Dyplomata Andrzej Braiter wytypowany przez Radosława Sikorskiego na ambasadora RP w Brazylii przyznał się do pracy dla wywiadu PRL-u. Mimo to sejmowa większość PO-PSL w komisji spraw zagranicznych udzieliła mu poparcia. To kolejny przykład polityki kadrowej ministra promującej byłych funkcjonariuszy komunistycznych.
Braiter przyznał się przed posłami komisji spraw zagranicznych do pracy w służbach specjalnych PRL-u.
– Jako młody chłopak pracowałem dla wywiadu – powiedział przed posłami komisji.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych, rekomendując Braitera na placówkę w Brazylii, nie poinformowało jednak posłów o jego pracy w organach bezpieczeństwa PRL-u, mimo że taką wiedzę posiadało. Kandydat na ambasadora ujawnił tę informację dopiero na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych, odpowiadając na pytanie posłów PiS-u. Instytut Pamięci Narodowej potwierdził, że Braiter złożył oświadczenie lustracyjne, w którym przyznał się do pracy dla tajnych służb PRL-u.
Przyszły szef polskiej ambasady w Brazylii pracował w latach 90. na placówce w Angoli. Pełnił tam funkcję radcy, a później ambasadora. Potem pełnił jeszcze funkcję ambasadora na placówce w Kostaryce. W latach 2002 -2003 był w MSZ-ecie wicedyrektorem departamentu odpowiadającego za politykę bezpieczeństwa. Szefował też Centrum Rozwoju Zawodowego MSZ, a do chwili obecnej kieruje tam Biurem Spraw Osobowych.
Na poprzednim posiedzeniu komisji wiceminister Grażyna Bernatowicz-Bierut poinformowała posłów, że MSZ zatrudnia 131 byłych funkcjonariuszy i współpracowników tajnych służb PRL-u.
Autor: Maciej Marosz, | Źródło: Gazeta Polska Codziennie