Aktualizacja strony została wstrzymana

Nie dać się przegonić rzeczywistości – Andrzej Zybertowicz

Oto moja socjologiczna intuicja: w chwili obecnej główną przeszkodą na drodze do odblokowania rozwoju Polski nie jest ani obóz władzy, ani nawet jego klienci korzystający z polityki bylejakości. Główną przeszkodą są obawy mniej uwikłanych w patologie zwolenników obozu PO-PSL oraz ludzi „środka”, w tym dużej grupy niegłosujących. Jeśli ta diagnoza jest trafna, to wynika z niej potrzeba korekty aktualnych celów obozu patriotycznego.

O tym, że ekipa Tuska/Pawlaka jest niekompetentna, źle zorganizowana, wewnętrznie skłócona i skorumpowana, przekonana jest coraz większa liczba Polaków. Wiedzą o tym i politycy, i „zwykli” członkowie obu rządzących partii. Coraz wyraźniej widzi to już bodaj czy nie większość z tych, którzy w 2007 r. uważali, że czynem iście patriotycznym było odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy, a w parlamentarnych wyborach 2011 r. przedłużenie żywota obecnej koalicji rządzącej.

To, jak bardzo niszczące dla państwa okazały się rządy obecnej ekipy, jest ostatnio coraz szerzej rozumiane. Oczywiście, wielka to zasługa mediów zaliczanych do drugiego obiegu i tysięcy Polaków, którzy obudzili się po Smoleńsku. Ale nie o zasługi tu chodzi, lecz o kierunek i treść przekazu. Tego przekazu, który w mediach wolnych Polaków dominuje.

Potrzebna korekta

Drugi obieg ma za sobą pierwszy wielki sukces – uniemożliwienie mediom głównego nurtu bezkarnego przysłaniania prawdy, utrudnienie nieustannego odwracania uwagi od rzeczywistych mechanizmów funkcjonowania III RP. Czy odsłonięcie prawdziwej postawy prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego możliwe byłoby bez istnienia „Gazety Polskiej Codziennie”?

Ale nie chodzi o cieszenie się zasługami i dalsze robienie tego, co już zostało opanowane: demaskowania władzy. To, oczywiście, nadal jest potrzebne, ale – jeśli nie chcemy, by rzeczywistość nam znowu uciekła – potrzebna jest istotna korekta. Korekta dominującego przekazu. Dominującego także w „Gazecie Polskiej”, dla której piszę te słowa. Ale zanim wskażę kierunek korekty, najpierw o znalezionym przed chwilą w internecie potwierdzeniu moich intuicji.

4 października 2012 r. na portalu 300polityka.pl ukazuje się materiał o tytule: „Badanie CBOS po Amber Gold – państwo nie zdaje egzaminu. »Pisowskie« diagnozy o państwie biorą górę”. Oto według badania CBOS, ponad połowa ankietowanych (54 proc.) uważa, że obecnie instytucje państwa do tego powołane nie dbają należycie o prawa obywateli i ich przestrzeganie, przeciwną opinię na ten temat wyraża niespełna jedna trzecia (32 proc.).

W raporcie CBOS czytamy, że „ponad połowa respondentów (56 proc.) krytycznie wypowiada się o aparacie ścigania, czyli prokuraturze i policji – uważa, że instytucje państwa nie są skuteczne w wykrywaniu i ściganiu przypadków łamania prawa. Tylko mniej niż jedna trzecia badanych (30 proc.) ocenia skuteczność działania aparatu ścigania jako zadowalającą”.

Mamy zatem poważne potwierdzenie, iż przekaz, melodię drugiego obiegu podjęła już spora część społeczeństwa. Ale sytuacja w kraju się zmienia zbyt szybko, by można było poprzestać na dalszym tylko jej odtwarzaniu.

Niewiara i lęk

Idzie o miliony Polaków, którzy jakoś pogodzili się z tak boleśnie niekiedy odczuwanym dziadostwem instytucji publicznych. Dlaczego przyzwalają na bylejakość, na obniżanie standardów pracy instytucji państwa? Dlaczego tak często uważają, iż z tym nic się nie da zrobić?

Widzę dwa główne powody tej sytuacji. Pierwszy to niewiara. Niewiara w to, że możemy naprawić swój kraj. Niewiara w to, że my, Polacy, jesteśmy zdolni do pokojowej współpracy między sobą.

Wielu z niegłosujących odwróciło się od Polski – przestali w nią/w siebie wierzyć. Noszą w sobie całe pokłady zwątpienia.

Drugim powodem jest lęk. Lęk przed rządami Prawa i Sprawiedliwości. Ale przede wszystkim chyba lęk przed nami – przed elektoratem tej partii. Lęk przed zamętem, odwetem, naszymi złymi emocjami. A przecież niedobre emocje w obozie patriotycznym faktycznie występują.

To niewiara i lęk powodują, że zniechęceni do SLD, PSL, Platformy, nieufający partii Andrzeja Rozenka wcale nie są chętni do zwrócenia swoich politycznych sympatii w stronę głównej partii opozycyjnej, jedynej, która jest zdolna do wyprowadzenia Polski z rozwojowego zakleszczenia.

Po moim wykładzie 30 września br. dla Solidarnych 2010 na pl. Powstańców Warszawy obecna tam znajoma z Facebooka napisała komentarz: „Kluczem do sukcesu jest mniej emocji i strachu przed zwykłą podmianą funkcjonariuszy państwa (…). Nie chcę, i Polacy nie chcą podmiany osób. Chcemy realnej zmiany i profesjonalizacji struktur administracji, a nie przelewu krwi (…). Zbyt wiele populizmu i ukazywania różnic będzie kumulowało agresję, a z agresorami nikt nie chce rozmawiać. Czy te organizacje patriotyczne faktycznie szukają dialogu? Czy dążą do niego? Bo po moim uczestnictwie w wydarzeniach sobotnich widzę, że chyba czasem sami bojkotują własne działania albo realizują po prostu swoją wewnętrzną pisowską politykę w oparciu o schemat »byle był dym, a będzie dobrze«”. To fragmenty uwag znajomej z Fejsa. Może nie w 100 proc. ma rację, ale proszę nie lekceważyć jej głosu.

Gdy choć trochę ukoimy ich lęk, rozproszymy ich obawy, wtedy ci NASI-ONI, ci Polacy, którzy dla nas są ONYMI, chętniej dołączą do naszych rozmów o losach kraju.

Nie pogłębiać niepokoju, obniżyć lęk!

Tak – w chwili obecnej – widzę główne zadania mediów tzw. drugiego obiegu. Poza dalszym niezbędnym pokazywaniem prawdy o rządach premiera Tuska kluczowe jest inne ukierunkowanie naszego wysiłku. Potrzebne jest pokazywanie, że w obozie patriotycznym jest pełno dobrej energii, tej, którą odczuwaliśmy na marszu 29 września. Tej dobrej energii dumy z polskości i wspólnoty, którą czuliśmy na pl. Trzech Krzyży i podczas marszu.

Pora przebudowywać nasze nawykowe, automatyczne reakcje: gdy słyszymy o kolejnych nadużyciach ludzi obozu władzy PO-PSL, reagujemy złością i żalem. Złością i żalem, których nie ukrywamy. Rzadziej czujemy potrzebę reagowania dobrymi pomysłami, potrzebę wspólnego dyskutowania rozwiązań. Ale na to właśnie jest najwyższa pora.

Jeśli mam rację, to punkt ciężkości spraw bieżących w Polsce się przesunął. Trzeba to dobrze rozpoznać i twórczo przestawić nasze myślenie! Kiedy sami przyjmiemy zasadę: każda, nawet najbardziej dramatyczna diagnoza spraw kraju winna być przedstawiona razem z pomysłami twórczych działań, wtedy rzadziej będziemy rodzić niepokój, a częściej inspirować. Wtedy rzeczywistość nam nie ucieknie.

Andrzej Zybertowicz

Źródło: Gazeta Polska,

http://niezalezna.pl/33683-nie-dac-sie-przegonic-rzeczywistosci

Za: niezalezna.pl (2012-10-10 ) | http://niezalezna.pl/33683-nie-dac-sie-przegonic-rzeczywistosci

Skip to content