha Wałęsy w 2000 r.”.

Niestety wypowiedzi obu prokuratorów z Biura Lustracyjnego IPN, zwłaszcza zaś słowa dyrektora Wygody, nie polegają na prawdzie, wprowadzają opinię publiczną w błąd i wpisują się w długi ciąg wypowiedzi dyskredytujących wartość poznawczą i źródłową nowatorskość książki SB a Lech Wałęsa.

W związku z tym pragnę przypomnieć, że w kontekście przeprowadzonej na kartach książki SB a Lech Wałęsa analizy procesu lustracyjnego Wałęsy i związanego z tym kuriozalnego orzeczenia sądowego z sierpnia 2000 r., niezwykle istotne było odtworzenie stanu wiedzy, jakim dysponowali sędziowie badający oświadczenie lustracyjnego byłego prezydenta RP. Porównując akta zgromadzone przez Biuro Rzecznika Interesu Publicznego i Sąd Lustracyjny w 2000 r. z materiałem archiwalnym, którym dysponowaliśmy [Piotr Gontarczyk i ja] w 2008 r. przygotowując naszą książkę, zauważyliśmy, że wiele kluczowych dokumentów dla rozstrzygnięcia tej sprawy (m. in. donosy agenturalne „Bolka”) nie było znanych sędziom.

Nieprzypadkowo więc poświęciliśmy tej kwestii spory fragment, który w kontekście wygłaszanych publicznie nieprawdziwych opinii, wypada tu zacytować: „Czy wobec wszystkich opisanych wcześniej faktów i metod wnioskowania Sądu Lustracyjnego jego orzeczenie można traktować jako wiarygodne rozstrzygnięcie sprawy? Przede wszystkim warto wspomnieć, że dokumentacja dotycząca lustrowanego została w ogromnej mierze zdekompletowana, w okolicznościach opisanych we wcześniejszych rozdziałach. Wiele dokumentów zostało odnalezionych przez autorów niniejszej książki już po wydaniu wyroku. Pomijając tu wspomnianą już wyżej dokumentację ze śledztwa prokuratorskiego, Sąd Lustracyjny nie dysponował będącymi wówczas w archiwum UOP ważnymi dokumentami odnoszącymi się bezpośrednio do sprawy L. Wałęsy. Warto przypomnieć w tym miejscu najważniejsze z nich:

– zachowane w oryginale dzienniki korespondencyjne gdańskiej SB, w których odnotowano fakt rejestracji w grudniu 1970 r. i wyrejestrowania w czerwcu 1976 r. TW ps. »Bolek«;

– oryginały maszynopisów doniesień i fragmentów informacji TW ps. »Bolek« wraz z podsumowaniami jego oficerów prowadzących złożone w końcu marca 1971 r. oraz w dniach 17 kwietnia 1971 r., 22 kwietnia 1971 r., 27 kwietnia 1971 r., 26 maja 1971 r., 25 listopada 1971 r. i 3 października 1972 r.;

– oryginał streszczenia materiałów z SOS krypt. »Ogień«, w której wiosną 1971 r. wykorzystywano TW ps. »Bolek«;

– oryginał Analizy stanu zagrożeń do sprawy obiektowej krypt. »MECHBUD« z 15 stycznia 1979 r. dotyczącej sytuacji w Gdańskich Zakładach Mechanizacji Budownictwa »ZREMB«, w której napisano m.in., że L. Wałęsa »w czasie pracy w stoczni był wykorzystywany operacyjnie przez Służbę Bezpieczeństwa«;

– rękopiśmienna notatka służbowa z 8 maja 1985 r. funkcjonariusza Wydziału V Departamentu Techniki MSW st. chor. T. Maraszkiewicza na temat E. Naszkowskiego i okoliczności prowadzonych działań wobec L. Wałęsy;

– rękopiśmienne oświadczenie funkcjonariusza Biura Studiów SB MSW kpt. J. Buraka z 24 maja 1985 r. w sprawie operacji SB realizowanych wobec L. Wałęsy z udziałem E. Naszkowskiego;

– plan działań realizowanych przez Biuro Studiów SB MSW w ramach kombinacji operacyjnej o kryptonimie »Mieszko« z 18 października 1985 r.;

– protokół przesłuchania M. Mądrzejewskiego, któremu w 1982 r. SB podrzuciła do mieszkania kopię odręcznego doniesienia TW ps. »Bolek« z 12 stycznia 1971 r. i dwa pokwitowania odbioru pieniędzy wypłaconych przez kpt. E. Graczyka (18 stycznia 1971 r.) i rezydenta ps. »Madziar« (29 czerwca 1974 r.).

Warto również pamiętać, że sędziowie Sądu Lustracyjnego działali pod ogromną presją gwałtownej kampanii propagandowej, świadomi znaczenia, jakie wyrok w sprawie Wałęsy może mieć nie tylko dla historii Polski, lecz także dla jej współczesności. Brak czasu uniemożliwił Urzędowi Ochrony Państwa dokonanie głębszej kwerendy archiwalnej, a rozwiązania przyjęte w ustawie uniemożliwiały w tym względzie właściwe działanie urzędu Rzecznika Interesu Publicznego. Jednym i drugim brakowało czasu, tak samo jak sądowi, który nie mógł wysłuchać istotnych dla sprawy świadków. Ale to tylko część prawdy. Jest tu także i druga, znacznie ważniejsza, strona medalu. Do niej należy m.in. nikły stan wiedzy merytorycznej na temat metod działania SB zaprezentowany w całości orzeczenia lustracyjnego. Uzupełniało je pomijanie lub zniekształcanie podstawowych faktów oraz dowolność w traktowaniu materiału dowodowego. Do tego dochodzi częsta rezygnacja przez sąd ze stosowania elementarnych zasad logiki i notoryczne zastępowanie analizy zgromadzonego materiału dowodowego luźnymi spekulacjami pozbawionymi merytorycznych podstaw. To tylko niektóre, najpoważniejsze zarzuty, które należy postawić omawianemu orzeczeniu. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co w sprawie lustracji L. Wałęsy odegrało rolę decydującą: problematyczność w interpretacji niekompletnego materiału dowodowego, niesprzyjające okoliczności procesu, niekompetencja czy zła wola.

Nie sposób nie odnotować faktu pominięcia – tak w czasie procesu, jak i w orzeczeniu – kwestii losów dokumentów dotyczących L. Wałęsy w latach 1992-1995. Sąd Lustracyjny dysponował aktami śledztwa V Ds 177/96, w ramach którego usiłowano wyjaśnić losy dokumentów przekazanych przez UOP prezydentowi L. Wałęsie. Jego członkowie wiedzieli więc, kto odpowiada za »wyprowadzenie« z MSW dokumentów dotyczących TW ps. »Bolek« zgromadzonych przez ministra Antoniego Macierewicza i kto »przejął« mikrofilmy znalezione w mieszkaniu Jerzego Frączkowskiego. Jednak treść dokumentów zgromadzonych w śledztwie V Ds 177/96 została przemilczana przez sędziów: Pawła Rysińskiego, Krystynę Sergiej i Zbigniewa Kapińskiego. To wydaje się najwymowniejszym elementem sprawy” (cyt. za: S. Cenckiewicz, P. Gontarczyk, SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii, Gdańsk-Warszawa-Kraków 2008, s. 272-273, pominięto przypisy i adresy archiwalne dotyczące wymienianych dokumentów).

Niestety, pomimo wykazania rażącej różnicy w zgromadzonym przez Sąd Lustracyjny i autorów SB a Lech Wałęsa materiale źródłowym oraz licznych uchybieniach w postępowaniu, Biuro Lustracyjne IPN nigdy nie zdecydowało się na zakwestionowanie orzeczenia w sprawie Wałęsy z 11 sierpnia 2000 r. w oparciu o art. 21d. § 2 ustawy z 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 („Postępowanie lustracyjne zakończone prawomocnym orzeczeniem wznawia się, jeżeli: […] po wydaniu orzeczenia ujawnią się nowe fakty lub dowody nieznane przedtem sądowi, wskazujące na to, że prawomocne orzeczenie z powodu nowych faktów i dowodów jest oczywiście niesłuszne”).

Nawet odnalezienie jesienią 2008 r. „uśmierconego” w orzeczeniu Sądu Lustracyjnego kpt. Edwarda Graczyka, który zwerbował Wałęsę i był jego pierwszym oficerem prowadzącym jako TW ps. „Bolek” (nie mówiąc już o innych nowych źródłach, które zostały odnalezione po ukazaniu się drukiem książki SB a Lech Wałęsa) nie zostało uznane w Biurze Lustracyjnym IPN za wystarczająco „nowy fakt lub dowód nieznany przedtem sądowi” do wznowienia postępowania lustracyjnego (sic!).

Ta nieprawdopodobna wręcz ignorancja wobec faktów i kluczowych dowodów w tej sprawie doprowadziła do sytuacji, że zgodnie z cytowaną ustawą (art. 21d. § 3) „po upływie 10 lat od uprawomocnienia się orzeczenia” nie wznawia się już „postępowania na niekorzyść osoby lustrowanej”, ostatecznie w sierpniu 2010 r. bezpowrotnie utracono możliwość zakwestionowania stojącego w sprzeczności z prawdą historyczną orzeczenia lustracyjnego w sprawie Wałęsy.

Krótko po wydaniu książki był to jeden z poważniejszych argumentów Wałęsy i jego sojuszników przeciwko IPN. Powołując się na bierność Biura Lustracyjnego IPN w tej sprawie starano się przekonać opinię publiczną, że książka SB a Lech Wałęsa niczego nowego nie wnosi ponad to, co zgromadził w tej sprawie sąd w 2000 r. Nie potrafię w tej chwili podać jednoznacznie przyczyn tego zaniechania. Pragnę jedynie nadmienić, że będąc współautorem książki SB a Lech Wałęsa i naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku latem 2008 r. skierowałem urzędowe pismo do dyrektora Biura Lustracyjnego IPN prokuratora Jacka Wygody, w którym wymieniłem nowe archiwalia, nieznane Sądowi Lustracyjnemu, mogące być podstawą do zakwestionowania orzeczenia z 2000 r. Znamienne, że pismo to pozostało bez odpowiedzi.

Powyższe zaniechania wpisują się w długi łańcuch zachowań i decyzji wielu urzędników państwowych III RP – polityków, funkcjonariuszy tajnych służb, prokuratorów i sędziów, wymienionych chociażby w książce SB a Lech Wałęsa, którzy już od ponad dwóch dekad fałszują historię agenturalnego uwikłania Wałęsy. Nie myślałem jednak, że przyjdzie taki czas, kiedy będę musiał bronić prawdy na temat fikcji sądowego procesu oczyszczającego Wałęsę z zarzutu kłamstwa lustracyjnego w 2000 r. w związku z opiniami wygłaszanymi przez dyrektora Biura Lustracyjnego IPN, z którym na dodatek konsultowaliśmy niektóre fragmenty książki SB a Lech Wałęsa (czego potwierdzeniem są zamieszczone w niej stosowne podziękowania). Wiele to mówi o etyce niektórych urzędników państwowych, ich podatności na wpływy i źle rokuje przyszłości polskiej lustracji.

dr hab. Sławomir Cenckiewicz

współautor książki SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii

Gdynia, 6 I 2013 r.

Za: Strona Sławomira Cenckiewicza (07 stycznia 2013) | http://www.slawomircenckiewicz.pl/index.php/Aktualno%C5%9Bci/wyjanienie-sawomira-cenckiewicza.html | Wyjaśnienie Sławomira Cenckiewicza

Skip to content