Aktualizacja strony została wstrzymana

Problemy lubelskie – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Katolicki Uniwersytet Lubelski zachował się tak, jakby nosił imię nie Jana Pawła II, ale Adama Michnika lub abp. Józefa Źycińskiego

W pierwszą niedzielę lipca pojechałem jak co roku na Jasną Górę, aby wziąć udział w Światowym Zjeździe i Pielgrzymce Kresowian. Ojcowie paulini przed uczestnikami tego wydarzenia otworzyli bardzo szeroko swoje bramy. Spotkanie rozpoczęło się od Mszy św., którą w Kaplicy Cudownego Obrazu koncelebrowałem m.in. z ks. Janem Niklem, proboszczem łacińskiej katedry we Lwowie. Prosto z nabożeństwa pojechałem do Lublina, aby wziąć udział w proteście pod KUL, zorganizowanym z inicjatywy niestrudzonego Zdzisława Koguciuka, krewnego Polaków pomordowanych przez banderowców na Wołyniu i działacza „Solidarności” z lat 80. Protest odbył się w trzecią rocznicę nadania przez władze KUL doktoratu honoris causa byłemu prezydentowi ukraińskiemu Wiktorowi Juszczence, który gloryfikował Stepana Banderę i zbrodniarzy z UPA, a którego w ostatnich wyborach prezydenckich odrzucił jego własny naród. Ta decyzja uczelni, której bądź co bądź patronuje bł. Jana Paweł II, była skandalem międzynarodowym. Nawiasem mówiąc, podjętym pod presją zarówno abp. Józefa Źycińskiego, który z wielką atencją przyjmował z rąk Adama Michnika tytuł Człowieka Roku, jak i tych naiwnych polskich polityków, którzy, siedząc na kanapie w Warszawie, łudzili się, że poprzez ukłony „czapką do ziemi” mogą uzyskać wpływ na cynicznych graczy w Moskwie, Kijowie czy Wilnie.

Pod głównym gmachem uczelni zebrało się kilkadziesiąt osób. Chcieliśmy przejść pod pomnik Jana Pawła II i Kardynała Stefana Wyszyńskiego, aby tam się pomodlić i zapalić znicze, ale drzwi były szczelnie zamknięte. Wisiała na nich niechlujna kartka informująca, że są one zamknięte zgodnie – uwaga! – z zarządzeniem premiera, który ogłosił stan alarmowy. Pełna żenada! Godna twórczości Franza Kafki lub Sławomira Mrożka. Była to też kolejna kompromitacja ustępujących władz KUL, czyli rektora ks. Stanisława Wilka, a zwłaszcza prorektora Józefa Ferta. Były rektor tej uczelni, o. Albert Krąpiec, pochodzący z wymordowanej przez UPA wsi Berezowica Mała, chyba się w grobie przewraca. A co na to nowy wielki kanclerz uczelni, abp Stanisław Budzik? Po której stronie stoi? Czy po stronie swoich wiernych, którzy walczą o pamięć o pomordowanych katolikach, czy po stronie polityków? Jeżeli tych drugich, to KUL powinien nosić imię nie bł. Jana Pawła II, ale np. Adama Michnika lub Józefa Źycińskiego.

A teraz, trochę jako odtrutka po problemach lubelskich, dobre informacje z Opola, Krakowa i Łukowa. Radni znad Odry, tak jak wcześniej radni sejmiku opolskiego, przyjęli uchwałę ustanawiającą dzień 11 lipca, czyli rocznicę Krwawej Niedzieli na Wołyniu, Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Z kolei radni znad Wisły przyjęli w ostatnią środę rezolucję, która oddaje cześć wszystkim ofiarom ludobójstwa dokonanego przez UPA. Równocześnie zawiera ona stwierdzenie. „Rada Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, stojącego od wieków na straży narodowej tradycji, prosi pana Prezydenta RP o objęcie szczególną troską działań dążących do upamiętnienia tych strasznych wydarzeń, ku przestrodze przyszłym pokoleniom, oraz o udzielenie poparcia szlachetnym wysiłkom. Rada Miasta Krakowa wyraża poparcie dla projektu wielu środowisk, w tym kresowych, ustanowienia dnia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. To inicjatywa społeczna, która wyrasta z autentycznej potrzeby pamięci i prawdy. Pomysł ten znajduje coraz większe zrozumienie i wsparcie wśród przedstawicieli narodu zasiadających w ławach Sejmu RP”. Osobiście wątpię, aby Bronisław Komorowski, do którego ucha ustawicznie szepcze Henryk Wujec, zabrał się do takich działań. Jedyna zasługa pana prezydenta w tej kwestii jest taka, że nie pojechał odsłaniać pomnika w Sahryniu na Zamojszczyźnie, w której to wsi w czasie walk AK i BCH z ukraińskim policjantami, będącymi na żołdzie Hitlera, przypadkowo zginęło kilka osób. Wydarzenie to, bezpodstawnie lansowane przez zwolenników UPA (także tych z Polski) jako „anty-Wołyń”, ma skompromitować bohaterskich polskich partyzantów, broniących swoich wsi przed Niemcami i Ukraińcami. Nawiasem mówiąc, na stanowisko pana prezydenta duży wpływ miał protest zorganizowany 10 września ub.r. przez wspomnianego Zdzisława Koguciuka przed Pałacem Prezydenckim. Rezolucja krakowska została przyjęta 32 głosami, przy ani jednym głosie sprzeciwu. Jedynie niektórzy radni z PO, którzy byli obecni na sali, bali się podnieść rękę i wcisnąć jakikolwiek guzik. Autorem i inicjatorem rezolucji jest radny Mirosław Gilarski, dyrektor Szkoły Mistrzostwa Sportowego, która wychowuje młodzież w duchu patriotycznym, organizując wyjazdy uczniów na Kresy.

Druga dobra wiadomość dotyczy Łukowa. Dzięki wieloletnim staraniom Kamila Suleja jedno z tamtejszych rond otrzymało imię Narodowych Sił Zbrojnych. Nie obyło się bez kontrowersji, bo część radnych, ulegając demagogii i poprawności politycznej, oskarżała tę formację niepodległościową o kolaborację z Niemcami. Na szczęście burmistrz Dariusz Szustek zorganizował w urzędzie miejskim sesję poświęconą działalności NSZ. Zebrani wysłuchali referatów prof. Jana Źaryna, dr. Mariusza Bechty i Leszka Żebrowskiego. Spotkanie to przekonało większość samorządowców, którzy 27 czerwca przyjęli stosowną uchwałę – za było 12 radnych, przeciw pięciu, wstrzymało się czterech.

Uchwały radnych opolskich, krakowskich i łukowskich to ważny krok w odkłamywaniu historii Polski. Oby inne samorządy wzięły z tego przykład.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Gazeta Polska, 11 lipca 2012 r.

Skip to content