Aktualizacja strony została wstrzymana

Unieważnianie pamięci – dr Barbara Fedyszak-Radziejowska

Szukanie odpowiedzi na pytanie o powód rezygnacji z formuły dawnego „Biuletynu IPN” i przyjęcie nowej, dla miesięcznika „Pamięć.pl”, pozwala lepiej zrozumieć kierunek niedostrzeganych na co dzień zmian zachodzących w Instytucie Pamięci Narodowej. Prezes Łukasz Kamiński uzasadnia je „nowymi wyzwaniami”, jakie stawia przed Instytutem konieczność dotarcia do „żyjącego w wolnej Polsce”, czyli w „zupełnie zmienionym świecie” pokolenia. Dodaje, że priorytetem w pracy Instytutu jest edukacja. Porównajmy więc oba biuletyny, aby sprawdzić, co edukacja i nowe pokolenie zyskały dzięki tej zmianie.

Dwa biuletyny

Ostatni numer dawnego biuletynu liczy 200 stron. Przypomina książkę, w której teksty zdecydowanie przeważają nad ubogą, biało-czarną szatą graficzną, na którą składają się prawie wyłącznie nieliczne zdjęcia. Nowy miesięcznik ma ledwie 72 strony, za to nieco większego formatu, na których kolorowe zdjęcia i inne graficzne atrakcje zdają się dominować nad tekstami. Zupełnie jak w nowych podręcznikach i nowych programach nauczania, przygotowujących młodzież do zdawania testów.

Ostatni stary biuletyn poświęcono, zgodnie z przyjętą zasadą, przede wszystkim jednemu, wybranemu problemowi. Ponieważ ukazał się jako numer listopadowo-grudniowy, wiodącym tematem był 13 grudnia 1981 roku. Większość artykułów dotyczyła wydarzeń, wspomnień, analiz i rozważań nad stanem wojennym i jego konsekwencjami. Do numeru dołączono film DVD pt. „Video niekontrolowane”. Okładka tego skromnego kolorystycznie biuletynu jarzy się biało-czerwonymi zniczami krzyża, symbolizującego w latach 80. ofiary stanu wojennego. Pierwszy numer „Pamięci.pl” wyszedł w kwietniu i kwietniowe jest jego kalendarium, ale zbrodnia katyńska nie jest najważniejszym tematem pisma. Ważniejszy wydaje się Marzec ´68, któremu poświęcono zarówno okładkę, jak i bardzo subiektywną analizę socjologiczno-historyczną autorstwa Marcina Kuli. Do czytania pierwszego numeru „Pamięci.pl” zaprasza kolorowa okładka ze zdjęciem, zapewne z archiwum SB, na którym widzimy plecy milicjantów z pałkami, którzy podbiegają do niewielkiego ulicznego zgromadzenia na Krakowskim Przedmieściu (?). Zestaw tematów przygotowano w taki sposób, by czytelnik nie miał powodów sądzić, że kwiecień i Katyń są dla redaktora naczelnego ważne w historii Polski. W dawnym biuletynie publikowano artykuły pracowników IPN, komentarze, wspomnienia, dokumenty, recenzje i polemiki, a także zapisy ważnych dyskusji prezentujących odmienne punkty widzenia wokół wiodącego tematu oraz doniesienia o nowych odkryciach archiwalnych historyków, nie zawsze z tym tematem związane. Czytelnik starego biuletynu miał szansę nie tylko poznawać fakty, lecz także ich interpretację i próbować zrozumieć sens opisywanych wydarzeń i procesów. „Pamięć.pl” tylko opowiada barwnie i kolorowo o tym, co „wydarzyło się w XX wieku”. Jest kalendarium historyczne, zabawny i wspomnieniowy dla mojego pokolenia felieton o płk. Omelanie, wywiad, ale nie dyskusja, jest „stopklatka” (?) i inne (stałe?) działy bardzo rozmaicie zatytułowane. Jest więc Prawda czasu, prawda ekranu, Historia w kinie, Hej, kto Polak…, Z bronią w ręku, czy Prosto z najweselszego baraku… (?). Jest też dowód bezpośredni, że miesięcznik wydawany jest przez Instytut Pamięci Narodowej. To rubryka „Z archiwum IPN” oraz dział Edukacji Historycznej. Są recenzje, a nawet „Orzeł biały”, co prawda na francuskich furażerkach, ale jednak jest! Kto zgadłby, że pod zawołaniem „Hej, kto Polak…” znajdzie opowieść o Stefanie Pabisiu, jednym z żołnierzy wyklętych, a w dziale „Z bronią w ręku” – opowieść o projektowaniu i produkcji polskiego pistoletu Vis. Na „Pamięć.pl” składają się tak bardzo różnorodne i rozproszone tematycznie teksty, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż dobrano je wedle zasady: krótko, zgrabnie i lekko opowiedzieć o czymkolwiek, co „wydarzyło się w XX wieku”. Mam wrażenie, że Jan Paweł II mówiąc w polskim Sejmie: „Ale nam się wydarzyło”, nie żartował dlatego, że uważał obecność polskiego Papieża w polskim Sejmie za rzecz bagatelną. Użył tego sformułowania, by dowartościować to, co udało się Polakom osiągnąć po 9 latach wytrwałej batalii o wolną, demokratyczną i niekomunistyczną Polskę.

Subiektywne credo

Czytając „Pamięć.pl”, mam wrażenie, że redakcja miesięcznika nie chciałaby u czytelników wywołać wrażenia, że historia jest dla niej nie tylko ważną, ale i poważną dziedziną nauki. W słowie wstępnym Andrzej Brzozowski, redaktor naczelny, powołuje się na wywiad z prof. Andrzejem Paczkowskim, sugerując, że „każdy ma prawo do własnej części pamięci narodowej”, co, jak pisze, będzie swoistym credo nowego pisma. Jak pogodzić to z wcześniejszą zapowiedzią, że „Pamięć.pl” oddaje swoje łamy pracownikom Instytutu, którego podstawowym obowiązkiem jest przechowywanie narodowej pamięci o dziejach najnowszych, pielęgnowanie jej i upowszechnianie. A więc jednak „narodowa” pamięć istnieje, co więcej, to dla niej, a nie dla pielęgnowania wielu rozproszonych pamięci cząstkowych i subiektywnych powstał Instytut Pamięci Narodowej.

Mam nadzieję, że pismo będzie wierne idei stojącej u początku powstania Instytutu. Przypominam, że w ustawowych obowiązkach Instytutu Pamięci Narodowej mieści się też kilka innych zadań, jak dokumentowanie i badanie zasobów archiwalnych Instytutu czy wykorzystywanie tych zasobów do prowadzenia procesów lustracyjnych osób publicznych oraz postępowań śledczych przeciwko podejrzanym o popełnienie zbrodni komunistycznych i nazistowskich. Być może deklaracja A. Brzozowskiego oznacza, że miesięcznik zamierza przechowywać i pielęgnować „własne cząstki pamięci narodowej” i szuka w wypowiedziach prof. Paczkowskiego dla takiej działalności usprawiedliwienia. Jednak były przewodniczący i Kolegium, i Rady IPN przypomina, że działalność edukacyjna IPN rozwinęła się i zmieniła nie tylko z powodów „lustracyjnych”, lecz także dla przywrócenia naszej pamięci o ludziach i wydarzeniach przemilczanych lub całkowicie zakłamanych, jak żołnierze wyklęci. Co więcej, prof. Paczkowski mówi o pamięci zbiorowej, którą współtworzy nasza wiedza, a nie tylko suma indywidualnych pamięci. Zauważa spory wokół wielu wydarzeń, ale dostrzega też znacznie ważniejszy problem – zastępowania starej pamięci „nową”. Mam wrażenie, że kiedy mówi o „wymazywaniu z pamięci” osób i wydarzeń, nie zakłada, że i on, i redakcja także mogą mniej czy bardziej świadomie stosować tę technikę. A jednak. Gdy prof. Paczkowski zaprzecza podziałowi na „władzę i społeczeństwo”, zdaje się zapominać, że ta pierwsza jest nieporównanie bardziej odpowiedzialna za kształtowanie rzeczywistości, bo jej możliwości działania są nieporównanie większe niż „społeczeństwa”. Przewaga elit władzy, elit ekonomicznych, opiniotwórczych i symbolicznych nad odbiorcami ich decyzji jest kolosalna. To „władza” wymusza na narodzie wiele rzeczy, nie tylko „zajęcie określonego stanowiska”. A naród, w systemie autorytarnym bardzo rzadko, a także w dobrze funkcjonującej demokracji nie zawsze skutecznie upomina się o swoje prawa, w tym prawo do kontrolowania rządzących. Nie wypada powtarzać banałów o „złej” władzy, za którą zawsze odpowiada społeczeństwo, i tej „dobrej”, która niejako „sama z siebie” przewodzi „niedoskonałemu” społeczeństwu. Ten banał to przykład „wymazywania” z pamięci prawdy o odpowiedzialności elit.

Nieobecni w pamięci

Czy w pierwszym numerze „Pamięci.pl” zdarza się wymazywanie z narodowej pamięci wybranych zdarzeń i osób? Niestety tak. Cóż bowiem z tego, że czytamy uroczy felieton o płk. Omelanie i o dzielnych polskich twórcach pistoletu Vis. Źe dowiadujemy się interesujących rzeczy o Antonim Słonimskim czy o złotym bloku utworzonym przez Francję, Belgię, Holandię, Włochy i Polskę w 1933 roku (dodajmy, że ówczesna strefa złota, podobnie jak dzisiejsza strefa euro, okazała się fiaskiem). Cóż z tego, że Tomasz Łabuszewski opowiada nam niezwykłą historię „Stefana”, jednego z wyklętych, a Grzegorz Majchrzak wzbogaca naszą wiedzę o Zbigniewie Herbercie, relacjonując w dziale „Z archiwum IPN” materiały z podsłuchów i inwigilacji poety.

Wymazywanie pamięci o nielubianych osobach i wydarzeniach jest w „Pamięci.pl” wyraźnie obecne. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że w kwietniowym numerze zbrodnia katyńska została odnotowana tylko w dwu miejscach (nie licząc zdjęcia „Gońca Krakowskiego” z 15 kwietnia 1943 roku), tj. w Kalendarium Historycznym i w artykule „Imiona zamiast liczb”, poświęconym edukacji historycznej o Katyniu. Wśród sześciu umieszczonych w Kalendarium wydarzeń są: objęcie przez Zdzisława Najdera funkcji dyrektora RWE; podpisanie polsko-sowieckiej umowy o budowie Pałacu Kultury i Nauki; nadanie przez podziemne radio „Solidarność” pierwszej audycji; rozpoczęcie przez PPR w 1947 roku „bitwy o handel”; oraz, potraktowane jako równorzędne, rozpoczęcie przymusowych przesiedleń ludności ukraińskiej i pod datą 3 kwietnia informacja, że „z obozu w Kozielsku na egzekucję do Katynia wyruszył pierwszy transport polskich jeńców”, o których „dziś często mówi się, że w Katyniu zginęła elita II Rzeczypospolitej”. Nie ma informacji, że w 70. rocznicę tej zbrodni, w drodze do Katynia tragicznie zginął 10 kwietnia 2010 roku prezes IPN prof. Janusz Kurtyka. W jedynym poświęconym zbrodni katyńskiej artykule o edukacji historycznej wspomina się o konkursie „Sprzączki, guziki z orzełkiem ze rdzy…”, który – jak pisze Kamila Sachnowska – „cieszy się zainteresowaniem uczniów i nauczycieli”. Nie ma jednak w jej artykule ani słowa o tym, że inicjatorami konkursu byli Stowarzyszenie Pokolenie z Przemysławem Miśkiewiczem z Katowic oraz ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka. Autorka pisze jedynie, że „konkurs (…) realizowany był przez BEP IPN od 2010 roku”. Wymazywanie pamięci o Januszu Kurtyce jest bardzo dokładne, ponieważ autorka pisząc o udanych inicjatywach edukacyjnych, zapomniała (?) także o pewnej tece edukacyjnej spełniającej jej postulaty. O tece pt. Zbrodnia Katyńska, przygotowanej za prezesury Janusza Kurtyki w krakowskim oddziale IPN w marcu 2010 r., tuż przed pamiętnym 10 kwietnia. Nie wiem, czy prof. Paczkowski mówiąc o tym, że „wszyscy” stosują technikę wymazywania z pamięci osób, które chce się skutecznie unieważnić, myślał o nowym miesięczniku. Niezależnie od jego intencji „Pamięć.pl” jest dobrym przykładem tego, o czym bez entuzjazmu mówił. Szkoda…

Dr Barbara Fedyszak-Radziejowska
socjolog, była przewodnicząca Kolegium IPN (2007-2011)

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 21 maja 2012, Nr 117 (4352) | http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120521&typ=my&id=my03.txt

Skip to content