Aktualizacja strony została wstrzymana

Bezpieka ciężko pracowała – Tadeusz Płużański

Niedaleko stołecznej ul. Madalińskiego, spokojnie, przez nikogo nie niepokojony, żyje Eugeniusz Chimczak, oprawca i ubek, który torturował m.in. rtm. Witolda Pileckiego. Nazywał to „ciężką pracą”. Temida III RP okazała się wobec niego, jak i wielu innych czerwonych zbrodniarzy, wyjątkowo łaskawa – nigdy nie trafił do więzienia.

Po ujawnieniu kilka lat temu roli Mariana Krawczyńskiego w sprawie rtm. Witolda Pileckiego dostałem list od osoby, która znała ubeka: „Spotykałem go podczas urodzin mojej koleżanki, jego wnuczki (gdy byliśmy dziećmi). Wiem, że ona go bardzo kochała, zawsze zwracała się do niego »dziadziuś«. Ostatnio rozmawiałem z nim w 2006 r. Opowiadał o podróżach służbowych do Turcji z lat 60.-70. Wtedy już wiedziałem, że miał do czynienia z »bezpieką«, choć wyraźnie tego nie sprecyzował. Mówił o »przedsiębiorstwie« jako pracodawcy”.

Świnia z bloku obok

Marian Krawczyński, funkcjonariusz MBP, podpisany pod aktem oskarżenia bohaterskiego rotmistrza, zmarł trzy lata temu. Przed wojną skończył zawodówkę, po wojnie był pułkownikiem. Na Mokotowie pracował przez 1,5 roku, do 1948 r., w bezpiece do 1955 r.

W dalszej części listu przeczytałem: „Podczas jednego ze spotkań towarzyskich jego córka wspomniała o obecności Krawczyńskiego w sądach i z przekonaniem przekazywała jego słowa, że »może spać spokojnie«. Ponoć zarzekał się, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówił, że zna okrutnego kata, który mieszka w bloku obok i że »tamten to świnia«. Domyślam się, że chodziło o Chimczaka”.

Sąsiad Krawczyńskiego – Eugeniusz Chimczak (rocznik 1921 r.) – nadal mieszka w centrum Warszawy, niedaleko ul. Madalińskiego. Najpierw był śledczym Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tomaszowie Lubelskim, w końcu pułkownikiem w Warszawie, w bezpiece do… 15 czerwca 1984 r. Tak jak Krawczyński skończył Centralną Szkołę MBP w Łodzi. Tak samo zeznawał przed prokuratorem IPN: żadnego przymusu fizycznego i psychicznego nie było. Nie biliśmy, nie słyszeliśmy również, aby robili to inni. Wykonywaliśmy tylko polecenia przełożonych.

Chimczak był trochę bardziej wylewny: „O tym, w co był zamieszany Pilecki, mogłem się zorientować z wyjaśnień, jakie mi złożył. Moich zwierzchników interesowały wyjątkowo »sprawy szpiegowskie«”, a sprawa Pileckiego do takich została zaliczona”.

Krwawy śledczy

Chimczak mówił, że nie decydował o dacie i częstotliwości przesłuchań (nie wie, kto decydował). Zawsze sporządzał protokół przesłuchania, nawet gdy „podejrzany nie chciał wyjaśniać”. Na Mokotowie miał opinię jednego z najbardziej krwawych śledczych.

– Metody miał szczególne. Kiedy bicie nie skutkowało, krzyczał: „My wiemy, że masz twardą d…, ale w celi obok jest twoja żona, z której wszystko wyciśniemy” – wspominał Chimczaka mój ojciec, Tadeusz Płużański, skazany razem z Pileckim na karę śmierci, wyrok zmieniono potem na dożywocie. – Kiedy w latach 70. spotkałem go na Nowym Świecie, mogłem mu tylko napluć w twarz, ale tego nie zrobiłem. On nawet na to nie zasłużył – opowiadał.

W słynnym procesie Adama Humera (wicedyrektora Departamentu Śledczego MBP, zmarł w 2001 r. w Warszawie) Chimczaka skazano na 7,5 roku więzienia, ale za kratki, „ze względu na stan zdrowia” – podobnie jak pozostali sądzeni wówczas ubecy – nie trafił.

Przed sądem zeznawał: „Nie widziałem żadnych obrażeń na ciele przesłuchiwanych i o nich nie słyszałem. (…) Owszem, zostałem przez Tadeusza Płużańskiego oskarżony o znęcanie się nad nim w czasie przesłuchań, ale to kłamstwa, sprawa polityczna”.

Ciężka praca oprawcy

Chimczak przyznawał jedynie, że pracę miał ciężką. Przesłuchiwał od godz. 9 do 24 z trzy-, czterogodzinną przerwą w ciągu dnia. W marcu 1948 r. podczas rozprawy sądowej Pilecki i Płużański odwoływali zeznania złożone w śledztwie, tłumacząc, że protokołów przesłuchania przeważnie nie czytali, gdyż „byli bardzo zmęczeni”. Nikomu nie trzeba chyba wyjaśniać, co to znaczy. Kazimierz Moczarski, szef Biura Informacji i Propagandy ostatniej Komendy Głównej AK, wymieniał 49 metod fizycznych i psychicznych tortur, wśród nich: bicie ręką, drewnianą linijką okutą metalem, wyrywanie włosów (tzw. podskubywanie gęsi), przypalanie rozżarzonym papierosem okolic ust i oczu, płomieniem – palców obu dłoni, wskakiwanie butami na stopy, kopanie specjalnie w kości goleniowe, sadzanie na odwróconym stołku. Wszystkie te metody stosował „oficer” śledczy Eugeniusz Chimczak.

Tadeusz Płużański

Autor jest publicystą, szefem działu opinie „Super Expressu”, autorem książki „Bestie” o nierozliczonych zbrodniach komunistycznych

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Za: niezalezna.pl (2012-10-08) | http://niezalezna.pl/33600-bezpieka-ciezko-pracowala

Skip to content