Aktualizacja strony została wstrzymana

OŚWIADCZENIE: Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB

Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie Bolek, donosił na kolegów i brał za to pieniądze – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez 712 osób m.in. ze świata nauki, kultury, mediów, działaczy opozycji demokratycznej w czasach PRL, duchownych czy działaczy społecznych.

Oświadczenie

Od 20 lat mamy do czynienia z wciąż ponawianymi próbami zakłamywania biografii Lecha Wałęsy, a w konsekwencji również i polskiej historii. W tym destrukcyjnym dziele, niestety, uczestniczą również sądy. Wydają one wyroki sprzeczne z udokumentowaną wiedzą historyczną.

Ofiarą tak pojętej „prawdy sądowej” stał się m.in. Krzysztof Wyszkowski.

Chcąc przerwać ten proces destrukcji polskiego życia publicznego, my, niżej podpisani – po zapoznaniu się z opracowaniami badawczymi oraz zawartymi w nich dokumentami historycznymi, których prawdziwość nie została podważona przez żadne poważne publikacje naukowe – stwierdzamy, iż według aktualnego stanu wiedzy:

  1. Lech Wałęsa był w latach 70. (rejestracja czynna obejmuje okres 1970-1976) tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o ps. „Bolek”;
  2. Donosił na kolegów i brał za to pieniądze;
  3. W okresie urzędowania Lecha Wałęsy jako Prezydenta RP, wypożyczył on podstawowe dokumenty dotyczące swojej osoby, z których najważniejsze zaginęły i nigdy nie zostały zwrócone do archiwum.

W obronie prawdy historycznej oraz wolności słowa apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o dołączenie się do naszego oświadczenia.

Protest ma charakter otwarty. Wszystkich, którzy pragną złożyć swój podpis pod oświadczeniem zapraszamy do wysyłania zgłoszeń na adres:

listwobroniewyszkowskiego@gmail.com

– z podaniem imienia, nazwiska, miasta i profesji –

lub do odwiedzenia strony www.petycje.pl

Wyszkowski: Poczułem prawdziwą solidarność

Ponad 700 znanych osób podpisało się pod oświadczeniem stwierdzającym, że Lech Wałęsa był w latach 70. tajnym współpracownikiem SB i donosił za pieniądze na swoich kolegów. Sygnatariusze protestują przeciw zakłamywaniu historii, również przez polskie sądy, których ofiarą w procesach z Wałęsą jest Krzysztof Wyszkowski. O skomentowani tego gestu portal wPolityce.pl poprosił właśnie Krzysztofa Wyszkowskiego.

wPolityce.pl: – Jak pan ocenia ten list, w pana obronie, podpisany przez tyle osób, które, tak, jak Pan potwierdzają, że Lech Wałęsa był agentem SB…?

Krzysztof Wyszkowski: – Po pierwsze jestem uszczęśliwiony i niesłychanie się cieszę. Po drugie, jestem również bardzo zaskoczony, ponieważ spodziewałem się, że w Polsce jest sporo osób, które mi kibicują, popiera mnie moralnie, ale co innego wystąpić publicznie, zaryzykować gniew władzy. Tego się, przyznaję, nie spodziewałem, bo po tych latach procesów z Wałęsą – ciągną się one już od 2005 r., czyli od 7 lat – miałem poczucie pewnego osamotnienia w tej walce, zwłaszcza na początku. Z czasem coraz więcej ludzi udzielało mi pomocy, a przecież to ja w 78 roku, to hasło „solidarności” uznałem za właściwe i najlepsze dla tego ruchu, który w Gdańsku, w Wolnych Związkach powołaliśmy. I dzisiaj się okazuje, że otrzymałem nagrodę za tamten ówczesny wysiłek. Poczułem tę prawdziwą solidarność. Dlatego bardzo, ale to bardzo jestem szczęśliwy.

wPolityce.pl: – Jak pana zdaniem, na to oświadczenie zareaguje Lech Wałęsa. Czy tak, jak pana, również te ponad 700 osób poda do sądu?

– Nie, na pewno nie. To już jest wielokrotnie sprawdzone. Parę lat temu Antoni Macierewicz publicznie w radiu mówił, że Lech Wałęsa jest agentem, Wałęsa na to odpowiadał, że jutro pozew będzie w sądzie, itd. Oczywiście nic takiego nie zrobił. Podobnie groził dr. Cenckiewiczowi i dr. Gontarczykowi o opublikowanie książki o jego agenturze, no i wielu innym osobom. Nikomu, nigdy żadnego procesu nie wytoczył, tylko mnie. Przyznaję, że to jest rodzaj szczytnego wyróżnienia. Przypomnę, że to ja go przyjmowałem do Wolnych Związków, on się do mojego domu, do mojego mieszkania w Gdańsku zgłosił do działalności. Ja go otoczyłem pewną opieką. Jeśli po latach ten człowiek mnie wybrał za swojego głównego przeciwnika w szerzeniu kłamstwa, to przyznaję, jest to zaszczyt. Rzeczywiście, myślę, że on mi zazdrości dobrego imienia. Nigdy, od nikogo nie zależałem, ani od KOR-u, ani od nikogo innego, nie mówiąc już o służbach. Byłem zawsze niezależny, mogę mówić prawdę. Jesteśmy mniej więcej w podobnym wieku, więc myślę, że on mi zazdrości mojego życia i chce przekonać, że swoje powodzenie w życiu zawdzięczać może wyłącznie oszustwu, kłamstwie, zdradzie itd. Jest to jego linia obrony, własnego życia, ja jej nie podzielam. Myślę, że ta ocena publiczna, która się dzisiaj dokonuje dowodzi, że Polacy raczej wybierają tę stronę moralną niż niemoralną.

wPolityce.pl: – A jak Wałęsa może na to zareagować?

– Myślę, że może zacząć krzyczeć – zdaje się, że on już traci panowanie nad sobą – o pałowaniu, ale gdzie on wyśle te trójki milicyjne, robotniczo-chłopskie, po całej Polsce do pałowania. Będzie na pewno wściekły, będzie mówił, że to nic nie znaczy, może będzie mówił, że Polacy go nie docenili, że się wyprowadza i inne różne głupstwa. Ale może dzisiaj warto go otoczyć pewnego rodzaju opieką, bo to rzeczywiście jest sytuacja już omal, że nie tragiczna. To jest dziś człowiek samotny, boi się wszystkiego i nie wiem jak on sobie z tym wszystkim poradzi. Prawdę mówiąc, zaczynam mu współczuć.

wPolityce.pl: – Jutro ma pan kolejny proces, który panu wytoczył Lech Wałęsa. Czy nie obawia się go pan, bo można odnieść wrażenie, że polskie sądy w tak co najmniej niejednoznacznych i kontrowersyjnych sprawach, potrafią ferować wyroki jednoznacznie broniące Wałęsę?

– Ale trzeba też pamiętać, że nie wszyscy sędziowie. Osobiście doświadczyłem różnicy pomiędzy taką grupą szczególnie pań sędzi – agresywnych, krzykliwych, wrogich, które skazywały mnie bez sądu, a osobą, która w moim poczuciu jest chlubą polskiego sądownictwa – panią sędzią Urszulą Malak, która po przeprowadzeniu postępowania dowodowego oddaliła pozew Wałęsy, uznając, że ja dochowałem należytej staranności przy zbieraniu i przy badaniu tej sprawy. Niestety Sąd Apelacyjny to zmienił i wydał wyrok, który nie jest chlubą wymiaru sprawiedliwości, czyli według zasady „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Mnie przyznał, że co prawda staranności dochowałem, ale ponieważ Lech Wałęsa poczuł się obrażony, a Lech Wałęsa jest sławnym człowiekiem, znany go cały świat, to muszę go przeprosić i to w dodatku w głównych telewizjach, w godzinach największej oglądalności, co przekracza moje możliwości finansowe. Ale ja uważam, że ta sprawa sądowa, nie chciałbym, żeby to źle zabrzmiało, ale ma ona dla mnie mniejsze znaczenie niż właśnie reakcja opinii publicznej. Nie po to w okresie komunizmu występowałem przeciwko kłamstwu, nie po to siedziałem w więzieniu, nie po to walczyłem, żeby w wolnym kraju poniżyć się do kłamstwa. To by zaprzeczało sensowi mojego życia. Poza tym, już w nowej Polsce, z powództwa Unii Wolności, ówczesnego posła Rokity miałem proces o obrazę Mazowieckiego, Skubiszewskiego – twierdzono, że ja oskarżam ich o zdradę Polski na rzecz Moskwy – mam już ponad 10 lat doświadczeń tamtych procesów, od siedmiu lat teraz z Wałęsą – to naprawdę nie jest tak, żeby to dla mnie było nowością.

Najważniejszą kwestią jest dla mnie postawa opinii publicznej, ludzi, którzy nie lubią procesów sądowych, tych sporów, kłótni, ale uważają, że w sprawach ważnych dla życia publicznego, prawda jest najważniejsza, ważniejsza od osoby, która stoi za kłamstwem.

Greg/wPolityce.pl

Za: Stefczyk.info (23.05.2012)

Za: Katolickie Stowarzyszenie Dziennikarzy (23 Maj 2012) | http://ksd.media.pl/aktualnoci/695-oswiadczenie-lech-walesa-byl-tajnym-wspolpracownikiem-sb

Skip to content